Konkurs "Woda dla słoni"

cyrysia
napisał/a: cyrysia 2011-05-14 08:22
Od dziecka, skrycie marzyłam, by występować kiedyś w cyrku i móc widzieć radość, podziw i uznanie widzów, dlatego jeśli porzuciłabym dotychczasowe życie, to widzę siebie w roli magika iluzjonisty, takiego jak David Coperfiled, który słynie głównie z tego, że dematerializuje i materializuje dowolne przedmioty, tak małe, jak i duże, np. samolot, wagon, statuę wolności itp.
Jestem zachwycona i oczarowana jego zdolnościami i bijącą, wewnętrzną energią, dlatego ja także, chciałabym móc choć w połowie być tak dobra jak David i oczarowywać widownię swymi różnymi trikami np. latałabym nad sceną bez jakikolwiek środków technicznych. Znikałabym na scenie pojawiając się w innym miejscu, demonstrując przy tym powolną materializację.
Dla mnie iluzja jest sztuką, która zadziwia, inspiruje, bawi i ja właśnie swoich gości zapraszałabym do cudownego świata magii, gdzie wszystko wydaje się takie proste..........
Bardzo lubię całą otoczkę cyrkowego świata i podziwiam ludzi, którzy tam występują i dają nam widzom ogrom niezliczonych emocji, bo ...
,,Świat to cyrk, gdzie miłość i szczęście chodzą wysoko po mocno napiętej linie i w każdej chwili grozi im śmierć''. Zofia Kucówna
napisał/a: agf 2011-05-14 15:33
Och, czasem mam ochotę wszystko rzucić i zmienić moje życie całkowicie... Przyłączenie się do cyrku na pewno byłoby decyzją ryzykowną, ale jako, że lubię podróżować, myślę, że mogłabym się w tym odnaleźć :) Problem pojawiłby się tylko z tym, czym mogłabym zachwycać gości. Hmm, na pewno nie nadawałabym się na klowna, bo nie jestem na tyle śmiała i otwarta. Nie dla mnie akrobatyka - nie uprawiam sportów, nie lubię, więc przy pierwszej okazji pewnie cała bym się połamała. Lubię zwierzęta i to chyba na tym bym się skupiła - postarałabym się zaprzyjaźnić z jakimś tygryskiem na przykład i go oswoić. W końcu moja humorzasta kotka perska to prawie jak taki tygrys :)
napisał/a: agnes_joan 2011-05-14 23:31
Na skutek romantycznego usposobienia, naczytania się w dzieciństwie nieodpowiednich książek (teraz to wiem;P) zawsze marzyłam, aby być piękną damą,która stojąc przy ścianie, czekałaby aż nożownik (w sumie to nie wiem jak ów gentlemen się nazywa) rzuci w jej stronę nożami, zgrabnie dookoła mnie.

Zakrawa to na masohizm, ale to wszystko przez te książkę z dzieciństwa - marzyłam, że ów nożownik też będzie przystojny, będzie mnie kochał nad życie, a ja ufając mu bezgranicznie pozwolę rzucać w moja stronę błyszczącymi sztyletami, które naturalnie we mnie nie trafią. Jak na piękną asystentkę przystało z pięknym uśmiechem, dumnie podniesiona głową, czekając co przyniesie mi los:D

I tak mi to jakoś utkwiło w pamięci, że nie wyobrażam sobie siebie w innej roli. Chociaż z drugiej strony, znając moje szczęście nożownikowi trzęsłaby się ręka i wcale nie byłby przystojny. I zostanie mi rola sprzedawcy biletów, ale marzyc zawsze wolno!
napisał/a: Kira13x 2011-05-15 11:58
Gdybym miała możliwość pracować w cyrku najbardziej chciałabym być magikiem. Już od dzieciństwa zawód iluzjonisty bardzo mnie fascynował, zachwycałam się niezwykłymi pokazami i najdziwniejszymi sztuczkami. Mając sześć lat, odkryłam straszną prawdę, że cyrkowi magicy wcale nie umieją czarować, znają tylko tajniki wprowadzania widza w niesamowitą atmosferę tajemniczych zaklęć i czarów. Dwa lata później zdemaskowałam mężczyznę, który zamiast sprawić by biała kulka zniknęła, schował ją do kieszeni.:D O dziwo, nie osłabiło to mojego zamiłowania do iluzjonistów i nadal kochałam chodzić do ulicznych cyrków. Później już ,,nie wypadało”, bo byłam za stara na taką ,,dziecinadę::). Teraz kiedy sama mam swoje maluchy nadal chętnie oglądam razem z nimi przedstawienia. I nikt mi nic nie zarzuci, bo przecież ,,poświęcam się dla dzieci”:o. A magik to naprawdę ciekawy zawód. Fajnie jest poznać te dziwne tajniki cyrkowej magii, a potem szpanować przed koleżankami. Poza tym sukces przychodzi po chwili, wykonasz jeden super pokaz i już jesteś z siebie dumna. Ja bardzo lubię sztuczki karciane, od lat słynę z nich przed koleżankami. Do takiej pracy potrzebna jest szczypta sprytu, dawka przebiegłości i garść poczucia humoru. A tego mi z pewnością nie brakuje.;) Pracując jako cyrkowy magik można zwiedzić cały świat, poznać niesamowitych ludzi i niezwykłe miejsce. A przede wszystkim zarazić swą pasją kolejnych widzów i przekazać pałeczkę z magicznymi sztuczkami dalej. Będąc iluzjonista człowiek czuje się trochę jak czarodziej- ma moc wprowadzenia w trans i oszukiwania zmysłów. Z drugiej strony to od niego zależy czy widz zaśnie na pokazie, bo od razu domyśli się sztuczek magika czy też uzna pokaz za wspaniałe doświadczenie i jeszcze nie raz pokaże się w cyrku. Iluzjonistą trzeba się urodzić, nie można się tego nauczyć. Potrzebna jest też duża wiara we własne możliwości, nawet słysząc niemiłe komentarze za plecami. Ale mimo wszystko czasem marzę, że stoję na środku sceny w śmiesznym kapeluszu i z magiczną szkatułką…
czeko
napisał/a: czeko 2011-05-15 12:50
Cyrk to barwne przedstawienie, gdzie wszystko jest możliwe. To tam rodzą się marzenia dzieci o zostaniu clownem, magikiem czy treserem zwierząt. Tam też podczas jednego z występów narodziła się moja wymarzona rola. Gdybym miała występować w cyrku wybrałabym rolę akrobatki. Dlaczego akurat akrobatka? Dlatego, że od dziecka mam lęk wysokości.. i ta rola byłaby dla mnie wielkim wyzwaniem. Uważam, że trzeba walczyć ze swoimi słabościami, lękami i przezwyciężać je. Odważając się na rolę akrobatki byłabym dumna i szczęśliwa, że pokonałam strach i zrobiłam coś wręcz niemożliwego. :)
napisał/a: mamusiaczek 2011-05-16 23:41
Gdybym mogła wystąpić w cyrku, przygotowałabym występ taneczny w powietrzu, owinięta w wirze tasiemek i płynęłabym unosząc się w rytmie muzyki, tworząc delikatne jak fale akrobacje.
napisał/a: ludzka_istot 2011-05-17 21:52
Akrobacje na trapezie- lub innym urządzeniu. Dlaczego? Bo wszystkei akrobatki są niesamowicie zwinne, zgrabne, szczupłe... A to jest cecha którą bardzo bym chciała opanować...
napisał/a: barbar 2011-05-18 09:01
Proszę państwa! Absolutnie nie próbujcie tego w domu! Wszystko co tu zobaczycie to wiedza tajemna przekazana mi przez hinduskich mistyków!
Tak wyobrażam sobie początek mojego wstrząsającego performance'u Kobiety Fakira w trakcie którego chodzenie po tłuczonym szkle i leżenie na gwoździach to jedynie preludium. Podczas pełnego napięcia występu w moim gardle znikają noże i ogniste kule, diabelsko przystojny asystent udowadnia ostrość maczety spadającej co wieczór na mój tułów, a widownia z wypiekami na twarzy zamiera gdy przebijają mnie metrowej długości sztylety, o dziwo nie pozostawiając żadnych ran. Na deser zjadam kilka szklanek przechadzając się po rozżarzonych węglach i wspinam na drabinę z ostrych jak brzytwa szabli. Na zawsze pozostawię w widzach niepewność gdzie przebiegała granica między nadludzkimi zdolnościami, a iluzją bo o to właśnie w sztuce cyrkowej chodzi.
napisał/a: barbar 2011-05-18 09:04
Proszę państwa! Absolutnie nie próbujcie tego w domu! Wszystko co tu zobaczycie to wiedza tajemna przekazana mi przez hinduskich mistyków!
Tak wyobrażam sobie początek mojego wstrząsającego performance'u Kobiety Fakira w trakcie którego chodzenie po tłuczonym szkle i leżenie na gwoździach to jedynie preludium. Podczas pełnego napięcia występu w moim gardle znikają noże i ogniste kule, diabelsko przystojny asystent udowadnia ostrość maczety spadającej co wieczór na mój tułów, a widownia z wypiekami na twarzy zamiera gdy przebijają mnie metrowej długości sztylety, o dziwo nie pozostawiając żadnych ran. Na deser zjadam kilka szklanek przechadzając się po rozżarzonych węglach i wspinam na drabinę z ostrych jak brzytwa szabli. Na zawsze pozostawię w widzach niepewność gdzie przebiegała granica między nadludzkimi zdolnościami, a iluzją bo o to właśnie w sztuce cyrkowej chodzi.
napisał/a: Ma_niusia 2011-05-18 13:33
W cyrku zawsze najbardziej podziwiałam akrobatów. I właśnie akrobatką cyrkową chciałabym być. Ta giętkość, gibkość, odwaga, wysiłek włożony w żmudne i trudne ćwiczenia, ten ogrom zaufania jaki muszą mieć wzajemnie do siebie członkowie ekipy akrobatów! Spacery po linie, akrobacje na trapezie... Ach, rozmarzyłam się! Podziwiam, zazdroszczę i marzę...
kamila313
napisał/a: kamila313 2011-05-18 13:57
Jeśli miałabym okazję występować w cyrku to jako klaun. Jako dziecko lubiłam wygłupy, ciekawą zabawę, zarażać dobrem humorem innych ludzi i to zostało mnie do dziś. Nie ma dnia, żebym się nie uśmiechała i swoim entuzjazmem obdarzała innych. Prezentowane przeze mnie iluzje (m.in. znikające chusteczki, rozwiązywanie supełków, woltyżerka talerzami) z pewnością powodowałyby uśmiech na twarzy oraz głośny śmiech niejednego dziecka i niejednego dorosłego. A uśmiech i śmiech jest najważniejszy w tej pracy.
Cotta
napisał/a: Cotta 2011-05-18 23:24
Występ w cyrku był moim marzeniem w dzieciństwie. Gdy teraz miałabym taką możliwość wystąpiłabym ze słoniem. Zawsze zachwycały mnie te zwierzęta bo potrafią być przyjazne ludziom. Jak cyrk to tylko ze słoniem! Z tego względu, że cyrkowe zwierzęta nie wiedzą co to wolność, życie w naturze, nie miałabym serca ich tresować i zamykać w ciasnych klatkach tylko po to, by pokazać widzom ich wytresowane sztuczki.
Spróbowałabym go sama oswoić, sprawdzić naturalne reakcje tych niezwykłych zwierząt, dać mu się z własnej ręki napić wody, usiąść mu na trąbie... ach i to by była naprawdę wielka przygoda (oczywiście wszystko to pod okiem tresera :)) O to z pewnością byłoby fascynujące dla wszystkich, takie spontaniczne ;]