Wygraj książkę, która pomoże ci schudnąć!

napisał/a: jolka751 2014-12-11 15:42
Nigdy się nie odchudzałam ponieważ zawsze byłam szczupła. Byłam. W ciąży trochę mi się przytyło i tak zostało. Dieta? Nie mam silnej woli. Nie potrafię sobie odmówić tego czy owego, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie. Mam ochotę na śledzie to musza być śledzie, mam chętkę na czekoladę to musi być czekolada... I jak tu zrzucić zbędne kilogramy? A ubrania sprzed ciąży wciąż czekają i co otworzę szafę to żal serce ściska.
napisał/a: madwoman301 2014-12-11 17:42
Najprostsza odpowiedź jaka tylko mi się nasuwa to: w diecie najbardziej denerwuje mnie to, że muszę sobie wszystkiego odmawiać! A ja naprawdę nienawidzę tego robić, wolę przechodząc koło cukierni po prostu do niej wejść i kupić sobie największego pączka jaki w danym dniu upiekli :D Nie mam tak silnej woli, aby poradzić sobie z dietą, wystarczy zwykłe przejście koło cukierni (bo warzywniak już tak niestety nie działa :D). Ponadto moje postanowienia odnośnie ćwiczeń nigdy się nie spełnią, a to oczywiście "zasługa" mojego lenistwa :) Wymiguję się brakiem czasu lub brzydką pogodą... Sama jestem na siebie o to wszystko zła, ale cóż, chyba dieta nie jest mi dana :( Może ta książka rzeczywiście by mi pomogła? :))
napisał/a: batonzo 2014-12-11 17:52
Denerwuje mnie fakt, że musze sobie czegoś odmawiać. Ja kocham jedzenie i nowe doznania smakowe. Odchudzam się, trzymam rygor, chudnę. Potem podziwiam swoją nowa sylwetkę, kupuję nowe ciuchy i po kilku miesiącach znów w nie nie wchodzę. Potem mi się z rozżalenia nie chce odchudzać i jem to co zdrowe i co niezdrowe. Muszę sobie zawsze szukać jakiegoś bardzo intensywnego bodźca, żeby znów doprowadzić się do porządku. ja po prostu jestem leniwa i to mnie denerwuje.
napisał/a: appetita 2014-12-11 17:59
Co mnie najbardziej denerwuje w odchudzaniu... hmm raczej kto Moja "zabawna teściowa". Dla niej kobieta ideał to jej odbicie lustrzane, czyli kobieta tęga mająca czym oddychać- bo właśnie taka jest synonimem kobiecości. Tak, tak. Gdy za pierwszym razem poinformowałam ją o tym, że niestety tym razem nie skosztuje jej schabowego z bigosem, najpierw się oburzyła, wzruszyła ramionami, parsknęła, a po 3 minutach spytała dlaczego. Pochwaliłam jej kuchnię, lecz powiedziałam, że od dzisiaj preferuje dania mniej kaloryczne i lekkostrawne. Obróciła oczami. Oczywiście zaraz zadzwoniła do swojego syna (mojego męża) z pytaniem- co dostał dziś ode mnie na obiad, bo wywnioskowała że stosuję społeczną głodówkę. Oczywiście mąż je to co lubi, gdyż nie mam zamiaru narzucać innym swoich upodobań. Bo to ja się w danej chwili odchudzam.

Niektórych denerwuje efekt jojo, innych mała dostępność produktów, jeszcze innych nieskuteczność diet, trudność z wytrwałością, a mnie denerwuje TEŚCIOWA.
napisał/a: 40kilo 2014-12-11 19:20
Im więcej się odchudzam, tym bardziej tyję, bo myślę tylko o jedzeniu. Staje się moją obsesją i nie mogę się skupić na niczym innym. W końcu się poddaję tłumacząc sobie, że nie każdy musi być szczupły. Przez parę tygodni jest normalnie, a potem staję na wagę i robi mi się słabo... I zaczyna się kołomyja! Nie cierpię się odchudzać. Może książka mi pomoże?
napisał/a: kkasia12345 2014-12-11 19:25
Moje próby odchudzania zazwyczaj mają trzy etapy:

1) Motywacja, energia, wyobrażenie siebie idealnej siebie.
2) Skrupulatne realizowanie planów.
3) Coraz większe "nudzenie się" planami i coraz mniejsza chęć do roboty, połączona z pełną akceptacją swojego aktualnego wyglądu.
4) Przekonanie, że moja waga nie wymaga zmiany i liczy się to co jest w sercu, a nie na zewnątrz.

Dodam - moje BMI jest w normie, ale tuż tuż przed granicą nadwagi.

I wracamy do punktu wyjścia. Przyjmuję stare nawyki, stare zwyczaje, kończę z bieganiem czy ćwiczeniami, które i tak zwykle nie są systematyczne. Kilka miesięcy później odkopuję dzienniczek z planami odchudzania, znajduję ciekawy artykuł w internecie, trafiam na świetną mega motywującą gazetę i z mniejsza mówiąc sytuacja się powtarza.
Brak systematyczności?
Nudne ćwiczenia?
A może po prostu brak kogoś, kto razem ze mną trwałby w postanowieniach?
W każdym razie jeszcze ani razu nie udało mi się naprawdę systematycznie odchudzać i rzeczywiście schudnąć.
lenailla92
napisał/a: lenailla92 2014-12-11 19:32
Gdy we wrześniu rozpoczynałam swoją przygodę z odchudzaniem najbardziej obawiałam się ćwiczeń fizycznych i systematyczności. Przyznaję, że na początku było trudno, ale z każdym kolejnym dniem było więcej, intensywniej i szybciej. Przez to, że skupiłam się na treningach, zaniedbałam dietę. Przez niewiedzę jem mało, nie chcę żeby moje treningi poszły na marne, na których daję z siebie 110%. Pragnę zdobywać wiedzę na temat wszystko co zdrowe. Internet niestety mi tego nie daje, no i nie miałam jeszcze nigdy okazji trzymać w dłoniach książki, która mogłaby mnie zainspirować i pomóc w diecie. Podsumowując najbardziej irytuje mnie to, że mimo, że daję z siebie wszystko to efekty są znikome. Pomóżcie mojemu ciału!
napisał/a: pg1978 2014-12-11 21:42
Pewnie nie będę odkrywcza i wyjątkowa... co mnie denerwuje to, że odchudzam się, odchudzam się, odchudzam... a efektów nie widać. Zniechęcam się, uznaję, że nic z tego nie będzie i daję sobie spokój. Kiedy złość minie i najdzie ochota na piekną sukienkę w rozmiarze nr mniejszym, znowu pałam zapałem i tak w kółko. Może, więc pora zrzucić zbędne kilogramy (4 m-c temu zostałam mamą) z naukowym wsparciem...? :)
napisał/a: WiedzmaAnula 2014-12-11 22:00
Prócz efektu jo-jo, kóry
wkurza chyba każdą babę,
prócz wyników, co się zawsze
okazują nazbyt słabe,
prócz zakazów całych pęków,
prócz ciągłej samokontroli
w diecie najbardziej mnie wkurza,
stresuje, drażni i boli
to, że zwykle jadłospisy
są sztywne, nie do ruszenia,
nie wolno w nich nic pominąć,
dodać albo chociaż zmieniać
- a ja nie lubię brukselki,
nie tknę niektórych składników,
bo ich nie znoszę, a czasem
nie ma ich w moim sklepiku...
Ja nie mam czasu po mieście
ganiać, polować po sklepach
na nietypowe produkty
albo na kuriera czekać...
Że nie wspomnę o wymogach
codziennego gotowania.
Nie opłaca się tak pichcić.
Oto moje narzekania. ;)
napisał/a: mika19 2014-12-11 22:10
wszystko!
nie potrafię tego logicznie ogarnąć!