Aborcja :(

napisał/a: wiolisia 2007-01-17 23:46
Kaira86 napisal(a):wiolisia, film jest podany strone wczesniej...
ojoj okropny a ja się od trzech miesięcy staram o dzidzi a ktoś się go w taki sposób pozbywa dzięki że go obejrzałam pa
napisał/a: Patka2 2007-01-18 09:46
orka napisal(a):Czyli zmieniłaś zdanie Patka, co do niektórych kwestii ??


Tak tak z pewnością, Z wiekiem poglądy na zycie sie zmieniają
napisał/a: orka2 2007-01-18 16:44
asia napisal(a):
Ale ja mimo wszystko jestem zdania, ze to kobiecie powinno pozostawić się taką decyzję. Na pewno każda kobieta, która poddaje się aborcji długo się nad tym zastanawia. Często jest to dla niej samej trudne. Często nie widzi innego wyjścia.


No właśnie skoro ona nie widzi innego wyjścia, to można przecież takiej kobiecie pomóc i wskazać inne wyjście :) Można po prostu przedstawić jej bardzo dobrą alternatywę jaką jest oddanie dzidziusia do adopcji :) pokazanie jej że naprawdę bardzo dużo małżeństw czeka na takiego dzidziusia jakiego ona urodzi i nie musi go zabijać, tylko oddać komuś kto będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi gdy zobaczy jej dziecko :)

asia napisal(a):I myślę, ze powinna mieć prawo na podjęcie takiej decyzji.


Myślę że nikt nie ma prawa do podejmowania decyzji o tym czy kogoś zabić czy nie :|

Patka napisal(a):Tak tak z pewnością, Z wiekiem poglądy na zycie sie zmieniają


Jakoś tak niezmiernie się cieszę :D kwiatuszek dla Ciebie ode mnie
napisał/a: ami1 2007-01-18 17:29
A ja w pewnych skrajnych sytuacjach jestem w stanie to zrozumieć. Choć film mnie przeraził i sama nigdy nie wybrałabym takiego rozwiązania.
napisał/a: wiolisia 2007-01-18 18:11
asia napisal(a):A ja w pewnych skrajnych sytuacjach jestem w stanie to zrozumieć. Choć film mnie przeraził i sama nigdy nie wybrałabym takiego rozwiązania.
mnie również film przeraził ale rzeczywiście ciężkojest oceniać czy ktoś postępuje dobrze czy żle
napisał/a: Marusia 2007-01-18 18:29
Obejrzałam i naprawdę nie wiem, co napisać. Straszne...
napisał/a: ~gość 2007-01-29 21:25
czytam wasze forum i postanowiłam się w tej sprawie wypowiedzieć. Ja myślę, (nie chce oczywiście nikogo obrazić) że aborcja to raczej nie jest osobista sprawą kobiety, bo dziecko - nowe zycie tez nie jest jej własnością. osobista sprawa moze być decyzja czy uprawiać niebezpieczny seks, czy zajść w ciążę ale nie czy zabić to zycie! A czy ktoś mysli o bólu i cierpieniu maleństwa rozrywanego na strzępy!?!? o długiej agonii w różnych zwiążkach chemicznych?!?! to ,ze nie krzyczy to nie znaczy że nie czuje!!!!!!!!!!!!!! takiej rzeczy nie zafundowałaby się własnemu psu czy kotu- a takiej dziecince w ramach jakiegoś usprawiedliwienia wolno????
a dodam, że za kobieta usuwająca dziecko częto stoi kochany tatuś!!! Pozdrawiam i przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, nie miałam takiego celu, lecz tylko wyrażenie swojego zdania
napisał/a: Małgosia23 2007-01-29 21:28
napisal(a):Pozdrawiam i przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, nie miałam takiego celu, lecz tylko wyrażenie swojego zdania

Myśle, że nikogo nie obraziłaś.
Po prostu wyraziłaś swoje zdanie używając mocnych argumentów.
Masz dużo racji.
napisał/a: marionette 2007-01-30 00:13
muszę się przyznać, że w pierwszej chwili jak dowiedziałam się o ciąży,
myślałam, że to się jednak skończy aborcją zwyczajnie to mnie przerosło, a przerwanie ciąży wydaje się na pozór takie proste, hop i po kłopocie.

poczytałam ten wątek, poczytałam wasze posty w innych tematach,
trochę innych for w internecie, po prostu zapoznałam się z tematem. a jak oglądałam zdjęcia zabitych (bo trzeba nazwać rzecz po imieniu) płodów, to aż mnie zemdliło ze smutku.

teraz wiem, że to była najgłupsza myśl na jaką mnie było stać.
aż mi wstyd przed samą sobą.

ale się nawracam kupiłam dziś buty na płaskiej podeszwie (zawsze biegam w obcasach) żeby przypadkiem na lodzie czy śniegu nie wywinąć orła i nie zrobić krzywdy maluchowi.
napisał/a: samsam 2007-01-30 09:54
marionette napisal(a):ale się nawracam kupiłam dziś buty na płaskiej podeszwie (zawsze biegam w obcasach) żeby przypadkiem na lodzie czy śniegu nie wywinąć orła i nie zrobić krzywdy maluchowi.

To super, że inaczej teraz do tego podchodzisz.
napisał/a: Belay 2007-01-30 13:35
Przyznam się na wstępie, że przejrzałam posty bardzo pobieżnie.

Wielokrotnie wypowiadałam się na temat aborcji i wielokrotnie byłam jedyną osobą, która twierdziła, że wybór w tej kwestii należy wyłącznie do matki (ew. rodziców) dziecka. Kilka lat temu, usłyszałam, że jestem tylko kolejną 20 latką, która niewiele wie o życiu - i prawdopodobnie była to prawda. Wówczas byłam zdania, że gdybym zaszła w ciążę - nie wahałabym się przed aborcją - ciąża w tamtym czasie zrujnowałaby mi życie, a na utrzymanie mojego dziecka, prawdopodobnie płaciliby moi rodzice.

Mówiłam o tym głośno i się tego nie wstydziłam. Oczywiście przyznawałam (i nadal przyznaję) rację temu, kto mówi, że należy się porządnie zabezpieczać (swoją drogą jeśli aborcja jest wbrew naturze to antykoncepcja również), albo najzwyczajniej w świecie nie sypiać z facetem. Z drugiej jednak strony wstrzemięźliwość też jest wbrew ludzkiej naturze - tak już jesteśmy skonstruowani.

Poniżej fragment mojej wypowiedzi (z 2003 roku) na temat aborcji:

napisal(a):
Każdy ma prawo do życia - to prawda, ale wydaje mi się, że dużo lepiej jest się nie urodzić, niż tułać się po domach dziecka. Nie zgodzę się z opinią, że płód to też człowiek - podążając takim tokiem myślenia - doszlibyśmy do tego, iż plemnik również jest istotą żywą (ma swoje problemy, rozterki, myśli i czuje?), a co za tym idzie sperma jest niczym innym jak wielką społecznością. (bo przecież ludzie tworzą społeczeństwo).

Aborcja nie powinna być swego rodzaju środkiem antykoncepcyjnym. Kobieta nie powinna myśleć w sposób "wpadłam? nie szkodzi, usunę i będzie po kłopocie".

Kobiety podobno stworzone są do bycia matkami. Mają instynkt macierzyński, który we mnie prawdopodobnie jeszcze się nie obudził. Nic więc dziwnego, że w aborcji nie widzę niczego złego. Dzieci - owszem lubię, cudze, do momentu kiedy nie zaczynają płakać.

Spróbujmy sobie jednak wyobrazić siebie w roli kobiety zgwałconej. Kobiety skrzywdzonej, poniżonej, obdartej na siłę z intymności. Jak po takim incydencie cierpi jej psychika. Bywa, że niektóre nigdy nie dochodzą do siebie po gwałcie, nie pozwolą się dotknąć żadnemu mężczyźnie. Jak taka kobieta ma żyć i kochać dziecko, które każdego dnia przypomina jej o koszmarze jaki przeżyła? Jak taka kobieta ma być dobrą matką, wspierać i dbać o swoje maleństwo? Przecież dziecko to owoc miłości! Tak głosi kościół, tak głoszą przeciwnicy aborcji. Jakim więc owocem miłości jest dziecko, które tak naprawdę jest tylko skutkiem ubocznym przestępstwa?

Nie uważam, żeby aborcja była równoznaczna z morderstwem. Wiąże się to z tym co napisałam wyżej (o społeczności jaką tworzą plemniki). Kobieta powinna mieć prawo wyboru. Rozumiem ludzi, którzy uważają, że takie maleńkie, poczęte dopiero co, dziecko - chce żyć. Jestem jednak przekonana, że gdyby to dziecko mogłoby decydować o własnej przyszłości - wolałoby zostać usunięte od razu, niż być poniewierane przez los, który nigdy nie byłby dla niego łaskawy.

Skoro kościół (w składzie księża, biskupi, papież) jest przeciwny aborcji to ja dla rozwiązania tej spornej kwestii proponuję, żeby każdy z "duchownych" wychował, wykształcił, zapewnił godziwe warunki życia i wykarmił każde niechciane dziecko, które jakaś matka urodzi zamiast dopuszczać się aborcji. Zamiast przeklinać wszystkich zwolenników aborcji - niech zaproponują to o czym napisałam wyżej, a może zrozumieją, że urodzić dziecko to pryszcz w porównaniu z tym co będzie dalej.

I tak na koniec - myśl, która wciąż nie daje mi spokoju - jakim prawem o losach dziecka decydują faceci, którzy pojęcia nie mają o wychowywaniu dzieci bo nigdy ich nie mieli i mieć nie będą, oraz Ci, którzy gdy uznają sytuację za niewygodną najzwyczajniej w świecie pójdą sobie i mają w głębokim poważaniu dziecko oraz jego matkę? Wydaje mi się, że tę kwestię - należy zostawić do dyskusji - kobietom, które to najczęściej same muszą borykać się przez 9 miesięcy z brzuchem i przez całe życie z dzieckiem, którego ojciec, kiedyś chciał się dobrze zabawić.


Co do pewnych spraw, o których wówczas pisałam, nie zmieniłam zdania. Zmieniłam nieco jednak spojrzenie na pewne sprawy - być może wynika to z pewnej dojrzałości.

Dziś mogę śmiało powiedzieć, że gdybym zaszła w ciążę byłabym najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Instynkt macierzyński się we mnie obudził, w momencie gdy znalazłam człowieka, z którym chciałabym stworzyć rodzinę. Wciąż jednak uważam, że nie można mówić ze 100% pewnością, że się czegoś nie zrobi, jeśli nigdy się nie znaleźliśmy w danej sytuacji.

Znam kobiety, które mówiły "usunę", dopóki nie zaszły w ciążę. Znam również i takie, które krzyczały "STOP ABORCJI!", a same się jej poddały.

Chciałam napisać coś jeszcze odnośnie moich poglądów na ten temat, oraz tego jak się zmieniły w przeciągu kilku lat... ale mam problem ze skleceniem logicznego zdania, więc wrócę tu później :)
napisał/a: ~gość 2007-01-30 19:49
Ogólnie rzecz biorąc jestem przeciwko aborcji..szczególnie dziś, kiedy tyle kobiet nie potrafi zajść w ciążę.. uważam, że zawsze jest wyjście i że lepiej urodzić dziecko i oddać do adopcji rodzinie, która z utęsknieniem czeka na małe dziecko, a nie może mieć własnego ( a obserwując co się dzieje, coraz więcej jest takich małżeństw..). Nie ma dla mnie wytłumaczenia, dlaczego młoda, zdrowa kobieta decyduje się na taki krok, narażając się na to, by nigdy już nie mieć dzieci..nie mówiąc już o zabójstwie małej, niewinnej istotki. Na studiach mieliśmy zajęcia na bloku ginekologiczno-położniczym poświęcone właśnie zagadnieniu aborcji..zdania na początku były bardzo podzielone..ale po obejrzeniu kilku autentycznych materiałów każdemu odechciało się dyskutować..

Za to są pewne sytuacje, kiedy aborcja stanowi jedyne rozwiązanie, by utrzymać matkę przy życiu..np. kobiety po przeszczepach narządów..oczywiście, zdarzyło się, ze taka kobieta urodziła zdrowe dziecko i wszystko skończyło się dobrze...ryzyko jednak zawsze istnieje i wtedy wybór na pewno należy do kobiety i jaki by nie był, powinno się go uszanować.