Pierwsza ciąża i poronienie

napisał/a: alleria 2007-05-25 20:52
Ja wlasnie to przezywam. Jest mi niewiarygodnie ciężko. Była to moja pierwsza ciąża. Kłucę się do tego z mężem nie obwiniam go, broń boże ani on mnie, ale czepiamy sie o głupoty. Dzis wyszlam ze szpitala. Były to najgorsze dni w moim zyciu w jeden dzien dowiedzialam sie ze jestem w ciązy w drugi dzien lezalam juz na patologi z diagnozą ze dziecku od miesiaca nie bije serduszko. :(
Nie moge patrzec na dzieci i nic co z nimi związane. Z trudnością przychodzi mi w tych momentach powstrzymywanie łez.
Jak sobie z tym radzić?
napisał/a: ~plomyk 2007-05-25 21:40
Allerio!
wiem co czujesz, bo tez stracilam dziecko. Mialam juz wczesniej synka i nic nie zapowiadalo takiego finalu ciazy. Nie ma jednego dobrego sposobu jak sobie z tym poradzic - musisz sie wsluchac w siebie i starac sie jak najbardziej sobie pomoc. To, ze czepiacie sie siebie z mezem to tez normalne, bo stala sie miedzy wami rzecz bardzo trudna i nie da sie tak latwo odnalezc, ale warto pamietac, ze niezaleznie od drobiazgow, ktore was teraz w sobei draznia jestescie dla siebei najblizszymi ludzmi i tylko Wy sobie mozecie pomoc, bo nikt poza Wami nei dzieli bolu straty dziecko.
Jedyne co moge powiedziec, ze czas pomoze Ci sie pogodzic z tym co sie stalo. Nigdy sie nei zapomina, ze aniolek odszedl, ale z czasem nauczysz sie sobie z tym radzic. Mi zajelo to kilka tygodni, ale sie pozbieralam. Zrobilam po sracie ciazy wszystkie mozliwe badania, zeby znalezc przyczyne, ale przyczyny nie bylo. niestety czasami tak sie zdarza, ze plod ma wade i nei jest w stanie sie rozwijac, ze przestaje mu bic serduszko.. Strasznie mi przykro, ze Ciebie spotkalo cos tak starsznego, ale uwierz mi, ze usmiech dziecka, na ktore sie kiedys zdecydujesz wynagrodzi Ci wszystko a twoja pierwsza kruszynka bedzie nad Wami czuwala.
Sciskam Cie mocno.
Ania
napisał/a: sylmik 2007-05-26 17:48
kiedy w 2001 roku poronilam swoja 1sza ciaze myslalam ze nie ogarne bolu jaki wowczas we mnie pozostal.....:( dlatego dokladnie wiem co czujesz i jest mi przykro ze musisz tak cierpiec. chce Ci jednak powiedziec ze wcale nie oznacza to ze nie bedziesz miala dzieci. ja zaledwie kilka m-cy po tym zdarzeniu znow zaszlam w ciaze i urodzilam coreczke. A niecale 3 m-ce temu zostalam mama po raz 2gi. wiem ze teraz mozesz myslec ze swiat jest niesprawiedliwy ale musisz sie trzymac dla siebie i dla tych istot ktore jeszcze wydasz na swiat. ja na zawsze zachowam w sercu TĘ istotke ktorej nie bylo dane nam poznac. ale trzeba dalej zyc , niestety....
cieplutko cie pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego. :)
napisał/a: alleria 2007-05-27 00:43
Eh ... Dzięki wielkie. A pytanie mam, kiedy staraliście się o drugie dziecko? Ile czasu upłynęło? Mi zalecają przynajmniej pół roku spokoju, ale nie wiem czy to nie za dużo? Albo za mało?
napisał/a: zaczek1 2007-05-27 14:33
Alleria,

Bardzo dobrze wiem co czujesz bo sama przez to przechodziłam, my zaczęlismy sie starac o dziecko po pół roku od zabiegu i za drugim razem się udało. Ciążę znosiłam bardzo dobrze ale cały czas histeryzowałam że cos będzie nie tak, a teraz mamy od 4-ech miesiecy śliczna córeczkę. Wszystko zależy od twojej psychiki ja zawsze będę pamietać o swoim pierwszym dzidziusiu i do dzisiaj płaczę jak sobie o tym pomyślę ale pomogła mi moja pani doktor, która wytłumaczyła mi, że natura wie co robi.
napisał/a: amber3 2007-05-28 22:13
Allerio!
Wiem, co przeżywasz. Ja jedenaście dni temu straciłam moją Kruszynkę. Byłam w 6 tygodniu ciąży.
Trzymaj sie cieplutko.

Amber
napisał/a: alleria 2007-05-29 00:17
Dziewczyny po pierwsze dziękuję za wasze słowa. Naprawdę dużo dla mnie znaczą.
Po drugie gratuluję wszystkim tym, którym się w końcu udało i życzę jak największej pociechy z dzieci. :)
amber jestem z Tobą. Również się trzymaj w tych trudnych chwilach. Życzę Ci dużo, dużo siły.

Dziś odważyłam się opisać - sama dla siebie, to co się stało. Płakałam przy tym jak bóbr ... dalej się staram uspokoić.
Swoją kruszynkę pokochałam już po jej śmierci ... więc nawet nie zdążyłam się do niej przyzwyczaić, a już mi ją "odebrano". Przez 9 tygodni żyłam z nią, nie wiedząc o niej ... eh ...
Śniło mi się dziś maleństwo ... było moje, a jednak nie mogłam go dosięgnąć, nie miało nawet imienia ... Widziałam jedynie, że miało śliczne blond włoski...



"Tam na dnie został twój ślad, głęboko tam twoja muzyka we mnie gra, tam na dnie został twój ślad i moja łza, bo świat się pomylił... "
napisał/a: amber3 2007-06-06 21:49
Jutro mijają trzy tygodnie... a ja jestem spokojniejsza, uśmiecham się. Czy to źle?
Tylko ciągle zadaję sobie pytanie: DLACZEGO. Czy to moja wina? Czy za ciężko pracowałam? Czy może to wina angielskiej słuzby zdrowia?
napisał/a: kaXka 2007-06-07 14:03
napewno jest ci bardzo ciezko i to zrozumiale ze nie mozesz patrzec na dzieci.Powinniscie z mezem wspierac sie nawzajem bo napewno sie bardzo kochacie jezeli wesprzecie sie i przetrwacie tak trudne chwile napewno uda wam sie splodzic nie jednego maluszka ktory bedzie waszym najwiekszym szczesciem.Wiara w dobre jutro jest dla was najlepsze pozdrowienia od tej co stracila dzidziusia wierze w was:)
napisał/a: mikusia4 2007-06-11 09:39
Tez To Przezylam. Tego Bolu Nie Da Sie Opisac Slowami. Maz Tez To Przezywa I Wzajemnie Sie Na Sobie Wyladowujecie. Czas Jest Jak Juz Kilka Pan Pisalo Najlepszym Lekarstwem. Nie Szukaj Winy W Sobie Za To Co Sie Stalo. Widocznie Tak Musialo Byc... Czasu Nie Cofniemy Niestety, Ale Warto Zyc I Cieszyc Sie Z Drobnostek. W Tej Chcwilii Poszukajcie Z Mezem Wspolnego Gruntu Np. Pojedzcie Na Mala Wycieczke Na Lono Natury. Trzymam Kciuki I Sle Usciski
napisał/a: fiu_fiu 2007-06-11 11:41
Sciskam Cię mocno, wyobrażam sobie, jaki to msi być ból. Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego męża, najgorsze, co możecie zrobić, to przeżywać ten dramat oddzielnie. Im bliżej będziecie siebie, tym z pewnością łatwiej poradzicie sobie ze stratą.
napisał/a: Anasigne 2007-06-11 21:53
Moja pierwsza ciaza okazala sie byc ciaza pozamaciczna, wiec tez w jednym momencie dowiedzialam się ze jestem w ciazy, ale dziecka nie urodzę. Tyle, ze lekarze zdiagnozowali ją bardzo wczesnie, wiec raczej nie odczułam tego tak bardzo jak w Twoim przypadku. Poronienia, ku mojemu zaskoczeniu, są, zdaniem lekarzy, obecnie bardzo czestym zjawiskiem. Musisz byc silna, nie bać sie i spróbować raz jeszcze. Trzymam kciuki.