Urodziłaś??napisz jak przebiegł twoj poród

napisał/a: ~gość 2007-11-30 15:21
SabciaB, trzymam kciuki
napisał/a: SabciaB 2007-12-01 10:27
Dzięki dziewczyny jeszcze raz, a i mam synka nie córeczke
napisał/a: gosiawie 2007-12-01 14:24
Zebrałam się i ja do spisania tego, co pamiętam z porodu...

W piątek rano (ok.9), 23.11.2007r., ze skierowaniem w ręku pojechałam do szpitala. Mój lekarz prowadzący podejrzewał u dzidziusia hipotrofię i zalecił, by mnie w szpitalu wzięli przebadali i zdecydowali, co dalej z ciążą. Był 34 tydzień.
Po przejściach w rejestracji i przeprowadzonym wywiadzie na izbie przyjęć, oddelegowali mnie na oddział Kliniki Matczyno-Płodowej. Położna przydzieliła mi łóżko, rozpakowałam się i po wstępnym badaniu przez ginekologa zostałam przyjęta na oddział. Około godziny 13 wezwali mnie i kilka innych pacjentek na badanie usg. Zjechałam na poziom "0" i czekałam w kolejce. Wreszcie przyszła pora na mnie. Lekarz badający od razu potwierdził hipotrofię, a do tego się okazało, że mam małowodzie i są złe przepływy. I decyzja zaraz została podjęta przez kilku lekarzy - cięcie cesarskie. Byłam w szoku, rozkleiłam się. Lekarz pojechał ze mną na oddział, kazał się spakować i przebrać w cudowną szpitalną koszulę. Ręce mi się trzęsły, dobrze, że salowa pomogła mi się spakować - nie wiem, jakim cudem tak szybko się to stało. Chciałam zadzwonić do Żona - 'abonent czasowo niedostępny'... Dzwoniłam do mamy - 'abonent czasowo niedostępny'. Jakoś udało mi się dodzwonić do teścia i do mojego taty, powiadomiłam o cesarce i potem nie wiem, jak szybko czas mijał...
W zabiegowym siostrzyczki założyły mi wenflon, potem mnie podgoliły, założyły cewnik i z łóżkiem znów zjechałam na poziom "0" - na cesarkę.
Zabieg zaczął się nieprzyjemnym ukłuciem w kręgosłup. Aż mnie prąd w prawą nogę kopnął. Ułożyli mnie na wąskim łóżku, podłączyli kroplówki, aparat do mierzenia ciśnienia i pulsu i się zaczęło. Była godzina 15:00, jak zaczęli mnie rozcinać. O 15:05 usłyszałam delikatne kwilenie Synka, którego już ze mnie wyjęli, po czym zaraz wzięli do zmierzenia, zważenia i wstępnego zbadania. Pielęgniarka powiedziała, że dostał 6/7 punktów APGAR i zapytała, czy chcę go zobaczyć. Oczywiście, że chciałam. Przyniosła na rękach małe zawiniątko, które przestraszone patrzyło na mnie wielkimi oczami. A ja mogłam go tylko pogłaskać i pocałować, po czym zaraz wsadzili go do inkubatora i zawieźli na oddział neonatologii. Wiedziałam, że waży 1630 g i mierzy 41 cm. Mała kruszynka. Podczas kiedy jeszcze wyciągali ze mnie łożysko i potem mnie szyli modliłam się, by z Małym było wszystko w porządku. Wreszcie skończyli cały zabieg - 15:30.
Wylądowałam na sali poporodowej i zaraz potem przyszedł mój Żon, niemniej ode mnie zszokowany zakończeniem ciąży, ale widział Maluszka i pokazał mi kilka zdjęć, jakie mu zrobił. Potem się pojawiła moja mama i siostra. I jakoś 4 godziny leżenia na poporodowej mi minęły - nogi wróciły do normy, tylko rana po cięciu ciągnęła niesamowicie.
Zawieźli mnie na poziom "5" i umieścili w sali, gdzie były mamusie bez dzieci, bo maluszki też były na wcześniakach. Chyba bym nie zniosła, gdyby mnie dali do sali z dzidziusiami. Do końca dnia nie mogłam się ruszać - tylko leżeć na płasko.
W sobotę już od rana siostrzyczka kazała mi wstać. Taaaa... Ale jak tu wstać, jak wszystko boli i nie można się ruszyć?? Ale jakoś się udało. Jeszcze tego samego dnia zdjęli mi cewnik i dren, ale kroplówki miałam nadal. I jak tylko Żon przyjechał, pojechałam do Frania. Był taki malutki. Najbardziej mnie przeraził wenflonik w jego główce. Nie dość, że on taki malutki, to jeszcze rurki podłączone...

Ogólnie nie mam złych wspomnień z porodu. Cieszę się, że uratowali mi Synka, a z drugiej strony trochę mi żal tych kopnięć, wypchnięć i ogólnego czucia, że nosi się w sobie nowe małe życie...
napisał/a: marteczka3 2007-12-01 19:56
gosiawie, ślicznie to opisałaś... jesteś bardzo czułą mamą :*
napisał/a: H2O 2007-12-01 20:05
gosiawie, Ale przezycia...az mi dreszcze przeszly!!!! Gratuluje Kryszynki raz jeszcze!!!!
napisał/a: SabciaB 2007-12-02 12:00
gosiawie, super te twoje maleństwo dobrze że mimo teo całego zamieszania wszystko tak sprawnie poszło.
Gratuluje Frania jest piękny
napisał/a: kki 2007-12-02 17:31
Porod jest jak podroz na szczyt To droga wyczerpujaca ale z niezwykla nagroda na koncu
napisał/a: ~gość 2007-12-02 21:30
gosiawie, Pieknie napisane,jeszcze raz gratuluje syneczka
napisał/a: Butterfly1 2007-12-03 11:19
Achhh slicznie opisane, Gosiu strasznie szybka u Ciebie ta cesarka, tylko pół godzinki. Najwazniejsze ,ze wszystko sie udało, maluszek rośnie i bedzie dobrze!
napisał/a: ~gość 2007-12-03 11:28
Gosiu, całe szczęscię że tak dobrze się to skończyło i na pewno juz wkrótce będziesz miała swojego Skarba u siebie
napisał/a: Moniqe 2007-12-03 14:58
Gosiu pieknie opisalas swoj porod!na szczeszcie wszystko skonczylo sie dobrze i juz niedlugo Franio bedzie z Toba
napisał/a: misslilbee 2007-12-03 21:19
gosiawie napisal(a):Cieszę się, że uratowali mi Synka, a z drugiej strony trochę mi żal tych kopnięć, wypchnięć i ogólnego czucia, że nosi się w sobie nowe małe życie...


Biedactwo.. Juz niedlugo bedziesz mogla cieszyc sie kopniakami, szturchnieciami i gryzieniem nawet swojej Kruszynki - caaaalutenki czas! Ile wlezie hih ;) Jestes bardzo dzielna, ze to wszystko przezylas i podziwiam Cie ogromnie! Sama nie wiem, czy nie ucieklabym z tego szpitala jakby chcieli mnie za miesiac ciac - nie wyobrazam sobie tego po prostu!

nela napisal(a):az mi dreszcze przeszly!!!!


Dokladnie...