Urodziłaś??napisz jak przebiegł twoj poród

napisał/a: nikaos 2008-04-02 13:52
Dziewczynki dziękuję za wszystkie ciepłe słowa! Fakt był to koszmar...ale Krzyś już jest z nami i to najlepsza nagroda za to wszystko...no może bez tych nie przespanych nocy
napisał/a: Iria 2008-04-02 20:48
Monika R.H., jezu, ale historia, prawdziwy horror!! dobrze, że już po wszystkim, a malutki jest cały i zdrowy.
napisał/a: Moniqe 2008-04-02 22:57
Monia wspolczuje ale dobrze ze teraz wszystko w pozadku.
napisał/a: kaska1082 2008-06-05 10:09
kurcze, chyba muszę dać sobie czas i was poczytać od samego początku bo niedługo mnie to czeka...
A może lepiej nie czytać? Jak myślicie???
napisał/a: ~gość 2008-06-05 11:31
kaska1082, Nie czytaj
napisał/a: ~gość 2008-06-05 13:56
Butterfly napisal(a):niektórzy lekarze i pielęgniarki to jakies potwory a nie osoby które maja pomagać ludziom
dokładnie :/ bardzo mi przykro okropne przez co musiałaś przejść!!!! ściskam
napisał/a: saxony 2008-06-20 13:56
kaska1082, MonikaLuc a moze i wy zdecydowalybyscie sie opisac nam,jak wygladaly wasze porody ?
napisał/a: MonikaLuc 2008-07-04 13:10
saxony napisal(a):kaska1082, MonikaLuc a moze i wy zdecydowalybyscie sie opisac nam,jak wygladaly wasze porody ?


miałam opisać jak to było co nie ?
Z soboty na niedzielę skurcze przepowiadające od 2.30 do 5-ej około... potem dało się zasnąć. Bez bólu, skurcze co 5-7 minut po 30 sekund mniej więcej.

W niedzielę w ciągu dnia skurcze pojawiały się rzadko (2-3 w ciągu godz)

Po południu jeszcze spacerek z Mężem i pamiętam dobrze jak mi powiedział "to ostatni spacerek Kochanie w dwupaczku" - jaaasne !! - powiedziałam

A tu "niespodzianka" - w nocy z niedzieli na poniedziałek - ok. północy zaczęły się skurcze z bólem krzyża, które wybudzały ze snu, ale zasypiałam z powrotem. Ok. 1-ej już tak fajnie nie było... ból przy skurczu zaczął być nie do zniesienia. Skurcze co 7-12 minut, niby nie często, ale trwały 45-60 sekund. No i ten ból paskudny ! Ok. 3,30 nie miałam już sił... zadzwoniłam do dyżurki położnych w szpitalu w którym planowaliśmy rodzić - informacja od nich jedna - przyjechać.

No to uszykowanie się, niby chciałam coś zjeść bo potem mogliby nie pozwolić. Przełknęłam tylko 2 łyżeczki jogurtu...

W izbie przyjęć 2 cm - zostawiamy na obserwacji...skurczy krzyżowych nie widać na ktg, jeden lekarz nie wierzył że je mam a ja się zwijałam...
Jak to dobrze że oddycham przeponą !! dziewczyny - bez tego nie dałabym chyba rady !
powoli rozwarcie się powiększało, a ja co chwile pod ktg na godzinę - półtorej... skurcze co raz silniejsze...
Między godz. 14-15 skurcze były już nie do wytrzymania - tak mi się zdawało nie wiedząc co mnie czeka później... po 15ej podłączono mnie do ktg - masakra... oj ciężko było...

Przed 15,50 najcięższy moment, ale dzięki położnym i dzięki temu że współpracowałyśmy, o 15,50 miałam na brzuszku naszą kochaną Martynkę śliczną i cudowną

Ból jaki był przy samej końcówce porodu jest nie do opisania... A tym bardziej szczęście jakie się czuje mając już na drugiej stronie brzuszka swoje maleństwo.

Krocze się prawie zagoiło... nie będę tu opisywać szczegółów...
Nawał pokarmu był, trochę problemów, ale położna która do nas przychodzi pokazała jak temu zaradzić. Już jest ok ;)

Wyszłyśmy ze szpitala w środę, w domu bajzelek bo miałam w planach posprzątać na początku tygodnia a tu zonk że tak powiem żartobliwie
nie ma kiedy sprzątać. W niedziele egzamin - nic nie umiem na razie bo usypiam na notatkach je.żeli w ogóle znajdę chwilę na czytanie - naukę...

dziękuję mojemu cudownemu Mężowi że był ze mną ! najlepszy na świecie ! nikomu nie oddam Dużo mi pomógł swoją obecnością i nie tylko

Martynka jest już z nami - nasze największe szczęście
napisał/a: aquarell 2008-07-04 13:53
MonikaLuc, nameczylas sie, ale warto, nie?


moze ja tez kiedys opisze swoj porod?
napisał/a: nika81 2008-07-04 14:02
MonikaLuc, dzielna kobietka z Ciebie i podziwiam Cię, że mimo skurczów nie pojechałaś od razu do szpitala. Ja po pierwszym pewnie juz bym była na izbie przyjęć
aquarell, pisz
napisał/a: aquarell 2008-07-04 15:21
no to tak

zaczelo sie od tego, ze w nocy jak zwykle po raz setny wstawalam do kibelka ale tym razem jak tylko wstalam, to caly pokoj zaczal mi wirowac, a jak jakims cudem doczlapalam do lazienki to zwymiotowalam.
Troche sie przestarszylam, bo to byl poczatek 39 tyg i wlasciwie wszystko moglo to oznaczac
Torbe mialam spakowana, wiec tylko obudzilam Piotrka (przejety nie na zarty ) i pojechalismy do szpitala.
Po badaniach okazalo sie, ze wszystko jest ok rozwarcia zero, skurczy brak, ale zostawiaja mnie na kilka dni. Z tych kilku dni zrobil sie tydzien, bo stwierdzili, ze czemu nie mialabym juz u nich doczekac porodu
Piotrek codziennie mnie odwiedzal i tylko: 'no urodz wreszcie, no urodz ' tym bardziej, ze zalozylam sie z nim ze urodze 20 sierpnia (czyli rowno 40 tydzien), a on stawial, ze wczesniej
19 sierpien...godzina 23... a ja leze i ogladam z dziewczynami z sali jakis film i smieje sie, ze jakby to bylo gdybym nagle urodzila i nagle czuje mokro mysle 'what the fuck 2 ' pedze do kibelka, a tam widze, ze sie ze mnie leje aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa rodzeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
no to galopem do dyzurki poloznych bylam tak zdyszana i przejeta, ze ledwo wydyszalam co sie dzieje a te na luzie 'prosze sie spakowac, idziemy na porodowke' aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa czyli jednak na prawde rodzeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Podpieli mnie do ktg, ale skurczy brak przeniesli mnie na jakas mala salke i spac kazali. Ale jak tu spac, kiedy za sciana baby sie dra, noworodki placza, a Ty lezysz i myslisz, ze zaraz Ciebie to czeka
co 15 minut przychodzila do mnie jakas polozna i pytala sie czy spie
Zadzwonilam do Piotrka i powiedzialam mu, zeby przyjechal rano, bo i tak sie nic nie dzieje.
Ok 4-5 rano zaczely pojawiac sie skurcze. Delikatne, slabiutkie- mysle- co oni tak wszyscy mowia, ze to tak boli ot, tak jakbym okres dostala
taaaaaaaaaaa...po 2 godzinach wiedzialam skad te opowiesci
Przyjechal Piotrek, przyjechala 'moja' polozna. Piotrek z bananem na buzi: 'jaaaaaaaaaaaaaaaaaa zaczelo sie ' taaaa no zaczelo sie, a jak ja Cie zaraz palne, ze dziecko chciales, to zobaczysz. Polozna dala mi zastrzyk, zeby przyspieszyc rozwieranie sie szyjki.
Po 3 godzinach zabawy na pilce (Jezuuuuuuuuu normalnie Nobla powinni dac temu, kto je wymyslil!!!), kolejnym zastrzyku i jakims czopku(?) przeszlismy na lozko na sali porodowej.
W pewnym momencie stwierdzilam, ze chce zastrzyk p/bolowy, bo juz nie wytrzymam. Polozna powiedziala, ze juz za pozno. No super, se mysle. No to w takim razie chce do domu torbe spakowana mam, wiec chce stad wyyyyyyyyyyyyyyyjsc i urodze sobie kiedy indziej buce mnie nie wypuscili, no polozna tylko stwierdzila, ze juz blisko, bo jak jest 8-9cm rozwarcia to wszystkie chca do domu
Nooooooooooooooo i koniec. Zaczely sie parte, ale ja bylam juz tak wymeczona, ze przy parciu raz glowka sie wysuwala, a raz chowala
jakims cuuuuuuuuuuudem w koncu mi sie udalo
O 11.05 Krzysion wystrzelil jak z procy z glosnym wrzaskiem, ze jak to, ze jemu tam bylo dobrze i ze on chce wrocic
Jak mi go polozyli na brzuchu to od razu sie do cyca przyssal i wypil wszystko co tam bylo. Spogladal jeszcze lapczywie na drugiego, ale w przy pelzaniu do niego zasnal

No i tak to mniej wiecej wygladalo

ciekawe jak bedzie tym razem...


ale sie rozpisalam
napisał/a: saxony 2008-07-04 15:50
ojej,dziewczyny...ale z was dzielne babeczki
ech...opisane super,jakby to nie bylo nic trudnego,ale zapewne swoje sie wymeczylyscie...
podziwiam i po przeczytaniu ... sama juz chce to miec za soba :)
te opowiesci wplywaja na mnie jakos uspokajajaco ;) chyba wydrukuje sobie je i wezme na porodowke w ramach walki z bolem ;)

spisalyscie sie na medal