Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Urodziłaś??napisz jak przebiegł twoj poród

napisał/a: Nadiya1 2014-09-01 13:13
Betka86 jakbym czytała o sobie nie licząc tych odchodzących wód już w domu ;)

Betka86 napisal(a):dokładnie w karcie mam zapisane- pierwsza faza porodu 2:45, druga faza 45 min

łooo... też chcę tak rodzić. U mnie I faza 10g5min, a druga 10minut
napisał/a: Zazi 2014-09-01 22:33
Betka86 napisal(a): Na prawdę każdemu życzę takiego porodu
napisał/a: BosiaB 2014-09-05 06:41
Betka86 już to chyba Ci pisałam w BM ale pozazdrościć takiego ekspresowego porodu
napisał/a: mnpszmer 2014-09-05 22:19
Dziewczyny wszystkie bylyscie dzielne! Tak sobie czytam na raty i sie wzruszam bo wspomnienia mi wracaja
napisał/a: chickadee 2014-09-06 10:44
Betka86, jak bym czytała o swoim porodzie Gratuluję
napisał/a: ~gość 2014-09-07 11:13
Tak pozazdrościłam Beatce86 porodu i byłam pod wrażeniem, że o 12 była na forum, a 17.25 urodziła, że sama miałam identycznie
Koło 12 pisałam w BM, że się zastanawiam czy to już jechać do szpitala, a o 17.25 urodziłam
napisał/a: Betka86 2014-09-07 16:16
Emma88, godziny też mi pozazdrościłaś!!
napisał/a: neonek1 2014-09-07 20:49
Emma88, cieszę się że poród miałaś taki szybciutki

napisał/a: Nadiya1 2014-09-08 08:04
Emma88 napisal(a):Tak pozazdrościłam Beatce86 porodu i byłam pod wrażeniem, że o 12 była na forum, a 17.25 urodziła, że sama miałam identycznie
Koło 12 pisałam w BM, że się zastanawiam czy to już jechać do szpitala, a o 17.25 urodziłam

Szybciutko Zazdroszczę krótkich porodów
napisał/a: efryna 2014-09-08 13:16
Betka86, super poród, do pozazdroszczenia:) jednak nie było się czego bać
napisał/a: Betka86 2014-09-08 13:32
efryna napisal(a):jednak nie było się czego bać


prawda moja pierwsza myśl była- ok, mogę drugie rodzić
napisał/a: Miśka27 2014-09-09 18:01
No to czas na nas :) Będzie długo ;)

Ostatnie dni przed porodem mijały jak zawsze. W niedzielę siedliśmy z mężem przed TV i zaczęliśmy planować co jeszcze musimy załatwić przed pojawieniem się Malutka. Nagle poczułam jakieś dziwne ciepło, pobiegłam do łazienki i okazało się że całą bieliznę już miałam mokrą. Spanikowałam. Wybiegłam z płaczem z łazienki, że mi wody odchodzą, że jedziemy do szpitala, że przecież jest za wcześnie. Mąż zaczął mnie uspokajać ale widziałam, że też się zdenerwował. Zaczęliśmy biegać w panice po domu i dopakowywać ostatnie rzeczy do torby. Wzięłam jeszcze prysznic i o 20 wsiedliśmy do auta.
W szpitalu byliśmy po 40 minutach, chwila na izbie przyjęć i podpięli mnie pod KTG. Rysowały się delikatne skurcze, ale nie czułam ich. Za to kolejne porcje wód odpływały co chwilę. Poczekaliśmy trochę na lekarza, szybkie badanie, USG, papierologia i przyjęcie na porodówkę. Kazali się przebrać, przygotować rzeczy dla siebie i Maluszka. Jak wyjęłam torebkę z ubrankami dotarło do mnie, że już nie wyjdziemy stąd bez dzidziusia :) Było około 23. Według lekarza i położnej były nikłe szanse, że akcja się rozkręci w ciągu nocy, więc o 8 podadzą mi kroplowkę z oksytocyną. Odesłali męża do domu a mi kazali się przespać. Ledwo mąż wyszedł zaczął boleć mnie brzuch, ale bardzo delikatnie. Była północ. Bóle nie były regularne i całkiem do zniesienia. Co jakiś czas przychodziła położna sprawdzać tętno. Nagle skurcze zaczęły przybierać na sile. O 2 przyszła położna i jak mnie zobaczyła od razu mnie zbadała i podpięła KTG. Okazało się, że są 3 cm rozwarcia, szyjka całkiem gładka i mam dzwonić po męża. Zaraz przyszła podać mi antybiotyk i kroplówkę nawadniającą. Leżałam pod tym KTG i miałam ochotę gryźć łóżko, bóle stawały się koszmarne. Przyjechał mąż, położna odłączyła mnie od KTG i pozwoliła wstać. Dostałam piłkę i zaczęłam skakać. Boże, jaka to była ulga! Od razu przypomniały nam się słowa lekarza ze szkoły rodzenia, że najwięcej porodów jest w nocy i niezapomnianym widokiem jest widok ciężarnych skaczących na piłkach o 3 rano. Była właśnie 3 rano :) Mąż mi masował plecy, pilnował, żebym się nie zwaliła z tej piłki, aż w końcu kazałam mu się nie dotykać i odesłałam na krzesło ale wcześniej do położnej żeby jej przypomnieć o znieczuleniu ;) Położna wezwała anestezjologa ale okazało się, że jest w trakcie operacji. Modliłam się, żeby przyszedł jak najszybciej. Skurcze były nie do wytrzymania. Czas leciał jak oszalały, nawet dobrze nie pamiętam co się działo. Co jakiś czas dostawałam kolejne leki, kroplówki. Modlilam się o to znieczulenie, czułam jak Mały schodzi coraz niżej. W pewnym momencie położna kazała się położyć, mąż mnie prawie niósł, czułam jak nisko jest główka. Zbadała mnie i powiedziała, że rodzimy, bo mamy 10 cm. Powiedziałam jej, że bez znieczulenia nie rodzę ;) Zaczęły się skurcze parte, kazała delikatnie przeć i w tym czasie obracała Małego, bo nie do końca był dobrze ułożony. Miałam ochotę umrzeć. Ból był koszmarny, to był najgorszy moment porodu. Poprosiła, żebym zeszła z łóżka i jeszcze chwilę pochodziła. Miałam odczekać 5 skurczy. Zanim się obejrzałam, sala była przygotowana. Usłyszałam tylko że gdzieś dzwoni, rzuciła hasło "rodzimy" i w pół minuty pojawiła się gromada personelu. Powtarzałam w kółko, że nie dam rady, że nie mam siły. Mąż mi cały czas mówił, że jestem dzielna, silna i zaraz będziemy mieć synka. Pomyślałam sobie, że i tak boli, i tak boli, więc daję z siebie wszystko. Nie wiem skąd nagle pojawiło się tyle sił, mąż mi później mówił, że nie mógł mi utrzymać głowy. Staś urodził się na drugim albo trzecim skurczu. Była 6.10. Poczułam malutkie ciepłe ciałko na brzuchu. Staś zaczął kwękać a my płakaliśmy jak bobry. Musieli mi go zaraz zabrać, bo szybko się ochładzał. Mąż poszedł z nim a ja cały czas słyszałam jak płacze. To był miód na moje serce :) Po kilku minutach przyszła pediatra, podała mi wagę, długość, punkty i powiedziała, że muszą go trochę dogrzać i nie będzie mógł ze mną zostać, że przyniosą mi go tylko na kilka minut. Za chwilę pielęgniarka przyniosła Stasia. Był taki malutki, ubranka na nim wisiały, czapa spadała. Przytulałam go i całowałam, a mąż przytulał się do mnie. Magiczna chwila :)

Cały personel był w szoku, że tak szybko mi poszło. Podobno położna z lekarzem obstawiali że urodzę około 14 ;)

Poród zaliczam do najbardziej ekstremalnych przeżyć w moim życiu ;) Byłam tak nastawiona na znieczulenie, że w ogóle nie dopuszczałam do siebie myśli, że będę rodzić bez. A tu niespodzianka ;) Ale dało się ;) Przed porodem bałam się tej całej krępującej fizjologicznej otoczki - odchodzenia wód, badania i oglądania przez kilka osób itd., ale jak przychodzi co do czego, to kompletnie się na to nie zwraca uwagi.
Tuż po porodzie powiedziałam mężowi, że jak następnym razem nie będzie bliźniaków to zostaniemy przy dwójce dzieci, bo na dwa porody mogę się zgodzić, ale na trzy nie ma szans :P
Zastanawiałam się kiedyś jaki to jest rodzaj bólu. Już wiem. Jest nieporównywalny to wszystkich rodzajów bólu jakie znałam. Nawet do nerwobólu i kolki nerkowej (Bosiu ;) ) Jest to tak specyficzne i dziwne, ale jednocześnie organizm sam dyktuje co masz robić. Jak przychodzą bóle parte, to nie da się robić nic innego, jak tylko przeć. Ale nie piszę tego, żeby straszyć. To naprawdę jest do przeżycia. Gdyby nie to obracanie główki Maluszka to byłoby całkiem całkiem. A na koniec to uczucie ulgi i niedowierzania.
Po kilku dniach wiecie co pamiętam najbardziej? Widok małego kochanego Pysia leżącego na moim brzuchu. Doskonale pamiętam tę minkę i usteczka wygięte w podkówkę. I te zachwycone i dumne oczy męża jak obdzwaniał rodzinę i wysyłał smsy do znajomych :)
Nie nastawiałam się na magię, ale, co tu dużo mówić - magia była :) I to jeszcze jaka :) I właściwie trwa do teraz :)