Znak czasów

napisał/a: ~czeremcha 2012-04-05 14:07
On 5 Kwi, 08:25, Nixe wrote:

> Chcesz powiedzieć, że jakiś nauczyciel kazał uczniowi klasy III
> powiedzieć, kogo z klasy II nie było w danym dniu na lekcjach?
> Zagroził jednemu wybranemu uczniowi, w dodatku z innej klasy??*

A nie mogli być razem na wagarach? Takie przypadki też bywają.

> I idę o zakład (zważywszy na datę), że chodziło o zwykłe "życzliwe"
> podkablowanie, kto się urwał z zajęć w pierwszy dzień wiosny.

Niekoniecznie - patrz wyżej.

> * ale nawet jeśli założyć, że tak się to odbyło, to co za problem
> powiedzieć "sorki, ale nie mam pojęcia" czy nawet "pan/pani wybaczy, ale
> na kolegów donosić nie będę".

A skąd wiesz, jakiego nauczyciele mieli "haka" na rzekomego
donosiciela? A może on był bogu ducha winny, a "koledzy" tak sobie
wymyślili, że skoro jakoś się nauczyciele dowiedzieli, to pewnie ktoś
doniósł?

Nie cierpię sądów zaocznych.

Ania
napisał/a: ~Iwon\\(K\\)a" 2012-04-06 01:30
"Lolalny Lemur" wrote in message
> W dniu 2012-03-26 21:58, Nixe pisze:
>
>> Nie usprawiedliwiam jednak ich zachowania (chodzi mi o nieobecność), ale
>> powiem uczciwie, że gdyby moje dziecko doniosło w_takiej_sytuacji na
>> swoich kolegów, to dostałoby ode mnie opiernicz z góry na dół za
>> wtrącanie się do cudzych spraw i latanie z jęzorem do nauczycieli.
>
> W JAKIEJ sytuacji? Może dzieciak został wprost zapytany? Może jakieś
> dodatkowe rzeczy się działy? Nie wiemy, czy po prostu poleciał z jęzorem
> bo tak czy może coś oprócz tego się działo.


a nawet jesli "polecial z jezorem"- znaczy mamy przymykac oczy na
nieuczciowsc, oszustwo, i oklamanie.... nie sadze,

i.
napisał/a: ~Nixe 2012-04-06 09:46
W dniu 2012-04-05 14:07, czeremcha pisze:
> On 5 Kwi, 08:25, Nixe wrote:
>
>> Chcesz powiedzieć, że jakiś nauczyciel kazał uczniowi klasy III
>> powiedzieć, kogo z klasy II nie było w danym dniu na lekcjach?
>> Zagroził jednemu wybranemu uczniowi, w dodatku z innej klasy??*

> A nie mogli być razem na wagarach? Takie przypadki też bywają.

Mogli, ale co to ma do rzeczy?

>> I idę o zakład (zważywszy na datę), że chodziło o zwykłe "życzliwe"
>> podkablowanie, kto się urwał z zajęć w pierwszy dzień wiosny.

> Niekoniecznie - patrz wyżej.

Jak wyżej. Co to zmienia?
To już nie można pójść z kimś na wagary i wpadając samemu, złośliwie
donieść na innych, żeby również zostali ukarani?
Typowe u kogoś, kto jest szują, a nie kolegą.
I - uprzedzając czepialstwo - nie piszę teraz o tym konkretnym chłopaku,
tylko o przykładowej sytuacji.

> A skąd wiesz, jakiego nauczyciele mieli "haka" na rzekomego
> donosiciela?

A mieli jakiegoś?
Zagrozili mu, że zostanie ukarany, jeśli nie wyda kolegów?
A może przeciwnie - powiedzieli, że za wydanie dostanie nagrodę?
Może i tak było, ale to nadal nie zmienia faktu, że NA KOLEGÓW SIĘ NIE
DONOSI w takich sytuacjach.
Naprawdę pojęcie lojalności koleżeńskiej jest Wam obce? Naprawdę każda z
Was latała z jęzorem do nauczycieli i informowała o tym, że Józio
okłamał panią, bo wcale nie jest chory, Basia nie odrobiła lekcji, ale
się do tego nie przyznała, a Kazio nie przebrał butów na zmianę?
I tego uczycie swoje dzieci?

> A może on był bogu ducha winny, a "koledzy" tak sobie
> wymyślili, że skoro jakoś się nauczyciele dowiedzieli, to pewnie ktoś
> doniósł?

Może, ale na litość boską ile jeszcze razy mam powtórzyć, że odniosłam
się do tego, co ZOSTAŁO NAPISANE, a nie do tego, co się tam faktycznie
stało. Więcej już tego nie napiszę - liczę na to, że umiecie czytać.

> Nie cierpię sądów zaocznych.

???

N.
napisał/a: ~czeremcha 2012-04-06 10:02
On 6 Kwi, 09:46, Nixe wrote:

> > Nie cierpię sądów zaocznych.
>
> ???

Nie widzisz? Nie czujesz? Chłopcy pobili kolegę - i chwała im za to,
bo to był donosiciel???? Bo tak napisano???

Dlaczego nikt nie odnosi się do tego, że chłopcy maja być sportowcami,
mają grać fair play, a nie wymierzać sprawiedliwość według swojego
widzimisię? Że piłka ręczna jest brutalnym, kontaktowym sportem i
trzeba robić wszystko, żeby w tych dzieciakach zaszczepiać zasadę,
żeby nie uczyli się walczyć siłą a sprawnością i pomysłem? Czy
trenerzy ich prawidłowo prowadzą w takim razie? Skopanie kolegi, bo
donosi? To tak, jak wbić zawodnikowi przeciwnej drużyny łokieć pod
żebro, palec w oko, kopnąć w piszczel - bo sędzia nie widzi, a innego
sposobu na wygranie meczu nie ma?

Donosiciel mógł nie donosić. Zgoda. Ale "zakapowani" mogli wybrać inny
sposób zemsty.

Ale po co? Są silni, sprawni, sportowcy w końcu. Niech kopią. Chociaż
- właściwie powinni pobić go ręcznie, bo to piłkarze ręczni, a nie
nożni...

Ania
napisał/a: ~Nixe 2012-04-06 10:29
W dniu 2012-04-06 10:02, czeremcha pisze:

> Nie widzisz? Nie czujesz? Chłopcy pobili kolegę - i chwała im za to,
> bo to był donosiciel????

Kto i kiedy napisał_tutaj_na psd, że chwała im za to???

> Dlaczego nikt nie odnosi się do tego, że chłopcy maja być sportowcami,
> mają grać fair play, a nie wymierzać sprawiedliwość według swojego
> widzimisię? Że piłka ręczna jest brutalnym, kontaktowym sportem i
> trzeba robić wszystko, żeby w tych dzieciakach zaszczepiać zasadę,
> żeby nie uczyli się walczyć siłą a sprawnością i pomysłem? Czy
> trenerzy ich prawidłowo prowadzą w takim razie? Skopanie kolegi, bo
> donosi? To tak, jak wbić zawodnikowi przeciwnej drużyny łokieć pod
> żebro, palec w oko, kopnąć w piszczel - bo sędzia nie widzi, a innego
> sposobu na wygranie meczu nie ma?
> Donosiciel mógł nie donosić. Zgoda. Ale "zakapowani" mogli wybrać inny
> sposób zemsty.
> Ale po co? Są silni, sprawni, sportowcy w końcu. Niech kopią. Chociaż
> - właściwie powinni pobić go ręcznie, bo to piłkarze ręczni, a nie
> nożni...

Ja pitolę, zabrakło mi właśnie słów ...
Ania, ponownie zapytam - czy Ty czytałaś ten wątek od początku czy
zajrzałaś do kilku ostatnich postów i postanowiłaś przyczepić się tylko
i wyłącznie do mojej oceny donosicielstwa? Bo teraz jestem już niemal
pewna, że w grę wchodzi ta druga opcja.
Odechciało mi się w związku z tym dalej dyskutować, bo to jak grochem o
ścianę.

WESOŁYCH ŚWIĄT :)

N.
napisał/a: ~czeremcha 2012-04-06 10:58
On 6 Kwi, 10:29, Nixe wrote:

> Ania, ponownie zapytam - czy Ty czytałaś ten wątek od początku czy
> zajrzałaś do kilku ostatnich postów i postanowiłaś przyczepić się tylko
> i wyłącznie do mojej oceny donosicielstwa?

Czytałam cały. Zdziwiło mnie, że większość osób tutaj pochyliło się
nad donosicielem i zaczęło roztrząsać problem donosicielstwa.

I w zasadzie to, że piszę odpowiadając na twój post, Nixe, jest w
zasadzie przypadkiem i nie komentuję jakoś szczególnie twoich słów.

Chodzi o ciężary gatunkowe bandytyzmu i donosicielstwa.

O ile to było donosicielstwo.

O ile było - bo to, że tak napisał dziennikarz, o niczym nie świadczy.
Zdecydowanie nie zadał sobie trudu, żeby to sprawdzić. Słowa o
donosicielstwie padły z ust ojca sprawcy pobicia - osoby, która tak a
nie inaczej wychowała swojego synka. Z ust osoby, która domaga się
ukarania /!/ pobitego chłopaka. Osoby nieobiektywnej. A pan
dziennikarz jakoś zapomniał pociągnąć temat...

Więc całkiem możliwe, że donosicielstwo nie było donosicielstwem.
Tatuś bandziora łaskawie wyraził taką opinię. I tyle.

Zajmijmy się może raczej nieletnimi bandytami...

Czy może - ogólnie - nie żyło się lepiej, gdyby nasze społeczeństwo
piętnowało bandytów, a nie przejmowało się donosicielstwem?

Ach, to ta skaza... Tkwiąca za skórą... Może i na mnie doniosą... Kto
nie ma czegoś na sumieniu - jakiegoś nie płacenia za abonament
telewizyjny, parkowania na trawnikach, dorabiania w szarej strefie...

Tak - z donosicielstwem trzeba walczyć, bo bandytyzm mnie nie dotyczy.
Po haracz do mnie nie przyjdą - bo nie prowadzę biznesu. W knajpie
mnie nie pobiją - bo nie chadzam. Na ulicy mnie nie skopią - bo jeżdżę
samochodem, unikam ciemnych zaułków i ogólnie nie wyglądam bogato...

Tak, donosicielstwo jest "skazą na ciele narodu". Inne rzeczy - pikuś,
a nawet - pan pikuś.

I uczmy dzieci, że się nie donosi na kolegów. A jak donosiciel zbierze
w tajemniczy sposób parę siniaków - to w końcu sam na to zapracował...

Ania
napisał/a: ~czeremcha 2012-04-06 11:03
Ciąg dalszy sprawy, czyli krótka opowieść na temat dziennikarskiego
obiektywizmu:

http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,11438676,List_matki_gimnazjalisty___Atmosfera_w_szkole_jest.html

Ania
napisał/a: ~Nixe 2012-04-06 11:27
W dniu 2012-04-06 10:58, czeremcha pisze:

> Czytałam cały. Zdziwiło mnie, że większość osób tutaj pochyliło się
> nad donosicielem i zaczęło roztrząsać problem donosicielstwa.

Ponieważ temat pobicia został już roztrząśnięty i nikt nie miał nawet
najmniejszych wątpliwości, że ci którzy pobili, powinni być wyjątkowo
surowo ukarani, a czyn zasługuje na potępienie.
Natomiast temat donosicielstwa pojawił się równolegle, jak to zazwyczaj
bywa w dyskusjach grupowych. I pojawił się po części jako dyskusja
AKADEMICKA, a nie odnosząca się do tego konkretnego wydarzenia.

> Więc całkiem możliwe, że donosicielstwo nie było donosicielstwem.
> Tatuś bandziora łaskawie wyraził taką opinię. I tyle.
>
> Zajmijmy się może raczej nieletnimi bandytami...
>
> Czy może - ogólnie - nie żyło się lepiej, gdyby nasze społeczeństwo
> piętnowało bandytów, a nie przejmowało się donosicielstwem?

A nie można zająć się jednym i drugim? To się jakoś wyklucza?
To, że nie bronię bandziorów nie oznacza, że mogę przymknąć oko na
kapusiów. Oczywiście donoszenie nie jest karalne z punktu widzenia
prawa, więc to tylko kwestia moralności. Co nie zmienia faktu, że należy
to pochwalać czy w najlepszym przypadku przymykać na to oko.

> Tak - z donosicielstwem trzeba walczyć, bo bandytyzm mnie nie dotyczy.
> Tak, donosicielstwo jest "skazą na ciele narodu". Inne rzeczy - pikuś,
> a nawet - pan pikuś.

Ania, wybacz dosadność, ale bredzisz koszmarnie.

> I uczmy dzieci, że się nie donosi na kolegów.

Owszem. Tak uczono mnie i tak ja uczę swoje dzieci. Nie kabluje się na
kolegów i bliskich, bo to jest zwykłe świństwo.
Ale niestety, znam rodziny, w których rodzeństwo donosi na siebie
nawzajem, a dzieci donoszą na rodziców. Fajne klimaty, prawda?
Widocznie też nikt nie widzi w tym niczego zdrożnego.
Dla mnie to wyjątkowo chore.

> A jak donosiciel zbierze w tajemniczy sposób parę siniaków - to w końcu sam na to zapracował...

To Ty to powiedziałaś. Nikt inny z dyskutantów nie wyraził takiej
opinii, więc nie wiem z kim właściwie polemizujesz.

N.
napisał/a: ~Habeck Colibretto 2012-04-06 11:34
Dnia 26.03.2012, o godzinie 12.21.55, na pl.soc.dzieci, Agnieszka
napisał(a):

> Cicho tu jakoś, to podrzucę link, może coś się ruszy
>
> http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,11410232,Spor_o_kare_dla_gimnazjalistow__Wazniejszy_pobity.html
>
> Moje zdanie? Szkoła postąpiła słusznie. Chociaż ja bym jeszcze dorzuciła
> wywalenie z drużyny, o którą jest ta cała awantura. Ale ja to zawsze mam
> inne zdanie niż większość rodziców...

Bo to nie Twoje dzieci!

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
napisał/a: ~czeremcha 2012-04-06 12:54
On 6 Kwi, 11:27, Nixe wrote:

> To Ty to powiedziałaś. Nikt inny z dyskutantów nie wyraził takiej
> opinii, więc nie wiem z kim właściwie polemizujesz.

Ale to ty napisałaś, że opierniczyłabyś swoje dziecko z góry na dół

>> za wtrącanie się do cudzych spraw i latanie z jęzorem do nauczycieli.

Tak opierniczone dziecko może skopać kogoś, kto za jakiś czas
doniósłby na nie, czyż nie? Bo przecież nie opierniczałoby.
Załatwiłoby sprawę po swojemu. Nie mówię, że akurat konkretnie twoje
dziecko jest do tego zdolne, ale inne - to i owszem. Z książek tego
nie wyczytały. Zresztą - donosicielstwa też nie.

I sama zastanawiałaś się, czy szkoła powinna zapewniać bezpieczeństwo
donosicielom. A powinna. Każdemu dziecku.

Ania


napisał/a: ~czeremcha 2012-04-06 13:26
On 6 Kwi, 11:27, Nixe wrote:

> Ale niestety, znam rodziny, w których rodzeństwo donosi na siebie
> nawzajem, a dzieci donoszą na rodziców. Fajne klimaty, prawda?
> Widocznie też nikt nie widzi w tym niczego zdrożnego.
> Dla mnie to wyjątkowo chore.

Nie wierzę w donosicielstwo dla sportu. Ono zawsze jest "po coś". Żeby
wygrać rywalizację o coś, żeby być docenionym, żeby coś ugrać dla
siebie... Układy w tej rodzinie muszą być jakieś nie takie, skoro
wszyscy walczą o swoją pozycję... Mało tam musi być miłości, a
stanowczo za dużo oczekiwań. No i to pociąga za sobą wyrachowanie.

Ania
napisał/a: ~Nixe 2012-04-06 15:30
W dniu 2012-04-06 12:54, czeremcha pisze:

> Ale to ty napisałaś, że opierniczyłabyś swoje dziecko z góry na dół

Owszem, opierniczyłabym, gdybym dowiedziała się, że moje dziecko bawi
się w donosiciela. Tak samo, jak opierniczyłabym za inne przewinienia.
Tylko co to ma wspólnego z pobiciem donosiciela przez kolegów???

> Tak opierniczone dziecko może skopać kogoś, kto za jakiś czas
> doniósłby na nie, czyż nie?

Dżisas, co Ty za teorie teraz wysnuwasz?
Dlaczego dziecko, które dostało ode mnie reprymendę, że pewnych rzeczy
się nie robi, miałoby skopać kogoś, kto robi takie rzeczy?

> Bo przecież nie opierniczałoby.

Jak wyżej. A dlaczego miałoby w ogóle opierniczać? Może po prostu
przestałoby się zadawać z donosicielem, bo nie warto.
Naprawdę nie znasz innych sposobów rozwiązywania konfliktów, jak tylko
skopanie komuś tyłka?

> Załatwiłoby sprawę po swojemu. Nie mówię, że akurat konkretnie twoje
> dziecko jest do tego zdolne, ale inne - to i owszem.

I co w związku z tym?
Jeśli czyjeś dziecko potrafi rozwiązywać problemy i sytuacje konfliktowe
tylko za pomocą kopania, to jest to problem tego dziecka i jego rodziców.
Nie zmienia to jednak faktu, że donosicielstwo nie zasługuje na pochwały
czy usprawiedliwienie. Zacznij wreszcie oddzielać te dwie sprawy -
pobicie i donosy. Dla ścisłości - żadnego nie usprawiedliwiam.

> Z książek tego nie wyczytały. Zresztą - donosicielstwa też nie.

Oczywiście. Nauczyły się tego w domach, gdzie donoszenie jest na
porządku dziennym. Pisałam o takich rodzinach, gdzie za podkablowanie
brata dostaje się jeszcze głaski po głowie :>

> I sama zastanawiałaś się, czy szkoła powinna zapewniać bezpieczeństwo
> donosicielom. A powinna. Każdemu dziecku.

A czy twierdzę cokolwiek innego? Czy fakt, że szkoła powinna zapewniać
bezpieczeństwo każdemu, w jakikolwiek sposób kłóci się z tym, że
donosicielstwo powinno być tępione? Bo jest pogwałceniem wszelkich zasad
moralnych współżycia w najbliższym gronie.
Wybacz, jaśniej już nie dam rady.

N.