Narzeczony kontra przygotowania do ślubu...

napisał/a: kotek4 2006-10-04 22:42
u nas tez wszystko zalatwiamy i konsultujemy razem. A ILE w tym radosci :)
napisał/a: Angelika1 2007-02-02 12:53
My rózniez wszystko zalatwiamy razem, inicjaorem co prawda jestem ja, ale moje Maleństwo wlącza się we wszystkie moje dzialania i ze zdziwieniem patrzy, jak szybko udaje nam sie wszystko realizować.
napisał/a: Klusia 2007-02-03 12:38
U nas nie ma problemów z akceptacją pomysłów, mamy podobny gust i wszystko co wymyślę podoba się mojemu Narzeczonemu. Jednak nieco odmienne zdanie mamy w dwóch kwestiach - obrączek - tzn Narzeczony stawia na klasyczne, a ja waham się między klasycznymi a identycznymi tylko ze wstawką z białego złota po środku... u niego przeważają względy praktyczne (ewentualne poszerzenie), a u mnie chęć pomieszania klasyki z odrobiną nowoczesności.
Ponadto wczoraj rozmwialiśmy na temat bukietu ślubnego i stanęło na tym, że kształt i kwiaty będą takie jakie ja chcę tylko kolorystykę wybierze Narzeczony...jeszcze nad tym popracuję :D żeby było bardziej po mojemu :D:D hihih
napisał/a: Kinia 2007-02-03 18:10
Moje Kochanie tez mi pomaga zreszta wszystko razem przygotowujemy Chyba nawet nie moze sie doczekac ślubu
napisał/a: Angelika1 2007-02-05 14:02
Kinia napisal(a):Chyba nawet nie moze sie doczekac ślubu

Moje maleństwo tez chyba juz się cieszy i nie moze się doczekac, dlatego tak chętnie mi pomaga w organizacji.
napisał/a: dark_salve 2007-11-06 01:41
U nas oboje działamy, oboje dyskutujemy. Większość raczej ustalamy razem. Zresztą, wspólny ślub - wspólne decyzje ;)

napisał/a: ~Ania~ 2007-11-06 10:55
Jesli chodzi o zapał do przygotowań to chyba ja mam go nieco wiecej. Ale ja lubię się zastanawiać nad maleńkimi szczegółami (wiem że czasami jest to męczące w moim wykonaniu) wiec nie mam mu za złe że czasami chce abym to ja coś wybrała czy przeselekcjonowała. Jednak ostateczne decyzje generalnie podejmujemy razem A jesli (zdarza się że) S. sam wyjdzie juz z jakąś inicjatywą to są to przeważnie rewelacyjne pomysły (rozwiązania).
napisał/a: passiflora1 2008-11-19 01:10
A ja zaczęłam dziś przygotowania w postaci wyznaczenia konkretnej daty (mamy jeszcze dużo czasu) i telefonów do kilku restauracji i już widzę, że mój narzeczony będzie raczej od pomocy w załatwianiu i od akceptacji, ale zdecydowanie inicjatywa twórcza należeć będzie do mnie.

I chyba oboje jesteśmy z tego faktu zadowoleni, bo narzeczony zupełnie nie ma głowy do "romantycznych rzeczy" :) a ja kocham coś organizować i wymyślać.
napisał/a: aniawawa1 2008-11-19 10:25
Ja w sprawach organizacyjnych jestem zdana prawie w kazdym wypadku na siebie lub moich rodzicow. Troche jest to wymuszone tym ze slub i wesele jest ok 160 km od naszego miejsca zamieszkania wiec Narzeczonemu trudno jest uczestniczyc w roznych rzeczach, nie mniej zwykle albo mowi "rob jak chcesz" albo "jest jeszcze duzo czasu". Czasem pewnie mozna byloby jeszcze troche poczekac z niektorymi rzeczami ale czasem sie nie da jak np. z sala.
Po prostu twierdzi ze nie zna sie na tym i jest mu obojetny "kolor balonikow"
Pewnie bierze sie to z tego ze nie lubi duzych imprez przy czym slowo "duzych" oznacza wiecej niz 4 osoby
napisał/a: ~gość 2008-11-19 15:55
Tiaaaa u nas to jest dziwnie. Niby G sie nie moze doczekac, chcialby juz, ale uwaza ze On w tym nie siedzi i ja mam mowic mu wszystko a niektore decyzje podejmiemy razem. W sumie to ja mam decydowac...
Sama nie wiem jak to rozumiec
napisał/a: AiM 2008-11-19 16:45
U nas jest tak, że najważniejsze rzeczy, typu sala, obrączki, wybieranie godziny w kościele, ustalamy razem :) U fotografów byliśmy też razem, ale jakoś nie mogliśmy się zdecydować. Pewnego razu byłam w innym mieście i tam wstąpiłam do jednego zakładu bo zainteresowały mnie ich zdjęcia na wystawie i to był strzał w 10!!! Po kilku dniach wróciłam tam z M. i podpisaliśmy umowę, bo mu się również bardzo podobały zdjęcia
Ja godzinami przeszukuję neta w poszukiwaniu inspiracji na ten dzień i później pokazuję to M., ale on twierdzi, że skoro mi się podoba, to może być. Mu jest obojętnie czy kwiatki są białe czy kremowe, różowe czy fioletowe, tak samo baloniki i inne szczegóły, a skoro to dla mnie ważne to mam wybrać to co mi się podoba i on wierzy że dokonam trafnego wyboru
napisał/a: ~gość 2008-11-19 17:58
Prawie wszystko załatwiłam sama
Mąż łaskawie osobiście przymierzył wybrany przeze mnie garnitur, co zajęło 5 minut (pasował). Razem byliśmy tylko w USC (bo trzeba ) i zmierzyć rozmiar palca u złotnika. Koszulę, krawat, spinki kupiłam mu sama, wybrałam alkohole, napoje, ciasta, do menu wtrącił się jednym zdaniem.
W sumie mi to odpowiadało - jestem znacznie lepiej zorganizowana, kiedy nie muszę każdej decyzji konsultować, a ponieważ jesteśmy z sobą pół życia, znamy się na tyle, żeby podejmować różne decyzje samodzielnie bez ryzyka wpadki ;) Wolałam zrobić wszystko sama, niż ciągać skwaszonego faceta po sklepach i męczyć go o detale - on też był z tego zadowolony