Po miesiącu bycia razem, mowa o ślubie...
napisał/a:
~gość
2012-07-23 10:30
Przeleciałam pobieżnie wątek i to, co mi się nasunęło po lekturze.
Niektórzy od pierwszego spotkania wiedzą, że są dla siebie stworzeni, że chcą być razem itp. W przypadku daff i innych, którzy się wypowiedzieli od obydwu partnerów reakcja była identyczna, natomiast autorce wątku zapaliła się lampeczka "halo, coś mi tu nie gra".
Facet kiary może mieć jak najbardziej szczere intencje, a z drugiej strony równie dobrze może mieć ciśnienie na zaleczenie starej miłości. Znając się tak krótko trudno wyczuć, co siedzi u niego w głowie.
kiaro - jeśli masz wątpliwości, to przede wszystkim daj sobie czas. Czekaj na rozwój sytuacji, daj sygnał partnerowi, że nie jesteś gotowa na deklaracje i obserwuj jego reakcje.
Gdzieś tu przewinęła się wypowiedź, że zaręczyny to taki okres sprawdzenia i przygotowania. Owszem, przygotowania tak, ale sprawdzenia? Dla mnie zaręczyny to był moment prawie tak ważny jak ślub - to była deklaracja "tak, chcę spędzić z Tobą resztę życia i nie mam co do tego wątpliwości". I gdyby się tak dało, to na drugi dzień moglibyśmy iść do ołtarza. A zaręczać się, żeby zobaczyć co będzie dalej? Moja wyobraźnia tego nie ogarnia.
Niektórzy od pierwszego spotkania wiedzą, że są dla siebie stworzeni, że chcą być razem itp. W przypadku daff i innych, którzy się wypowiedzieli od obydwu partnerów reakcja była identyczna, natomiast autorce wątku zapaliła się lampeczka "halo, coś mi tu nie gra".
Facet kiary może mieć jak najbardziej szczere intencje, a z drugiej strony równie dobrze może mieć ciśnienie na zaleczenie starej miłości. Znając się tak krótko trudno wyczuć, co siedzi u niego w głowie.
kiaro - jeśli masz wątpliwości, to przede wszystkim daj sobie czas. Czekaj na rozwój sytuacji, daj sygnał partnerowi, że nie jesteś gotowa na deklaracje i obserwuj jego reakcje.
Gdzieś tu przewinęła się wypowiedź, że zaręczyny to taki okres sprawdzenia i przygotowania. Owszem, przygotowania tak, ale sprawdzenia? Dla mnie zaręczyny to był moment prawie tak ważny jak ślub - to była deklaracja "tak, chcę spędzić z Tobą resztę życia i nie mam co do tego wątpliwości". I gdyby się tak dało, to na drugi dzień moglibyśmy iść do ołtarza. A zaręczać się, żeby zobaczyć co będzie dalej? Moja wyobraźnia tego nie ogarnia.
napisał/a:
mała_czarna
2012-07-23 10:38
Ot, idealne podsumowanie całej dyskusji :) Kto od razu czuje, że to TO - to się angażuje na maksa i nie patrzy na staż znajomość, a kto nie jest do końca przekonany - niech poczeka, aż będzie pewny :)
napisał/a:
daffodil1
2012-07-23 13:06
amen :)
napisał/a:
KokosowaNutka
2012-07-23 14:46
Ojej.. kolezanko pogadaj ze swoim lubym bo snujac domysly do niczego nie dojdziesz.. Szczera rozmowa wszystko zalatwi i wtedy bedziesz wiedziec co i jak ;)
No to ja tez sie pochwale swoja szybkoscia ;) Wizyta w urzedzie 14 lutego, slub 24 ;)
No to ja tez sie pochwale swoja szybkoscia ;) Wizyta w urzedzie 14 lutego, slub 24 ;)
napisał/a:
~gość
2013-05-23 01:55
ja znam pare co po 2 miesiacach sie zareczyli, po 10 bycia razem wzieli slub i sa mega szczesliwi :)
wiele takich jest, to nie jest wyjatek.
mysle ze jak ktis jest starszy i po przejsciach wie czego chce, a jesli ma sie tym bardziej prace mieszkanie etc a nie jest sie 22 latkiem na studiach i sie czuje ze to jest 'to' to po co czekac :)
kwestia indywidualna