[Brak ochoty na seks] - u kobiety

napisał/a: virtualia 2007-09-26 12:36
mam to samo jestem z facetem ponad 3 lata i sex moglby nie istniec. Ostatnio widzimy sie co 2 tyg i tez nic. On sie wkurza i mowi ze ma swoje potrzeby i niedlugo bedzie musial na dziwki chodzic. Juz mnie nie podnieca sex jest nudny i monotonny wiem co bedzie jak itd.

czas faceta zmiwnic ? ponoc nic tak nie urozmaica sexu jak nowy partner hahaha
napisał/a: pati_87 2007-09-27 14:29
Ostatnio byłam w podobnej sytuacji i wiem, że problem leży zupełnie gdzie indziej....jeśli ludzie kochają się dla przyjemności albo by zaspokoić swoje potrzeby albo z jeszcze jakiś innych głupich powodów to taki seks po pewnym czasie staje sie po prostu nudny, potem są te wszystkie zdrady itp. a taki jest właśnie seks przed ślubem nawet jak wam się wydaje że kochacie się z miłości, ja też tak miałam...seks przed ślubem niszczy miłość, powoduje brak szacunku itd. ludzie którzy się kochają powinni przed ślubem nauczyć się panować nad sobą by pożniejszy seks w małżęństwie wynikał z miłośći, tylko to gwarantuje, że zawsze będzie cudowny!!!!!! a nie tylko przez kilka pierwszych lat...ja od kilku tygodni nie wspułżyje ze swoim chłoapkiem, nie ukrywam, że czasem jest ciężko ale mamy tą świadomość, że dzięki temu nasz seks w małżeństwie zawsze będzie cudowny naprawdę warto inwestować w przyszłość!!!
napisał/a: nickita30 2007-10-05 21:12
mówi się przważnie ,ze jeśli problem z sexem to raczej kobieta jest tą której zawsze się nie chce ja jestem kobietą i mam ten sam problem z moim facetem,nasze życie sexualne w zasadzie nie istnieje kochamy się raz na trzy cztery tygodnie.....niedawno razem zamieszkaliśmy.....to jest dla mnie strasznie frustrujące i poniżjące jako dla kobiety.....nie czuje żadnego pożadania z jego strony namiętność wygasła dawno temu.....co teraz mam zrobić? nie potrafie o tym z nim normalnie porozmawiać bo zawsze reaguje złością więc już nawet nie zaczynam....zamykam się w własnym świecie skoro razem zamieszkalismy to moze nie potrzebna jestem mu do łóżka a tylko do kuchni...jakoś ucze się tak zyc bo co teraz zrobić jak decyzja zapadła ale jest to dla mnie straszne straszne uczucie ..... wrócilismy do siebie po jego zdradach.....wybaczyłam.....teraz płace???? bardzo brakuje mi sexu namiętności pożądania czy alternatywą jest ktoś drudgi? czy mamy spełniać standardy przecietnych dzisiejszych par które szukają zadowolenia w innych sypialniach miast korzystać i cieszyć się swoim? nie iwem tego jeszcze ale nie wiem tez jak długo to jeszcze wytrzymam i jaki będzie finał tego życia razem a osobno.....
napisał/a: Anetka1 2007-10-06 08:30
kotek19 napisal(a):seks przed ślubem niszczy miłość, powoduje brak szacunku itd
To są jakieś totalne BZDURY.
nickita napisal(a):jaki będzie finał tego życia razem a osobno.....
życzę żeby nastał jak najszybciej, bo to musi być bardzo męczące. Jeżeli znika ze związku namiętność, brak zainteresowania drugą osobą i jej potrzebami to w związku na pewno nie jest dobrze. Musicie ze sobą porozmawiać...nie wyobrażam sobie sytuacji w której dwoje osób mieszkających ze sobą nie umie usiąść i normalnie pogadać, przecież rozmowy są podstawą każdego zdrowego związku...słowo podstawą ma tutaj fundamentalne znaczenie. Jak nie umiecie się dogadać bez zbędnych emocji to może napisz mu list, daj do przeczytania i wted pogadajcie. Musicie to jakoś załatwić bo w przeciwnym razie - sorry - ale taki związek nie ma sensu.
napisał/a: Sandbender 2007-10-06 09:01
kotek19 napisal(a):Ostatnio byłam w podobnej sytuacji i wiem, że problem leży zupełnie gdzie indziej....jeśli ludzie kochają się dla przyjemności albo by zaspokoić swoje potrzeby albo z jeszcze jakiś innych głupich powodów to taki seks po pewnym czasie staje sie po prostu nudny, potem są te wszystkie zdrady itp. a taki jest właśnie seks przed ślubem nawet jak wam się wydaje że kochacie się z miłości, ja też tak miałam...seks przed ślubem niszczy miłość, powoduje brak szacunku itd. ludzie którzy się kochają powinni przed ślubem nauczyć się panować nad sobą by pożniejszy seks w małżęństwie wynikał z miłośći, tylko to gwarantuje, że zawsze będzie cudowny!!!!!! a nie tylko przez kilka pierwszych lat...ja od kilku tygodni nie wspułżyje ze swoim chłoapkiem, nie ukrywam, że czasem jest ciężko ale mamy tą świadomość, że dzięki temu nasz seks w małżeństwie zawsze będzie cudowny naprawdę warto inwestować w przyszłość!!!


Witam,

Wybacz ale kompletnie się nie zgadzam i nie obraź się ale to co piszesz według mnie to głupoty. Kochamy się z miłości, chcemy być blisko z tą drugą osobą, okazać zaufanie być jednością ale też dla przyjemnośći tego nie ukrywam, ale tylko dlatego że kochamy się z osobą którą darzymy miłością. Jeśli seks jest dla Ciebie jest obowiązkiem i uważasz, że wstrzemięźliwość prowadzi do poprawienia "jakości" seksu to według mnie jesteś w błędzie. Jak możesz mówić, że ślub to jest jakaś granica: przed się nie kochamy a po kochamy i na pewno jest wspaniale. Co to ma wspólnego z miłością?

A co jak wasz seks po ślubie będzie obowiązkiem małżeńskim i nic więcej? To nie ślub gwarantuje cokolwiek tylko obydwoje osób będąc ze sobą od początku i wpływając na to jaki jest ich związek a przy tym i seks.

Przepraszam jeśli uraziłem ale to moje zdanie

pozdrawiam
napisał/a: pati_87 2007-10-06 12:52
czy ja powiedzaiłam że seks jest dla mnie obowiązkiem albo że wstrzemiężliwośc ma poprawić jakoś seksu???????? o ludzie co za bzdury........ jestem pewna że na tym forum nie znajdzie się ani jedna osoba która się ze mna zgodzi ludziom poprostu wygodniej jest iść na łatwizne....Bóg wiedział co robi ustanawiając to przkazanie i ciesze się że w końcu zrozumiałąm o co w tym wszystkim chodzi..ale to i tak nie jest takie proste, mimo to i tak dochodzi między nami do róznych rzeczy ale mam nadzieje żę uda nam sie wytrzymać do ślubu by nasza miłość duchowa i cielesna była cudowna całe życie a nie tylko przez pierwsze kilka lat
napisał/a: Sandbender 2007-10-08 10:37
Generalnie, jeśli seks jest wynikiem miłości w 'większości' przypadków jest cudowny. Ale nie ma to związku z sakramentem małżeństwa i naprawdę nie widzę związku między opanowywaniem się przed a cudownym seksem po ślubie. Życzę Wam jak nalepiej, po prostu się nie zgadzam że ślub jest jakimkolwiek gwarantem udanego życia, seksualnego czy psychicznego.

pozdrawiam
napisał/a: pati_87 2007-10-08 20:24
nie powiedziałam że ślub jest gwarancją udanego życia seksualnego ale odpowiedniego przygotowania przez ślubem. przez pierwsze kilka lat taki seks może być cudowny ale potem już tak nei jest wiem co mówie a ja chce dla mojego związku jaknajlepiej jesteśmy parą inną niż wszystkie, kochamy się prawdziwą miłością i chcemy dla nas tego co najlepsze. wiem że ludzie w seksie przed ślubem nei widzą nic złego ale może znajdzie się chociaż jedan taka osoba która dzieki temu co napisałam coś zrozumie
napisał/a: ~gość 2007-10-08 21:49
ojejku to nie dobrze.Nie wiem co ci poradzicAnetka, Popieram Skoro by tak bylo wiekszosc maluzenstw by sie nie szanowalo
napisał/a: chrześcijanin 2007-12-14 16:01
Kotek 19 wspomniała, że nie znajdzie się na tym forum osoba, która ją poprze.
A więc jednak jestem i całkowicie popieram.

Prawda oczywista jest taka, że zarówno seks przedmałżeński, jak i wspólne mieszkanie przed ślubem bardzo ułatwi... rozpad związku. Oczywiście nie uwierzą w to osoby, które swój związek budują na biblijnym piasku. Bo o ile łatwiej jest pójść na łatwiznę - mam ochotę, mówię dziewczynie "choć, zaszalejemy" i rano budzimy się szczęśliwi. Przez kolejnych 30 nocy i poranków będzie tak samo. Aż wreszcie przyjdzie moment, aż tych dwoje zrozumie, że ich życie to TYLKO SEKS! Nie mogą pogadać o pracy, bo nie bardzo się w tym temacie rozumieją. O urlopie myślą jako o czasie na seks. Wszędzie seks, seks, seks. Po co ślub, można zapytać. Łatwiej sobie poużywać a później zmienić partnera/kę. Pomyślcie sobie Panie, że teraz Wam mówi KOCHAM CIĘ, JESTEŚ CUDOWNA, ale jak mu wreszcie któregoś razu nie dogodzisz, to pójdzie do innej i innej to samo powie. A Ty zostaniesz... taka zużyta, wytarta. Co prawda pojawi się następny w Twoim życiu. Będziesz myślała, że jest zupełnie inny, a bezie taki sam. A Ty będziesz z dnia na dzień smutniejsza, rozżalona, ZUŻYTA.
Po to jest właśnie ślub, żeby ten, który raz powie KOCHAM nigdy się nie zmienił w Twoim życiu. Po to jest przysięga małżeńska, żebyś mogła uwierzyć, że nawet jak będzie źle to on Cię nie zostawi i nie pójdzie do tej, która będzie szczęśliwa bo np inicjuje swoje życie seksualne z doświadczonym mężczyzną...
napisał/a: F430 2007-12-14 17:19
mój przed romówca to świetny przykład osoby nieszczęśliwej i porzuconej...
tak się tylko zastanawiam nad jedną sprawą...skoro uważasz,że każdy mężczyzna przed ślubem skacze z kwiatka na kwiatek, myśląc tylko o "zapylaniu", to mam pytanie- jak uważasz, po co w ogóle, za tego typu mężczyznę, miała by jaka kolwiek kobieta wyjść?
Zaprzeczasz w swym zdaniu ideologii ślubu...


ja jestem od trzech lat w stałym związku i rzeczywiście bardzo często sie kochamy, z reguły nie ma 24godzin pomiędzy razami;)
Ale fantastycznie się dogadujemy też poza łóżkiem,a w zasadzie ono jest raczej zwieńczeniem właśnie naszych uczuć i silnej więzi...nic nie wskazuje na rozpad związku, wręcz przeciwnie, związek się rozwija i fantastycznie funkcjonuje, uczymy się siebie i dopasowujemy sie coraz bardziej do swoich potrzeb...
Nie ma u nas problemu z rozumieniem partnera, bo zazwyczaj rozumiemy się prawie bez słów...- dzielimy swoje pasje, uwielbiamy ze sobą żartować i mamy bardzo podobne poczucie humory, dośc podobne gusta, muzyka też nas łączy, bo oboje zakochani jesteśmy w dobrym bluesrocku:)
I generalnie prawie nie ma takiej rzeczy, której byśmy razem nie robili, wypady na piwko-razem, bo razem zawsze najlepiej sie bawim razem pracujemy 9no...obok siebie, przy oddzielnych projektach, ale jednak razem:D Razem dzielimy życie dnia codziennego, ale staramy się by w związku nigdy nie wiało nudą i porafimy się nawzajem zaskakiwać:) No i planujem kiedyś ślub, ale to dopiero, jak ustabilizuje się nam sytuacja finansowa i jak osiągniemy pewne wyznaczone przez siebie cele...
generalnie umiejętnie "używany" sex scala ludzi, podsyca ich namiętnośc i uczucie, ociepla ich w chłodzie trosk dnia codzienngo...

co do oziębienia któregoś z partnerów:
Jest pare czynników dla czego kobiety i mężczyźni tracą ochotę na sex, niektóre z nich są bardzo subtelne i nie widać ich od razu, dla tego ich nie bierzemy pod uwagę, żeby było wszystko jasne, podziele je na kategorie (bardziej widoczne i mniej):

bardziej widoczne:
medyczne:
zmiany chormonalne spowodowane spozywaniem pewnych leków na bazie chormonów (zachowujemy się wtedy inaczej i to mozna wyczuć i skojarzyć z faktem),
momenty blisko miesiączkowe, a także zmiany chorobowe miejsc intymnych (nie ma się co wstydzic, każda kobieta wiele razy przechodzi mniej, lub bardzie inawzyjne zmiany chorobowe w tych miejscach) niektóre z nich są dosć subtelne (ale na tyle widoczne, że mozna je spokojnie zaobserwowac) pewne niewygody w "tych" miejscach mogą powodować brak chęci na kochanie się

mniej widoczne:
psychiczne:
obawy, lęki, stres, związane z róznymi problemami zyciowymi, lub zmianami w trybie zycia (sen, praca, otoczenie), czy utrata namiętności w nim, opadamy wtedy z sił i nie chce nam sie osiągać czegoś miłego, ani go dawać, włącza nam sie obojetność, lub często większe skupienie na pracy czy samozadręczaniu się miliardem obowiązków na siłę (podświadome tłumaczenie sobie,że jak damy z siebie wszystko, to przezwyciężymy chandrę)
zazwyczaj je wypieramy ze świadomości, zachowujemy je w sobie udając, że ich po prostu nie ma, dla tego ich nie widzimy, nie rozrózniamy na "pierwszy rzut oka"
i teraz was zaskoczę- nadmierna chęć kochania się, lub po prostu większa, naszego partnera...- ludzie są tak skonstrułowani, że życie odbierają jako polemikę, trudno nam zaakceptować zaakcentowane fakty i wdajemy się z nimi w polemikę, nazywa sie to systemem negacji, prosty przykład, jesli mama mówi synkowi, aby nie ruszał papierka z ziemii, to oczywiście, pierwsze co zrobi synek, gdy mama się odwróci, to podniesiepapierek analogicznie, jeśli mama powie synkowi 20razy podczas wieczoru, że ma na drugi dzień sie nie spóźnić do szkoły i potem obudzi go rano z ta prośbą na ustach i jeszcze parę razy mu to powtórzy przy śniadaniu, to odbierze apetyt synkowi na nie spóźnienie się, zabierze mu satysfakcję z czynu dokonanego z własnej woli, więc syn oczywiście, tracąc motywację, spóźni się do tej szkoły bo będzie szedł do niej ślamazarnym krokiem...
tą sytuację, już powinniście sobie odpowiednio przełożyć na zaistniały problem...


ANTIDOTUM

światnym sposobem na chwilowo oziebłego partnera jest, nie nachalna namowa, lecz bycie prowokacyjnym kuszenie i flirtowanie, bez zbędnych ilości natrętnych pieszczot, raczej wykożystywanie innych zmyslow partnera, wzrok, słuch czy węch są zmysłami najbardziej działającymi na wyobraźnię, jeśli jesteś mężczyzną, to przypomnij sobie, jaka część Twojego ciała ją najbardziej rozpala (u kobiet to raczej zazwyczaj nie jest penis;)) bardziej bioderka, umięśniona klata, czy szyja, chodź półnagi po mieszkaniu i prowokuj, bądź dla niej subtelny i miły, ale też stanowczy- niech czuje Twoją męskość, niech jej zapragnie- własnie ten aspekt w mężczyznach najbardziej podnieca kobiety- męskość, pachnij męsko, zabierz ją do restauracji na kolacje (to takie męskie), uprawiaj pompki, niech widzi jak napinają się Twoje mięśnie, pij wino, nie piwo (np do kolacji we dwoje), zaproś ją na jakiś koncert, wykaż się inicjatywą, to jest bardzo męskie i pociągające i zawsze wtedy trzeba się jakos odwdzięczyć;)

co do was oziębłe kobitki, to tak samo, lecz w drugą stronę- zwracajcie uwagę na jego ciało, na mięśnie, wejdźcie z nim razem pod prysznic, zwróćcie uwagę jak sexownie pali papierosa, albo jak cudownie słodkie i męskie mu się robią rowki na policzkach, gdy się do was uśmiecha, rano jak wybiera się do pracy wwąchajcie sie w jego szyję pachnącą woda toaletową, czy dezodorantem, a gdy was w nocy przytula półprzytomny, połóżcie jego dużą, silną dłoń, na swoim pośladku (znając życie, napewno go złapie) a nie ma nic przyjemniejszego jak to uczucie- i odrazu nakręca świntuszcie w myślach,
myślcie podczas dnia, jak przyjemnie by było osiągnąć teraz orgazm, jak cudownie było by znaleźć sie w objęciach swojego ukochanego mężczyzny- mówię wam, nawet sama nakręciłam się pisząc o tym
im więcej się nakręcacie im więcej znajdujecie sexownych rzeczy w życiu codziennym i im dłużej to robicie, tym bardziej kumuluje się w was libido, które będzie potrzebowało niebawem całkiem niezłego ujścia;)

pozdrawiam:)
napisał/a: arTemida 2007-12-14 17:27
chrześcijanin prawie racja. Prawie bo również mężczynzni czują się wykorzystani i rozżaleni.
Kiedyś znajomy mi się zwierzał że ma 26 lat, 3 poważne związki i czuje jakby kończył swoje życie, jakby juz nic na niego nie czekało bo on tez w życiu nie czekał, wszystko chciał i miał od razu. A teraz emocjonalna pustka. Tamtych dziewczyn nienawidzi, że przyczyniły się do tego, siebie też. Będąc z kims innym przypomina sobie tamte, nie jest w stanie sie całkowicie poświęcic jednej osobie bo wspomnień nie sposób wymazać. I cały czas powtarza żę kiedyś go bawiło takie podejscie, a teraz by chciał cofnać czas. Wg niego seks jest super, ale dopiero z perspektywy czasu wiadomo, czy to był właściwy moment i właściwa osoba.
I niestety podobnych opini wysłuchałam jeszcze paru.

Ale do rzeczy-oni zawsze mówili że po pierwszych dniach, tygodniach, miesiącach euforii, radości i miłości przestaje być miło. Seks juz nie jest taki tajemniczy i niedostepny, wszystkie pozycje przerobione. I wtedy zaczyna się rutyna albo rozstanie bo faceci naprawde lubią zdobywać i walczyć, nie mają szacunku do tego co łatwo dostali, bez wysiłku...
Smutne ale niestety prawdziwe