co sie dzieje na tym świecie!!?????
napisał/a:
~gość
2012-03-27 10:16
no to powinno być kluczowe pytanie "mąż na to pozwala? macie luźne podejście do związków?" i tyle więc dlaczego każdy wypomina, że wzięła ślub, szok w oczach, zdziwienie, od razu że zdradza itp :P
ja tylko na początku zaznaczyłam, że może są w luźnym związku ;)
I dyskusja zlazła na inne tory na tzw. gdybanie.
ja tylko na początku zaznaczyłam, że może są w luźnym związku ;)
I dyskusja zlazła na inne tory na tzw. gdybanie.
napisał/a:
candela1
2012-03-27 10:21
nie bardzo rozumiem co cię tak śmieszy, dziwi, załamuje w moich wypowiedziach
napisał/a:
lisbeth871
2012-03-27 10:23
czy mi to przeszkadza? nie.
Mnie to śmieszy. Zakładać (być przekonanym) że wierność jest nudna...Szkoda marnować czas dla jednego partnera, przede wszystkim szkoda swojego życia na prowizorkę. Żyć w tym całym nielubianym schemacie tylko dlatego by inni się nie czepiali A przecież łatwiej żyć w wolnym związku, nie trzeba się wysilać, udawać małżeństwa.
Takie moje zdanie.
napisał/a:
errr
2012-03-27 10:31
czy sypianie z innym za zgodą męża to nadal zdrada? hm...
w kazdym razie uwazam podejscie KokosowejNutki za zalosne.
w kazdym razie uwazam podejscie KokosowejNutki za zalosne.
napisał/a:
benia1985
2012-03-27 10:34
Najlepiej jakby sama KokosowaNutka wyjasniła dokładnie co miała na mysli a nie my bedziemy sie domyslać.
napisał/a:
KokosowaNutka
2012-03-27 10:49
Ojej ale zamieszanie.
Ile ludzi, tyle pogladow i NIGDY nie dojdziemy do porozumienia bo kazdy ma swoje racje, przezycia, doswiadczenia, slabosci, nastawienie do roznych spraw. Ja jestem taka jaka jestem, tak mnie zycie uksztaltowalo i taka siebie akceptuje. Bylam w roznych zwiazkach.. jako dziewczyna, narzeczona, zona, kochanka, na odleglosc, z kobieta, z milosci, przyzwyczajenia, z nudy. Rozne doswiadczenia daly mi szanse zobaczyc czego potrzebuje aby czuc sie dobrze z sama soba. Ze mna jest tak, ze ciagle chce czegos nowego, nie lubie siedzenia w miejscu, szybko wszystko mnie nudzi.. Teraz jestem w sytuacji dla mnie optymalnej i jestem zadowolona. No wlasnie.. DLA MNIE. Nie pisze, ze to co robie jest dobre dla kazdego i rozumiem, ze niektorych moje zachowanie moze gorszyc ale to jest moje zycie.
Z mezem jestem miesiac po slubie, wszystko mamy obgadane, podoba sie nam OBOJGU taki uklad. No i pewnie nie uwierzycie jak wam powiem, ze go kocham. Ale nie wiem czy tak bedzie za rok, dwa, trzy. NIKT tego nie wie. Popularne jest dzis mowienie ZAWSZE i NIGDY i czesto to 'zawsze' trwa kilka lat a 'nigdy' przychodzi szybciej niz myslimy. Ja staram sie zyc TU I TERAZ.
No wlasnie poswiecenie.. determinacja.. opieranie sie pokusom.. znowu poswiecenie.. i znowu.. Ja tego nie chce. Nie chce sie poswiecac, nie chce sie meczyc, nie chce mi sie. Znalazlam swoj zloty srodek i jest mi z tym dobrze.
Ile ludzi, tyle pogladow i NIGDY nie dojdziemy do porozumienia bo kazdy ma swoje racje, przezycia, doswiadczenia, slabosci, nastawienie do roznych spraw. Ja jestem taka jaka jestem, tak mnie zycie uksztaltowalo i taka siebie akceptuje. Bylam w roznych zwiazkach.. jako dziewczyna, narzeczona, zona, kochanka, na odleglosc, z kobieta, z milosci, przyzwyczajenia, z nudy. Rozne doswiadczenia daly mi szanse zobaczyc czego potrzebuje aby czuc sie dobrze z sama soba. Ze mna jest tak, ze ciagle chce czegos nowego, nie lubie siedzenia w miejscu, szybko wszystko mnie nudzi.. Teraz jestem w sytuacji dla mnie optymalnej i jestem zadowolona. No wlasnie.. DLA MNIE. Nie pisze, ze to co robie jest dobre dla kazdego i rozumiem, ze niektorych moje zachowanie moze gorszyc ale to jest moje zycie.
Z mezem jestem miesiac po slubie, wszystko mamy obgadane, podoba sie nam OBOJGU taki uklad. No i pewnie nie uwierzycie jak wam powiem, ze go kocham. Ale nie wiem czy tak bedzie za rok, dwa, trzy. NIKT tego nie wie. Popularne jest dzis mowienie ZAWSZE i NIGDY i czesto to 'zawsze' trwa kilka lat a 'nigdy' przychodzi szybciej niz myslimy. Ja staram sie zyc TU I TERAZ.
No wlasnie poswiecenie.. determinacja.. opieranie sie pokusom.. znowu poswiecenie.. i znowu.. Ja tego nie chce. Nie chce sie poswiecac, nie chce sie meczyc, nie chce mi sie. Znalazlam swoj zloty srodek i jest mi z tym dobrze.
napisał/a:
~gość
2012-03-27 10:51
a ja uważam, że wszytko jest kwestią umowną - niech sobie ludzie robią wspólnie co chcą, w swoich związkach, jak świadomie godzą się na różnego rodzaju układy to ich brocha, jak im obojgu tak pasuje... Jedni lubia wspólnie jeździc na rowerze a innych kręci oglądanie partnera z inną osobą...
ale jeśli ktoś bierze ślub, z osobą, dla której taki luźny sposób bycia jest czymś nienaturalnym a sam dopuszcza w ogóle myśl o zdradzie to jest to zwykłe oszustwo... a cała ślubna szopka jest bez sesnu.
Ja sobie jednak nie wyobrażam, że świadomie mogłabym samej sobie odebrać poczucie bezpieczeństwa jakie daje mi mój partner - zdradzając go. Jak dla mnie sex nie jest najciekawszą z możliwych rozrywek...
więc nie warto dla chwili uniesienia niszczyć czegoś dużo ważniejszego
ale jeśli ktoś bierze ślub, z osobą, dla której taki luźny sposób bycia jest czymś nienaturalnym a sam dopuszcza w ogóle myśl o zdradzie to jest to zwykłe oszustwo... a cała ślubna szopka jest bez sesnu.
Ja sobie jednak nie wyobrażam, że świadomie mogłabym samej sobie odebrać poczucie bezpieczeństwa jakie daje mi mój partner - zdradzając go. Jak dla mnie sex nie jest najciekawszą z możliwych rozrywek...
więc nie warto dla chwili uniesienia niszczyć czegoś dużo ważniejszego
napisał/a:
KokosowaNutka
2012-03-27 10:54
mess, ale kazdy ma swoja hierarchie wartosci i to co dla Ciebie jest wazne nie jest byc moze dla kogos innego. Stad nie mozemy sie dogadac.. Kazdy patrzy przez pryzmat swoich potrzeb, wartosci, itp. Kto ma racje? Nie wiem.
napisał/a:
~gość
2012-03-27 11:02
KokosowaNutka, ale przecież, ja wyraźnie napisałam - nie mnie oceniać innych - każdy żyje po swojemu - niech sobie inni robią co chcą, mogą sobie nawet żyły wzajemnie podcinać - póki mnie to w żaden sposób nie dotyka to mnie to nie obchodzi.
ale mam również prawo napisać jakie ja mam zdanie na ten temat
ja nie widzę problemu w "poświęceniu" się dla drugiej osoby, dla mnie czymś o wiele gorszym był by brak możliwości poświęcenia się i oddania tej jednej jedynej osobie, którą sobie bardzo świadomie wybrałam...
i dla mnie z czysto egoistycznych pobudek zdrada jest niewyobrażalna.
ale mam również prawo napisać jakie ja mam zdanie na ten temat
ja nie widzę problemu w "poświęceniu" się dla drugiej osoby, dla mnie czymś o wiele gorszym był by brak możliwości poświęcenia się i oddania tej jednej jedynej osobie, którą sobie bardzo świadomie wybrałam...
i dla mnie z czysto egoistycznych pobudek zdrada jest niewyobrażalna.
napisał/a:
benia1985
2012-03-27 11:02
wszystko rozumiem.KokosowaNutka, taka droge wybrała i jesli Twój mąż wie o tym co robisz, jaka jesteś to w porządku,on to akceptuje a Ty kogo nie oszukujesz, w temacie chodziło celowe zdradzanie,oszukiwanie przy tym swojej "drugiej połówki" bo to akurat jest nieetyczne, nie potępiam ludzi którzy maja jasne układy tylko takich którzy są bezwzględni i krzywdzątym samym drugą osobę.
napisał/a:
postmortem69
2012-03-27 11:35
Jak tu nie komentować, jak to co piszesz brzmi jak swoisty paradoks.
A potem piszesz, że:
Zauważasz jakiś zwiazek przyczynowo-skutkowy w pierwszym cytacie i w pozostałych?
Nie myślałaś o zdradzie bo nie miałaś takiej potrzeby. Do tej pory byłaś w kilku niezobowiązujących związkach; jak było coś "nie halo" to konczyłaś jeden i zaczynałaś następny. Skad więc pewność, że w przyszłości, kiedy bedziesz w jednym, trwałym, zobowiazujacym zwiazku, jak chociażby planowane przez Ciebie małżeństwo, i kiedy nagle coś bedzie nie tak, nagle nie poczujesz chęci zrobienia tego czym teraz pogardzasz?
Dla mnie takie zapewnienia i "bicie się w piersi" w przypadku osoby z Twoim doświadczeniem, i bez doswiadczenia wielu tych co zdradzili jest mało wiarygodne. To taka demagogia.
Przykład:
Skoro nie zdrada, to co? "Męczarnie" do końca życia czy rozwód? Rzucać obietnice każdy może, trzeba je jednak poprzeć jakimś argumentem, żeby je urzeczywistnić.
Wszystko zależy co się rozumie pod pojeciem wierności i jak się tą wierność stosuje. Wierność to nie tylko: "nie pójdę sie bzykać z innym" to trochę szersze pojęcie. Dla mnie wierność odnosi się do wspólnych zasad, jeżeli razem je ustalimy i razem będziemy ich przestrzegać to będziemy sobie wierni. Więc jeżeli Kokosowa ustaliła to ze swoim partnerem, to gdzie tu niewierność?
Ale czy te inne mozliwe rozrywki zastapia Ci seks? Czy będą substytutem, kiedy tego seksu nie będzie przez pół rok, rok, dwa lata albo dłużej?
A jak myślisz jakie będą Twoje granice poświęcenia?
napisał/a:
~gość
2012-03-27 11:52
wiesz co ja nie mam problemu z nie uprawianiem sexu przez 2 lata i dłużej więc dla mnie brak sexu przez jakiś tam czas z różnych powodów nie jest żadnym problemem... więc nawet trudno mi inne rozrywki traktować w kategorii zamiennika sexu...
a decydując się na życie z drugą osobą i w tej kwestii trzeba się znać na tyle dobrze by mieć pewność, że nie będzie z tego powodu jakiś zgrzytów nie do przejścia...
używając słowa poświęcenie odniosłam się do:
dla mnie takie poświęcenie to żadne poświęcenie... nie widzę problemu w pracowaniu nad sobą, w docieraniu w związku, w takiej zwykłej "nudnej" codziennej zwyczajności - ja to lubię
a o tym ile zniosę, bo wiadomo różnie w życiu bywa nie mogę nic napisać bo tego nie wiem....
wiem, natomiast, że pomijając sferę uczuć, zdradzać by mi się zwyczajnie nie chciało, za bardzo sobie cenie mój poukładany własny świat, spokój, żeby się pakować w jakieś nowe emocjonalne gierki.