Co zrobić gdy kocha się dwóch facetów

napisał/a: kaXka86 2007-11-19 18:56
tyle ze ten kolega bardzo duzo mi pomogl zawsze jest w każdej chwili gdy potrzebuję pomocy. a mój narzeczony nie on wogole widzi tylko wady nie patrzy na to ze ja potrzebuje wsparcia którego od niego nie dostaje. ja z nim rozmwiam ale kazda rozmowa kończy sie płaczem z jego strony. To jak ja mam z nim rozmawiać??
napisał/a: Tikitaki 2007-11-19 19:00
Kasiu on nie widzi bo przez 4 lata nie starałaś sie aby mu powiedzieć ze to czy tamto robi zle... Ale nie chodzi tutaj o wymienienie czy rozmowę to musi być coś więcej niż tylko rozmowa... Ale oboje musicie chcieć sie zmienić a może pomoże jakaś książka o tym a może warto by razem do poradni pójść? No i po takiej rozmowie nie mozesz sie tez nie starac tlyko raczje mu pomoc by zaczol zauwazac to wszystko co dookola niego sie dzieje . Powiem ci tlyko jedno ON NAPRAWDE CIE KOCHA... A ten z pracy niekoniecznie

Moze sie myle ale czy nie bylo tak ze niespecjalnie prosilas go o pomoc? Moze czas zaczac zmieniac wszystko by poprawic relacje miedzy wami.

Kocha sie tylko raz nienawidzi wiele. Mam podobny problem moja ukochana twierdzi ze ja zawiodłem ale ja nie wiedziałem ze cos robie zle a ona nie uświadamiała mi tego a juz napewno nie w odpowiedni sposób i teraz aby to wszystko odzyskac musze zrobic wiecej niz wszystko. I choc wiem ze oboje sie kochamy i wiem ze jestesmy dla siebie stworzeni ...

Dam ci rade zmien prace!
napisał/a: stybia 2007-11-19 21:46
Kasiu86 strasznie jest tkwic w takiej sytuacji. Kochana musisz podjac jakas decyzje, bo sama sie meczysz i meczysz tych dwoch facetow. ja wyrazilam swoja opinie- uwazam ze warto sprobowac, jesli lepiej jest Tobie w towarzystwie tego drugiego. jak to sie mowi "ryzyk fizyk". trzeba sie liczyc z konsekwencjami swoich decyzji, jakie one by nie byly.
napisał/a: Hania9 2007-11-20 09:24
Fakt jest taki, że również w związku należy określać swoje potrzeby, otwarcie mówić o tym co nam się podoba czy nie, co lubimy robić a co przysparza nas o dreszcze! Być może Kasiu86 nie byłoby Twojego problemu, gdybyś na początku Twojego stałego związku określiła się, powiedziała czego chcesz! Z mężczyznami - nie wiem czy z kobietami również, jest tak, że jeśli kobieta nie zgłasza pretensji to im się wydaje, że jest super, że jesteśmy szczęśliwe i "gotowe na wszystko". Nic mylnego!

Racją jest również to, że często gęsto kobiety otwarcie nie mówią o swoich oczekiwaniach, bo np nie chcą krzywdzić, bo za bardzo kochają, bo maja nadzieję, że będzie lepiej! To mężczyźni - tak jak już nam tutaj udowodnili, zwykle są bardziej hardzi, skłonni do czynów - nie zawsze przez nas tolerowanych. Przyjęty jest taki stereotyp, że w domu rządzi mężczyzna, że pieniądze przynosi mężczyzna, że mężczyzna ma prawo do leżenia prze TV, że on ma prawo do bólu głowy i niedyspozycji, a my kobiety mamy tylko zająć się kuchnią, kilka razy w tygodniu przelecieć mieszkanie odkurzaczem i dbać, żeby w szafce były czyste majtki.
Jeśli takie podejście się nie zmieni, nadal kobiety nie będą miały odwagi mówić, krzyczeć, wyrzucać z siebie tego co przyprawia nas o mdłości!

Z tym obopólnym chceniem nie będzie tak łatwo u Kasi86, bo ona podświadomie wmawia sobie, że jej stały związek jest be, że narzeczony jest inny niż miał być, że kolega z pracy jest super i z nim będzie najszczęśliwsza! Kasia86 będzie parła jak rozpędzony pociąg by - dosłownie - wbić sobie do głowy, że kolega jest o niebo lepszy, i w pewnym momencie przestanie w ogóle zwracać uwagę na narzeczonego! Narzeczony w takie sytuacji nie będzie odgrywał żadnego znaczenia w jej życiu, bo wszystko co dobre będzie miała z kolegą! Nawet jeśli chodzi o zmiany, to również będzie wszystko robiła by udowodnić sobie i narzeczonemu, że nic zrobić nie można, że ich związek to porażka, że mają różne co do siebie oczekiwania, i tak prawdę powiedziawszy nic ich nie łączy!
Faktem jest, że kiedy już zauroczenie kolega minie, może się okazać, że do końca taki wspaniały on nie jest! Że również ma wady, że nie wszystkie jego nawyki jej pasują, że ona lubi białe a on czarne! Ale co możemy zrobić? Ona sama się musi przekonać!

Mam jedno ale co do wypowiedzi Tikitaka! Piszesz do Kasi86, że ona musi to tamto... wolałabym przeczytać w Twojej wypowiedzi "musicie sobie pomóc, musicie sobie pokazać, musicie sie starać..." A może w ogóle nie musicie tylko "postarajcie się, spróbujcie". Z "muszeniem" to jest różnie! Związki są i się rozpadają, nie są niestety przymusem!

Kwestia kolejna! Po czym można poznać, że narzeczony Kasi86 KOCHA Ją NA PRAWDĘ? Przecież nie możemy nic więcej na jego temat i o nim powiedzieć, niż to co napisała Kasia! Wypowiedzi na forum są subiektywne - tak jest też z Kasią, i biorąc pod uwagę to co pisze, sami nie możemy stwierdzać, że on ją kocha! Stały związek miłości nie gwarantuje, pierścionek na palcu również. Małżeństwa z 20-30letnim stażem się rozpadają i czy tam jest miłość?

A propos "kochania tylko raz'! Wiele przykładów mogłabym przytoczyć o mylności tego stwierdzenia...

Pozdrawiam :rolleyes:
napisał/a: onlyXyou 2007-11-20 09:44
coż za wypracowanie...;D..
i tu też powiem że LEPIEJ NIECH KOLEŻANKA KASIA SAMA SPRÓBUJE ROZWIAZAĆ PROBLEM...a co serce mówi??
pzdr
napisał/a: kaXka86 2007-11-20 20:46
Mój narzeczony nie czuję ze jest dobrze, wiesz Tikitaki chciałbyś żyć w związku z osobą z którą się kłócisz, z ktorą się nie dogadujesz?? bo ja np nie chciałabym żyć w takim związku.
napisał/a: kaXka86 2007-11-20 20:50
co do pracy nie zmienie jej bo bardzo dobrze mi sie tam pracuje bardzo dużo w niej osiągnęłam zawodowo, wiec jest to bardzo trudne. a co do twojej sytuacji to myślę że za moało rozmawialiście w przeciwieństwie do mojego związku bo tak naprawde tyle co ja rozmawiałam to chyba nigdy. a teraz nawet się z nim nie umiwm dogadać w zadnej kwestii.
napisał/a: stybia 2007-11-20 21:02
Kasiu86 czas na decyzje:) meczysz sie potwornie!!! daj sobie szansę na lepsze zycie:)
pozdrawiam
napisał/a: Tikitaki 2007-11-22 00:44
A powiedz dlaczego sie nie dogadujecie? może to wina różnic w wychowaniu?
napisał/a: maleXstwo1 2007-11-22 08:34
Witaj Kasiu! Miałam identyczna sytuacje jak Ty. Tylko, że wkońcu wyszłąm za mąż a z chłopakiem z pracy nadal sie spotykam tzn. spotykałam bo mozna powiedzieć, żew końcu troche mądrzeje. Zasatnów się kogo tak naprawde kochasz i wybierz. Im bedziesz dłużej trwać w taki układzie tym bedzieesz sie sama pogrążac i będzie Ci coraz gorzej. wierz mi. Mi tez cięzko zrezygnować z tego trzeciego, ale trzeba sobie uświadomić, że w końcu 3 osoby ucierpia tylko dlatego, że Tobie teraz "dobrze". Mam nadzieję, że cię nie uraziłam. Zapraszam Cię do przczytania mojego wątku "najpierw sen a potem".
napisał/a: Hania9 2007-11-22 09:51
Tikitaki napisal(a):A powiedz dlaczego sie nie dogadujecie? może to wina różnic w wychowaniu?


No wiesz, wychowanie Kasi zakończyło się na takim etapie jej życia, że wątpię, żeby miała już wówczas do czynienia z mężczyznami! A kontakty i dogadywanie się z mężczyznami to nie spotkania na kawie z koleżanką z przedszkola! :)
napisał/a: Tikitaki 2007-11-24 01:57
Oj Haniu :)
Najważniejsze różnice wylęgają się z dawnych doświadczeń i z wychowania które nabyliśmy w procesie kształtowania. Jak nie wierzysz udaj się do psychologa na kase chorych To nie boli i nic nie kosztuje... (mam nadzieje ze wiesz kto to psycholog i wiesz ze za ta wypowiedz nie powinnaś sie ani troszke obrazić). A jak nie to chociaż zamów sobie ksiażki typu hmm np: 'To wszystko wina twoich rodziców' lub inne...
A co do ceibie Kasiu zastanów się bo naprawdę nic jeszcze nie jest stracone miedzy wami narzeczonymi :) Jeżeli zrozumiecie samych siebie ... zrozumiecie jak nie ranić partnera i troszkę popracuje cie nad tym to UUU bedzie git :)

Zapytasz jak to możliwe? Otóż nie bezpośrednio a pośrednio przejmujemy nawyki swoich rodziców i choć zarzekamy sie tak nie będziemy robić a niestety robimy... A dawne lęki a sny itp? No nie da sie tego napisać w poście trzeba sie z skądś dowiedzieć... Polecam tą literaturke i wizyte u psychologa... :cool:

PS: tzw psychologia związku :)