Czy mam jakieś szanse?

napisał/a: kasiasze 2014-06-29 23:02
... z którą ja się zgadzam. Człowiek ma się uczyć na błędach i jeśli naprawdę zrozumiał, umiał naprawić i jest inny teraz - to "zła" przeszłość nie ma znaczenia a po co ma ciążyć i pogarszać stosunki. Nawet w prawie istniej przedawnienie winy. Jeśli człowiek błądził to ważne co z tym potem zrobił i naprawdę niekoniecznie musimy się przyznawać do tych wszystkich błądzeń.
napisał/a: bro1 2014-06-29 23:44
Nie wyobrażam sobie sytuacji, abym miała szczegółowo przepytywać faceta z jego przeszłości seksualnej. Wystarczy mi info, że był w stałym związku jednym czy drugim. Jeśli przy okazji wygada się sam od siebie jak to nie zaliczał panienek itp, odpadnie niestety. Dżentelmen o takich sprawach nie mówi, a tajemnice alkowy zachowuje dla siebie.
Co do pozostałych spraw... o ile nie rzutują na teraźniejszość - wyroki, sądy, komornicy, łamanie prawa itp - myślę, że można uznać je za błędy, które kiedyś ktoś popełnił.
napisał/a: smd1 2014-06-30 01:48
Temat zszedł trochę na inne tory więc może dobrze by było by ktoś władny przeniósł odpowiednie posty do nowego wątku?

Do rzeczy (ponieważ poprzednie posty bardzo mnie poruszyły to chciałbym wyrazić swoje zdanie).
Otóż zawsze tak jest, że "grzesznicy" chcą rozgrzeszenia i zapomnienia swoich win a ofiary tychże grzeszników kary, odwetu itp.
Widać to także na tym forum. Osoby z pewnymi doświadczeniami (jak wynika z ich różnych postów) pobłażliwie traktują różne występki, które inni potępiają. Myślę że wynika to głównie z tendencji ludzi do oceniania innych w odniesieniu do siebie samego. Tzn. że "skoro ja, taka wspaniała i silna osoba mogłam upaść to co dopiero inni... lepiej zapomnijmy o sprawie" .

Odnosząc się do argumentu o przedawnieniu w prawie (moim zdaniem zupełnie nietrafionego z różnych względów, których nie chcę tutaj wplatać) to czy nie jest to lekką bezczelnością żądać by z naszego życia zniknęły niewygodne momenty? Czy to inne osoby popełniały te "głupoty", że odpowiedzialność nie spoczywa na nas?

Kwestia zmieniania się ludzi z czasem jest kwestią czysto religijną można powiedzieć. Ja np "wierzę", że pomijając okres dorastania to nasza natura i charakter się nie zmieniają. Zmianom ulegają jedynie nasze możliwości (np. 60-latce trudniej się puścić niż 30-latce ) i otoczenie.
Stąd pierwszy argument ZA szczerością wobec swojego partnera/partnerki we wszystkich sprawach. Jeśli zdradzałaś swoich poprzednich mężczyzn to weź za to odpowiedzialność i pozwól mi podjąć odpowiedzialną decyzję czy chcę się związać z tobą a nie z jakimś materiałem promocyjnym ciebie.
Z resztą niezależnie od faktu zmieniania się na lepsze bądź nie to jeśli mam podjąć jakieś ryzyko to wolałbym o tym wiedzieć. Co więcej myślę, że byłoby to uczciwe wobec obydwu stron ale też wygodne choćby na zasadzie "widziały gały co brały".

Inną sprawą jest to, że ktoś może nie akceptować pewnych zachować i tak samo jak jedni mają prawo do popełniania "błędów" tak inni mają prawo do stosowania pewnego rodzaju ostracyzmu wobec tych osób.
Tak więc niezależnie od tego jak bardzo jest to dla was zacofane, nieempatyczne czy absurdalne podejście to ludzie mają prawo nie chcieć wiązać się z byłymi: prostytutkami, alkoholikami, poliamorystami ( ) , narkomanami, sekciarzami czy muzykami disco polo. I to jest drugi argument ZA dzieleniem się swoją historią z partnerem/partnerką.

Zatrważające jest dla mnie to, że więcej niż zero osób na tym forum opowiada się za zatajaniem niewygodnych faktów ze swojego życia i co gorsza uważa to za zupełnie prawidłowe podejście .
Oczywiście rozumiem sytuację, w której druga połówka nie wypytuje o rożne rzeczy. Można domniemywać, że nie jest to dla niej istotne (lub może nie wyobrażać sobie nawet co partner/partnerka mogła w przeszłości robić). Jednak w innym przypadku to jest to dla mnie, delikatnie mówiąc, wprowadzanie w błąd. Na prawdę, czasem czytając to forum można pogłębić swoją niewiarę w ludzi...
napisał/a: Annie 2014-06-30 12:08
smd napisal(a):Tak więc niezależnie od tego jak bardzo jest to dla was zacofane, nieempatyczne czy absurdalne podejście to ludzie mają prawo nie chcieć wiązać się z byłymi: prostytutkami, alkoholikami, poliamorystami ( ) , narkomanami, sekciarzami czy muzykami disco polo. I to jest drugi argument ZA dzieleniem się swoją historią z partnerem/partnerką.


Słowem kluczem jest tu określenie BYŁYMI Co było a nie jest....

smd napisal(a):Widać to także na tym forum. Osoby z pewnymi doświadczeniami (jak wynika z ich różnych postów) pobłażliwie traktują różne występki, które inni potępiają. Myślę że wynika to głównie z tendencji ludzi do oceniania innych w odniesieniu do siebie samego. Tzn. że "skoro ja, taka wspaniała i silna osoba mogłam upaść to co dopiero inni... lepiej zapomnijmy o sprawie"


Wręcz przeciwnie kolego. To nie ma nic wspólnego z poczuciem "wyższości", co ewidentnie sugerujesz. To wynika z uznania prawa do popełniania błędów i chodzenia różnymi drogami. Nie rodzimy się mądrzy i doświadczeni. To pojawia się z wiekiem i jest wprost proporcjonalne do ilości życiowych doświadczeń.

smd napisal(a):Na prawdę, czasem czytając to forum można pogłębić swoją niewiarę w ludzi...


Ależ nie krępuj się!
napisał/a: errr 2014-06-30 16:33
w pełni popieram wypowiedź smd. Bardzo zgrabnie to napisał.

Zatajenie takich faktów jak wymieniłam i wielu innych jest pewnym powodem do unieważnienia małżeństwa kościelnego...
No i osoba, która wiąże się z człowiekiem mającym za sobą historię której się wstydzi ma prawo wiedzieć z kim się wiąże aby świadomie podjąć decyzję czy chce być z tym człowiekiem czy nie. To dopiero jest branie kota w worku...
napisał/a: Valkiria_ 2014-06-30 16:57
Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby z partnerem pomijać jakieś istotne szczegóły z przeszłości... Dla mnie ważne jest to, aby mieć świadomość ile się mogę po partnerze spodziewać. Wiadomo nie od dziś, że przeszłość czlowieka dogania w najmniej spodziewanym momencie. A wtedy co? Płacz i zgrzytanie zębami za to, że ktoś nas oszukał w jakiejś istotnej dla nas kwestii? Dlaczego mamy cierpieć za czyjeś postepowanie? Pewne sprawy - w mojej opinii - trzeba omawiac na "dzien dobry"...


Bro, swego czasu pisałaś, że jakby twój syn spotykał sie z dziewczyną o ktorej dowiedzialabys sie, ze ma wątpliwą reputację (puszczalska) to dołożylabys wszelkich starań- nie przebierając w środkach - żeby to rozwalić... troche mi sie to kłóci z tym, co napisałaś powyżej. Chyba, że takie standardy...
napisał/a: dzikiwaz 2014-08-23 18:42
Piszę przez telefon więc nie będę podawał cytowań i post może być nie zgrabny.

Po pierwsze proszę o podanie kanonu KKK bądź artykuł prawa kościelnego sugerujący, że zatajanie nieaktualnych faktów może grozić unieważnieniem sakramentu. Na religii w liceum miałem poruszany problem czy niewygodne fakty z życia trzeba ujawniać w nowym związku. Prawie jednogłośnie doszliśmy do wniosku, że to nie ma sensu. Z prostego powodu - ocena zdarzenia z kiedyś nigdy nie będzie obiektywna, również ta wystawiana przez nowego partnera/kę.

Prosty przykład: była prostytutka, nawrócona, przyjmująca sakramenty, mająca mocne postanowienie poprawy nie ma prawa do ślubu kościelnego? Aż nasuwa się pytanie zadawane spowiednikom: "Jeżeli Bóg jej wybaczył to jak człowiek może sądzić?".

Po drugie kiedy jesteśmy z kimś to mówimy o rzeczach aktualnych, bo takie mają znaczenie w obecnej chwili. Jeżeli ktoś uważa, że informacja od faceta o jego zdradzie sprzed lat to i myśli, że daje jakąś gwarancję bądź jakiś "zapasowy spadochron" bo wie co można się spodziewać, myli się bo istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że ta osoba zmieniła się od tamtego czasu już 10 razy. Od ludzi można spodziewać się wszystkiego i nie mówię tu o jakieś paranoi, ale o wolności wyboru każdego.

Do autora tematu: zastanów się w jakim towarzystwie obracasz się, czy nie czuć desperacją z Twojej strony, czy rzeczywiście wiesz jak zainteresować drugą stronę. Druga uwaga to czasami najlepsze efekty są kiedy przestajemy przejmować się danym problemem i podchodzimy do niego racjonalnie. Trzecia korzystanie z usług pań to sprawa Twojegoa sumienia albowiem grzeszysz :p ale uważaj, żeby nie wpaść w uzależnienie od takiej formy kontaktu bo może okazać się, że spotkasz kogoś na kogo czekałeś.