Jak mam powiedzieć mężowi o tym, że "pomagałam" mojemu niepełnosprawnemu synowi?

napisał/a: paskudnysamiec 2010-12-16 23:29
Katarzyno,

guzik mnie obchodzi do kogo skierowałaś pytanie i na co łaskawie mi pozwalasz.

To co robisz, to nie tylko przestępstwo, ale i po prostu patologia seksualna. Wykorzystujesz nieletniego syna do spełnienia swojej egocentrycznej (a być może i erotycznej) zachcianki, co powoduje nieodwracalne zmiany w jego psychice i obciąża na całe życie.

Nie chcesz dla Tomka jak najlepiej, chcesz jak najlepiej dla siebie, żeby poczuć się lepiej z tą tragedią, która mu/Wam się przytrafiła. Rozumiem, jak do tego doszło, rozumiem że ogrom cierpienia i bezsilności doprowadził Cię na skraj szaleństwa. Ale nie wystawiaj za to rachunku temu, który potrzebuje normalnej rodziny bardziej niż kiedykolwiek.

Nie jest tak, jak usiłowałaś to przedstawić na początku, to nie on Ci to zaproponował, to była Twoja propozycja - to Ty molestowałaś niepełnosprawnego syna, który się na to molestowanie "zgodził". A ta konsultacja z przyjaciółką, to doprawdy kuriozum. Czemu ona nie zgodziła się ulżyć Twojemu synowi, skoro to taki świetny pomysł?

Zdenerwowanie Tomka było ostatnim sygnałem, że czas kąpieli w towarzystwie mamy się bezpowrotnie skończył. Ciekawe, swoją drogą, w jakim (swoim) stroju go kąpałaś? To tylko od dotykania dostawał erekcji, czy na myśl o wspólnej intymności z matką, która określa się w tym kontekście jako atrakcyjna?

Dziewczyny mają dużo racji, pytając Cię, jaka była rola ojca i dlaczego to nie on zajął się higieną Tomka, czy zwracając Ci uwagę na to, co ja usiłowałem zrobić dość brutalnie - czy zamierzasz do końca jego dni być nie tylko matką, ale i kochanką?

A pomocy specjalisty potrzebujesz bardzo, podobnie jak cała Twoja Rodzina.

Nazywam Twoje postępowanie po imieniu i co ciekawe w pierwszym poście nawet nie specjalnie je potępiłem, po prostu uświadomiłem Ci prawnokarne znaczenie Twojego postępowania.Teraz również - mimo ostrego tonu - punktuję Cię, ale nie w celu pognębienia, czy potępienia - po prostu weź odpowiedzialność za to, co robisz. Chcesz uprawiać kazirodczy seks z niepełnosprawnym małoletnim synem, to proszę bardzo, uprawiaj, tylko nie oszukuj się co do znaczenia swojego zachowania, stanu relacji w rodzinie i prawdziwych motywów swojego działania.

Ankaa,

ciekawe, czy (trafna) refleksja nad tym, jak bardzo odmiennie forumowiczki oceniłyby masturbowanie niepełnosprawnej córki przez „opiekuńczego” ojca, oraz cudownie beztroskie stanowisko „opiekuńczej” Kasi, pozwolą Ci zrozumieć co miałem na myśli w swoich wypowiedziach n.t. kobiet. I do rewizji stanowiska na temat „bohaterskiego” zajmowania się dziećmi …

P.S. Wybacz, że nie odpisałem, nawet zacząłem, ale potem miałem sporą przerwę od komputera i uznałem, że po dwóch m-cach to byłoby zbytnie uleganie przymusowi komunikacyjnemu. Ponadto doszedłem do wniosku, ze to dośc męczące i bezcelowe - to na czym mi zależało, i tak prędzej, czy później do Ciebie (zapewne) dotrze, zarówno w kwestiach dotyczących erytrystyki, jak i relacji międyz płciami.
napisał/a: Mari 2010-12-16 23:55
Kasienka75 witaj,
Powtórzę za Sonią ,że pogubiłaś się w 'rolach' , które przyjęłaś na siebie po tak traumatycznym przeżyciu jakim był wypadek synka.

Zrobiłaś to z miłości . Nie jest dla mnie ważne nic i nie dopuszczam do świadomości żadnej innej myśli w tym temacie.

Zrobiłaś to z miłości do syna . Zrobiłaś jednak źle.
Porozmawiaj z synem o tym. Wybaczcie sobie wzajemnie .utulcie się w przyjaźni. Znajdźcie inną drogę ...np. inna kobieta ?. Może są jakieś leki zmniejszające napięcie seksualne (wizyta u lekarza), ale proszę nie krzyw psychiki syna . On cierpi .
napisał/a: Maaariola 2010-12-17 09:20
Mari napisal(a):Kasienka75 witaj,
Powtórzę za Sonią ,że pogubiłaś się w 'rolach' , które przyjęłaś na siebie po tak traumatycznym przeżyciu jakim był wypadek synka.

Zrobiłaś to z miłości . Nie jest dla mnie ważne nic i nie dopuszczam do świadomości żadnej innej myśli w tym temacie.

Zrobiłaś to z miłości do syna . Zrobiłaś jednak źle.
Porozmawiaj z synem o tym. Wybaczcie sobie wzajemnie .utulcie się w przyjaźni. Znajdźcie inną drogę ...np. inna kobieta ?. Może są jakieś leki zmniejszające napięcie seksualne (wizyta u lekarza), ale proszę nie krzyw psychiki syna . On cierpi .



Zgadzam się z przedmówcami i Mari. Troszkę się to pogmatwało wszystko.
Jednak nie rozumiem i nie przyjmuję tego co było już wczesniej powiedziane:
propozycja by syn ''zbliżył'' się do koleżanek lub jak wyżej że ''inną drogą może być inna kobieta czy leki obniżające napięcie''...
Ludzie !! Czy w takim razie ma poznać kobietę (dorosłą ) żeby mógł sobie ''ulżyć'' bo się chce ?A co z innymi nastolatkami ? Mają ogromne chęci bo hormony buzują i to im daje prawo żeby się pieprzyć po kątach ? Napięcie seksualne pojawia się i odchodzi,jeśli się go nie zaspokoi to nikt od tego nie umrze.To nie jest zaspokajanie głodu:nie zjesz=umrzesz.
A może lepiej dogada się z równieśniczką i niech się bawią ,no bo przecież jest ''napięcie'' i trzeba go rozładować .To jest chore myślenie.
napisał/a: Annkaaaa 2010-12-17 10:11
paskudny - z przyczyn losowych (chyba nie udalo Ci sie zauwazyc) - zmienilam login o jedno "n" - i myslalam, ze to ja jestem odpowiedzialna za urwany kontakt. wybacz rowniez.
reflekcja nt. ojca i corki nie wynika ze zmiany moich pogladow, stanowi ich część. dyskusje sa fajne, wynikaja z odmiennych punktow widzenia - musi byc jednak chociaz jeden punkt wspolny - uznanie jakiegos faktu przez obie strony. u nas to szwankuje, wiec faktycznie komunikacja jest troche bezcelowa i na pewno meczaca.ale ciesze sie, ze jestes na forum.
napisał/a: Mari 2010-12-17 22:13
Maaariolu ,

dla mnie ta historia prawdziwa , czy zmyślona (był już podobny wątek na forum , który okazał się prowokacją) jest słowem człowieka ,jego uczuciem, odczuciem ,prośbą, wahaniem , emocjami na które chcę odpowiedzieć .
Przyjmuję z założenia w 90% ,że osoba , która pisze do mnie jest uczciwą , poszukującą pomocy i oczekującą ,ze razem znajdziemy wyjście , że poradzimy sobie razem z problemem , który Ją przerósł .

Nie czuję w takim momencie złości , niechęci , czy potrzeby karcenia . Nie rzucę "kamieniem" w oczekującego wsparcia , ratunku.
Chcę ciepło i z rozwagą wskazać inną drogę , właściwą , czy nie ...nie wiem:confused:, jednak wg. własnych przemyśleń... ograniczonych , bo nie podpartych doświadczeniem staram się . Tyle i tylko tyle , bo na więcej trzeba jednak czasu i zaufania , które nie tak łatwo poprzez internet prawda ?. Jednak nie nie możliwe ...

No to szczegóły :eek::D .

Piszesz o nabuzowanych nastolatkach . Nie martw się nimi . Trochę przewrotnie i jednak nie na miejscu , ale bez ściemniania - Oni dadzą sobie radę ...mają ręce . Nie muszą korzystać z pomocy i łaski innych.
Piszesz ,że napięcie się pojawia i odchodzi ....tutaj mamy pole do dyskusji ...
Widzę ,że znasz temat bardziej ze strony płci pięknej . U mężczyzn to jednak proces bardziej złożony . No ! oczywiście ,że Im też odchodzi , ale nie chciałabym przeżywać tego raz za razem.
Zresztą jako kobieta też nie znoszę uczucia niezaspokojenia :( .

To Kasienieko 75 nie dla twoich oczu , a więc pomiń....

Maaariolu
teraz troszkę lżej ...wg Twoich słów ' Napięcie seksualne pojawia się i odchodzi,jeśli się go nie zaspokoi to nikt od tego nie umrze.To nie jest zaspokajanie głodu:nie zjesz=umrzesz. '

Mamy aż dwie rzeczy bez których istnienie na tym padole łez byłoby na pewno nudne .Chyba nazywają się seks i jedzenie:D , czyż nie? . Zabierz którekolwiek , to przecież koniec świata dla każdego ..no prawie dla każdego z nas..

'Chore myślenie '- Twoje słowa ...ja wiem:confused:...chyba trochę posunęłaś się za daleko z tym określeniem.
Nie przemyślałaś do końca . Poniosły Cię emocje.
Oczywiście , że masz jakiś ułamek racji - swojej racji, ale proszę wyjdź przed ludzi , a zmienisz pewne , niepodważalne . Poznaj ich myśli , poglądy, otwórz się na drugiego człowieka i wtedy możemy porozmawiać w temacie.

pozdrawiam cieplutko M.
napisał/a: Maaariola 2010-12-18 09:31
Myślę że masz dużo racji .
Mnie poniosły emocje i patrzyłam przez swój pryzmat myślenia a głównie emocji.
napisał/a: Soniaa 2010-12-18 10:52
Mari jest wiele prawdy w tym co mówisz ale w jednym przykładzie chyba można by było polemizować...
"Mamy aż dwie rzeczy bez których istnienie na tym padole łez byłoby na pewno nudne .Chyba nazywają się seks i jedzenie , czyż nie? . Zabierz którekolwiek , to przecież koniec świata dla każdego ..no prawie dla każdego z nas.."

Wiesz faktycznie dla niektórych ludzi gdyby usunąć z ich życia seks była by to tragedia ale...właśnie jest jedno ale...Zauważ, że od początku istnienia ludzkiego, rodząc się, żyjąc człowiek z natury jak inne stworzenie nie przeżyje bez jedzenia i nie jest to wyuczone tylko wrodzone. Jeżeli chodzi o seks to śmiem twierdzić, że ludzie zaznając tej przyjemności sami wyuczyli w sobie to iż dzień bez seksu jest dniem straconym. Dlatego wydaję mi się, że na własną odpowiedzialność przyzwyczaili swoje życie do seksu...

Nie wiem czy myślami idę w dobrym kierunku ale wydaję mi się, że tak właśnie jest:)
napisał/a: Maaariola 2010-12-18 11:17
Ja zgadzam się z Tobą Sonia.
Człowiek bez jedzenia w końcu padnie,ale nie wierzę że abstynencja seksualna prowadzi do ...no właśnie?? Co najwyżej do niespełnienia i nie rozładowania pewnych emocji.Oczywiście seks ma ich całe mnóstwo i uważam że jest to bardzo ważna dziedzina życia,jedna z ważniejszych,bo jesteśmy istotami seksualnymi i to jest ok.
Wiem że można być bardzo rozdrażnioną /ym gdy nie nie jest się zaspokojonym,no ale jesteśmy ludźmi którzy potrafią nad tym panować i mają wolną wolę,nie jesteśmy zwierzętami które za wszelką cenę muszą ulżyć swoim pragnieniom.
To takie moje przemyślenia:)
napisał/a: Mari 2010-12-18 12:30
Pozwalam sobie pisać na wątku , który zaczął się dość traumatyczne , ale Kasia się nie odzywa , czym daje dowód ,że jednak chyba była to prowokacja...i niech tak zostanie. Jest mi lżej.

I ja tym razem dziewczyny kochane zgadzam się z Wami . Troszeczkę :D .

Chciałabym dodać do mojej poprzedniej wypowiedzi jeszcze trzecią ważną przyjemność bez której nasze życie było by mdłe - śmiech, uśmiech, dawanie szczęścia? .

Uśmiecham się do Ciebie , bo chcę dawać radość, uśmiecham się do Ciebie , bo lubię gdy Ty jesteś szczęśliwa/y , zadowolona/y .

Zapytasz o cel , mam go ! .

Jestem dumna z siebie , gdy widzę ,że mam w sobie właśnie taką moc sprawczą ;) , która rozwiewa choć na moment, na tę chwilę Twoje rozterki , smutki i inne ... Twoje oczy błyszczą . W nich widać ,że kochasz to co robię .
Daje mi to takiego powera na cały dzień ,że nie muszę korzystać z innych dopalaczy .Ja też czerpię garściami naszą wspólną jakże cudną zabawę w życie.

Wracając z pod chmurek ...
Podpuściłam Was odrobinkę w poprzednim poście , ponieważ wiem ,że ten temat zawsze wzbudza olbrzymią nerwowość i podnieca sporą część naszego pruderyjnego społeczeństwa .

Hmm..no i zaskok :eek: troszkę się jednak na dzień dzisiejszy rozczarowałam , bo napisałyście dość wyważenie i spokojnie , a ja spodziewałam się wojny i jak to onegdaj powiedział Pan Tusk nalotu moherków ....buuu....postarajcie się rozgrzać do czerwoności powyższy temat .

szacunek za postawę M.




p.s. mi też czasami się udaje zachować twarz? przed naguśkim mężem :D.
cohenna
napisał/a: cohenna 2010-12-18 12:31
Kasienka75 nie rozumiem, czemu Ty tak się dziwisz reakcji ludzi.
Oczekiwałaś od nich zrozumienia? A może akceptacji i pochwały tego co robisz?
Dla mnie to jest chore, chore i jeszcze raz chore co ty robisz!!!
Zastanów się nad przyszłością dziecka, a co będzie jak się to wyda? Pomyślałaś o tym?
Idź do specjalisty po pomoc, razem ze swoim synem, i to jak najszybciej, nim skończy się to czymś jeszcze gorszym!!!
napisał/a: Maaariola 2010-12-18 18:15
A ja zaskoczona Twoim postem Mari :) takim pozytywnym i ciepłym :)
Coraz rzadziej na świecie można spotkać taki optymizm i pasję .
Bardzo mi się podoba Twoja wizja uśmiechu i dzielenia sie nim;)
Czy mozesz podzielić się skąd czerpiesz inspirację i kto/co daje Ci napęd i siłę do tego by obdarzać tym innych ludzi ? Człowiek ma swoje granice i nieraz nie jest w stanie przeskoczyć pewnych rzeczy np.kochać bezwarunkowo pewnych ludzi którzy np.ewidentnie czynią zło i rozmyślnie krzywdzą innych.
Skąd płynie Twój power ? ;)

Lubisz zachowywać twarz przed nagim mężem ?:D Ty pewnie tez jesteś naga wtedy :p?
napisał/a: Mari 2010-12-18 23:48
Moja imienniczko ? ciepło dostałam w darze . Co prawda nie wiem od kogo :).
Czasem zastanawiam się z jakiej planety mnie tutaj zrzucono , bo przecież nie jest w modzie być sobą , być otwartym na drugiego człowieka i jeszcze mieć wiarę ,że nie ma złych ludzi , tylko są zagubieni w swym wypracowanym w głowie nieszczęściu.

Optymizm nabyłam właśnie tu w Polsce , w kraju gdzie wszyscy gdzieś się spieszą , denerwują , gdzie uśmiech do przechodzącej chodnikiem obcej osoby jest odczytany w dziwny sposób...
Jestem kobietą dwóch imion Maria i Jolanta- dwie sprzeczności w jednym ;). Jak zainteresujesz się swoim imieniem , to zdziwisz się bardzo ... A więc sporo we mnie przekory :D . Wbrew , pod prąd , ale będzie tak jak ja chcę ...
i....
przykro mi się robi , gdy w kolejce do kasy w supermarkecie starsza Pani strzela wściekle oczami , a czasem grubiańskim słowem do kogoś , kto niechcący ją potrącił .
Myślę wtedy sobie...ileż ty kobieto wycierpiałaś w życiu , że nawet nie zareagowałaś na przeprosiny , tylko dalej ciągniesz swój monolog wściekłości ...

Czasami mam ochotę wziąć taką za ręce , spojrzeć w oczy i zapytać wprost . Wiem jednak ,że najdelikatniejszą reakcją z Jej strony to chyba byłby plaskacz w twarz :D . Więc zatrzymuję swoje myśli dla siebie i chwileczkę smutna odwracam się w inną stronę w poszukiwaniu "słonecznych" ludzi.

Pytasz o granicę wytrzymałości ... Wiesz, tak szczerze? , to chyba trochę jestem fałszywa , bo nie umiem się np. zwierzyć koleżance z problemów . Nie bardzo ufam do końca bliskiej rodzinie ...hmm...wiem, to przemawia przeze mnie już doświadczenie życiowe . Kiedyś byłam bardziej otwarta.

Granicę wytrzymałości mam . Wiem kiedy ktoś kłamie ... już od samego początku, ale daję szansę by mówiła i powoli prowadzę rozmowę naprowadzając ją w stronę refleksji nad sobą i nad tym co jest do "przerobienia" w temacie.
Częściej się udaje niż nie , a więc gra warta świeczki i tyle. Jednak jak jestem pewna na stówę ,że ktoś robi mnie w bambo , to jestem nie ugięta i potrafię dokopać na maksa.

No i ...dziwna sprawa ...wybaczam za jakiś czas . Pierwsza podam rękę . Nie umiem zatrzymać w sobie przykrych uczuć i już . Nie chcę ich w swoim życiu.

Co do mnie...
Szczerość do końca jednak pozostawiłam tylko mężowi .Wiem ,że jest człowiekiem honoru i wielkiej miłości do mnie . Od niego nie spotka mnie nigdy nic przykrego .
Tak teraz sobie myślę ,że to On jest tą siłą sprawczą , który mi dał tak bardzo potrzebne nam w życiu poczucie bezpieczeństwa , miłości i to przez niego stałam się taką jaka jestem i może stąd też chcę się podzielić tym z innymi? .



uściski M.