Kochający mężowie na portalach randkowych

kreskoofka
napisał/a: kreskoofka 2011-10-17 19:53
I nie dałabyś mężowi szansy na wyjaśnienia? I nie chciałabyś poznać przyczyny zdrady? Nie zastanawiała byś się dlaczego on to zrobił? Przecież takie pytania w głowie, nawet po rozstaniu, mogą człowieka doprowadzić do szału i często nie pozwalają zamknąć pewnego etapu i przejść do kolejnego.
Myślisz, że nie warto dawać ludziom drugiej szansy?
napisał/a: wedrujaca 2011-10-17 20:22
Wyjaśnienie chciałabym usłyszeć, bo masz racje ta niepewność przyczyny jego zdrady mogłaby mnie długo prześladować, ale to nie zmieniłoby mojej decyzji o zakończeniu naszego związku. Druga szansa ... zawsze jestem szczera sama ze sobą i wiem co jestem w stanie wybaczyć i zapomnieć i wiem jakich sytuacjach jestem gotowa dać komuś drugą szansę. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, ale wielu ludzi potrzebuje dania mu drugiej szansy. Jednak dla mnie zdrada jest taką sytuacją, której nie byłabym w stanie wybaczyć. Nawet gdybym się bardzo starała kłóciłabym się sama ze sobą wewnętrznie.
napisał/a: paskudnysamiec 2011-10-26 01:12
Jeśli jakiś aspekt umknął Wędrującej to ten, że potrzeba kontaktów poza związkiem nijak nie musi wynikać z problemów w związku. Wędrująca zakłada, że jeżeli w związku jest wszystko ok, to nic takiego się nie zdarzy. Założenie całkowicie błędne. Bycie w udanym związku w żaden sposób nie wyłącza potrzeby kontaktów z osobami trzecimi, co najwyżej niektórzy tłumią taką potrzebę, albo sami się w tym względzie oszukują. A kontakt nieodmiennie może prowadzić do bliskości, a bliskość do seksu, czy ewentualnie do potrzeby seksu (dla niektórych już sama taka potrzeba, to tez zdrada).

Jedno ze słów Wędrującej wynika na pewno - na dzień dzisiejszy jej preferencja seksualna i emocjonalna, polegająca na potrzebie kontaktów intymnych z partnerem, który jest wyłącznie dla niej, jest ważniejsza od tego konkretnego partnera i relacji z nim. Dużo ludzi tak ma, z mojej perspektywy niestety Oczywiście traktuję deklarację każdego w tej sprawie przez palce, bo jest to deklaracja typu "jakby się paliło w budynku, to zrobię to i to", tymczasem jak się zapali, to dopiero wtedy osoba składająca deklarację będzie wiedzieć naprawdę jak się sprawy mają. Są takie sprawy - i dla wielu ludzi temat zdrady do nich należy - że dopóki się w takiej sytuacji nie znajdą, dopóty nie są w stanie ruszyć głową i porzucić swoich (mało sensownych) przekonań.

I nie masz racji Kreskoowka uznając, że sytuacja w której mąż przychodzi do żony i mówi, ze ma inne potrzeby jest czymś nienormalnym. Wręcz przeciwnie, jest to sytuacja normalna. Jedyne co jest w niej nieodpowiedniego to fakt, że przychodzi post factum, zamiast przyjść przed i lojalnie uprzedzić, że ma takie potrzeby, wolę ich realizacji i że chce to obgadać w związku z faktem, że mają być wobec siebie lojalni. Ale to dla większości z Was jest kosmos, baśń o żelaznym wilku, tudzież koszmar senny. Znów - niestety.
napisał/a: Ankaaaaa 2011-10-26 18:58
Witaj Paskudny,
Forum odżyło, jak się pojawiłeś.
Poza tym zgadzam się z Twoją opinią. Straszna rzecz. Ale już mnie to nie przygnębia.
Pozdrawiam
kreskoofka
napisał/a: kreskoofka 2011-10-30 13:53
Paskudny :) Bardzo podoba mi się Twój wpis.
To co napisałam o mężu, który przychodzi i mówi, że zaspokaja swoje potrzeby poza związkiem, było klasyczną podpuchą :) Chciałam przeczytać "no to bym mu dała!!!" czy coś w tym stylu :)
Zgadzam się z Tobą w 100% - gadajmy w związkach przed faktem, mówmy otwarcie o swoich potrzebach i decydujmy co z tymi potrzebami zrobić, pamiętając, że nic na siłę.
Takie postępowanie pomoże nam uniknąć niedopowiedzeń i niepotrzebnych konfliktów.
napisał/a: wedrujaca 2011-10-30 16:50
a ktoś z was miał na tyle odwagi żeby powiedzieć partnerowi przed faktem dokonanym o sowich potrzebach i zamiarze zdrady? to chyba tylko takie paplanie dla paplania. Z czegoś rodzi się zdrada a przede wszystkim z braku odwagi by otwarcie powiedzieć partnerowi że czegoś mi brakuje i nie zamierzam szukać tego w naszym związku ale u kogoś innego, ale dla wygody bądźmy dalej razem. Każdy inteligentny człowiek by na coś takiego nie poszedł
napisał/a: paskudnysamiec 2011-10-31 15:01
Ankaaaaa,

cieszę się, że jakiś fragment rzeczywistości przestał Cię przygnębiać. Też bym chciał być zupełnie wolny od przygnębień, jakich dostarcza mi otaczająca mnie kultura monogamiczna:). Pozdrawiam serdecznie.

Wędrująca,

z doświadczenia wiem, że komentowanie poglądów takich jak Twoje to jak rozmowa ze ślepym o kolorach. Tkwisz w szponach dogmatów, które są uzasadnieniem dla samych siebie. Z takiego zaklętego kręgu monogamiście wyjść nie potrafią, bo zbyt są do dogmatu przywiązani - trochę jak ludzie w średniowieczu, którzy nie mogli zrozumieć, że Ziemia jest okrągła, a nie płaska, no bo przecież wszyscy byśmy z niej pospadali...

Nie rozumiesz, że potrzeba kontaktów z osobami trzecimi nie musi wynikać z okoliczności, że w związku czegoś brakuje. Tak to sobie tłumaczą monogamiści, którzy tęsknią tak naprawdę do symbiozy niemowlęcia z matką, a nie ludzie zdolni do związku między dorosłymi, równoprawnymi partnerami. Zakładasz, że w związku z ukochanym, prawdziwym partnerem musisz znaleźć "wszystko", co jest założeniem absurdalnym, bo partner nie jest ani Absolutem, ani maszynką do spełniania naszych wszystkich potrzeb, które nota bene są często przeciwstawne.

Zakładasz, że pozostanie w związku, gdy potrzebuje się kontaktów z osobą trzecią jest podyktowane wygodą, a nie miłością do ukochanej osoby, z którą związek się tworzy, no bo przecież sam fakt, że się czegoś chce od osoby trzeciej oznacza, że ze związkiem jest coś nie tak. Klasyczny przykład błędnego koła logicznego...

Zdrada rozumiana jako seks/uczucia pozazwiązkowe bez wiedzy partnera rodzi się tylko i wyłącznie stąd, że osoba zdradzająca nie ma odwagi przyznać się partnerowi, iż potrzebuje kontaktu z osobą trzecią w obawie przed stratą partnera, bo wciąż chce być z partnerem razem.

Tak na marginesie to właśnie Twoja postawa emocjonalna jest fundamentem zdrady, a postawa moja (i jak rozumiem Kreskoofki) zdradę wyklucza. I nie masz racji, że nikt nie ma odwagi zadeklarować swoich potrzeb wobec osób trzecich, np. ja nie mam z tym najmniejszego problemu. I to nie ex post, a a priori i to nawet a priori związku, a nie potrzeb pozazwiązkowych.

Kreskoofka,

dokładnie tak - gadajmy co zrobić z naszymi potrzebami, bez paniki, z wzajemnym szacunkiem, lojalnością i ufnością w dobrą wiarę partnera. I zamiast uprawiać myślenie stygmatyzujące ("niewiernego" siebie, czy "niewiernego" partnera), zobaczmy spokojnie co za potrzebami tym stoi. Może się okazać, że to faktycznie taki deficyt o jakim pisze Wędrująca i nie ma on nic wspólnego tak naprawdę z osobą trzecią - więc po co ją wciągać w coś instrumentalnie. Może się okazać, że do siebie nie pasujemy, bo jedna ze stron nie akceptuje drugiej, taka jaką druga strona jest naprawdę - i im szybciej to odkryjemy, tym lepiej dla nas obojga, Może się wreszcie okazać, iż wszystkie lęki i przesądy na temat poligamii były iluzją i że możemy się cieszyć kontaktami z osobami trzecimi nie bojąc się o trwałość i bezpieczeństwo związku - czego wszystkim zdolnym do tego osobom życzę.
kreskoofka
napisał/a: kreskoofka 2011-11-02 13:26
Wedrująca,
ale to nie jest tak, że przychodzisz do partnera i mówisz "słuchaj, mam potrzebę zrobienia tego a tego, jeśli tej potrzeby nie zaspokoimy między sobą, to będę chciała zaspokoić ją poza związkiem". To nie jest rozmowa, tylko szantaż - tak wynika z pierwszego zdania twojej wypowiedzi. I nie świadczy o odwadze, a o głupocie.
Ja myślę, że w naszym - bądź co bądź - konserwatywnym społeczeństwie samo powiedzenie wprost, dokładnie opisanie potrzeby, fantazji... budzi już zażenowanie i zdziwienie (bo to jakieś nienaturalne, to tak można, że się mówi? - ja już dawno nie wierzę w bajki i w domyślanie - jeśli czegoś chcę, to o tym mówię, proszę o to, nazywam, bo jak mogę wymagać od partnera, że zgadnie, że dziś jest dzień na... - a ilu rozczarowań mi to zaoszczędza :)).
I dopiero w rozmowie (z konkretną argumentacją) możemy poznać się na prawdę i zrobić to, o czym pisze Paskudny - zdecydować czy chcemy ze sobą być.
A wracając do tematu - mężowie na portalach randkowych, to mężowie przestraszeni - najpewniej siebie samych.
napisał/a: wedrujaca 2011-11-16 19:45
nie dokładnie mi o to chodziło i nie miałam na myśli szantażu. Po prostu uważam, że ludziom brakuje odwagi, żeby być szczerym wobec swojego partnera dlatego uciekają w zdrady i świat wirtualnych portali randkowych. A przy tym jednocześnie uważam że partner nie powinien byś ideałem i tak na swojego nie patrzę. Wszystko czego nie mogę od niego dostać poszukuję u przyjaciół, ale nie wprowadzam ich w nasze życie jako trzecią osobę. Wydaje mi się że każda para różni się swoimi zainteresowaniami a czasami również piorytetami i właśnie w stosunku tylko do nich powinniśmy szukać "wsparcia" u innych osób. Nie wiem jak wy ale dla mnie w związku najważniejsza jest rozmowa i szczerość. Każda konfliktowa sytuacja musi być przegadana i wyjaśniona. Czytałam ostatnio fajną książkę "konflikty między ludźmi", która uświadomiła mi jak ogromne znaczenie odgrywa konstruktywna rozmowa i głośne mówienie o swoim stanowisku, potrzebach i planowanych działaniach.
kreskoofka
napisał/a: kreskoofka 2011-11-18 22:13
Ciekawe co to za lektura... wygoogluję ją sobie i zobaczę co piszą, może sięgnę po nią. Może pozwoli mi dowiedzieć się czegoś nowego :)
monikaderc
napisał/a: monikaderc 2011-11-22 17:08
Ja myślę, że to wszystko jest kwestią jakiejś wcześniejszej umowy i dogadania się co do oczekiwań. Jeśli się umawiam z partnerem, ze zdrada jest nie do przyjęcia, to jak mnie później zdradzi to mam prawo czuć, że mnie oszukał i że mnie nie szanuje. Jeżeli obie strony akceptują skoki w bok, to o zdradzie nie ma mowy. Dlatego też chyba paskudnysamiec i wędrujaca nigdy się nie zgodzą :P

Książkę czytałam. Jest super. głownie ze względu na te przykłady ;). Mi akurat najbardziej podobało się wyjaśnienie dlaczego dochodzi do konfliktów, czyli dlaczego różni ludzie rożnie myślą i jak na to uważać, ale każdy lubi co innego ;)
RudaLisica
napisał/a: RudaLisica 2011-11-25 16:11
Tzn. na co uważać? Bo to chyba normalne, że ludzie inaczej myślą?