Mój chłopak mnie nie kocha

napisał/a: ~gość 2010-04-17 23:29
ChanelNr5 napisal(a):zapamietaj sobie facet uszanuje tylko zołze:)
jestes uprzedzona i tyle.. ja jestem z naprawde kochanym facetem i wcale nie uwazam sie za zołzę a wiem ze mnie szanuje.. i co? powiesz ze wyjątek od reguły? wątpię..
annno 8 lat to naparwde duzo, ale weź pod uwagę to, co napisała ChanelNr5.. skad mozesz miec pewnosc ze z innym byloby lepiej..
a to ze jestesmy czesto niedoceniane, to jest niestety prawda.. nawet przyklad z glupim gotowaniem.. stoje przy garach godzine - dwie a on ledwo podziekuje, do glowy mu juz nie przyjdzie pomoc w zmywaniu.. itd..
napisał/a: ~gość 2010-04-17 23:42
Izaczek nie jestem uprzedzona po prostu wiem jak to jest, sama napisalas "stoje przy garach i on tego do konca nie docenia" to po jaką sory za wyrazenie ch*lere stoisz przy garach i go nianczysz? nie gotuj daj sobie spokoj, moze niech on za ciebie ugotuje? ja nie gotuje a wiesz czemu? bo wiem ze nie byla bym doceniona za to tak jak bym tego sobie zyczyla dlatego moj facet gotuje a zmywa zmywarka:) tzn ustalilismgy ze on bedzie gotowal a ja zmywala, wiec kupilismy zmywarke i mam problem z glowy:) trzeba sie troszke wycwanic aby ci facet nie wszedl na glowe i aby przede wszystkim nam kobietą bylo lżej w zyciu:)
napisał/a: ~gość 2010-04-18 00:00
karlanka, odwracasz kota ogonem, napisałam, że czesto ale to nie oznacza ze zawsze.. dzis np sie zbuntowałam.,. miał byc gotowany obiad.. poprosilam go o obranie ziemniakow.. zero odzewu przez dluzszy czas to mu zapowiedzialam ze bedzie pizza.. w dodatku jak sam ja sobie zamowi..
tak wiec jak widzisz nie daje sobie wlazic na glowe i wcale go nie niancze

co wiecej lubie stac przy garach dla niego, jak widze ze mu smakuje itd.. tylko chcialabym zeby mi czasem pomogl ..
napisał/a: ~gość 2010-04-18 00:19
Izaczek w tym Cie popieram ze sie zbuntowalas, tyl ze zrobilas maly blad (chyba) zaproponowalas pizze, ja bym na twoim miejscu nie zamawiala pizzy tylko bym sobie ugotowala obiad a on by sie patrzyl jakie pysznosci jem i slinka by mu ciekła:) widzisz tak to jest z facetami ze jak sie ich nie zagoni do roboty to ciezko z nimi jest, dlatego od nich trzeba od samego poczatku wymagac i mowic jasno czego sie chce, ja na wstepie znajomosci z moim facetem powiedzialam to czego oczekuje i ze napewno nie bede drugą mamusią ktora bedzie gotowala obiadki itp on to rozumie i jest ok:)
napisał/a: ~gość 2010-04-18 01:43
karlanka napisal(a):ja bym na twoim miejscu nie zamawiala pizzy tylko bym sobie ugotowala obiad a on by sie patrzyl jakie pysznosci jem i slinka by mu ciekła:)
moj mezczyzna to moj mezczyzna a nie jekies zwierze zebym go miala nagradzac - jak byles grzeczny to dostaniesz kosteczke, tu obiadek..
poza tym co to za kobieta ktora nie gotuje swojemu mezczyznie? jesli facet jest odpowiedzialny za utrzymanie rodziny, za strone finansowa to ja widze siebie wlasnie w kuchni.. i dla mnie to naturalne.. a Ty co.. on nagina caly dzien, zrobi obiadek a Ty tylko gary do zmywary i sie napracowalas ze hej..
no chyba ze tez pracujesz.. ale jak kobieta nie pracuje to moim zdaniem jest odpowiedzialna wlasnie za gotowanie, sprzatanie itd.. mozesz sie ze mna nie zgadzac..
napisał/a: ~gość 2010-04-18 02:27
Oj drogie Panie, same na siebie bata kręcicie traktując związek jak jakąś rywalizacje. Koleżanka od zmywarki to już maksymalne przegięcie. Ciekawe jak się Twój facet czuje jak widzi ze jest ostro robiony w bambuko. Związek to partnerstwo a nie jakieś zawody. Jak coś robimy to robimy to dla nas, dla związku a nie dla siebie. Co do wymagania i mówienia na początku to jestem za. Przynajmniej nie będzie niespodzianki po ślubie, nagła zmiana z anioła w wrzeszczącą harpie :). Karlanka, powiem CI, że jakbym miał taką laskę jak Ty i odwaliłaby mi takie coś to kopnął bym ją w tyłek bez mrugnięcia okiem. Czasy monarchii dawno się skończyły :D
napisał/a: ~gość 2010-04-18 08:24
a ja doloze swoje- nic dziwnego ze bylo cudownie jak byliscie razem ale nie mieszkaliscie, teraz sie zaczelo prawdziwe zycie- tzw docieranie sie... no i raz to docieranie sie prowadzi to hapy endingu a innym razem do rozstania....

moze twoj facet wyrosl w czyms takim, ze nie musial w domu nic robic? i to przeniosl do waszego domu.

a w jakim charakterze on pracuje? bo to tez ma znaczenie- moze faktycznie ta praca go bardzo meczy...

co do kolegow to proponowalabym porozmawiac- na spokojnie. i ogolnie o tym, ze ty tez przeciez pracujesz, bo dom jest na twojej glowie... powinnas mu powiedziec to co cie boli- ale nie uzywajac slow "ty zawsze jestes zmeczony i mi nie pomozesz... ty nigdy nie spedzasz ze mna wolnego czasu..."
powiedz mu, ze jest ci przykro, ze jego zachowanie cie rani... ze czujesz ze oddalacie sie od siebie i ze boisz sie tego.... powiedz co czujesz.

ja bym go nie skreslala tak od razu....

no a jak to nie pomoze, to mozna probowac jeszcze jakichs innych rozwiazan- typu nie zajmowac sie domem- niech widzi ze jak sie zajmowalaas to jednak cos robilas... lub ty zacznij gdzies wychodzic takze weekendami- a nie siedz i nie czekaj na niego w domu....

a jesli i takie "gierki" nie pomoga, to zawsze zostaje terapeuta- jesli na zwiazku wam zalezy...
napisał/a: ~gość 2010-04-18 08:26
Izaczek napisal(a):ja jestem z naprawde kochanym facetem i wcale nie uwazam sie za zołzę a wiem ze mnie szanuje.. i co? powiesz ze wyjątek od reguły? wątpię..
heheheh jak czytam ogólnie forum i to zasmarkane uogólnianie, jacy to faceci/ laski są złe, to po prostu śmiać mi się chce, bo jakoś zawsze ja jestem wyjątkiem i mój związek Ale tak jak nieraz pisałam kwestia środowiska, facet wyrywający plastiki, czy panna chcąca znaleźć miłość życia na dyskotece- sorry ale to ma malą szansę powodzenia.
dr preszer napisal(a):Oj drogie Panie, same na siebie bata kręcicie traktując związek jak jakąś rywalizacje.
no dokładnie, my jakoś potrafimy się podzielić robotą jak trzeba i ani ja nie zgrywam księżniczki, ani mój księcia. No ale z drugiej strony, to przy myciu garów może lakier odprysnąć, tipsik odpadnie, albo nie daj Boże skóra się na delikatnych rączkach wysuszy
napisał/a: ~gość 2010-04-18 08:34
vanilla napisal(a):no dokładnie, my jakoś potrafimy się podzielić robotą jak trzeba i ani ja nie zgrywam księżniczki, ani mój księcia


to jest magia forum- ze jak to napisal Racjonalista w jednym z tematow (a konkretnie w swoim wlasnym) jak jest zle to ludzie sie wypisuja a jak jest dobrze wystarcza konkrety...

jestes szczesliwa- jest dobrze. dostrzegasz dobre strony.
jak -mozliwe czasem- jest miedzy wami zle, to bez zajakniecia bys mogla wymienic wady partnera i zle zachowania ktore cie bola...

tak to zwykle na tym forum sie dzieje, ze jak czlowiek ma problem z ktorym nie umie sobie poradzic, to wypisuje epos z ktorego wychodzi- what the fuck dlaczego ta persona kwitnie w takim zwiazku? ale jest druga strona medalu.... zawsze... tzn moze nie zawsze, ale przewaznie...
napisał/a: ~gość 2010-04-18 08:55
Zdepresjonowana napisal(a):jak -mozliwe czasem- jest miedzy wami zle, to bez zajakniecia bys mogla wymienic wady partnera i zle zachowania ktore cie bola...
oj ostatnio między nami są bardzo poważne spięcia, na prawdę. Ale właśnie takie skrajności, jak jest dobrze, to jest przecudownie jak w niebie, jak jesteśmy pokłóceni to totalne dno, ale mimo wszystko to "niebo" nas trzyma :) Faktycznie trudno znaleźć dobre historie, bo i po co o tym pisać. Dla mnie to generalnie analogia to tabletek anty. Przeciwnicy powołują się m.in. na opinie w internecie, że ile to skutków ubocznych. No spoko, ale jak na jakąś dziewczynę nie wpływają negatywnie te tabletki, to jej może nie przyjść do głowy napisać o nich cokolwiek. Tak samo ze związkami, czytając forum można wyrobić sobie opinię, że dziewczyny wolą drani, a faceci zdradzają. A w życiu codziennym, w normalnych środowiskach to wcale nie jest większość. Po prostu dobre rzeczy nam umykają, rzadko w tv, rzadko w gazetach są pozytywy, świat jest nastawiony na złe informacje, a im gorsze i pikantniejsze tym lepiej...
napisał/a: ~gość 2010-04-18 08:59
vanilla,

vanilla napisal(a):ale mimo wszystko to "niebo" nas trzyma


i o to wlasnie chodzi :) w tej calej imprezie zwanej - zwiazkiem :)
napisał/a: ~gość 2010-04-18 10:21
vanilla napisal(a):
ChanelNr5 napisal(a):Miłośc czasem to za mało
hmmmm, przepraszam, bo może źle interpretuję, ale gdzie tu jest w ogóle miłość?


Mwię o moim przypadku głównie. Ze kochał mnie pól życia i zdobywał, ale koniec końców gdy razem zamieszkaliśmy to porażka. Gdzieś był błąd, albo nasze charaktery i osobowości razem- to porazka. Mnie już sił nie starcza. Niedzielny poranek. Wiem, ze on już dawno wstał. Jak zwykle zrobił śniadanie tylko dla siebie. I poszedl do swojego pokoju. Ja, jak wstalam to nawet nie wyszedl się przywitać. Nie poszlam do niego. Bo dlaczegot o ciągle ja mam przychodzić? Juz mu zwróciłam uwagę dlaczego za kazdym razem robi sobie sniadanie sam dla siebie, a on na to, ze ja spie. Nie rozumie, ze są to na to rozwiazania. Brak słów.

Rozumiem Twoja ironię. Nie ma miłości.

Gdzieś był błąd, bo była- ale od dłuzszego czasu jej nie ma.

Mam po uszy już, dbania o niego, robienia obiadów, kanapek do pracy, kupowania ubrań, spełniania zachcianek- wszytskich,słuchania o jego problemach i tych uwag ze musze kupic to i to ... Bo on nie ma czasu.
Tak to wygląda, tak wygląda od dlugiego czasu nasza rozmowa.

Absolutnie nie czuje się kochana. Gdzieś jest duży błąd.
Przecież, jak przestane sie starać to się to rozleci. A jak czegoś nie zrobię to jest uwaga jego typu:
"nie rozumiem, jak nie mozna kupić tego i tego ..." a dzień w dzień tacham cieżkie siaty, sama, aż mi recę się wydłuzają. Czasem to już tylko dla swiętego spokoju zalatwiam wszytsko. Ale ile można. On i tak tego nei docenia. A te jego uwagi, mnie dobijają, czasem mam ochote mu normalnie, och ...

Ale coż, już się przyzwyczaiłam. Nawet nie myślę nad tym. Nie wiem tylko co bedzie, jak zaczne mu się stawić i olewać jego potrzeby ... Oczywiscie bedzie, jaki to on poszkodowany i jaka to ze mnie egoistka i skandaliczne zachowanie i ten jgo wygrazający palec i podniesiony ton. Zalosne. Ale kurcze- pękłam :(

[ Dodano: 2010-04-18, 10:29 ]
Mnie i tak już nic nie pomoże. Mogę jedynie mnie się starać, przejmować i dbać o siebie.

[ Dodano: 2010-04-18, 10:39 ]
Czasem śnie o uczuciu miłości, ale to tylko sen. Nie mówie o tym nikomu. Nadzieje mam w sobie. :)