Nie wiem od czego zacząć swoją historię...
napisał/a:
barbarella7
2009-05-02 14:21
Frotka,
co mam robić w tej sytuacji,
kocham go i nie boję się przyszłości
co mam robić w tej sytuacji,
kocham go i nie boję się przyszłości
napisał/a:
Frotka
2009-05-02 14:23
Gdybyś chciała go naciągnąć na dziecko to to dziecko już by było na świecie, możesz zbić ten argument. Skoro ona mówi o pieniądzach, alimentach to nie wierzy w Twoją miłość do niego i pewnie jego też próbuje do tego przekonać. Ale on przecież ma swoje uczucia i swój rozum: sam dojdzie do odpowiednich wniosków.
A czy ona go kocha czy nie -tego nie wiemy, tylko ona to wie. Może nie potrafili się porozumieć, nie byli świadomi swoich potrzeb emocjonalnych i dlatego tak bardzo się oddalili od siebie.
Prawie wszystko teraz zależy od niego.
napisał/a:
Frotka
2009-05-02 14:28
Jednyne co możesz zrobić to zapewniać go o uczuciu, pragnieniu wspólnej przyszłosci i nie wdawać się w szarpaniny słowne z jego żoną. Mężczyzna lubi czuć, że decyzja należy do niego, więc najlepiej mówić o uczuciach, ale nie zmuszac i nie naciskać. Skomplikowana jest Twoja sytuacja, trudno coś doradzić. Wiele zależy od tego, czy prawdą jest, że między nimi nie było i nie ma głębszego uczucia.
napisał/a:
barbarella7
2009-05-02 14:32
Frotka,
to wszystko co piszesz to prawda.
Zona Karola nie wierzy w to, że to miłość, nie wierzy w to, że był ze mną szczęśliwy.
Wiem to bo cały czas z nim rozmawiam. Twierdzi, że bardzo go kocha, że będą jeszcze ze sobą szczęśliwi.
Myślę, że wina leży po środku. Brak rozmów, bliskości doprowadził ich oboje do tego że tak bardzo się od siebie oddalili. Ona też miała przyjaciela przez 2 lata.
Dlatego nie wierzę że mogą być ze sobą jeszcze szczęśliwi
to wszystko co piszesz to prawda.
Zona Karola nie wierzy w to, że to miłość, nie wierzy w to, że był ze mną szczęśliwy.
Wiem to bo cały czas z nim rozmawiam. Twierdzi, że bardzo go kocha, że będą jeszcze ze sobą szczęśliwi.
Myślę, że wina leży po środku. Brak rozmów, bliskości doprowadził ich oboje do tego że tak bardzo się od siebie oddalili. Ona też miała przyjaciela przez 2 lata.
Dlatego nie wierzę że mogą być ze sobą jeszcze szczęśliwi
napisał/a:
barbarella7
2009-05-02 14:35
Frotka,
myślę, że kiedyś na pewno się kochali, ucieczka w pracę zaczęła się jakieś 15 lat temu, a małżeństwem są od 30 lat, mnie zna od 5 lat
Karol zawsze dbał o zonę, dom, dzieci.
myślę, że kiedyś na pewno się kochali, ucieczka w pracę zaczęła się jakieś 15 lat temu, a małżeństwem są od 30 lat, mnie zna od 5 lat
Karol zawsze dbał o zonę, dom, dzieci.
napisał/a:
Aga_TM
2009-05-02 15:52
Witam...
Ja znow tylko na chwilke... wzielam sie za malowanie balkonu i jeszcze mam sporo pracy na dzis... Moze macie racje ze z tym dzieckiem to nie byloby w porzadku wobec niego, ale ja tak sie wczulam w sytuacje barbarelli i pomyslalam ze wszystko moze nagle stracic tzn. mam tu na milosc swojego zycia (bo nie wiadomo czy Karol nie wroci do zony i nie rozstanie sie z Barbarella) to ja chcialabym zeby po tej milosci pozostal mi jej owoc w postaci dziecka. Dlatego taki szalony pomysl wpadl mi do glowy... Nie potępiajcie mnie za to pliss;)
Ja znow tylko na chwilke... wzielam sie za malowanie balkonu i jeszcze mam sporo pracy na dzis... Moze macie racje ze z tym dzieckiem to nie byloby w porzadku wobec niego, ale ja tak sie wczulam w sytuacje barbarelli i pomyslalam ze wszystko moze nagle stracic tzn. mam tu na milosc swojego zycia (bo nie wiadomo czy Karol nie wroci do zony i nie rozstanie sie z Barbarella) to ja chcialabym zeby po tej milosci pozostal mi jej owoc w postaci dziecka. Dlatego taki szalony pomysl wpadl mi do glowy... Nie potępiajcie mnie za to pliss;)
napisał/a:
Aga_TM
2009-05-02 15:59
Barbarella
Frotka to bardzo mądra kobietka, ale nie do konca sie zgodze w jednej kwestii. Wedlug mnie Karol nie bedzie juz z zona szczesliwy... Dzieci sa juz prawie dorosle, miedzy nimi uczucie wygaslo (bo nie wierze ze weekendowe malzenstwo, ktore w tygodniu w ogole nie ma kontaktu ze soba moze sie jeszcze kochac), a nawet jesli wroci tylko do niej to ona bedzie mu to wypominac do konca zycia... Moim zdaniem to bedzie wracac jak bumerang. Jak juz wczesniej wspomnialam to nie byl z jego strony maly skok w bok tylko podwojne zycie przez 5 lat, tego sie nie da zapomniec... A wybaczyc...?? No coz ja bym nie potrafila...
Barbarella Frotka bardzo dobrze mowi zebys nie naciskala... To jego decyzja co zrobi i teraz juz nie masz na nia wplywu. Pracowalas na to przez wspolne 5 lat. Jesli jego uczucie do zony wygaslo, a z Toba jest mu dobrze to nie powinien sie wahac tylko isc za glosem serca. Wiem ze latwo mi pisac, a nie latwo przekreslic 30 wspolnie spedzonych lat, ale takie rzeczy sie zdarzaja w zyciu...
Pozostaje mi tylko zyczyc Ci duzo szczescia. Odezwe sie jeszcze. Pisz jak bedziesz chciala pogadac.
Pozdrawiam
Frotka to bardzo mądra kobietka, ale nie do konca sie zgodze w jednej kwestii. Wedlug mnie Karol nie bedzie juz z zona szczesliwy... Dzieci sa juz prawie dorosle, miedzy nimi uczucie wygaslo (bo nie wierze ze weekendowe malzenstwo, ktore w tygodniu w ogole nie ma kontaktu ze soba moze sie jeszcze kochac), a nawet jesli wroci tylko do niej to ona bedzie mu to wypominac do konca zycia... Moim zdaniem to bedzie wracac jak bumerang. Jak juz wczesniej wspomnialam to nie byl z jego strony maly skok w bok tylko podwojne zycie przez 5 lat, tego sie nie da zapomniec... A wybaczyc...?? No coz ja bym nie potrafila...
Barbarella Frotka bardzo dobrze mowi zebys nie naciskala... To jego decyzja co zrobi i teraz juz nie masz na nia wplywu. Pracowalas na to przez wspolne 5 lat. Jesli jego uczucie do zony wygaslo, a z Toba jest mu dobrze to nie powinien sie wahac tylko isc za glosem serca. Wiem ze latwo mi pisac, a nie latwo przekreslic 30 wspolnie spedzonych lat, ale takie rzeczy sie zdarzaja w zyciu...
Pozostaje mi tylko zyczyc Ci duzo szczescia. Odezwe sie jeszcze. Pisz jak bedziesz chciala pogadac.
Pozdrawiam
napisał/a:
Frotka
2009-05-02 16:03
Agata, nikt Cię nie potępia, wszystkie za i przeciw trzeba rozważyć ;) :D
Barbarello, najtrudniejsze dla Ciebie jest teraz to, że tak naprawdę niewiele możesz zrobić w tej styuacji, bo decyzja należy do niego. Widać, że bardzo się od siebie oddalili. Najważniejsze jednak jest to, aby jakaś decyzja zapadła. Ty, albo ona. Inaczej się nie da, Tobie jest potrzebne emocjonalne bezpieczeństwo, a i ona nie może żyć wiecznie w poczuciu zagrożenia. On musi się w końcu zdecydować i określić. Pewnie trochę potrwa zanim podejmie decyzję, ale to nie może się za bardzo przeciągać. Jeżeli on nie podejmie żadnej decyzji, nie podejmie żadnych zdecydowanych działań w jedną, lub drugą strobnę i sytuacja będzie się tak ciagnąć i ciagnąć, to raczej nie jest to mężczyzna z którym można układać sobie życie.
Barbarello, najtrudniejsze dla Ciebie jest teraz to, że tak naprawdę niewiele możesz zrobić w tej styuacji, bo decyzja należy do niego. Widać, że bardzo się od siebie oddalili. Najważniejsze jednak jest to, aby jakaś decyzja zapadła. Ty, albo ona. Inaczej się nie da, Tobie jest potrzebne emocjonalne bezpieczeństwo, a i ona nie może żyć wiecznie w poczuciu zagrożenia. On musi się w końcu zdecydować i określić. Pewnie trochę potrwa zanim podejmie decyzję, ale to nie może się za bardzo przeciągać. Jeżeli on nie podejmie żadnej decyzji, nie podejmie żadnych zdecydowanych działań w jedną, lub drugą strobnę i sytuacja będzie się tak ciagnąć i ciagnąć, to raczej nie jest to mężczyzna z którym można układać sobie życie.
napisał/a:
Aga_TM
2009-05-02 16:07
Frotka raczej mialam na mysli... zajsc w ciąże żeby poznać smak macierzyństwa, żeby nie zostać sama po tym wszystkim (tylko ewentualnie z dzieckiem), żeby ewentualnie zaryzykować i sprawdzić czy on zostanie...
A o "ostatnim dzwonku" to pisałam za kilka lat z byle kim;)
Ale jak tak sie zastanowilam to macie racje... Jesli barbarella nie moze na nikogo liczyc, ma kredyt i musi pracowac to w razie gdyby zostala sama z dzieckiem bylo by jej bardzo ciezko... A z taka ewentualnoscia tez trzeba sie liczyc... niestety...
napisał/a:
Frotka
2009-05-02 16:07
Agata, je też nie potrafiłabym wybaczyć podwójnego życia, ktore by w dodatku trwało kilka lat. Być może wybaczylabym jednorazową zdradę fizyczną (nie wiem), ale po wieloletnim romansie, zdradzie zarówno psychicznej jak i fizycznej chyba bym już się nie pozbierała.
napisał/a:
Aga_TM
2009-05-02 16:08
Frotka Kochana - Agnieszka jestem;) nie Agata:p
napisał/a:
Frotka
2009-05-02 16:09
Agnieszka -najmocniej przepraszam :D:D:D:D