Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Przyjaźń czy...

napisał/a: Nikita8 2009-09-03 08:24
Długo się wahałam, ale jednak poproszę Was o pomoc.
Opisywałam już historię rozstania z moim byłym, z którym byłam 7 lat. Jakiś miesiąc później czyli na początku lipca, przez ogłoszenie poznałam pewnego chłopaka. Jest rok młodszy ode mnie (ja mam 24) i od razu wydawał mi sie zbyt dziecinny, ja jednak szukałam kogoś ok. trzydziestki, podobnie jak mój były. Jednak na gg świetnie nam się rozmawiało, wyciągnęłam go na postkanie i było super - kilka godzin zleciało nie wiadomo kiedy, rozmawialiśmy o wszystko. Na pożegnanie pocałował mnie w policzek, jednak ja stwierdziłam że to głupie, bez sensu, że nie ma szans itp. Potem on proponował spotkania i tak przez kilka dni codziennie się spotykaliśmy, jeździliśmy, rozmawialiśmy, a czas leciał. Jednak denerwował mnie, irytował, wydawał się dziecinny. Dodam że wtedy on był jakieś 3 tygodnie po rozstaniu z dziewczyną z którą był 3 lata. On wydawał się naprawdę zainteresowany, prawił komplementy, przytulał na powitanie i pożegnanie, itp. Dla mnie to było za szybko. Traktowałam go protekcjonalnie, myślałam że pozjadałam wszystkie rozumy, a on jest tylko "gówniarzem". Powiedziałam że moim zdaniem za bardzo się angażuje, że to ma być zwykła znajomość tylko. On stwierdził że źle zinterpretowałam jego zachowanie. Potem był dzień gdy on pojechał do swojej byłej oddać jej rzeczy. Ona chciała wrócić, przepraszała itp (to była jej wina, zdradziła go, on dał jej szansę, ale znów się rozpadło, olewała go itp aż nie wytrzymał i zerwał). On zaczął się zastanawiać nad daniem jej szansy. Przez jakiś czas ciągle się tylko kłóciliśmy na gg, ja byłam protekcjonalna, on się wkurzał, prawie kończyliśmy znajomość, ale jednak jakoś skończyć nie mogliśmy. W końcu znów zaczęliśmy normalnie rozmawiać, spotykaliśmy się często, głównie wieczorami, jeździliśmy po okolicy, łaziliśmy, gadaliśmy. Problem był jeden - ja byłam sama, on nie do końca. Ja zaczęłam się angażować, tzn. coraz bardziej mi na nim zależało, chciałam czegoś więcej - pocałunku itp. W końcu mu o tym powiedziałam. On stwierdził że jest dobrze tak jak jest i nie chce tego zmieniać, że może lepiej żebyśmy przestali się spotykać żebym nie cierpiała. Ja powiedziałam że spoko, poradzę sobie i radziłam. Wciąż ta jego była wisiała, pisali do siebie, on dał im 2 miesiące "przerwy" żeby stwierdzić czy na pewno chcą być razem. W sumie uważał że to nie ma sensu, ale jednak kochał ją. Kilka tygodni później znów mu powiedziałam że chciałabym czegoś więcej. Powiedział że nie chce nic zmieniać. Spytałam czy jestem osobą z którą mógłby być i powiedział że tak. Nadal nie było nic więcej niż czasem przytulenie, ale to ode mnie wychodziło, ja chciałam, potrzebowałam. Powiedział, że bał się że któreś z nas zaangażuje się za mocno. Ja się wycofałam, powiedziałam że po prostu jestem sama a on jest "pod ręką" i dlatego mam takie odczucia, że się nie zakochałam ani nic takiego, tylko po prostu super mi się z nim spędza czas i dobrze się dogadujemy. Ja byłam pewna że on jednak do niej wróci - takie przeczucie, oboje wiedzieliśmy że wtedy to koniec znajomości. Nadal dużo się spotykaliśmy, prawie codziennie - zarówno z mojej jak i jego inicjatywy, częściej może z jego nawet. Doradzałam mu rozstanie z nią, naprawdę tak uważałam i myślę że każdy kto by poznał sytuację by mu to doradził, więc nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Niedawno jechaliśmy i mówiłam że mam przeczucie że on do niej wróci i ta znajomość się skończy. On powiedział że nie wie co będzie, ale i tak ja mogę kogoś poznać albo on i wtedy nie będziemy mieli tyle czasu dla siebie. Nagle mnie zaskoczył - w zeszłym tygodniu zadzwonił czy chcę się spotkać, pojechałam a on powiedział że ostatecznie z nią skończył. Pojechaliśmy sobie nad jezioro nocą, on mnie przytulił - miałam wrażenie że inaczej niż wcześniej - wtulił twarz we włosy, to już nie było tak trochę sztywno, przyjacielsko. Przynajmniej ja miałam takie wrażenie. Gdy wracaliśmy samochodem wzięłam go za rękę. W sumie chyba trzy razy ja wzięłam jego a raz on mnie. Jednak za każdym razem to on zabierał rękę. Ostatni raz to trwało jakieś 5 min., głaskaliśmy dłonie kciukami i było naprawdę słodko. Jednak bardzo delikatnie zabrał rękę. Potem parę dni się nie widzieliśmy, ale mieliśmy kontakt - on się prawie zawsze odzywa pierwszy na gg albo sms - to się nie zmieniło. W poniedziałek zaproponowałam spotkanie, ale odpisał że musi sobie poukładać parę spraw i przez najbliższe dni raczej się nie spotkamy ale mam się nie wkurzać. Napisałam że jasne, nie ma sprawy. Następnego dnia napisał że jak mam ochotę to się spotkamy. Pojechałam, gadaliśmy o wszystkim i o niczym, przytulenie na dowidzenia i tyle.
Po tej przydługiej historii moje pytanie jest takie: Czy jest na coś szansa? Co mam zrobić? Porozmawiać z nim kolejny raz, czy czekać? Tylko czy jest na co czekać? Bo ja ... zakochałam się. Nie wiem czy jestem gotowa na związek, on pewnie nie. Nie chcę wiele zmieniać, bo układ jaki mamy jest bardzo dobry - nie ma oczekiwań, nie ma pretenscji o brak czasu, kontroli. Jednak chciałabym czegoś więcej... Nie wiem tylko czy dla niego jestem tylko koleżanką, czy jednak czuje jakąś chemię. Z jednej strony on chce się spotykać, on się odzywa praktycznie codziennie, z drugiej to przytulenie nad jeziorem, to splatanie rąk - może tego potrzebował, było mu ciężko po rozstaniu. Nie potrafię zinterpretować jego zachowania. Na początku on jakby wystartował, ja się speszyłam i postawiłam granice. On się wycofał i tych granic broni. Ja bym chciała je przekroczyć, tylko... No właśnie - co myślicie? Czy dla niego jestem tylko koleżanką? Czy mam na co liczyć? Na co czekać? Wiem że ja to powinnam wiedzieć, ale właśnie nie wiem.
napisał/a: ~gość 2009-09-03 10:32
Wiesz.... ty masz tendencje do narzucania sie mezczyznie z ktorym jestes- nie zrozum mnie zle, bo nie o to mi chodzi... moze po prostu nie umiem ladnie dobrac w slowa o co kaman... a mianowicie- ze swoim bylym ciezko ci sie bylo rozstac- dzwonilas do niego, chcialas sie spotykac, pisalas sms... i tak ciagle..

widze ze zrobilas duzy postep- poznalas kogos nowego, zaangazowalas sie.
ale moze wlasnie klucz tkwi tam, gdzie go zostawilas zanim wlaczylo ci sie serducho? on jest dziecinny...,
i tak wlasnie sie zachowuje. nie wie czego chce, nie wie co robic. lubi wiedziec, ze ma cie w zasiegu reki. ty chcesz sie spotkac- on nie moze. on chce sie spotkac- ok. on ma problemy- slowa o nich nie uslyszysz. i nie wolno ci sie zloscic...
jesli mam ci cos poradzic to bedzie to rada- nie badz na kazde jego zawolanie. badz ostrozna. nie oddawaj zbyt latwo swojego serca. upewnij sie najpierw na czym stoisz ale nie naciskaj na niego, zeby ci sie z czyms deklarowal... obserwuj go, mysl... nie zgadzaj sie zawsze na kazde spotkanie...
hmmm pisz jak sytuacja sie rozwija :) bedziemy myslec dalej :)
napisał/a: Nikita8 2009-09-03 10:47
Dziękuję za odpowiedź :)
Tylko on mi się na początku wydawał dziecinny, teraz tak nie uważam. Początkowo miałam całkiem idiotyczne podejście, byłam świerzo po tym rozstaniu, myślałam że już wszystko wiem itp. Mój były był 5 lat starszy, znajomi wszyscy starsi, a ja zawsze miałam głupie podejście, że każdy kto jest ode mnie młodszy to gówniarz. Jak go lepiej poznałam zupełnie zmieniłam zdanie. On jest ostrożny, nie chce nikogo zranić, boi się podejmować pochopnie decyzje, z których trudno się wycofać - i ja to szanuję. O problemach oboje mówimy ile chcemy, tu nie ma żadnych zobowiązań z obu stron. Nikt nikogo nie pyta "Czemu nie chcesz się spotkać", "co dziś robisz", "czemu nie piszesz" itp. mówimy tyle ile chcemy. I to jest fajne. To naprawdę fajny chłopak, ułożony, mądry, odpowiedzialny. Tyle że mnie zżera niepewność czy jest na co czekać, czy lepiej wycofać się już teraz i dać sobie spokój, szukać gdzieś indziej.
Masz rację - za łatwo się angażuję. Bardzo nie chciałam! Naprawdę okropnie się boję że znów będę cierpieć, nie chcę tego. Stąd może ta moja początkowa rezerwa w stosunku do niego. Z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało - nawet z byłym. Z nikim tak dobrze nie spędzałam czasu, ten czas tak szybko nie leciał, nie bawiłam się tak dobrze.
Powiedz tylko jak mam się upewnić na czym stoję?
Tak jak mówiłam - staram się nie naciskać, czekać aż on się odezwie, zaproponuje spotkania - i on to robi. Nie szaleję tak jak z byłym, uczę się i to też dobrze mi robi. :)
napisał/a: ~gość 2009-09-03 10:50
Nikita8, na wszystko potrzeba czasu...
na pogodzenie sie z rozstaniem, ze smiercia kogos bliskiego, ze strata przyjaciela... CZASU...
odpowiedzi nie splyna ci z nieba. daj czas. jemu, sobie, tej sytuacji. i jesli mozesz to przyhamuj troche serducho na jakis czas. dopoki nie bedziesz pewna...
napisał/a: alicja221 2009-09-03 15:11
Nikita8 napisal(a):On wydawał się naprawdę zainteresowany, prawił komplementy, przytulał na powitanie i pożegnanie, itp. Dla mnie to było za szybko. Traktowałam go protekcjonalnie, myślałam że pozjadałam wszystkie rozumy, a on jest tylko "gówniarzem". Powiedziałam że moim zdaniem za bardzo się angażuje, że to ma być zwykła znajomość tylko.


No i tutaj masz najprawdopodobniej odpowiedz. W sumie juz na samym poczatku dalas mu "kosza" i zrazilas go przez to do siebie. Zaczal sie obawiac okazywania Ci swoich uczuc i zainteresowania. Wiele osob sie poczatkowo waha, gdy poznaj kogos nowego, czy zaczac zwiazek, ale niekoniecznie trzeba otwierac sie ze swoimi wszystkimi watpliwosciami i bez glebszego przemyslenia dosadnie dawac do zrozumienia, ze nic z tego nie bedzie.

Co teraz? Mysle, ze nie powinnas nadmiernie wychodzic z inicjatywa spotkan. Poczekaj na jego ruch. Poza tym on musi tez podjac decyzje odnosnie swojej bylej dziewczyny, bo widac, ze jeszcze do konca nie zadecydowal, czy do niej wraca, czy definitywnie zrywa.
napisał/a: lodyga 2009-09-03 15:23
TAk ja bym sie starała...albo zapytaj go wprost bo chyab sie nie boisz/..??ze niewiesz czy ma sie angazowac bo on ci daje nadzieje..
napisał/a: Nikita8 2009-09-03 16:12
On definitywnie zerwał z tamtą tydzień temu. Inicjatywa w większości jest po jego stronie, choć czasem też po mojej. Mówić - już mu mówiłam 2 razy że chciałabym czegoś więcej, za każdym razem nie chciał nic zmieniać. W sumie on wie że ja bym chciała, więc chyba decyzja należy do niego. Opcje są dwie : albo odpuścić, z założeniem że nic z tego nie będzie i czasem się tylko spotykać, albo bez słów ale wyraźnie okazać zainteresowanie. Zresztą nie wiadomo - może kogoś znajdzie w międzyczasie? Tak to właśnie jest, że jak się nie chce angażowac to samo idzie nie wiadomo kiedy :/
napisał/a: Fila 2009-09-03 16:20
Nikita8, bardzo fajnie cieszę się, że zaangażowałaś się na nowo. Te początki są w sumie takie piękne, że niezależnie, co z tego wyjdzie, warto je przeżywać
Wydaje mi się, że macie szansę, tylko poczekaj, aż on wreszcie zapomni o tej dziewczynie. Możesz cokolwiek zdziałać tylko spokojem. Teraz już nic mu nie mów, że chciałabyś, albo nie. Dałaś mu jasno do zrozumienia, czego oczekujesz. Teraz jego ruch.
Powodzenia :)
napisał/a: lodyga 2009-09-03 16:22
hmm a moze odpusc tak na chwilke niech pomysli ze cie stracil i zoabczysz czy poleci za toba:D?
napisał/a: Fila 2009-09-03 16:26
Nikita8 napisal(a):Jak go lepiej poznałam zupełnie zmieniłam zdanie. On jest ostrożny, nie chce nikogo zranić, boi się podejmować pochopnie decyzje, z których trudno się wycofać - i ja to szanuję. O problemach oboje mówimy ile chcemy, tu nie ma żadnych zobowiązań z obu stron. Nikt nikogo nie pyta "Czemu nie chcesz się spotkać", "co dziś robisz", "czemu nie piszesz" itp. mówimy tyle ile chcemy. I to jest fajne. To naprawdę fajny chłopak, ułożony, mądry, odpowiedzialny.


To super! Spotykaj się z nim dalej, wychodź z inicjatywą, tylko już nie podejmuj sama tematu związku. On na razie się waha, bo dopiero co ktoś go zranił, prawdopodobnie nie jest pewien swoich uczuć do Ciebie, ale powoli wszystko może się zmienić. Już coś się w nim zmienia :)
napisał/a: ~gość 2009-09-03 17:30
ogolnie rzecz ujmujac, tam gdzie spotyka sie dwoje zranionych ludzi (nikitka- zerwanie po 7 latach, tamten chlopak z tego co pamietam- zerwanie po 3 latach) tam musi byc trudno.... poczatki napewno beda trudne. dwa zranione serca. problemy z zaufaniem...
na wszystko potrzeba czasu... czas leczy rany, sprawia ze dojrzewamy...
nikita zycze ci jak najlepiej, nalezy ci sie w koncu odrobina szczescia :*
napisał/a: nibru 2009-09-03 18:25
no sory jak dla mnie ten ktos ma nierowno pod sufitem dwa razy go zdradzila a ten sie zastanawia czy nie dac jej nastej szansy...meszczyzna powinien byc stanowczy i zdecydowany a jemu najwidoczniej tych dwoch cech brakuje...na swoim doswiadczeniu dam Ci ostrzeżenie nie pakuj się w związek z kimś kto jest jeszcze jedna noga w innym zwiazku strata czasu ja bym na Twoim miejscu szukał dalej....