zakochalam sie we wlasnym uczniu

napisał/a: mala_dorosla 2008-03-11 16:39
aguś123 - przywracasz wiare w ludzi. piszac to co napisalam (a przy okazji - dragon_lady - to zadna prowokacja!) zastanawialam sie czy w ogole bedzie na to jakis odzew. okazalo sie ze jest ale niestety nie napawajacy mnie optymistycznie :( to nie fair ze ktos od razu skresla mnie jako nauczyciela. ucze kilkudziesieciu uczniow - w wiekszosci chlopakow a podoba mi sie tylko jeden. nie patrze na kazdego jak na potencjalnego kandydata na randke, tylko jak na wychowankow. czasem sie posmiejemy, czy wejdziemy na temat odmienny od poruszanego na lekcji ale that's all. wiem kiedy powiedziec "koniec" i sprowadzic tok rozmowy na temat zajec. tylko w tym jednym przypadku sprawa wyglada zupelnie inaczej. moge tylko dodac, ze ten konkretny chlopak nie jest moim uczniem w sensie stricte, przychodzi do mnie tylko na zajecia dodatkowe dla zainteresowanych.
wiem ze brzmi to nie tylko dziwnie, moze byc wrecz gorszace bo on nie ma nawet 18 lat, ale czy zmieniloby cos gdybym napisala o tym za dwa lata? kiedy on bedzie juz pelnoletni?! czymze sa dwa lata? dlaczego mnie tak potepiasz dragon_lady skoro sama mowisz ze znasz podobne przypadki z taka roznica wieku? czy zmieniloby cos gdyby on mial 18 lat? a gdyby ta znajomosc rzeczywiscie przetrwala i wyszlo z tego cos wiecej po dwoch latach, gdyby on juz dawno nie uczyl sie w tym gimnazjum i byl pelnoletni? niektorzy nie wiedzieliby ze zna mnie, bo bylam nauczycielka w jego szkole...
napisał/a: ~aguś123 2008-03-11 20:25
Skoro za dwa lata będzie miał 18 lat, to znaczy, że jest w ostatniej klasie gimnazjum. Został semestr i on skończy szkołę. On już nie będzie Twoim uczniem i może coś z tego wyjdzie tak jak mojej koleżance. Zaznaczam, że nauczyciel (ten od koleżanki) uczył u nas w gimnazjum już od kilku lat. Ty uczysz rok i podejrzewam, że niedawno skończyłaś studia. Jesteś po licencjacie, czy magisterce?
Związek koleżanki z nauczycielem jest akceptowany przez wszystkich. Tak samo jak związek nauczycielki ze swoim uczniem. Najważniejsze jest to, że się kochają.
Nie potępiam Cię, bo nikt nie dał mi prawa osądzać Cię po kilku postach. Powiem więcej, wydaję mi się, że jesteś dobrą nauczycielką, skoro uczniowie Cię lubią (co naprawdę rzadko zdarza się w gimnazjach, szczególnie dużych).
Życzę CI powodzenia
napisał/a: dragonXlady 2008-03-12 12:23
mala dorosla - nie potepiam, tylko nie podoba mi sie to. i nie podoba mi sie rowniez sposob w jaki moi znajomi sie poznali, bo jestem cholernie zasadnicza w pewnych kwestiach i nic na to nie poradze. dla mnie praca jest praca i wychodze z zalozenia "nie sraj tam gdzie jesz, nie jedz tam gdzie srasz" (sorry za dosadnosc i wulgaryzmy). taka jestem po prostu. i nie wnikam w to co zrobisz - czy sie zwiazecie czy nie, bo to Twoja prywatna sprawa. zwyczajnie uwazam to za nieprofesjonalne. zyjemy w dosc malo elastycznym srodowisku i pewne rzeczy gorsza, inne powoduja zamieszanie a jeszcze o innych sie nie mowi.na forum kazdy moze sie na szczescie wypowiadac do woli i nikogo sie nie ukamieniuje za to.
nie bede moralizowac, pytac czy jestes pewna uczucia itd. zapytam tylko czy wiesz co robisz i czy zdajesz sobie sprawe z konsekwencji. jesli odpowiedz twierdzaco to zycze Wam szczescia:)

btw - prowokacja mi przyszla do glowy ze wzgledu na kontrowersyjny temat;)
napisał/a: mala_dorosla 2008-03-12 18:26
aguś123 - jestem po magisterce... niestety :( wypadaloby od razu powiedziec, bo to daje dwa dodatkowe lata roznicy, chociaz przy tak duzej roznicy wieku ktos moglby powiedziec, ze te dwa nie maja juz wiekszego znaczenia. musze jednak zauwazyc, ze troszke sie zapedzilysmy.... to nie jest tak, ze on wie ze mi sie podoba, ja wiem ze on lubi mnie troche bardziej niz powinien, tylko nikt tego nikomu glosno nie powie. to ze rozmawiamy tutaj jak przyjelaby ten zwiazek opinia publiczna nie oznacza, ze cos z tego w ogole wyjdzie. pewnie, ze trzeba miec to na uwadze, ale na tym etapie nasza przyszlosc jest jedynie gdybaniem, gdyz ja moge sie jedynie domyslac ze on darzy mnie jakims uczuciem.... a moze on po prostu uwaza mnie (z racji mlodszego niz inni nauczyciele wieku) za fajnego nauczyciela - kumpla, ale to wszystko. dobrze mu sie ze mna rozmawia, zartuje, bez skrepowania zaczepia mnie na przerwach bo podazajac tokiem myslenia gimnazjalisty jestem "w miare mloda" a nie "stara baba" z ktora nie znajdzie sie wspolnych tematow. moze w ogole nie przyszlo mu do glowy patrzec na mnie jak potencjalna dziewczyne, a ja blednie odczytuje jego sygnaly?? wiadomo ze sytuacja jest na tyle trudna, ze pewnych rzeczy sie nie powie, nie zaryzykuje nie wiedzac co o tym mysli druga osoba, bo po tych slowach nie bedzie juz odwrotu a w moim przypadku wiele mozna stracic. ja staram sie zreszta nie traktowac go inaczej niz innych, bo boje sie zeby on sie czegos nie domyslil, bo co jesli cos zauwazy, a nie bedzie zainteresowany...
na chwile obecna pewne jest tylko to, ze gdyby ktos mnie dzis zapytal czy on jest tego wart powiedzialabym ze tak. wiedzac ile moge stracic i z czym to sie wiaze podjelabym ryzyko i chciala sprobowac z nim byc. zreszta gdyby nie byl juz uczniem tego gimnazjum to moze jakos "rozeszloby sie po kosciach". ale musialabym wiedziec, ze on tez tego chce.
napisał/a: mala_dorosla 2008-03-12 18:29
P.S. aguś123 - jak to bylo w przypadku tej nauczycielki zakochanej w uczniu? moglabys powiedziec cos wiecej? skad ona sie dowiedziala ze on cos do niej czuje? sam jej to powiedzial? dawal jej to w jakis sposob odczuc? pisalas ze zaczeli sie spotykac gdy on byl w 4 klasie. juz wczesniej wiedziala ze on chcialby z nia byc?
napisał/a: ~aguś123 2008-03-12 21:33
Czy on jest w ostatniej klasie? Zdecydowanie powinnaś zaczekać do końca szkoły.
Niestety nie wiem dokładnie jak było z tą nauczycielką. Wiem tylko tyle, co napisałam tutaj. W 4 klasie zaczęli się otwarcie spotykać, bo on był już dorosły, a ona nie miała z nim lekcji.
Przypomniało mi się, że moja koleżanka z liceum teraz zaręczyła się z jednym z nauczycieli. Spotykali się właściwie przez całe liceum, ale nieoficjalnie, Dla wszystkich podejrzane było to, że on zawsze idzie z nią do szkoły, chociaż mieszkał na drugim końcu miasta. Plotki krążyły, ale nikt nie robił z tego wielkiej sensacji. To była i nadal jest tylko i wyłącznie ich sprawa.
Jedyne co Ci mogę poradzić, to żebyś zaczekała aż on skończy gimnazjum. Wtedy może się wszystko wyjaśnić.
napisał/a: mala_dorosla 2008-03-13 11:42
Na pewno nie bede podejmowac zadnych dzialan dopoki on uczy sie w mojej szkole. Pewnie ze pogadac czy pozartowac zawsze mozemy, tym bardziej ze on uczeszcza do mnie tylko na zajecia dodatkowe, a na nich zawsze atmosfera jest o wiele luzniejsza niz na normalnej lekcji. Nie mniej jednak, jak juz pisalam, nie jestem pewna czy w jego przypadku rowniez mozna mowic o jakims uczuciu wzgledem mojej osoby. Tym bardziej na chwile obecna pozostaje mi tylko czekac. Mysle ze wszystko, jak sama zauwazylas, wyjasnic sie moze do konca dopiero wtedy gdy on nie bedzie juz uczniem tego gimnazjum. Mozliwe ze nasza znajomosc skonczy sie z chwila odebrania przez niego swiadectwa. Gdy bylby zainteresowany jej kontynuacja moze sam zaczalby cos sugerowac. Z mojej strony to tez moga byc jedynie delikatne insynuacje ktore pomoga mi "wybadac grunt" i zobaczyc jak on bedzie je odbieral.
Abstrachujac od calej sytuacji dziekuje za zrozumienie i rady aguś123 :) Zwazywszy na zawilosc calej sprawy dobrze jest wiedziec, ze ma sie po swojej stronie chociaz jedna zyczliwa osobe. Gdyby cos z tego rzeczywiscie wyszlo, moze sie okazac ze przychylnych mi osob bedzie niewiele...
napisał/a: ~aguś123 2008-03-13 15:48
Nie musisz mi dziękować :) Zawsze staram się zrozumieć, przecież nie robisz nic złego.
Powinnaś właśnie tak delikatnie wybadać grunt. Powiedz mi, czego uczysz?
napisał/a: mala_dorosla 2008-03-13 20:49
Ucze angielskiego. I przyznam ci szczerze ze nie od poczatku bylo kolorowo. Najbardziej dala mi popalic klasa trzecia. Staralam sie byc nauczycielem ktorego polubia, ale nie wszyscy to docenili. Na lekcji poczatkowo panowal halas i niejednokrotnie nie slyszalam odpowiedzi jakiejs uczennicy (siedzacej w drugiej lawce!) skutecznie zagluszanej przez kolegow z klasy. Stwierdzilam, ze tak dalej byc nie moze, ze jesli czegos z tym nie zrobie to calkowicie strace nad nimi kontrole. Na szczescie mlodsze klasy dalo sie dosc szybko "utemperowac", a z biegiem czasu i trzecia stala sie posluszniejsza. Podnislam pare razy glos, zrobilam niezapowiedziana kartkowke, wpisalam uwage i na lekcje wrocila cisza. Nadal chetnie sluze im pomoca czy rada, staram sie nie karac, a uczyc i zachowywac tak, aby kiedys uslyszec ze naleze to tej grupy nauczycieli ktorych lubia, ale widze, ze nie mozna im za bardzo folgowac, bo nie wiadomo kiedy wejda czlowiekowi na glowe.
I chociaz na poczatku zdazaly sie chwile zwatpienia, to dzis jestem bardzo zadowolona ze swojej pracy i z relacji z wiekszoscia moich uczniow. Milo mi gdy jakas klasa mowi, ze chcieliby zebym byla ich wychowawczynia, czy prosza zebym poszla z nimi jako dodatkowa opieka gdy organizowane jest jakies wyjscie poza szkole. To znaczy ze chyba troche mnie lubia ;) a to daje dodatkowa motywacje i "powera" do pracy z nimi.
A ty czym sie zajmujesz zawodowo aguś123... jesli to nie tajemnica :)
napisał/a: ~aguś123 2008-03-13 20:54
Ja zawodowo nie robię jeszcze nic, bo studiuję. A studiuję filologię angielską. A tak swoją drogą, nice to meet you :)
napisał/a: mala_dorosla 2008-03-13 20:59
Hehe, widze ze kolezanka po fachu ;) a czym planujesz sie pozniej zajac? jaka chcesz wybrac specjalizacje? planujesz zostac nauczycielka, czy raczej pojsc np. w tlumaczenia?
P.S. nice to meet you too :)
napisał/a: ~aguś123 2008-03-13 21:20
Robię specjalizację nauczycielską :) Ale nie jestem pewna, czy chcę być nauczycielką :) Ale zawsze będę miała wykształcenie pedagogiczne i w razie braku pracy mogę pójść do szkoły :)