Zakochałem się .. we własnej żonie

napisał/a: Heike1 2007-09-24 13:25
Mari,
przeczytałam o Twoim kryzysie i jeszcze posty innych babek. Wiele kobiet przeżywa podobne problemy a ja naiwnie myslałam ,ze jestem sama. Trafiłam na forum niedawno przez przypadek a moze bylo to przeznaczenie. Jak czytam o Tobie ta jak bym czytała o sobie. Od poczatku roku spiętrzyly sie klopoty finansowe. Maz poznal wtedy ja , ktora nie gderała tylko wysłuchala, chciała pomóc , była miła. A ja widując męza rzadko jak go już dopadłam wieczorem to nie wiedziałam o czym gadac. Czy o zaległych rachunkach ,pieniądzach na pieluchy o pierwszych krokach małego. Rzeczywiście widzę wiele swoich bledow. Maz przychodzac do domu chciałby miec spokój taką oaze a to nie zawsze tak sie da.
Nie potragie zrozumiec tylko dlaczego nie porozmawial ze mna jak w jego odczuciu coś się psuło. Ja myśle że wszystko jest ok a on wyjeżdza mi ze jest skolowany , że nie wie co się dzieje, że potrzebuje czasu a ona to tylko koleżanka. Nic nie było i nic nie będzie między nimi i za bardzo to rozdmuchałam. Gadu gadu z nią to tylko żarty. Ale nie żartował nigdy o skubaniu sutków i, że jego mały chce do jej pysia. Az wstyd mi pisać. Podsumowując zamknął sie w sobie i nie mogę do niego dotrzeć. Próbowałam już być obojętna albo w złości a to znowu pełna miłości. Huśtawka nastrojów jest u mnie na porządku dzienym . Walcze o swoją równowagę psychiczna.
Moze ja za szybko chce jego powrotu a on rzeczywiscie potrzebuje wiecej czasu. Boję sie tylko biernie czekac zeby nie przegapić szansy na odnowienie naszych relacji.
Widze teraz jego smutek.Zawze był dusza towarzystwa a teraz jest wyciszony. Nie jest szczęsliwy. Nie wiem czy pisałam ze od 3 miesiecy sypia poza domem. Gdzie popadnie. Na fotelu w firmie, u kolegi , w pokoju przy pubie innego kolegi. Wiem, że nikogo nie ma ale wcześniej jak przestał nocowac w domu myslałam , ze musi miec kogos albo że wynajął mieszkanie i powoli się wyprowadza. Szalałam. Teraz uspokoiłam się i chciałabym zeby spał w domu chocby na kanapie.
Brakuje mi cierpliwości. Chce to wszystko pozlepiac ale do tego potrzeba mi rozmowy z mężem. przykro mi słyszeć jak on mówi, że nie chce się cofać ale nie wie robic dalej. Przecież są dzieci. to nasz pierwszy taki poważny kryzys po 15 latach zwiazku a 10 małżeństwa. jezeli ja chcę zlepiać to on też powinien chcieć spróbować , dać nam szansę. Dlaczego on tego nie robi? Ma zajętą głowę pracą i nie umie sie rozdzielić? Dla mnie to proste. Chce albo nie. Co ty o tym sądzisz?
napisał/a: Heike1 2007-09-24 22:34
Ciarka, a myślisz , że powinnam spotkać się z ta dziewczyną? Czy to coś da? A może [pogorszy? Mąż zapewnia, że nic go z nią nie łączy i ja wierzę mu tylko może gdzieś tam podświadomie porównał sobie ją ze mną i teraz ma kryzys? Nie rozmawia na ten temat ze mna bo nie wie co mi powiedzieć sam się zakręcił a jego zachowanie nakręca mnie i teraz razem sie nakrecamy. Ale zakręciłam.
napisał/a: Ciarka 2007-09-25 19:48
Słuchaj, to często jest tak, że facet sam przed sobą nie chce się przyznać, że czuje coś więcej do takiej laski, bo on tego tak naprawdę nie chciał, wchodzi w taką znajomość z czystymi zmiarami, a potem sam jest zaskoczony i nie wie co się dzieje...Ale szczerze mówiąc po jego tekstach, które zacytowałaś bardziej byłabym skłonna twierdzić, ze najzwyczajniej w swiecie kłamie, bo sie boi przyznać. A czy z laska jest sens się spotkać? Dla mnie tak, bo może od niej dowiesz sie prawdy, albo wywnioskujesz po jej zachowaniu. Tylko dobrze, żeby sie to odbyło na spokojnie, jeśli ma ci coś to dać. Ja z "naszą przyjaciółką" ;) przeprowadziłam wiele rozmów i nie żałuję tego, dało mi to bardzo wiele informacji, może niekoniecznie przyjemnych, ale otworzyło mi oczy...
napisał/a: Heike1 2007-09-26 21:32
Gadałam z laską przez telefon. Przepraszała mnie,że to tak wyszło. Mówiła,że nic ich nie łączy, jak kontaktują się ze sobą to tylko w interesach i nie mam czego się obawiać. Wiem też od męża ,że jakiś czas temu nie odbierała od niego telefonu bo dzwonił do niej z domowego bo nr telefonu sie nie wyświetlał a zależeło mu żeby odebrała. Nie wiem jak jest teraz. Mąż mówi, że sporadyczny sms . Myślę, ze laska wie ,że namieszała i wycofała się. Ponieważ mój mąż czasami potrzebuje od niej informacji biznesowych mająkontakt ale rzadki. Zawsze mogę wytoczyc ciężkie działo i opowiedzieć o wszystkim jej mężowi. Mam wydrukowane ich pikantne gadu gadu.
napisał/a: Ciarka 2007-09-28 11:01
Brawo Heike! Grunt to wyeliminowac przeciwnika Tylko potem, jak już nie możemy czepiać się o babola, przychodzi moment równie trudny, o co chodzi między nami? Bo babola niby nie ma, a nam sie nadal nie układa... To trudny temat, ale konieczny do przerobienia, jeśli mamy być razem.
napisał/a: ~Szumka 2007-09-28 11:30
Heike- jesteś super odwazną dziewczyną i w ogole bardzo dzielną!!!! Ja nawet rozmowe przez telefon ( z kolezaneczką męza) odbyłam w takim stresie, że potem miała ze mnie ubaw i dzwoniła do mnie ,czy oby jeszcze żyję.. Gratuluje ci, kopa babolowi!!!!!! Za wszystkie inne też.
napisał/a: Dori7 2007-09-28 12:04
Ja też to przechodzę z własnym mężem - 9lat po ślubie. I czuję że wszystko dopiero przed nami:) Choć kryzys był, oj był, padły nawet słowa o rozwodzie.... bolało. Jest dobrze, zbliżamy się do siebie na nowo, planujemy wspólne wyjazdowe weekendy, robimy drobne prezenty, dzwonimy... Planujemy budowę domu. Trzymajcie kciuki:)Pozdrawiam. D.
napisał/a: Heike1 2007-09-28 12:16
Pracuję nad mężem ale do końca nie wiem co robić. Idę trochę po omacku. Niby jest w domu , normalnie rozmawiamy ale wszystko jak znajomi. Bez przytulania, buziaków. Obawiam się, że on nie zrozumie tak do końca co zrobił albo będzie udawał. Prawdę mówiąc powinien podkulić ogon jak chce dalej tworzyć małżeństwo a nie być hardym i próbuje teraz winnę spychać na mnie. Jeśli przed poznaniem tej dziewczyny robił się kryzys to powinien wieczirem jak dzieci idą spać porozmawiać ze mną że cośdzieje się nie tak. a tego nie zrobił. jak maciedzieci to same wiecie jak zakręcony jest pierwszy rok życia dziecka. Do tego starsza przez pół roku 6 razy miała zapalenie oskrzeli a mały wiadomo wszystko złapie co starsze przyniesie z przedszkola. Irytuje mnie i wkurzam się bardzo , że on takich prostych rzeczy nie rozumie. sposob myślenia ma na wspak. Nawet najbliższy przyjaciel z nim rozmawiał ale on swoje. Nic sie nie stało, dla mnie nasz związek niewiele znaczy bo chciałam wyrzucić go z domu. A niezliczona ilość sms z nią juz od samego rana na dobry dzień i do późna w nocy? jednego miesiąca na rozmowy z nią przez komórkę wydał ok 500 zł!!! Podliczyłam z bilingu. nie mogę go zrozumieć.Dlaczego tak idzie w zaparte.
napisał/a: Heike1 2007-09-28 12:18
Dori, chciałabym być ja waszym etapie. Jak sobie pomogliscie? Czy Twój mąż wykazywał inicjatywę godzenia sie czy Ty?
napisał/a: Ciarka 2007-09-28 13:23
Ja dopiero dzięki forum uświadomiłam sobie, że mój partner nie ma prawa usprawiedliwiać swojej zdrady moimi błędami z przeszłości. Tu się nauczyłam, że nawet jeśli z mojej winy źle się działo w naszym związku, to rozwiązaniem jest rozmowa, a nie zdrada! Ale mój partner ma do tego inne podejście. Już nie raz tu padły słowa, że do tanga trzeba dwojga. U nas tylko ja mam dobrą wolę zmian i naprawiania, z drugiej strony notorycznie słyszę tekst, że "mi już nie zależy" i chyba cały czas ma poczucie, że nie zrobił nic złego...
napisał/a: Mari 2007-09-28 17:05
witaj Heike,
Chwilę Mnie nie było na forum i przeczytałam Twój post z opóźnieniem...sorki :)Czytając to co napisałaś ...powtarzam za Tobą..ha,ha,jakbym czytała o Sobie!.
Mój też nie przyznawał się ,dopiero jak pokazałam wydruki z GG to zmienił "zeznania", obrócił to w żart,że to z nudy..ble,ble,ble.
Wiesz,ale Ja byłam zdeterminowana od samego początku ,żeby znowu zagrało...zbyt mocno drania kocham.Te forum pomogło mi w decyzji nierozdrapywania ran tylko szukania porozumienia.
Tak naprawdę to tu zrozumiałam,że oboje pracowaliśmy na to,żeby nam się rozeszły drogi.Zrozumiałam,że im bardziej naciskałam pytaniem ..dlaczego to zrobił?..,tym bardziej się zamykał i odsuwał.
Powinnam wcześniej zacząć od Siebie i zadać Sobie pytanie :jaka w tym okresie byłam,a byłam...hmmm nie bardzo.No ,ale to też była reakcja na Jego zachowanie!,nigdy tak naprawdę nie było takiego rozdźwięku między Nami
i tak naprawdę to Obije nie potrafiliśmy tego Sobie wytłumaczyć..,co się dzieje..Tak jak u Was każde poszło Swoją drogą..,szukając innych podniet(Nasi Mężowie GG,SMS) a My wpadłyśmy w szał..sprawdzania,dochodzeń,domysłów,nerwów,kłótni.
Heike On czuje,myśli,że Cię zawiódł,że nie sprostał,a Ty Go jeszcze w tym utwierdziłaś (tak jak Ja).
Faceci po takie jeździe myślą,że już nie wybaczymy ,że są skończeni,że nigdy nie odzyskają miłości Swojego życia.
Twoim zadaniem jest to zmienić:).
Ja po rozmowach wpadłam na to ,żeby Swojemu pokazać Mój wątek.
Szok!!!!.Jesteśmy teraz w lepszej komunikacji niż kiedykolwiek.
Co do seksu...., to jeszcze poczekaj ..,powoli i on wróci.

pozdrawiam,tylko bez nerw!
napisał/a: Heike1 2007-09-28 20:49
Mari,
piszesz mi tak:

Heike On czuje,myśli,że Cię zawiódł,że nie sprostał,a Ty Go jeszcze w tym utwierdziłaś (tak jak Ja).
Faceci po takie jeździe myślą,że już nie wybaczymy ,że są skończeni,że nigdy nie odzyskają miłości Swojego życia.

a jeśli mimo wielu wątpliwości,hustawki uczuc ,żalu i cierpienia mówisz facetowi żeby nie przekreślał wszystkiego a on nie chce się cofać to to jest taka jego poza? Jak cała afera się zaczęła to przeprosił mnie i mówił,że nie miał zamiaru mnie skrzywdzić i że wszystko poszło nie w tę stronę.Jak płakałam i mówiłam , że będę go sprawdzać- mówił- dobrze. A jak zaczęłam go sprawdzać to się wkurzył. Obrażony był przez wiele miesięcy. Jak chciałam się z nim godzić to mowił, że nie ma do mnie zaufania, coś się stało on nie wie co i musi to przemyśleć. Gdzie tu logika? A mężczyźni mówią, że to kobietom brakuje logicznego myślenia.