zdradzony i rozdarty

napisał/a: gregor-66 2009-08-04 09:08
Witam .Przed paroma dniami dowiedziałem się że zostałem zdradzony przez najbliższą memu sercu osobę.
Może zacznę od początku,ślub wzięliśmy 20 lat temu życie nasze nie było usłane różami dochodziło do kłótni cichych dni lecz zawsze dochodziliśmy do wspólnego mianownika i następowały słoneczne czasy w naszym życiu.Doczekaliśmy się dwóch wspaniałych córek mieszkanka itp.Od około trzech lat nasze drogi trochę się rozminęły i przestaliśmy rozmawiać ze sobą na podstawowe tematy żonka zaczęła się coraz bardziej oddalać i coraz dłużej przebywać poza domem ja natomiast nie postrzegałem tego inaczej jak robienie na przekór z powodu że jestem domatorem i cały wysiłek wkładałem by w nim nic nie brakowało.Jestem osobą nie palącą nie nadużywającą alkoholu nie latającą po barach. Każdy zarobiony pieniądz wkładałem w dom ,lecz cała ta sytuacja coraz bardziej mnie męczyła i dołowała i zaczęły się ponownie awantury następnie próby rozmów próśb i błagań.Czasami dochodziło że złość nazbieraną we mnie przelewałem na agresję na dzieci lecz lecz nigdy nie doszło do rękoczynów.W dniu 1,08 po kolejnej rozmowie z małżonką poniekąd wymusiłem na niej i dowiedziałem się że ma kogoś innego że darzy go uczuciem. Cios był tak mocny że od tego czasu nie mogę spać i jeść.kobieta z którą przeżyłem te 20 lat jest mi najbliższą i najukochańszą osobą pod słońcem, codziennie rozmawiam z żonką i walczę o nią wszelkimi rozsądnymi sposobami ,była kolacja ,kwiaty.Podczas rozmów powiedziała bym dał jej trochę czasu na przemyślenie całej tej sytuacji i na podjęcie decyzji z kim będzie.Proszę o jakieś wsparcie oraz na sugestie co mógłbym jeszcze zrobić by ratować nasz związek.
napisał/a: sorrow 2009-08-04 11:22
To trudna sprawa i wiele zależy od waszej konkretnej sytuacji. To co robisz przez te ostatnie dni - kwiaty, kolacja jest pewnym środkiem, ale niewiele znaczy przy wielu latach, gdzie tych elementów zabrakło. Nie wiem w jakim wieku są wasze córki, nie wiem też co właściwie twoją żonę z tym facetem łączy. To ważne sprawy, bo jeśli córki są już dorosłe (albo prawie), to ona będzie bardziej skłonna pozostać przy człowieku, z którym łaczy ją uczucie. Jeśli jest w nim zakochana, to też logiczne argumenty wcale na nią nie zadziałają. Rozumiesz? Ty będziesz robił wszystko co się da, a zakochanie nie zniknie w przeciągu dnia, czy kilku. Rozmowy, o kórych wspomniałeś to z pewnością jeden z głównych rzeczy, które powinieneś robić... szczególnie nawiązujące do waszych lepszych czasów i do tego, co wspólnie razem zbudowaliście (nie chodzi mi o majątek). Brak agresji, wielkich wyrzutów, oczerniania tego drugiego faceta... to też ci pomoże. Jeśli zareagujesz za ostro, to pchniesz ją bardziej w jego ramiona.

To tylko ogólne rady, bo w sumie nie wiem jaka jest wasza sytuacja... mogą być zupełnie nie trafione. Czy się tylko zakochała, czy zdradziła? Jak długo to trwa? Czy on jest wolny, czy żonaty? Czy na codzień ona okazuje ci pełną obojętność, czy jednak nie? Co mówi podczas tych waszych rozmów? Ile lat mają wasze dzieci?
napisał/a: gregor-66 2009-08-04 17:10
Niestety zabrakło i zdaję sobie teraz doskonale sprawę, córki mam w wieku 19 i 15 lat.Po rozmowach powiedziała mi że łączy ją uczucie lecz nie sprecyzowała konkretnie jakie lecz i nie wygasła całkowicie miłość do mnie, lecz niestety do zdrady doszło a on jest stanu wolnego a związek trwa około 10 miesięcy.Po kolejnej rozmowie dowiedziałem się że jest naprawdę rozdarta i troszkę zagubiona ( myślę że w końcu dotarło to do niej co zrobiła), i prosi bym nie naciskał więc co wieczór zastaje na swojej poduszce czerwoną różę (bo obecnie śpimy w innych pokojach)a rozmowy toczą się narazie na tematy neutralne.Córki jakoś się podzieliły między tatusiem a mamusią już dawno (młodsza za mną a starsza za żonką)Niestety starsza z córek wie już o całej sprawie i jak powiedziała że mama spadła już z piedestału w jej oczach,młodsza jest na kolonii i nic nie wie.Staram się z Natalią rozmawiać i szukać nici porozumienia i wspólnie obmyślamy plany jak tu delikatnie mamę przekonać że już jestem innym człowiekiem.W sobotę moja miłość jedzie do rodzinki na wieś by w spokoju przemyśleć wszystko i być może podjąć jakieś decyzje.Przepraszam za chaotyczność moich wypowiedzi lecz jakoś brak mi weny.Proszę jeszcze raz o jakieś rady.
napisał/a: kasiasze 2009-08-04 18:43
A jednak ... nie jestem pewna, czy nagle szybkie pokazywanie "jaki jestem inny" na pewno cos da. No niby to taki na razie ajprostszy sposob by pokazac, ze Ci zalezy, ze tylko zaniedbals, ze ie wiedziale ... Musisz sie jednak przygotowac, ze jej zagubienie potrwa. I tu potrzebna Twoja cierpliwosc.
Jesli on nie-wolny, jest znacznie wieksza szansa, ze ona "pojdzie po rozum do glowy".

Rady: rob swoje, to o probujesz wydaje sie sensowne. I czekaj. Tylko zycze cierpliwosci, to taka dodatkowa rada.
napisał/a: gregor-66 2009-08-04 19:04
Trudno się z tobą nie zgodzić lecz choć to idiotycznie zabrzmi ten gnojek którym byłem już nie istnieje choć mam jeszcze jego twarz i zdaję sobie sprawę że czas który zaniedbałem jest nieodwracalny.Znajomi z którymi sie spotykamy zauważyli zmiany i poklepują mnie czasem po ramieniu mówiąc tak trzymaj choć nie znają naszej sytuacji.Wszelkie zapewnienia tu na forum można różnie odczytać ot pisze sobie gostek i się żali i nie czas to wam udowadniać, choć będę się starał na bieżąco was informować o postępach.Teraz mam tylko jeden cel by ocalić chronić i następnie pielęgnować nasze przyszłe życie, bo kocham żonkę ponad życie. Cierpliwości i samozaparcia na pewno mi nie zabraknie.
napisał/a: ~gość 2009-08-04 19:12
chyba czegoś nie doczytałam.
Dlaczego Ty się masz teraz starać skoro to żona dała ciała? Co złego zrobiłeś? Jak na razie wiem tyle że nie pijesz, nie palisz ,nie latasz po knajpach (a jak jesteś przeciwny UE ,wprowadzeniu genetycznie modyfikowanej żywności i produktów firmy Monsanto to prawie ideał) czyli jesteś "nudny" a jej sie zachciało latać tylko że to nie jest powód do zdrady.
Pominąłeś coś jeszcze?

Druga rzecz -zdajesz sobie sprawę z tego co będzie po zdradzie? może ona wcale nie zerwie kontaktu z kochankiem i będzie dalej grała na dwa fronty? a może wcale sobie nie poradzisz z tym że najblizsza Ci osoba Cię odtrąciła?
napisał/a: gregor-66 2009-08-04 19:33
Hmm nudny,jeszcze nikt mi tego nie powiedział wręcz odwrotnie choć były i takie słowa że jestem troszkę małomówny,życie nasze nie polegało na nudzie .Nie jesteśmy starymi prykami żonka ma obecnie 38 latek ja o 5 więcej i jeszcze mamy trochę iskry szaleństwa. Piszesz dlaczego walczę i staram się(gdybyście zobaczyli tą śliczną twarzyczkę schowaną w blond loczkach)po prostu szaleję na jej punkcie choć minęło już 20 wiosenek naszego współżycia.a co będzie po ? mówią że czas leczy wszystkie rany.A czy sobie poradzę w funkcjonowaniu bez niej,tego to nawet najstarsi górale nie wiedzą.
napisał/a: ~gość 2009-08-04 19:36
A ja pytałam co złego zrobiłeś
napisał/a: Magdalena32 2009-08-04 20:05
BeatrixKiddo napisal(a):może ona wcale nie zerwie kontaktu z kochankiem i będzie dalej grała na dwa fronty?


bardzo możliwe że tak właśnie będzie!
ona od 10 miesięcy tkwi w tym i myślisz że teraz nagle jej przejdzie i wróci na łono rodziny? może i wróci bo Ty i córki zawracacie jej głowę prośbami etc. ale z tamtym kontakt nadal mieć będzie tylko że bardziej ukryty!
ona od 10 miesięcy ma romans i go z dnia na dzień nie przerwie, tym bardziej jeżeli Ty się zmienisz, ona widzi w Tobie osobę która jej zawraca głowę i mimo romansu ją przyjmie i ona to wykorzysta wtedy kiedy się zabawi odpowiednio i nie wróci do Ciebie aby być z Tobą bo Ciebie kocha tylko żeby przeczekać do czasu aż znajdzie innego!
Ty możesz się zmienić ale najważniejsze aby to ona się zmieniła, aby chciała się zmienic! aby zakończyła romans (a znając życie, jeżeli go nie zakończyła do tej pory to go tak prędko nie zakończy, a zakończyć go może tylko jakaś wpadka jej kochanka).
napisał/a: majka 83 2009-08-04 23:22
gregor 66 Jesteś w dość trudnej sytuacji, myślę ,że żona nigdy by ci nie powiedziała o kochanku,( nawet po naciskach) gdyby nie myślała o odejściu od ciebie.Bo po co miałaby ci mówić ,żeby cię zranić, zrzucić wyrzuty sumienia? Być szczerą?To by było niepotrzebne krzywdzenie ciebie. Nie, po prostu teraz ma do kogo odejść i przykro mi to pisać, lecz nie sądzę by żałowała na tę chwilę tego co się stało.
Dlaczego jeszcze nie odeszła? Myślę,że ze względu na twoje obecne działania i chęć ratowania związku.Widocznie bardzo zaskoczyłeś ją swoją reakcją na zdradę i tylko dlatego się zastanawia....
To co robisz obecnie jest jedynym dobrym rozwiązaniem i sam wiesz najlepiej jak postępować.Znasz żonę, najlepiej przypomnij sobie za co cię pokochała? Jaki byłeś? Wiem ,że 20 lat zmieniają człowieka, ale z pewnością warto wrócić do tego co było kiedyś.Nie wiem, czy twoje działania zmienią decyzję żony, czy też ją tylko opóźnią, ale zawsze będziesz wiedział, że zrobiłeś wszystko co w twojej mocy aby związek ratować.Jednak aby go uratować trzeba działań was obojga, sam tego nie pociągniesz.
Myślę,że dominik 25, może mieć rację. Ciężko jej będzie zerwać kontakt z kimś kogo darzy uczuciem i kto jej mówi dokładnie to co chce usłyszeć.Wtedy pozostanie czekanie, aż kochanek się znudzi i ją rzuci. Chyba,że twoja żona ma bardzo silną osobowość i jest konsekwentna. Tak też bywa. Ty ją znasz najlepiej.
Jeszcze ci coś napiszę, może ci to się nie spodoba ale,nikt tego nie napisał, uważam ,że zostałeś bardzo skrzywdzony. Jeżeli byłeś takim okropnym mężem, a twoja żona nie ponosiła żadnej winy za to co się dzieje w związku, ,dlaczego po prostu nie odeszła?Bo nie miała do kogo?Naprawdę nie chciałeś z zoną rozmawiać mimo,że próbowała ratować wasze małżeństwo?Zdradziła cię bo na to zasłużyłeś?
Rozumiem,że w tej chwili podstawowym twoim zadaniem jest odzyskanie żony i całą winę bierzesz na siebie,jednak uważam,że nikt nie zasługuje na zdradę i skrzywdzonym jesteś ty, ale to tylko moje zdanie.
Masz trudne zadanie, musisz zawalczyć o żonę, wybaczyć i odbudować związek, mogę ci życzyć tylko to co kasiasze- cierpliwości i kontynuowanie tego co rozpocząłeś...to dobre działania. Powodzenia!
napisał/a: Smoku 2009-08-05 00:28
Gregor-66, z tego co wnioskuję, ślubowaliście gdy Twoja żona miała 18 lat, słowem, nie "wyszalała się", domniemuję że byłeś dla niej tym pierwszym jedynym...
Chyba nie tylko faceci mają tzw. "głupi wiek" czyli 40 pare lat na karku i kabriolet coby młode laski rwać...
To co się wydarzyło świadczy o tym, że coś jednak złego się działo pomiędzy Wami... Zdecydowała się na piekielnie trudny krok i zaznaczam, nie usprawiedliwiam jej...
To dobrze, że próbujesz ją odzsyskać, z całego serducha życze powodzenia, niemniej...
Mówisz, znajomi zauważyli zmiany w Tobie... I chwała Ci za to, może czasami tak jest, że związek potrzebuje wstrząsu?? Wiem, to co przeżywasz to jest "trzęsienie ziemii", ale (o/t) tutaj jest wiele osób które przeżywaja to po roku, 2-5-7, to co Ty przeżywasz po 20 latach związku...
Walcz (łatwo powiedzieć), ale nie histerycznie (złap dystans), zachowaj umiar (daj sobie i jej odetchnąć), bądź mądry i wiem że żadne słowa z naszej strony Twojego bólu nie ukoją... I naprawdę doskonale zdaję sobie sprawę, że łatwo się radzi będac z boku i nie czując tego co Ty czujesz...
Gwoli ścisłości jestem o dekadę od Ciebie młodszy, ale znam smak tego co przeżywasz...
Powodzenia :)
napisał/a: dgw 2009-08-05 08:18
Nikt nie zasługuje na zdradę, jestem o rok młodszym i również z doświadczeniem.

Wydaje mi się że potrzebujesz chwilę oddechu, to co robisz przeżyłem również, obyło się bez róż, bo cała sytuacja przebiegała odmiennie niż u Ciebie, ale podbudowa zachowania jest podobna. Rozumiem co się teraz dzieje z chaosem myśli, uczuć itd. potem, za chwilę będzie gorzej, pojawi się potok z pytaniami dlaczego, trochę pretensji i to uzasadnionych i jeszcze raz powtórzę nikt nie zasługuje na zdradę.

Nie bój się podejść do problemu, to nie Ty masz walczyć, owszem bądź dżentelmenem, maczo w zależności od potrzeby.

Spieprzyliśmy to razem, pewnie taka konkluzja jest sprawiedliwa ale dodam w życiu nic nie jest sprawiedliwe, również wina nie rozkłada się równo. Na otrzeźwienie dobrze jest zapytać samego siebie dlaczego ja nie zrobiłem tego co żona mnie.

Sam zbudujesz swoją przyszłość i pewnie zaczerpniesz z rad, które na miarę możliwości każdy stara się podsunąć. Dobrym odniesieniem do bilansu jest te 20 lat ( ja przeżyłem 18 ) wspólnie przeżytych i ich ocena , Twoimi oczami oraz oczami żony.



Twoja żona była młoda dziewczynką w chwili ślubu, moja miała 19 lat może to jest jakiś wspólny mianownik do rozważań dlaczego. Życzę powodzenia i tylko trafnych decyzji.

Czasem wydaje się, że powiedziane zupełnie bez namysłu zdanie - "Małżeństwo to zbrodnia przeciwko ludzkości... ale fajna" ma jakiś głębsze znaczenie.