zdradzony i rozdarty

napisał/a: gregor-66 2009-08-07 10:14
majka 83 serdeczne dzięki za szczerość, zdaję sobie sprawę że twój przypadek nie jest w stanie mi pomóc.Chciałem poznać motywy i okoliczności jak to się dzieję i co kieruje człowiekiem by wykonać ten krok.Zona poprosiła mnie jeszcze o cierpliwość w podjęciu decyzji do końca tygodnia.Mam tylko nadzieję że dostrzeże moje czyste intencję.
napisał/a: Smoku 2009-08-07 12:13
gregor-66, daj jej ten czas, cóz to jest wobec dalszego życia i 20 wspólnych lat, ale Ty to wiesz, prawda?? :)
Ze swojej strony trzymam kciuki, za powodzenie Twoich starań...
We wcześniejszym moim wpisie chyba zbyt pochopnie stwierdziłem że Twoja żona się "nie wyszalała" na co ktoś zareagował krytycznie... i miał absolutną rację!! Mea culpa!!

majka 83, Twoja historia nadaje się niemal na scenariusz filmowy i po tym co opisałaś, mam OGROMNY szacunek dla Twojego męża...
Podziwiam go!! Jesteś szczęściarą :)
napisał/a: gregor-66 2009-08-07 13:06
Smoku, oczywiście że dałem (tak naprawdę to czy mam na to wpływ) jedzie do ciotki na wieś która jest w lesie i poprosiła o te dni by wszystko sobie po raz ostatni przemyśleć ( mam taką nadzieję bo stan w jakim się teraz znajduje odbiega mocno od normalności).Ciotka zawsze miała na nią zbawienny wpływ i tu doszukuję się nadziei że się uda.Rano zadzwoniłem do cioteczki i poprosiłem by przypadkiem nie atakowała nie krzyczała lecz spokojnie porozmawiała i próbowała przekonać bo krzyki i wymówki przerabiała już ze mną i do czego nas to doprowadziło.Oby.A twoja wypowiedź o szaleństwie 18-to latki nie odebrałem oczywiście jako te zło i bez podtekstów.Lecz w tym wszystkim najgorsze jest to czekanie, lecz jeżeli wyjdzie całość na moją korzyść na pewno dołożę wszelkich starań by pielęgnować i dbać o nasze wspólne szczęście do końca naszych dni.
napisał/a: Magdalena32 2009-08-07 13:41
gregor-66 napisal(a):Rano zadzwoniłem do cioteczki i poprosiłem by przypadkiem nie atakowała nie krzyczała lecz spokojnie porozmawiała i próbowała przekonać bo krzyki i wymówki przerabiała już ze mną i do czego nas to doprowadziło.


i właśnie takim czymś pogarszasz swoja sytuację! to ona ma to sama przemyśleć a nie robić coś pod czyimś wpływem! ona czuje się osaczona i ten wyjazd do ciotki tylko to wzmoże! i na 99% jestem przekonany że ona wróci ale nie dla Ciebie a dla tych wszystkich którzy ją do tego namawiali! a romans jak trwał tak trwać będzie, tyle że będzie bardziej maskowany!
napisał/a: Smoku 2009-08-07 13:54
dominik25, po części ma rację, ŻADNEJ presji!! Musi to sama ze sobą załatwić, zaś ten wyjazd, jak sądzę, ma pozwolić jej zdystansować sie do sytuacji i złapać chwilę oddechu...

gregor-66, dobrze że prosiłes ciotkę o to by obchodziła się z Twoją żoną spokojnie, ale niech ona nie rozmawia z nią na ten temat, a przynajmniej jeśli już, to Twoja żona być może sama będzie chciała się poradzić...
Może cała nadzieja w kobiecej mądrości cioteczki ;)

Powiem Ci, ze ja też obecnie jestem na etapie czekania, bo chcąc chyba dobrze, coś spartoliłem, czekanie jest dobijające i po prostu człowiek gryzie tynk ze ścian...
Nie wiem jaki będzie efekt u mnie, liczę się z przegraną, która jest bardzo prawdopodobna, ale gdzieś na dnie serducha mam nadzieję, że może jednak...

Cierpliwości, wytrwałości i wiary...
napisał/a: gregor-66 2009-08-07 16:40
dominik25, być może pogarszam lecz już kiedyś ktoś mądry powiedział że tonący i brzytwy się chwyci.Ta rozmowa z ciotką pewnikiem była tą brzytwą,jeszcze dzisiaj odbędę ostatnią rozmowę niekoniecznie na nasz drażliwy temat choć pewnikiem poraz kolejny zapewnię o mojej miłości.Mażę że gdy wróci w niedzielę wieczorem nasze wspólne drogi się ponownie zaplotą we wspólny warkocz życia którego nikt i nic już nie rozplecie.
napisał/a: Magdalena32 2009-08-07 19:28
gregor-66 napisal(a):choć pewnikiem poraz kolejny zapewnię o mojej miłości.


Ty jej tak ciągle nie zapewniaj o swojej miłości!
musisz jej też pokazać że jesteś w stanie sobie bez niej poradzić, bo kobiety już tak mają że muszą o coś walczyć a jeżeli ma Ciebie pewnego a tamtego "tajemniczego" to myślisz że kogo wybierze? możesz okazywać miłość ale bez przesady, od jedzenia słodyczy człowieka może rozboleć brzuch! czyli nie słodź jej non stop, pokaż że jak coś to Ty sobie poradzisz, to TY masz w tym wszystkim być tym o którego kobieta będzie walczyć a nie na odwrót! no chyba że Tobie będzie pasowało bycie kołem zapasowym, w przypadku kolejnych romansów (bo takie przy obecnym zachowaniu mogą się przydarzać dość często).
napisał/a: dgw 2009-08-07 20:25
Prosta ścieżka do katastrofy, o czym się przekonasz, na tym etapie absolutnie żadne argumenty nie zmienią TWOJEGO postępowania. działa ta sama zasada, która spowodowała że nastąpił rozbrat na linii ty-żona.

Bierzesz winę na siebie w 99%, a przynajmniej tak się zachowujesz , osaczasz ją wręcz dosłownie i jeśli osiągniesz sukces to na pewno nie na trwale.


Zadaj sobie proste pytanie ile jest w tym zachowaniu Grzegorza i czy Grześ byłby w stanie zachowywać się w ten sposób. i Myślę, że warto zacząć trochę zluzować.
napisał/a: arturo1 2009-08-08 13:57
Witam,

trafilem na te strone przypadkiem i... to co przeczytalem, ZMUSILO mnie do zalozenia konta na tym forum i napisania kilku zdan...

gregor-66 jestem sporo mlodszym od Ciebie facetem i to co mam Ci do powiedzenia jest dla mnie niezreczne i malo kulturalne... niemniej jednak mam nadzieje, ze zapali Ci sie czerwona lampka kiedy skonczysz czytac.... bo nie rozumiem Cie [Mod: pkt. 4 reg.] "jak tys sie uchowal" ?! i co Ty teraz wyrabiasz ?

[Mod: pkt. 4 reg.] Zastanow sie co Ty robisz ? Mezczyzna - taki PRAWDZIWY, nie jakis [Mod: pkt. 4 reg.] to facet dla ktorego najwazniejsza jest GODNOSC - to za nia jest szanowany i kochany. A Ty zastanawiales sie gdzie jest teraz Twoja ? Plaszczysz sie przed monogamicznie uposledzona kobieta*
napisał/a: zezunia 2009-08-08 17:30
Rozumiem, ze 20 lat to kawal czasu i jestem mile zaskoczona, ze po tylu latach widac jak kochasz swoja zone, ale dziwi mnie to, ze Ona Cie zdradza a Ty zamiast odejsc czy chociaz sie obrazic czy wkurzyc to prosisz ja by do Ciebie wrocila. Musisz chyba naprawde bardzo kochac swoja zone skoro tak sie zachowujesz. Ale ja wychodze z zalozenia, ze jak ktos zdradzi raz to raczej zrobi to ponownie. Moze gdyby zobaczyla jakie sa konsekwencje takiego zachowania ( utracenie rodziny, spokoju, ogniska domowego ) to by sie opamietala, ale jak Ona zdradza i widzi, ze to NIC nie zmienia a nawet jest jej lepiej w zyciu bo Ty teraz o Nia zabiegasz no to pewnie bedzie zdradzac nadal.

Przykro mi, ze musialam napisac to wszystko, napewno jest Ci ciezko, jednak pomimo wszystko Ona nie jest Ciebie warta. Jak mozna po 20 latach zdradzic ?? Kompletnie tego nie rozumiem.
napisał/a: gregor-66 2009-08-09 06:11
Mamy niedzielę wczesnym rankiem-kolejna nieprzespana noc.Dzisiaj wieczorem rozstrzygnie się czy będziemy jeszcze razem.Pisaliście że to nie ja jestem winny, że to ona zdradziła i powinna mieć wyrzuty arturo postawił sprawę bardzo jasno lecz co wychodzi na to że być może jestem człowiekiem małej wiary mięczakiem lub czymkolwiek innym. Pewnikiem jest tu sporo racji lecz każdemu z was życzę abyście doznali tak głębokiej i bezwarunkowej miłości jaką mnie obdarowano.Jeżeli odejdzie stan w jakim sie teraz znajduję potrwa i sory za słowa nie wiem co mi strzeli do głowy,być może dźwignę się i otrząsnę znajdując nowe cele w życiu, nie wiem teraz serce wali jak młot kowalski żołądek ściśnięty do maksimum i może też stąd te słowa goryczy i rozpaczy.Dziękuję za wszystkie posty którymi mnie uraczyliście.Jutro postaram się napisać o decyzji żoneczki.
napisał/a: ~gość 2009-08-09 09:10
Przestań się mazać. Nawet nie masz pewności czy ona dalej potrafi tak bezinteresownie kochać i może Ty tęsknisz za tym co było,a czego i tak już nigdy nie bedzie bo oboje to zatraciliście przez swoje mijanie się. Ona też mogła się zmienić i to nawet sobie nie wyobrażasz jak. Może decyzja już dawno podjęta a ona teraz sobie załatwia wszystkie papiery, pieniadze i urządza kącik?
Poza tym za to co było w waszym małżeństwie oboje ponosicie winę ,natomiast za jej zdradę tylko ona odpowiada.