Konkurs „Zaklęci w czasie”

napisał/a: psitulmamki 2010-02-21 21:46
ZDECYDOWANIE MOIM NAJWIĘKSZYM MARZENIEM JEST SIĘ PRZENIEŚĆ DO CZASÓW KIEDY TO JESCZE NIE BYŁO TELEWIZJI,KINA ORAZ TELEFONÓW.CHCIAŁABYM MÓC ODCZUĆ NA WŁASNEJ SKÓRZE SMAK TAKIEGO ZYCIA-OCZYWIŚCIE PRZEZYCIA NA PEWNO BYŁY RÓWNIE CIEKAWE JAK W DZISIEJSZYCH CZASZCH,ALE LUDZIE WIĘCEJ CZSU POŚWIĘCALI SOBIE.CHCIAŁABYM TEŻ ZAŁOŻYC SUKNIĘ Z WIELKIMI.............FALBANAMI I PRZEŻYĆ WIELKI BAL-WYSTROJONA Z PIĘKNYM MĘŻCZYZNĄ U BOKU TAŃCZYŁABYM DO RANA I JAK LEGENDARNY KOPCIUSZEK GUBIĄC BUCIK O PÓŁNOCY-BYŁABYM SZUKANA PRZEZ SWEGO KSIĘCIA Z BAJKI-ACH PRZEZYC TAKI BAL TO BYŁABY WIELKA RADOŚC DLAMNIE-TAŃCZĄCE PARY NA PARKIECIE,WIRUJĄCE W RYTM MUZYKI,NIECODZIENNY KLIMAT-ORKIESTRA KTÓRA PRZYGRYWA WALCA .....POCZUĆ SIĘ CHOC RAZ JAK PRAWDZIWA KSIĘŻNICZKA A OBOK NIEZWYKŁY ALE RÓWNIEŻ PRAWDZIWY KSIĄŻĘ-TAK TO JEST COŚ...MAZENIA..A MŻĘ JEDNAK NIE,COŻ??KTO TO WIE?
napisał/a: myszata7 2010-02-22 16:10
W grę wchodzi tylko Fin de siecle. Ponieważ żaden okres wcześniej ani później nie był tak twórczy, a jednocześnie dekadencki. Od kiedy tylko go odkryłam kusił mnie ten fascynujący czas natchnionych poetów i ich równie znanych muz. Świat artystycznej bohemy żyjącej na skraju szaleństwa, zakochanej w oriencie, przesiadującej nocami w knajpach gdzie wizje końca cywilizacji łagodzili Absyntem. Chętnie odkryłabym razem z nimi tajemnicę „Zielonej Wróżki”, chodziła spać nad ranem i pisała mroczne wiersze na restauracyjnych serwetkach. Z przyjemnością skosztowałabym frywolnego uroku francuskich kabaretów, bardziej swobodnych niż dzisiejsza Holandia, a depresję leczyłabym odwiedzając nielegalne palarnie opium.
napisał/a: ~moniau 2010-02-22 20:53
Mam słabośc do wielkich, księżniczkowych sukien ...no poprostu UWIELBIAM wielkie suknie, takie typowo księżniczkowe, nie wiem czy to jakieś dziecięce niespełnione fantazje...nie miałam takiej nigdy, na slubie dopiero sobie odbiłam, ale cóż to jedna noc? od zawsze kochałam filmy któe działy się na zamkach, kobiety miały cudowne wielkie piekne suknie, bufiaste rekawy, koronki, falbanki...
chciałabym choć przez chwilę żyć w takich czasach, nosić tkaie suknie codziennie, czuc się wyjątkowo, jak księżniczka kazdego dnia, przechadzac sie po ogrodach i prowadzić rozmowy o...pogodzie, choć na chwilę...nie myslec o ncizym innym tylko o kolejnej belce materiału na nowa suknię!!!
ot tkaie dzieciece marzenie....któe siedzi juz w dorosłej kobiecie!
napisał/a: agf 2010-02-22 21:51
Ja wybrałabym średniowiecze - ale tylko pod warunkiem, że byłabym wiedźmą czy jak kto woli czarownicą ;) Oczywiście omijałyby mnie wszelkie polowania, gdyż moja wiedza i umiejętności pozwalałyby mi na unikanie takich niebezpiecznych sytuacji. Posiadałabym niesamowitą wiedzę, umiejętności odprawiania czarów, znałabym tysiące zaklęć, mieszkałabym w małym domku z ogrodem, w którym uprawiałabym mnóstwo ziół i roślin, które umiałabym odpowiednio spożytkować. Potrafiłabym wywierać wpływ na ludzi, już samo moje spojrzenie mówiło by wiele, czasem mogłabym manipulować ludzkimi emocjami. I tylko nosa nie miałabym spiczastego ;)
rakastan
napisał/a: rakastan 2010-02-23 22:03
Renesans - Odrodzenie

W tej epoce nastąpiły przełomy w różnych dziedzinach:
- wielkie odkrycia geograficzne,
- odkrycia z dziedziny medycyny,
- przemiany w literaturze (przewodnim hasłem jest maksyma Terencjusza:
"Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce".


Chciałabym móc się odrodzić w tej epoce. Cieszyć się życiem tak jak ówcześni ludzie. Uczestniczyć w życiu towarzyskim otoczonym pięknem wystrojów wnętrz, dobrych manier, bogato wyprawianymi ucztami, zabawami tanecznymi.
Może udałoby mi się poznać osobiście wielkich pisarzy: Williama Shakespeare albo Jana Kochanowskiego, których bardzo cenię. A Leonardo da Vinci może namalowałby mój uśmiech, a nie Mona Lisy.
Jednak największym moim marzeniem byłaby wyprawa u boku wielkiego odkrywcy Krzysztofa Kolumba. Uwielbiam wyzwania i podróże. Byłabym bardzo dumna, gdybym mogła przyczynić się chociaż w jakiejś niewielkiej mierze do odkrycia nieznanego lądu.
napisał/a: chomisia1 2010-02-23 22:38
Gdybym posiadała wehikuł czasu, na pewno przeniosłabym się do epoki średniowiecza.
Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Chciałabym być damą czyjegoś serca, mieć rycerza na koniu, który wybawiłby mnie spod zasięgu wroga. Kogoś, kto ślubowałby mi miłość i byłabym pewna, że tylko śmierć jest w stanie zmienić jego decyzję.
A nie to, co dziś...:mad:
napisał/a: ~kasik2207 2010-02-24 21:41
A ja bym chciała tak koło 1900 roku, aby spotkać się z Przybyszewskim i poznać smak krakowskiej bohemy tamtych lat. Pooglądać wstępy Zielonego Balonika. Żyć w epoce w której tworzy Wyspiański, Kasprowicz, Tetmajer. Uczestniczyć w wieczorach poetyckich. Poczuć smak Nirvany i życia bez ograniczeń - poszukiwania siebie i sensu wszechświata. Być tą femme fatale. Patrzeć na pojedynki. Żyć chwilo -móc powiedzieć "chwilo trwaj".
tygrysek82bu
napisał/a: tygrysek82bu 2010-02-25 13:51
Ja chciałabym cofnąć się do czasów średniowiecza, a dlaczego? Gdyż według mnie była to niezwykle romantyczna epoka: zamki, rycerze w lśniących zbrojach, pędzący do swych wybranek na dostojnych rumakach, wytworne bale, gdzie dziewczęta w przepięknych, bogato zdobionych sukniach zabiegały o względy kawalerów... cudowne czasy. Chciała bym wybrać się na jeden z takich bali, zauroczyć przystojnego księcia i przetańczyć z nim do białego rana...
W dzisiejszych czasach wszyscy są tak zabiegani i zajęci swoimi przyziemnymi obowiązkami, że w ich życiu nie ma czasu na chwilę zapomnienia... nawet mój ukochany książę coraz rzadziej obsypuje mnie pocałunkami, nie wspomnę już o komplementach czy kwiatach. Przecież nawet najzwyklejszy spacer po lesie czy po parku może przynieś niezwykłe chwile romantycznych uniesień...
napisał/a: ~radosna_wiosna 2010-02-25 19:18
Gdybym miała przenieść się w czasie, z pewnością wybrałabym starożytność w Sparcie. Kobiety miały tam wiele praw i choć nie posiadały tych samych przywilejów, co mężczyźni, na przestrzeni minionych wieków miały prawa porównywalne z tymi, które kobiety zdobyły dopiero po traktacie feministycznym J.S Mille'a.
Starożytność w Sparcie była surowa, jednak można było cieszyć się wolnością i wolnomyślicielstwem. Kobieta, której rodzice byli obywatelami tego państwa-miasta miała dobrze urządzone życie - zarówno pod względem małżeństwa, jak i samorozwoju. Nawet mężczyźni mogli liczyć się z jej zdaniem, a jej życie było nieuzależnione od męża z racji częstych wojen i wypadów - mogła więc sama zarządzać domem i niewolnikami, decydować o tym, czego chce się nauczyć i jak zestarzeć.
Może to banalne, aczkolwiek w obecnej sytuacji myślę, że w Sparcie kobieta miała połączenie dzisiejszej zachodnioeuropejskiej wizji bizneswoman z indyjskim tradycjonalizmem i rodziną na szczycie listy priorytetów.
napisał/a: wojk 2010-02-26 16:24
Barok. W dzieciństwie ukradkiem, pod kołdrą przeglądałem pamiętniki Casanovy. Nie umiałem czytać, więc skupiłem się na obrazkach. Bardzo dziwnie ubrani ludzie. Wspaniałe peruki, żaboty, krynoliny. I te biusty wydekoltowanych dam! Zastanawiałem się, dlaczego rodzice chowają przede mną taką fajną książkę. Nieco później odkryłem "Trzech muszkieterów". Jeszcze ciekawsze rysunki. Kapelusze z piórami, peleryny, konie, szpady. Byłem wtedy na etapie składania literek. Dzięki "Trzem muszkieterom" błyskawicznie nauczyłem się czytać. Wpadłem w tę książkę bez ratunku. Magiczna! Kiedy jechałem rowerem, wierzyłem, że siedzę na rumaku. Poganiałem go, naciskałem na pedały i zawsze kończyło się to wypadkiem. Zlatywałem z wierzchowca, waliłem głową o krawężnik. Bartuś Krawężnik, nazywali mnie koledzy, choć bardzo chciałem mieć ksywę Muszkieter. Chciałem wyglądać jak Atos, Portos i Aramis jednocześnie. Zapuściłem włosy, by się do nich upodobnić. No i fryzurę ala muszkieter noszę do dziś. Wiele fragmentów powieści Dumasa znam na pamięć. Czuję klimat tej książki. XVII-wieczna Francja jest mi bliska i dziwnie znajoma. Może byłem tam w poprzednim wcieleniu?
napisał/a: Ceres 2010-02-26 22:33
Podróże w czasie fascynują mnie do tego stopnia, że lubię fantazjować, że kiedyś znajdzie się ktoś kto dogłębnie zrozumie zasady rządzące czasem i sprawi, że takie podróże staną się częścią rzeczywistości. Wtedy mogłabym odwiedzać każdą epokę do woli. Ale jeśli dostałabym tylko jedną, jedyną szansę przeniesienia się do innego miejsca w czasoprzeszczeni, to bez wahania zostałabym we Współczesności - tyle, że cofnęłabym do czasów II wojny światowej i dalszych już powojennych lat. Chociaż inne epoki kuszą obyczajami i przeróżnymi cudownościami, to jednak czuję, że właśnie w czasach, które wybrałam byłabym naprawdę szczęśliwa. Każdy spędzony tam dzień byłby pełen niespodzianek i wzruszeń. Jako dziecko dużo czasu spędzałam z moją kochaną babcią, która gdy tylko mi się nudziło, opowiadała mi o swoim dzieciństwie i młodości. Te historie to dla mnie skarb, który po dziś przechowuję w sercu, bo niestety już nigdy nie będzie mi dane usłyszeć ich z ust mojej babuni:(. Dałabym wiele za możliwość zobaczenia tego wszystkiego o czym wielokrotnie, ale wciąż z niesłabnącym zainteresowaniem, słuchałam. Mogłabym osobiście poznać ludzi ze zdjęć z albumu o przyniszczonej błękitnej okładce, która pamięta dotyk moich dziecięcych rąk. To byłoby wielkie przeżycie dla mnie. Poznać prababcię i pradziadka, po którym tylko ja z całej rodziny odziedziczyłam miłość do koni. Albo mogłabym na własne oczy zobaczyć moją babcię, jako małą sześcioletnią dziewczynkę z warkoczami, której marzły ręce, gdy przesiedlali ich podczas II wojny światowej. A podczas którejś z kolei zimy mogłabym wraz z nią zajadać się (zamiast cukierkami) stwardniałym pokrojonym w paski miodem zebranym z pasieki pradziadka:). A we wakacje, podczas których skończyła dziesięć lat, starałabym się uchronić ją od psa, który ją wtedy pogryzł, a po którym do końca życia pozostały blizny na lewej nodze. Za kilka lat spotkałabym mojego przyszłego dziadka, który zmarł, gdy byłam niemowlakiem, a któremu zawdzięczam, jak mówi mój tata, charakter pisma. Żałuję, że nie miałam szansy go poznać. Ale dzięki podróży w czasie, nie ominęłoby mnie to szczęście. W międzyczasie odszukałabym moich przodków ze strony mojej mamy. O nich wiem jeszcze mniej, więc strasznie jestem ciekawa tego jacy byli. Z tej części rodziny, dziedziczę po kobietach kształt nosa. A może wreszcie odkryłabym po kim mam kolor oczu. I ile jeszcze przekazali mi w genach. Chyba niejednego bym się dowiedziała i nie raz popłakała ze szczęścia np. na ślubie własnej babci czy podczas chrztu mamy czy taty:). Co najważniejsze nigdy tam nie czułabym się samotna, bo zawsze otaczaliby mnie bliscy mi ludzie.
napisał/a: wersdi05 2010-02-28 13:45
Ciekawy temat. Każda epoka ma swoje zalety i wady. Chociaż nie. Wszystkie epoki mają mnóstwo wad i bardzo niewielką ilość zalet dostępnych tylko dla nielicznych. No bo w takiej starożytności. Szansa na wygodne życie w Rzymskiej prowincji były nikłe. No bo trzeba było być obywatelem rzymskim, wsławić się w jakiejś wojnie, albo jakimś talentem literackim się wykazać. A jak już się takie w miarę spokojne życie zapewniło, to przyszło jakieś powstanie, jakiś przewrót, jakaś wojna i wszystko szlag trafiał.
W średniowieczu nie lepiej. Spokojne życie mieli tylko... Właściwie to nikt nie miał spokojnego życia. Król bał się o swoje życie z rąk zamachowców, musiał chodzić na wojny i krucjaty. Rycerz tak samo. Chłop jeszcze gorzej. Poprzedni dwaj mieli przynajmniej pieniądze. To może ksiądz? No też nie. Mógł cię zabić albo heretyk, albo innowierca, albo inkwizycja. A jak nie któreś z powyższych to zaraza, która za jednym zamachem potrafiła pół europy wybić.
Później nie było lepiej. No może barok się nadawał do życia. Jakiś mały dworek w centralnej Polsce. Nie było by źle. Wino, miód, mięsiwa, gromadka dzieci, piękna żona. Żyć nie umierać. I wszystko by było wspaniale gdyby nie Szwedzi, Turcy, Ukraińcy, Niemcy i Rosjanie, którzy skutecznie ten sielski krajobraz zakłócali.
Skończyło się to wszystko rozbiorami i kolejną epoką, w której albo było się kolaborantem, albo emigrantem, albo biedakiem.
A potem nastała totalna zagłada w postaci Hitlera i Stalina, i do życia właściwe były tylko lata 90.
No właśnie. Wspaniałe lata 90. W końcu nastała epoka do życia. W końcu mamy wolność słowa, w końcu mamy demokrację, w końcu mamy stabilną gospodarkę. Jest wszystko co potrzebne do spokojnego życia. Czasów w których żyję nie zamieniłbym na żadne inne.