Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Konkurs "Bajki dla brzuszka"

napisał/a: Ankups 2008-07-09 16:07
Narodziny

W pewnej magicznej krainie,
Co z czarów wielu słynie,
Co kształt ma słodkiej gruszki,
Mieszkają malutcy chłopcy i maleńkie dziewuszki.

Nim jednak i Ty tam zamieszkałeś,
Wśród niebiańskich śpiewów u Boga fruwałeś,
Poili Cię, Kochanie, ambrozją i mlekiem,
Nim z Aniołka stałeś się człowiekiem.

Na najmniejszej świata planecie
Mieszkasz i Ty, moje ukochane Dziecię!
Wsłuchujesz się w rytm bicia mego serca,
A dziś wysłuchaj bajeczki mamy, nie mędrca.

Na najmniejszej świata planecie,
O której wspaniałości wieść daleko niesie,
Żył Książę Czekoladowy,
Na próbę męstwa, jak Ty niebawem, już gotowy.

By ujrzeć stęsknioną matulę,
Pokonać musiał swą słabość i wspiąć się na górę,
Przecisnąć przez magiczne przejście ciaśniutkie
I tchnienie wydać głośne wcale nie cichutkie!

Nie miał ni tobołkach w rączkach swych malutkich,
Nie miał ni nóżek obutych do wędrówek górskich,
Lecz odwagi miał tak wiele, że na wysiłek niepomny
Parł naprzód dzielnie, choć szlak był niedogodny…

Rączki i nóżki do brzuszka podkulił,
Główkę do piersi mocno przytulił,
Przeciskał się dzielnie przez górskie szczeliny,
Co straszną podczas próby wszystkie dzieciny.

Górska wspinaczka mieć końca nie chciała,
Czekoladowego Księcia mocno już zniechęcała,
Wtem promień słońca zajaśniał na szczycie,
Na naszego bohatera czeka więc kolejne przeżycie!

Na góry szczycie czeka nań wąziutkie przejście
Trudne więc będzie jego zdobycie…
Ulga ze strachem w serduszku małym się przeplata,
Lęk i radość główkę jednocześnie oplata.

Promyczki słonka cudnie jednak kuszą
Naszego Księcia i do tego zadania zmuszą!
Czekoladowy bohater wysiłku dokłada
Porażki ni on, ni jego mamusia nie zakłada!

Główeczkę już wypchał na świat roześmiany,
Bark jeden, drugi na świat niebawem także wydany,
I wreszcie brzuszek i nóżki wędrówką strudzone,
I wreszcie zmęczenie radością zwycięstwa zastąpione!

Wtem w słońcu pełnym głos się odzywa
I do okrzyku mężnego Księcia przyzywa:
W piersiach tchu brak, lecz nowonarodzony
Wydal okrzyk tak dźwięczny, jakby wędrówką niestrudzony!

Mleczna nagroda czekała na bohatera, czeka i Ciebie
Nie każ mamie zbyt długo czekać na siebie!
Gdy przyjdzie pora na wędrówki trudy,
Odwagę zbierz w serduszku i podejmij się próby!
napisał/a: channach 2008-07-10 11:30
A aniołki mówią mu dobranoc....

Mały ludzik mieszkający w małym oceanie, co raz większego maminego brzuszka, pewnego wieczoru stwierdził, ze nie jest sam.
Od pewnego czasu cichutko obok przycupnięty siedział mały człowiek, ale jakiś taki dziwny. Uśmiechnięty w białej szatce.
W chwili gdy maleństwo zwróciło na niego uwagę wyszczerzył swoje ząbki i rzekł: pozwól maleństwo, że opowiem Ci pewną historię. Historię Twojego życia i naszej rodziny. Może będzie troszkę smutna, ale chce byś wiedział jak bardzo rodzice Cię kochają....

Pani, w której brzuszku mieszkasz to Twoja mama, a pan, który każdego wieczoru całuje jej brzuszek to Twój tata. Są jeszcze młodzi, ale życie boleśnie ich doświadczyło.
Oni jednak zaparli się i postanowili życiu nosa utrzeć, ale po kolei.
Mieszkali sobie w różnych końcach kraju, aż pewnego dnia ich drogi splotły się przypadkowo. Uczyli się siebie i zaufania do ludzi bardzo długo. Po kilku latach postanowili, ze chcą być razem i pragną dochować się gromadki dzieci. Wbrew woli rodziców pobrali się pięknego wrześniowego dnia. Wierząc, że ich miłości nic nie pokona.
Tak bardzo ucieszyli się, gdy kilka tygodni później mamusia zobaczyła na teście 2 kreski i powiedziała: będziemy mieli dziecko!!!!!!!!!
Ich radość nie trwała długo, 2 aniołki odeszły do nieba, a mama z Tatą długo za nimi płakali....
Jednak ich pragnienie dziecka było większe niż rozpacz, która spowiła ich serduszka. Wbrew przerażeniu i obawom postanowili spróbować jeszcze raz.... I stąd wziąłem się ja.... Tak jestem Twoim starszym bratem. Tym razem rodzice nie cieszyli się tak bardzo, bo czasami chmurki strachu przesłaniały im słońce, ale wierzyli, ze się uda. Płakali, gdy kopałem, śmiali się gdy miałem czkawkę. Wszystko z wielkiej radości i miłości, o której zapewniali mnie w każdej sekundzie. Aż pewnego dnia okazało się, ze zaczynam umierać w mamy brzuszku. Lekarze wyciągnęli mnie na siłę. Ale była radość żyłem. Niestety byłem bardzo chory. Nad niebem rodziców znów zawisły chmury rozpaczy. Stali co dzień przy moim inkubatorze, modląc się o cud. Cud się nie stał. Pozwolili mi odejść i teraz jestem Aniołkiem.
Teraz czekają na ciebie. Płaczą i śmieją się na zmianę.
Całują Twoje zdjęcie, które zrobił Pan doktor, niedługo usłyszysz, co do Ciebie mówią. I kochają Cię już nad życie.
Pamiętaj, że zawsze po burzy wychodzi słońce, ty jesteś dla nich słońcem i zrobią wszystko byś nawet mimo życiowych burz był szczęśliwy. Oni nauczyli się, ze życie trzeba pokochać takie, jakim jest i umieć się cieszyć nawet okruchami słońca spadającymi na ziemie. A teraz śpij maluszku i bez względu na wszystko pamiętaj.: Rodzice Cię kochają, a ich miłość nie zna nawet bariery śmierci, ja czuwam, a słońce i tak w końcu kiedyś wyjdzie zza chmur... dlatego nie można się nidgy poddawać.
Wypowiedziawszy te słowa, mały, ubrany w białe szatki aniołek znikł....pozostały po nim tylko słowa: nie wolno się poddawać, bez względu na wszystko
napisał/a: czarnyXtata 2008-07-10 18:20
Słonko rano zaświeciło
Pójść na piknik będzie miło
Wszystkie zbiorą się zwierzęta
Każdy musi zapamiętać
By ze sobą wziąć koszyczek
Trochę jadła, wody łyczek
Jakieś małe zabaweczki
Kulki, piłki i kredeczki
Każdy sam coś narysuje
I naturę odwzoruje
Dwa zajączki wstały żwawo
Zachęcone są zabawą
Każdy z nich był jeszcze mały
Na piknikach nie bywały
Pierwszy raz je zaproszono
Będzie zwierząt spore grono
Mnóstwo zabaw przewidziano
Piknik się zaczyna rano
Mama z półki zielnik zdjęła
Pakowaniem się zajęła
Zielnik będzie nam pomocny
By odróżnić świerk od sosny
Idą sobie w las zające
Piknik jest na dużej łące
Pośród kwiatów i motyli
Wszyscy miejsce to lubili
Malcy rozłożyli kocyk
Postawili z jadłem koszyk
Teraz zjemy sobie smacznie
Bo zabawa wnet się zacznie
Będą różne zgadywanki
A w nagrodę piękne wianki
Mama będzie punktowała
Kto dziś wygra temu chwała
Co tam rośnie kto nam powie
To zioło się miętą zowie
Z mięty pyszna jest herbatka
I dla wnusia i dla dziadka
Piję gdy mnie boli brzuszek
Zgadł masz misio obżartuszek
A cóż tam pod lasem rośnie
Tuż przy karłowatej sośnie
Kapelusik ma czerwony
W kropki białe ustrojony
Stoi dzielnie niczym żołnierz
Ma przepiękny biały kołnierz
To muchomor jest trujący
Niebezpieczny choć nęcący
Grzybów takich nie zrywamy
Dla ozdoby zostawiamy
A te kulki fioletowe
Czy to krzaki jagodowe
Na pierogi doskonałe
Koniec leśnej zgadywanki
Dla zwycięzców już są wianki
Więc zwierzęta się cieszyły
Piknik nasz był bardzo miły
Las jest taki tajemniczy
Cuda dziwy trudno zliczyć
Gdy się w szkole będą pytać
Już nie musisz tomów czytać
Każdą poznasz wnet roślinę
I jagodę i malinę
grzyby które są trujące
Rozpoznałeś sam na łące
Zielnik w lesie się przydaje
Uczymy się co kryją gaje
napisał/a: mmimm 2008-07-10 19:54
Z siedmioma górami, za siedmioma lasami żyła sobie księżniczka. Była piękna jak aniołek więc wszyscy wołali na nią Anielka. Królewna Aniela, tak jak prawie wszystkie królewny, mieszkała w wysokiej wieży. Była to bardzo, bardzo wysoka wieża. Na szczycie wieży była komnata, a prowadziły do niej sto dziewiędziesiąt trzy stopnie. Były to przy tym bardzo strome i kręte schody, z jakich najłatwiej można spaść. I pewnie dla tego księżniczka nie schodziła zbyt często do swego ogrodu. Po prostu wolała wyglądać przez okno, chociaż - nie wiadomo dlaczego - nikt nigdy w pobliżu wieży nie przechodził i nikt nie przejeżdżał. Tylko czasem przebiegał tamtędy jakiś zabłąkany zając. jednak któregoś dnia, kiedy księżniczka przymierzała przed lustrem swoje najładniejsze korale, usłyszała, że ktoś śpiewa. Co prędzej pobiegła więc do okna. Drogą tuż pod wieżą szedł czarno ubrany kominiarczyk. Na głowie miał piękny nowy cylinder, a na ramieniu niósł drabinę.
"Nie jestem pewna, czy w mojej wierzy są kominy do czyszczenia" - pomyślała księżniczka - "Ale przecież i tak mogła bym z nim porozmawiać"
Kominiarczyk zdjął z ramienia drabinę i oparł ją o mur. Potem podszedł do małej studzienki w murze. Nabrał w złożone dłonie wody ściekającej ze studzienki i zaczął chciwie pić. Był widać bardzo spragniony.
- Chyba zawołam tego kominiarczyka postanowiła księżniczka.
Ale zanim zdążyła otworzyć usta, zdarzyła się rzecz nieoczekiwana i dziwna: zamiast kominiarczyka przy studzience stał czarny, kłapouchy osiołek. Z brody ciekły mu jeszcze krople wody. Księżniczka od razu zrozumiała że woda w studzience jest zaczarowana. I że po wypiciu tej wody kominiarczyk zmienił się w osiołka. Krzyknęła więc tylko najgłośniej jak umiała:
- Hej! Czy możesz znów być kominiarczykiem?
Ale osiłek nic nie odpowiedział, tylko spokojnie zaczął skubać kępki zielonej trawy i kwiatów, a potem znów zabrał się do skubania liści na młodziutkich jabłonkach. I to nie tylko liści. W pewnej chwili udało mu się dosięgnąć wiszącego na gałęzi dużego czerwonego jabłka. Odgryzł jeden kawałek, potem drugi, trzeci…..Kiedy już zjadł całe jabłko, znów stało się coś dziwnego: zamiast czarnego osiołka stał na tym miejscu czarno ubrany kominiarczyk.
- Hej! – Krzyknęła jeszcze raz księżniczka – Hej! Czy to jabłko cię odczarowało?
Ale kominiarczyk widać i tym razem nie usłyszał wołania z wysokiej wierzy. Jakby nigdy nic, wziął znów na ramię drabinę i śpiewając swoją kominiarską piosenkę szybko pomaszerował dalej.
- Szkoda że poszedł – zmartwiła się księżniczka – Przecież zupełnie nie wiadomo jak prędko znów ktoś będzie tędy przechodził.
Na wszelki wypadek włożyła swoją najładniejsza sukienkę i najładniejsze pantofelki. Zawiązała niebieskimi wstążeczkami krótkie warkoczyki i poprawiła koronę, która ciągle przekrzywiała się na lewe ucho. Zawiesiła taż na szyi najładniejsze korale. I właśnie kiedy księżniczka otwierała swoją najładniejszą parasolkę w kropki usłyszała śpiew:
Do drzwi wszystkich ciągle pukam
Anielko
Przez świat idę i ciebie szukam
Anielko
Świat przeszedłem dookoła
Anielko
Ciebie tylko ciągle wołam
Anielko
- Ach to mnie ktoś szuka – ucieszyła się księżniczka – Być może to jest królewicz.
I szybko podbiegła do okna. Ależ tak. Z oddali nadchodził królewicz. Można było go od razu poznać po błyszczącej w blasku słońca koronie. Coraz wyraźniej słyszała jego piosenkę:
W szczęście trudno mi uwierzyć
Anielko
Że znalazłem cię w tej wieży
Anielko
- Ach – zawołała radośnie księżniczka i chwyciła swoją najładniejszą parasolkę w kropki, szybko zaczęła zbiegać na dół po prawie dwustu schodkach i to bardzo krętych i stromych. Ale na dole czekała ją smutna niespodzianka. Zamiast królewicza przy starej studzience stał mały i bury osiołek. Na jego łebku lśniła złota korona.
- Oczywiście byłeś tak nieostrożny że napiłeś się wody z zaczarowanej studzienki. – szepnęła zrozpaczona księżniczka – co teraz będzie? Po pierwsze: jest to woda okropnie zimna więc mogłeś się zaziębić. Po drugie: jest to woda okropnie zaczarowana i w skutek tego stałeś się osiołkiem. Na szczęśceła księżniczka. I w jednej chwili wskoczyła na grzbiet zasmuconego, burego osiołka.
- Pędź osiołku, biegnij ile masz siły.
Tak więc zaczęła się pogoń. Czerwone jabłko toczyło się po wąskich polnych dróżkach i po szerokich drogach, mijało lasy i zagajniki, turlało się po dużych mostach i małych mosteczkach.
- Ach prędzej, prędzej osiołku – szeptała księżniczka – musimy schwytać to jabłko
A ono toczyło się dalej i dalej, aż wreszcie wpadło na ulice jakiegoś miasteczka. Podskakiwało po kamieniach, którymi były wybrukowane wąskie uliczki i toczyło się w stronę rynku. Tuż za jabłkiem biegł bardzo już zmęczony osiołek z królewną na grzbiecie. Wjechali na rynek. Pełno tu było straganów z pieczywem, ubraniami, płótnem, garnkami i owocami. Jabłko tym czasem toczyło się szybko, coraz szybciej, wreszcie z całym rozpędem wpadło w stos jabłek, ułożonych na ziemi. Obok na niskim stoliku siedziała gruba straganiarka.
- Stój. Ach stój osiołku. – zawołała księżniczka. Zeskoczyła z grzbietu osiołka, podbiegła do straganiarki.
- Dzień dobry pani – pomiędzy te jabłka które pani sprzedaje wpadło nasze jabłko – zaczarowane. Czy mogę je zabrać?
- Ho ho zaczarowane jabłko? – zdziwiła się straganiarka – A jak ono wygląda?
- Jest czerwone – szepnęła księżniczka
- Czerwone powiadasz? Czerwone? A to dobre. Przecież moje wszystkie jabłka są czerwone!
Rzeczywiście wszystkie były czerwone. Tak samo czerwone jak to zaczarowane. Więc jak odnaleźć między nimi to które miało by odczarować burego osiołka aby znów stał się królewiczem? Księżniczka pomyślała przez chwilę.
- Nie ma rady – zawołała – musisz zjeść jedno za drugim czerwone jabłka, dopóki nie natrafimy na to zaczarowane.
- Bardzo nie lubię jabłek – stękną w oślim języku bury osiołek
- Trudno. Jabłka są bardzo zdrowe i na pewno ci nie zaszkodzą. Chyba że już do końca życia chcesz zostać osiołkiem
- Hhhiiiiiiiiiiii – zarżał w odpowiedzi bury osiołek, co oznaczało że za nic w świecie nie chciałby zostać w oślej postaci
- Czy wobec tego mogła by nam pani sprzedać trochę jabłek? – spytała księżniczka – Nie mam co prawda pieniędzy ale mogła bym dać pani za to moją parasolkę
- Dobrze dam ci jabłek za parasolkę – zgodziła się straganiarka.
Biedny bury osiołek zaczął zaraz jeść jabłka ale ciągle był osiołkiem
- Musisz próbować dalej – westchnęła księżniczka. I podała straganiarce korale.
Osiołek zabrał się więc znów do jedzenia. Ale i tym razem wśród kupionych jabłek nie było tego zaczarowanego. Kupiła więc jeszcze księżniczka jabłek za swój pierścionek, potem oddała straganiarce niebieskie pantofelki, potem wstążki z warkoczyków. Osiołek posłusznie jadł jabłka, jedno za drugim. Zjadł ich wreszcie tak dużo że zaczął się robić coraz grubszy i grubszy. Już nawet nie chciał patrzeć na czerwone jabłka. Być może nie zjadłby już ani jednego więcej gdyby nie to że księżniczka bardzo go o to prosiła. Wreszcie zostało już tylko kilka jabłek.
- Na pewno wśród nich jest to zaczarowane – zawołała księżniczka – ale nie mam już nic do oddania. Została mi tylko moja złota korona.
- Niech będzie korona – machnęła ręką straganiarka
I oddała księżniczce ostatnie jabłka
Było ich pięć, jedno trochę nadgryzione.
- Zostawimy to nadgryzione na sam koniec. Ono chyba nie jest zaczarowanie.
Zjadł więc osiołek jedno czerwone jabłko i nic. Zjadł drugie i nic. Zjadł trzecie i ciągle jeszcze nic.
- To czwarte na pewno jest zaczarowanie sam się przekonasz
Ale niestety i czwarte jabłko nic nie pomogło. Księżniczka podała więc osiołkowi ostatnie jabłko, to nadgryzione. Osiłek smutnie kiwną głową. Już mu było wszystko jedno. I na raz…. Ledwie osiołek skończył jeść to ostanie nadgryzione jabłko, w jednej chwili znów stał się królewiczem. Tylko nie tak zupełnie. Bo głowa pozostała nadal głowa burego osiołka. Na rynku rozległ się śmiech
- Patrzcie, patrzcie chłopaka z oślą głową
- I co teraz będzie? – ręce księżniczka – dlaczego nie jesteś zupełnie odczarowany:
Biedny królewicz nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Stał ze zwieszoną oślą głową a po burym pyszczku spłynęły mu łzy.
- Och nie płacz. To pewnie dla tego że jabłko było nadgryzione. Ale lubię cię, nawet gdy masz oślą głowę. – zawołała księżniczka. A potem objęła go za szyję i pocałowała w bury zapłakany pyszczek. I tego widać było trzeba by czary były czarami do końca. Bo zaraz potem zamiast oślej – królewicz miał już własną głowę. Stał przed księżniczką wesoły i roześmiany.
- w szczęście trudno mi uwierzyć Anielko – zawołał tak jak w swej piosence.
A mały kominiarczyk który właśnie zdążył oczyścić wszystkie kominy w miasteczku przybiegł na rynek
- Nie pij już nigdy wody ze starych studzienek królewiczu – ostrzegał
- Nigdy – zawołał królewicz
Uśmiechną się do księżniczki i oboje poszli najszerszą ulicą miasteczka trzymając się za ręce
napisał/a: ~darma 2008-07-11 09:16
W dalekiej krainie mieszkała królowa, król i księżniczka. Lecz tak się nieszczęśliwie złożyło że król ciężko zachorował i zmarł. Królowa została sama z córeczką. Kiedy księżniczka dorosła została zaręczona z księciem z dalekiego królestwa. Gdy zbliżał się dzień ślubu księżniczka wyruszyła w daleką drogę w towarzystwie swojej służącej. Zanim jednak wyjechała dostała na pożegnanie od swojej matki chusteczkę na której było trzy kropelki jej krwi.
- Ta chusteczka będzie cię chroniła - powiedziała
Księżniczka wsiadła na konia, pożegnała się z matką i odjechała. Jadąc zachciało jej się pić. Więc gdy przejeżdżałą koło strunyka powiedziała do swej służącej:
- Czy możesz podać mi wody żebym się napiła?
- Zejdź z konia i sama sobie weź - powiedziała służąca
Księżnicza zeszła z konia i podeszła do rzeczki. Kiedy nachyliła się by nabraź wody do swego kielicha trzy kropoelki krwi które były na jej chusteczce powiedziały:
- Gdyby twoja matka to widziała to serce pękło by jej z żalu
Gdy księżniczka zaspokoiła pragnienie wsiadła na konia i pojechała dalej.
Jadąc zachciało jej się pić. Więc gdy przejeżdżałą koło strunyka powiedziała do swej służącej:
- Czy możesz podać mi wody żebym się napiła?
- Zejdź z konia i sama sobie weź - powiedziała służąca
Księżnicza zeszła z konia i podeszła do rzeczki. Kiedy nachyliła się by nabraź wody do swego kielicha trzy kropoelki krwi które były na jej chusteczce powiedziały:
- Gdyby twoja matka to widziała to serce pękło by jej z żalu
Gdy trzeci raz zachciało jej się pić znów poprosiła służącą o wodę:
- Czy możesz podać mi wody żebym się napiła?
- Zejdź z konia i sama sobie weź - powiedziała służąca
Księżnicza zeszła z konia i podeszła do rzeczki. Kiedy nachyliła się by nabraź wody do swego kielicha chusteczka z trzena kropelkami krwi wypadła jej i odpłynęła z nurtem rzeki.
Zauważyła to służąca która natychmiast wykorzystała sytuację:
- Już cię matka chronić nie możę - powoedziała - Od tąd to ja będę księżniczką a ty służącą
Biedna księżniczka nie mogła nic zrobić. Założyła szaty służacej i pojechały dalej. Gdy dojechały na miejsce służąca przebrana za księżniczkę zajęła miejsce przy boku księcia. Natomiast prawdziwa księżniczka została wysłama do pasienia gęsi. Jednak jej uroda była niezwykła. Król miał pewne podejrzenia ale że gądiareczka nic nie mówiła to i on się nie dopytywał. Nabrał jeszcze większych podejrzeń żę coś jest nie tak kiedy służąca przebrana za księżnieczkę nie umiała tańczyć, posługiwać się sztućcami. Zawołał do siebie gąsiareczkę
- Ty jesteś prawdziwą księżniczką? - zapytał
Lecz gąsiareczka nie odpowiedziała.
- Widze że jesteś smutna i coś cię trapi - westchną - mi możesz powiedzieć.
Lecz gąsiareczka tyko westchnęła
- Obiecałąm że niekomu niec nie powiem
Król był jednak sprytny. Powiedział dziewdczynce że może wejdzie do dużego pieca i jemu się wyżali. On nikomu nie powie bo nie umie mówić. Gąsiareczka weszła do pieca i zaczęłamu opowiadać jak to jechała i zgubiła chusteczkę od mamy i że służąca ja zmusiła aby zamieniły się miejscami....Król jednak wszystko słyszał bo stał przy ruże która prowadziła od pieca. Natychniast wygonił fałszywą księżniczkę ze swojego kraju. A prawdziwa księżniczka żyła od tąd u boku księcia długo i szczęśliwie
napisał/a: Glizda6 2008-07-11 13:37
Był piękny majowy dzień, słonko wisiało wysoko na niebie i jaskrawym blaskiem oświetlało cały świat, a malutkie chmurki powolutku fruwały na spokojnym, błękitnym niebie ciągle zmieniając swoje kształty.
W tęczowej dolinie dzień mijał, jak co dzień. Każdy mieszkaniec tego bajecznego, barwnego miasteczka wstaje tuz przed świtem, w pośpiechu myje się dokładnie najpierw zęby, później ręce, nogi, uszy i szyję poczym ubiera w kolorowe stroje, obowiązkowo kapelusz z barwną wstążką i wygodne buty, a gdy tylko słońce wyjrzy zza horyzontu wychodzi z domu z uśmiechem na twarzy i żwawym krokiem pędzi na tęczowy przystanek autobusowy, który codziennie rano i wieczorem objeżdża całe miasto zabierając po kolei wszystkich mieszkańców Tęczowej Doliny do pracy. Trasa tęczowego autobusu prowadzi przez sześć głównych ulic Tęczowej Doliny. Autobus rusza z ulicy Czerwonej, na której można zobaczyć wspaniałe ogrody pełne kwiatów we wszystkich odcieniach czerwieni, są tam maki, tulipany a z balkonów małych czerwonych domków zwisają girlandy karminowych pelargonii. Następnie autokar okrąża ulice Pomarańczową, gdzie wszystkie domy, drzewa i klomby są koloru soczyście pomarańczowego. Kolejna ulica, jaką mija tęczowy autobus to ulica Żółta gdzie przy każdym ganku mieszkańców witają roześmiane, ogromne słoneczniki. Na końcu ulicy żółtej znajduje się mały mostek prowadzący wprost na ulicę Zieloną, przy której znajduje się ogromny plac cały porośnięty soczystą trawą starannie i regularnie strzyżoną przez domowników Tęczowej Doliny. Ulicę Zieloną przecina prostopadle ulica Niebieska, która szczególnie w upalne dni przyciąga do siebie wszystkich tęczowych mieszkańców wabiąc ich pięknym lazurowym jeziorem, w którym można się skutecznie ochłodzić. Ostatni przystanek tęczowej linii autobusowej to ulica Fioletowa znajdująca się w samym centrum Tęczowej Doliny. Ulica Fioletowa to miejsce pracy wszystkich tęczowych ludków. Na tej najdłuższej z ulic kolorowego miasteczka znajduje się pełno fabryk, przeróżnych zakładów produkcyjnych, sklepów, kramów, straganów oraz innych atrakcji. Zjeżdżają się tu mieszkańcy wszystkich okolicznych miast, miasteczek i wiosek chcąc korzystać z usług tęczowych mieszkańców. Każdy mały tęczowy ludek jest fachowcem w swojej dziedzinie a swoją pracę wykonuje bardzo chętnie, sumiennie i dokładnie. Pani Monika mieszkająca przy ulicy Czerwonej pracuje w maleńkiej kawiarni, którą odziedziczyła po swojej starszej przyjaciółce Paulinie. Specjałem pani Monika jest kolorowa kawa, którą potrafi przyrządzić tylko on a receptura tego wyśmienitego, chwalonego przez wszystkich trunku jest pilnie strzeżoną tajemnicą. Tuż za kawiarenką znajduje się zakład pewnego wyśmienitego artysty Wojtka mającego swój dom na ulicy Żółtej, który całymi dniami miesza farby lub gips, maluje obrazy przedstawiające Tęczową Dolinę i jej mieszkańców, rzeźbi posągi, projektuje różne przedmioty. Jego dzieła są tak śliczne, że każdy marzy o tym by mieć u siebie którąś z jego prac albo by zrobił coś specjalnie dla niego. Wojtek uwielbia także modę, różnobarwne piękne stroje, kapelusze, buty, rękawiczki, o to dba pewna szanowany w całym miasteczku krawcowa Joasia mająca swój niewielki zakład krawiecki na końcu Fioletowej ulicy. Joasia od najmłodszych lat szyła, haftowała, dziergała na drutach i nikt, nigdy nie miał wątpliwości, że zostanie fantastyczną krawcową. Joasia szyje spodnie, bluzki, sukienki oraz wiele innych elementów garderoby natomiast po wygodne i ładne buty należy zwrócić się do szewca pana Darka. Pan Darek to starszy człowiek, już od wielu lat pomarszczony jak śliwka, lekko przygarbiony, podpierający się laską w kolorowe paski z wielkimi grubymi okularami na zakrzywionym nosie. Mimo swojego sędziwego wieku nadal drzemie w nim młody, pełen wigoru i życiowej werwy chłopaczek. Jest on ulubieńcem najmłodszych mieszkańców doliny gdyż jak nikt potrafi opowiadać baśniowe historie o smokach, piratach i poszukiwaczach skarbów. Na Fioletowej możemy znaleźć także, firmę budowlaną pana Adasia, zegarmistrza Łukasza, który ciągle się gdzieś śpieszy, cyrk kierowany przez piękną Emilkę, o której względy zabiegają wszyscy kawalerzy Tęczowej Doliny oraz zakład fryzjerski, kwiaciarnie, kino, piwiarnię, pocztę i wiele, wiele innych atrakcyjnych zakątków. W Tęczowej Dolinie wszyscy bardzo się lubią, szanują i darzą wzajemną sympatią, chętnie pomagają sobie nawzajem i z radością spędzają wspólnie wolny czas grając w szachy, kopiąc piłkę lub rozmawiając. Gdy autobus dojeżdża na ulicę Fioletową wszyscy otwierają swoje małe i duże i firmy i zaczynają pracę. Pani Monika parzy kawę, Wojtek maluje kolejny obraz, Joasia szyje sobie i pani Monice nowe sukienki na lato, pan Darek przybija obcasy do butów i jednocześnie opowiada dzieciom niestworzone historie, Adaś planuje budowę nowego mostu, zegarmistrz Łukasz nakręca stary zegar, Emilka ćwiczy akrobacje. Wszyscy są tak pochłonięci swoimi zajęciami, że nie zauważają, iż kino „Tęcza” prowadzone przez dwóch nicponi Leona i Bogusia nie zostało dzisiaj otwarte. Dopiero po dłuższej chwili kwiaciarka Pola, która właśnie chciała sobie zrobić przerwę i obejrzeć nowy film zorientowała się, że kino nadal jest zamknięte na cztery spusty a po Leonie i Bogusiu ani śladu. Pola ruszyła, więc na poszukiwania dwójki przyjaciół, nie trwało to jednak zbyt długo gdyż ujrzała ich tuż za rogiem, podbiegła do nich i zapytał:
- Hej chłopaki! Co z wami? Dlaczego nie idziecie otworzyć kina?
Jednak Leon i Boguś stali niczym betonowe słupy i chyba w ogóle nie usłyszeli ani nie zauważyli obecności koleżanki, ich jasne oczy były wpatrzone w jeden punkt, usta mieli rozwarte ze zdziwienia a ciała sztywne jak kamień.
- O co chodzi? – Zapytała ponownie Pola. Boguś uniósł rękę do przodu i wyprostował wskazujący palec, w ten czas oczom kwiaciarki ukazało się coś czego nigdy nie widziała cała okolica otaczająca ulice Fioletową stała się zupełnie bezbarwna, biała jak kolorowanka widać było tylko czarne kontury drzew, kwiatów i budynków. Stali przez chwilę w trójkę wpatrując się z zapartym tchem w dziwny obrazek.
- Musimy coś zrobić! – Wykrzyknął nagle Leon.
- Chodźmy do pana Darka on na pewno będzie wiedział, o co tu chodzi.
Pan Darek spokojnie wysłuchał ich historii i powiedział, że takie coś zdarzyło się już kiedyś i nie ma się, o co martwić, po prostu kolory uciekły na tęczę i wystarczy wziąć pędzle i pomalować wszystko tęczowymi farbami na nowo. Trochę spokojniejsi Leon, Boguś i Pola poszli, więc do malarza Wojtka opowiedzieć o tym, co zobaczyli i pożyczyć od niego pędzle.
- To niesamowite wykrzyknął Wojtek! Idę z wami! To dla mnie wyzwanie!
Wziął całą torbę pędzli i poszedł z nimi na miejsce bez kolorów. Jego reakcja była taka sama jak reakcja trójki przyjaciół również stanął osłupiały. Gdy jego szok minął wzięli się wspólnie do roboty i zaczęli malować świat. Pola zabrała się za motylki, Leon za drzewa, Boguś dokładnie malował trawę a Wojtek Niebo, słońce i chmury. Do malowania przyłączyli się pozostali mieszkańcy Tęczowej Doliny: Emilka, Monika i Asia. Ta praca zajęła im cały dzień nim się obejrzeli a świat znowu zmieniał kolory, zaczął trochę ciemnieć, ale tym razem nie z powodu uciekających kolorów, lecz z powodu nadchodzącej nocy. Zmęczeni, ale dumni z siebie poszli na przystanek wsiedli do autobusu i znowu przemierzali kolorowe ulice miasta. Najpierw Niebieską, później Zieloną, Żółtą, Pomarańczową i Czerwoną. Gdy mieszkańcy byli już w swoich domach jedyne, o czym marzyli to długi, relaksujący sen. Każdy położył się do swojego łóżeczka utulił głowę do swojej mięciutkiej poduszeczki, zakrył się swoją pochwą kołderka i spał, spał, spał aż do ranka... Ty też mój skarbie malutki spij spokojnie, jutro czeka nas kolejny fascynujący dzień. Kocham Cię.
napisał/a: Poszukiwana 2008-07-11 19:07
"O pozytywce z kołyski"


W drewnianej kołysce,na białym materacyku okrytym kocykiem niebieskim leżała pozytywka.Pozytywka ta miała kształt małego,żółtego słoneczka.Miała piękne czarne,świetliste oczka i uśmiech promienny,a także sznureczek,dzięki któremu uruchomić ją można było bez trudu.Gdy z brzuszka słoneczka się sznureczek wyciągnęło..zaczynała grac cudną melodyjkę,niestety zawsze tą samą.Włączał ją każdy kto obok kołyski przechodził,to mama, to tata, nawet babcia czasami,a pozytywka z każdym kolejnym uruchomieniem smutniała coraz bardziej i bardziej..
Pewnego dnia stało się coś niespodziewanego... w kołysce obok pozytywki położone zostało malutkie dziecko.. niemowlę o pełnej twarzyczce ubrane w białe śpioszki z czapeczką cieniutką na głowie z pod której widać było ciemne włoski.Niemowle leżało nieruchomo,widać było tylko dzięki poruszającej sie klatce piersiowej jego płytki oddech...
Do pokoju wszedł tata,postanowił uruchomić pozytywkę,która gdy tylko taty ręka się do niej zbliżyła,posmutniała w obawie,że znów zagrać jej karzą melodię,tę samą..tę którą jako jedyną grać potrafiła.zadrżała w obawie,że melodia ta nie spodoba się maleństwu które tak słodko i niewinnie spało obok.Nic jednak nie mogła zrobić... tata pociągnął za sznurek i muzyka spokojna zaczęła płynąć z żółtego brzuszka pozytywki.
Niemowlę lekko sie poruszyło... Pozytywka parzyła na nie ciekawym okiem,a gdy na twarzy malca ukazał się promienny uśmiech i ona uśmiechnęła się i nie protestowała by tata pociągnął za sznureczek raz jeszcze..i kolejny...i kolejny raz.
Po kilku miesiącach malec był już na tyle duży,by samemu móc wyciągać sznureczek z pozytywki i rozmarzony słuchał jej gdy tylko miał taką okazje.Trzymał ją w jednym ręku...drugą ręką pociągał delikatnie za sznurek i muzyka płynęła z pozytywki jak zaczarowana.
Inne zabawki sie dla malca nie liczyły zupełnie...zabierał ją wszędzie , a gdy nie mógł odnaleźć jej w zasięgu wzroku,dawał okrzykiem głośny sygnał niezadowolenia i z pomocą przychodziła mama lub tata którzy pomagali odnaleźć zgubę.
Malec rósł i rósł... ciągle ze swoją kochaną pozytywką przy boku... a gdy nauczył się mówić,przytulił ją mocno do siebie,pociągnął za sznureczek i wyszeptał do niej "Nikomu Cię nigdy nie oddam,moja melodyjko".
Pozytywka uśmiechnęła się szeroko i służyła mu jeszcze przez długi czas jako towarzysz wielu przygód..a co najważniejsze, jako uspokajająca przytulanka która jak nikt inny potrafiła ukołysać go swa piękną melodyjką do snu.
napisał/a: angie300 2008-07-12 12:05
Redakcja napisal(a):Kochane Brzuchatki :)
Na początek małe wyjaśnienie: zgodnie z regulaminem konkursu, laureaci otrzymują na swoją prywatną skrzynkę forumową informację o wygranej, jak również Redakcja zamieszcza wyniki w wątku konkursowym do ogólnej wiadomości wszystkich forumowiczek.
Po przeczytaniu wszystkich zamieszczonych przez Was bajeczek i wierszyków, Redakcja miała naprawdę ciężki wybór. Dokonując wyboru laureatek, braliśmy pod uwagę tylko i wyłącznie treść bajeczek zamieszczonych na forum (nie fakt urodzenia bliźniąt czy status społeczny matki).
Jednogłośnie stwierdziliśmy, że pierwsze miejsce należy się osobie o nicku: baska_2 (za przepiękną i mądrą bajeczkę-rymowankę o Bronku-leśniku i Oli). Baska_2 otrzymuje 41-elementową wyprawkę dla dziecka oraz elektroniczną nianię.
Pięć nagród pocieszenia (czyli zestaw dla dziecka: śpioszki niemowlęce + kaftanik) trafiają do następujących osób:
1. soczek
2. alina-dziewczyna
3. ivon31
4. doriz
5. Wiewiórka???
Do tych nagród dołączone zostaną również produkty firmy Merck sp. z o.o. - Feminatal 800 Metafolin® i Feminatal 400 Metafolin® + DHA.

Ale to jeszcze nie koniec nagród. Wybór był naprawdę trudny, zamieściliście tyle pięknych bajeczek, że postanowiliśmy przyznać dodatkowo aż 8 nagród-niespodzianek ufundowanych przez Redakcję Babyonline.pl. Oto lista nagrodzonych osób:
ewachem, czarny-tata, channach, angie300, RUDZINKA11, Poszukiwana, ewe0005, zwierzaczek.

Serdecznie gratulujemy zwycięzcom i zapraszamy wszystkich do dalszego udziału w naszej zabawie!

Pozdrawiamy,
Redakcja Babyonline.pl




Ale sie cieszę. Zupełnie sie nie spodziewałam, że mam szansę na jakąkolwiek nagrodę. Bardzo, bardzo dziękuję. Pozdrawiam wszystkie forumowiczki.:)
napisał/a: Poszukiwana 2008-07-15 17:52
A cóż tu tak ucichło?
Wszystkie się zaczęły rozdwajać czy jak?
Mnie na razie jakoś brak weny trzyma...ale jak tylko wpadne na jakiś genialny pomysł,to zaraz coś naklikam znowu,wszak to ostatnie dni mówienia "do brzuszka" ;)
napisał/a: sobczakowa 2008-07-15 21:23
Witam, długo nie pisałam na forum, bo niestety nie mogłam... ale skorzystałam z długopisu i kartki i coś naskrobałam.... na początek chciałabym pogratulować wszystkim dziewczynom pięknych bajek i wygranych :) sama bym nie wiedziała, którą z bajek wybrać :)

A to jedna z bajek dla mojego Kubusia, który urodzi się za dwa i pół miesiąca:)

Nasz kochany misio,
Mamy, taty pysio,
Masz już siedem miesięcy,
Jak kolorów tęczy,
Kiedy rano wstajesz,
Wołasz wszystkich na śniadanie,
Potem leżysz z mamusią,
I przypominasz o sobie
Kręcąc intensywnie pupą;),
Wtedy wołasz: tu jestem!
Mama głaszcze cię po brzuszku,
Opowiada bajkę dla pączuszka.
Kiedyś lat temu,
Mama i tata się poznali,
Nie byli siebie pewni,
Aż w końcu się zakochali.
Z miłości Bóg połączył tych dwoje,
I zabysła tęcza kolorów,
Tysiąc motyli i kwiatów,
Ogłosiło tę nowinę światu.
Miłość dwie połówki złączyła w całość,
I dała misiowi życie,
W brzuszku mamy.
Teraz tato się raduje,
Codzień misia głaszcze i całuje.
Ty kochanie nasze,
Kopiesz, podskakujesz,
Dajesz znać o sobie.
A my rodzice twoi mówimy:
Kochamy cię najbardziej na świecie:)
napisał/a: sobczakowa 2008-07-15 22:07
Dawno, dawno temu była piękna kraina. Światem rządziła róża.
Kwiat piękny i dostojny. Wszystko było tam kolorowe, radosne i wesołe.
Zwirzątka się kochały kiedy było sucho kwiaty podlewały.
Muszki, pszczółki pracowały, miód robiły, pyłki rozpylały.
Róża była sprawiedliwa, pomagała i wspierała.
Miała wielki dwór:
Tulipany piękne radziły jej i słuchały - były doradcami,
Stokrotki szybko i zwinnie mieszały w kuchni - były kucharzami,
Żonkile i narcyzy - słynne krawce i styliści nad dziwy,
Słoneczniki dumne i złociste ogródki pilnowały i chwasty wyrywały,
Fiołki i frezje roznosiły porządek i piękny zapach wszędzie,
A kaktusy małe, ale ostre pilnowały krainy, wszyscy uważali na ostre kolce:eek:
Nad krainą była piękna tęcza, kolorami się mieniła,
Kto na nią popatrzył, smutek w radość zamieniła.:)
Nikt jednak nie widział dokąd prowadziła ...
Pewnego dnia coś się zmieniło w królestwie,
Róża marniała i bledła :(
Wszyscy się martwili, więc czarnego tulipana,
mędrca starego, wszechwiedzącego przyprowadzili.
Róża pragnęła mięć dziecko, bliskość i miłość drugiego kwiata.
Czarny tulipan rzekł:
Po drugiej stronie tęczy jest kraina, gdzie mieszka kwiat róży.
On mógłby dać miłość królowej.
Ale krainę tą dzielą złe perze i pokrzywy, panuje tam ciemność i krzywdy.
Który śmiałek tam wyruszy, aby królowej przynieść pyłek???
Mędrzec rzekł, że tylko ktoś o cztystym sercu, które dobro i ciepło niesie,
sercu, które światło pokaże i zginą wszystkie pokrzywy i perze.
Wnet ogłoszono w królestwie o pragnieniu kólowej i o możliwym zwycięśtwie.
Ale jaki śmiałek przejdzie tęczę i pokona chwasty???
Nagle pojawiła się pszczoła, malutka, ale skora do zdobycia dla królowej swej,
Pyłku złotego, miłości kwiatu drugiego, malutkiego dzieciątka, które złe myśli rozwieje, i miłość w królowej zasieje.:)
Pszczółka wyruszyła na druga stronę tęczy.
Leciaa, leciała, słonko widziała i kolorów siedem.
Nagle pojawiła się ciemność. I wrogość zapanowała.
Tam na dole brzydkie perze pszczółkę chcą złapać!
Ale mały owad szybciutko ucieka i wznosi się na niebie.
Malutkie serduszko gna do celu, królowej swej dać chce pragnienie.
I nagle znika ciemność!:)
Cała prawda to pokonać zło swą miłością, dobrocią i ciepłem.
Pszczółka dotarła do świata róż, gdzie król ofiatuje gościnę już!
Podziwia wielkie serce małego owada i wysłuchuje uważnie prośbę królowej róż.
Maleńki owad pokonuje zło i łączy dwa kwiaty królewskie.
Z miłości nagle wyrasta listek zielony,
Ziarenko kiełkuje coraz szybciej,
Dobroć i radość niesie ze sobą.
W królestwie panuje szczęście i ciepło jak na słonecznym niebie ;)))
Tak ty nasze ziarenko kochane
Wypełniłeś pustkę i dałeś miłości wiele tacie i mamie :)
napisał/a: Kudlaty 2008-07-16 12:34
Dawno, dawno temu, za lasami, za górami stała chatka.
Mieszkało w niej małżeństwo.
Gospodyni miała na imię Marysia a gospodarz Piotr.
Bardzo się kochali i byli ze sobą szczęśliwi.
Byli pogodni i radośni mimo to, że nie spełniło się ich największe marzenie
jakim było posiadanie dziecka.


Pewnego dnia pani Marysia poszła nazbierać chrustu na rozpałkę.
Szła polną ścieżką i radośnie śpiewała.
Nagle usłyszała skowyt.
Porozgląda się wokół siebie i zobaczyła pod krzaczkiem pieska.
Podbiegła do niego i spytała:
-Piesku dlaczego płaczesz?
-Skaleczyłem sobie łapkę bardzo mnie boli.
Pomóż mi dobra kobieto.

Gospodyni wzięła psinkę na ręce, zaniosła do chatki i razem z meżem
opatrzyła ranę małego pieska.
-A jak sie nazywasz psinko? - spytał się gospodarz
-Pimpuś.

W kilka dni łapka Pimpusia wyzdrowiała.
Małżeństwo bardzo dbało o pieska.
Codziennie dostawał kości, pani Marysia czesała jego sierść a pan Piotr
opowiadał bajki i zabierał na spacery.
Dobrze im się mieszkało we trójkę.

Nadszedł dzień w którym Pimpuś powiedział, ze musi odejść.
W małej chatce nastał wielki smutek.
Gospodarze bardzo przywiązali się do małego pieska, ale wiedzieli,
że gdzieś jest jego właściciel, który musi bardzo za nim tęsknić.


Piesek serdecznie pożegnał się ze swoimi dobrodziejami
i przed wyruszeniem w drogę powiedział:
-Dziękuję wam bardzo za pomoc i przyjęcie mnie pod swój dach.
Nigdy wam tego nie zapomnę. Nie smućcie się, że odchodzę.
Nie jestem zwykłym psem. Należę do wróżki Adelajdy.
Dzięki temu, że bezinteresownie pomogliście mi, mogę spełnić wasze
marzenie. Za dziewięć miesięcy zostaniecie rodzicami.


Pimpuś pomachał ogonkiem i odszedł, zostawiająć smutnych, ale
zarazem szczęśliwych gospodarzy.


Mijały tygodnie. Brzuszek pani Marysi widocznie zaczynał się zaokrąglać.
Czyli to, co obiecał im piesek okazało się prawdą.
W chatce zapanowała ogromna radość.
Pan Piotr chciał podzielić się tą nowiną z wszystkimi
w podskokach biegał po całej wiosce i każdej napotkanej osobie
ze śmiechem na ustach mówił:
-Zostanę ojcem!!!

Gospodyni na szydełku dziergała buciki dla maleństwa.
Gospodarz zaczął przygotowywać pokój.
Samodzielnie zrobił kołyskę i łóżeczko.

A ile rozmów przeprowadzili z dzidziusiem, ile bajek mu naopowiadali,
tego nikt nie zdoła policzyć.

Często wieczorem przyszli rodzice zastanawiali się jak to będzie,
gdy pojawisz się wśród nas.
Tak TY bo ta bajka jest o Tobie maleństwo.

Jakbym chciał wiedzieć jaki spotka Cię los?
Gdzie zawędrują Twoje stopy?
Jak mam Cię uszczec przed złem?
Gdzie znajduje się Twe szczęście?


Śpij maleństwo moje małe
słodkie, śliczne, doskonałe
Śpij w brzuszku u swej mamusi
mój aniołku przemilusi
Spij i śnij o swym tatuniu
mój pięknusi ty kotuniu
Śpij bo na niebie
gwiazdki swiecą się dla Ciebie.


A może gdy już będziesz z nami Pimpuś przyjdzie Cię zobaczyć?