Konkurs "Bajki dla brzuszka"

Redakcja_Babyonline
napisał/a: Redakcja_Babyonline 2008-06-06 16:19
Napisz na naszym forum najpiękniejszą bajeczkę, jaką opowiadasz swojemu dzidziusiowi w brzuszku i wygraj 41-elementową wyprawkę dla swojego maluszka!

Bajki rozwijają wyobraźnię i inteligencję dziecka, pomagają radzić sobie z uczuciami. Wzbogacają słownictwo, budzą poczucie piękna, przekazują tradycje naszej kultury. Bawią oraz sprawiają przyjemność. Opowiadająj bajki kilkulatkowi, pomagasz mu zrozumieć siebie samego i świat, który go otacza, a także pogłębiasz więź, jaka Was łączy – maluch czuje się ważny i kochany.

Ale czy warto opowiadać bajki dziecku, które znajduje się jeszcze w brzuszku mamy? Otóż tak! Już mniej więcej od 20. tygodnia ciąży ośrodek nerwowy, odpowiadający za słuch, budzi się do życia. Dziecko słyszy przeróżne dźwięki dobiegające z Twojego organizmu: bicie serca, szum krwi przepływającej przez naczynia krwionośne, oddech matki... Słyszy też dźwięki dobiegające ze świata zewnętrznego, przytłumione przez wody płodowe. Dziecko czuje, kiedy mówisz tylko do niego lub kiedy mu śpiewasz. Wprost uwielbia Cię słuchać, zwłaszcza gdy mówisz ciepło i łagodnie. Staje się wtedy bardziej aktywne ruchowo – fikanie i kopnięcia to jego ciche odpowiedzi.

Zatem mów do dziecka tak, jakby było cały czas tuż obok Ciebie. Opowiadaj mu bajeczki w czasie całej ciąży, a szczególnie w ostatnim trymestrze. Myślisz, że maleństwo jeszcze nic nie rozumie? To nie do końca prawda. Gdy opowiadasz mu bajkę, szczególnie z nim w roli głównej, odprężasz się, relaksujesz i cieszysz dzieckiem. A ono świetnie to wyczuwa! Bo przecież zrelaksowana i szczęśliwa mama to również szczęśliwe dziecko! Ponadto opowiadanie bajek wymyślonych specjalnie dla maleństwa sprawia, że czujesz się z nim bardziej emocjonalnie związana. W ten sposób możesz podarować mu coś wyjątkowego, coś co płynie prosto z serca.


Aby wziąć udział w naszym konkursie, należy na naszym forum zamieścić najpiękniejszą bajeczkę własnego autorstwa, opowiedzianą swojemu dziecku, które znajduje się jeszcze w brzuszku. Konkurs będzie trwał przez trzy miesiące oraz będzie podzielony na trzy miesięczne edycje: pierwsza w terminie od 6 czerwca do 30 czerwca 2008, druga w terminie od 1 lipca do 31 lipca 2008, natomiast trzecia od 1 sierpnia do 31 sierpnia. W każdej z edycji zostanie wybrana najpiękniejsza bajka, której autorka/autor otrzyma nagrodę główną w postaci 41-elementowej wyprawki dla dziecka oraz elektronicznej niani. Dodatkowo w każdym miesiącu zostanie wybranych 5 bajek, których autorzy/autorki otrzymają nagrody pocieszenia w postaci małego zestawu dla dziecka, składającego się z dwóch elementów (śpioszki niemowlęce + kaftanik). Do nagród dołączone zostaną produkty firmy Merck sp. z o.o. - Feminatal 800 Metafolin® i Feminatal 400 Metafolin® + DHA.
[CENTER]
W skład wyprawki wchodzą (zdjęcia w galerii obok):
- elektroniczna niania
- ręcznik kąpielowy frotte (1 sztuka)
- kocyk bawełniany (1 sztuka)
- becik rożek (1 sztuka)
- body bawełniane z krótkim rękawkiem (4 sztuki)
- body bawełniane z długim rękawem (3 sztuki)
- śpioszki klasyczne bawełniane (4 sztuki)
- komplet bawełniany: śpioszki + kaftanik + czapeczka (1 sztuka)
- pajacyk welurowy (1 sztuka)
- komplet bawełniany: śpioszki + kaftanik (2 sztuki)
- czapeczka niemowlęca z bawełny (4 sztuki)
- rękawiczki niemowlęce z bawełny (2 pary)
- skarpetki niemowlęce z bawełny (3 pary)
- pieluszka flanelowa kolorowa (3 sztuki)
- pieluszka tetrowa biała (10 sztuk)
[/CENTER]

[CENTER]

Sponsorem nagród jest firma Meck - producent zestawu witamin Feminatal METAFOLIN® 800 i Feminatal 400 METAFOLIN® + DHA.
[/CENTER]


Przed przystąpieniem do konkursu, prosimy uważnie przeczytać Regulamin!
Regulamin konkursu "Bajki dla brzuszka" >>

napisał/a: ~marielu 2008-06-07 07:59
fajny konkurs dla brzuchatek :) i mam nadzieję że nie ciężarne konkursomaniaczki poprzez fantastycznie napisane bajeczki nie odbiorą możliwości wygrania nagrody kobietkom w stanie błogosławionym w czasie rzeczywistym ;)

A ja sie pogapię bo.... cudowny okres noszenia pod sercem malucha mam już od pół roku za sobą :D
maggieh
napisał/a: maggieh 2008-06-07 15:05
No to jestem pierwsza....zapraszam

Pewne małe ziarenko!!!


Za górami i za lasami i za głębokim morzem stała sobie chatka .Mieszkało tam małżeństwo , które bardzo chciało być wyjątkowe i szczęśliwe. Pewnego dnia do ich ogródka przyfruną ptaszek i usiadł na parapecie otwartego okna . Nie zauważył, że w jego pazurkach znajdowało się małe ale za to bardzo wytrzymałe ziarenko. Gdy ptaszek odfrunął ziarenko pozostało na parapecie i gospodyni domu zauważyła je. Podniosła i postanowiła zasadzić w swoim ogródku. Na początek aby ziarenko miało dobre warunki kupiła doniczkę na pobliskim targu i trochę świeżej, dobrej ziemi. Gdy doniczka z ziemią była gotowa , włożyła do niej ziarenko i natychmiast podlała wodą gdyż wiedziała, że aby ziarenko wzeszło musi mieć dobre warunki a woda jest niezbędna do wzrostu. Przez kilka dni zastanawiała się nad tym co to za kwiatek wyrośnie z tego ziarenka .Nie było ono podobne do żadnego ziarenka które wysiewała w ogrodzie. Ani do róży co płatki ma jak z atłasu ani do tulipana który otwiera się na promienie słońca ani nawet do stokrotek, które podnoszą w górę swoje pełne płatków główki. Myślała też, że może być to jakiś gatunek egzotycznego kwiatu, który może nie przyjąć się bo będzie musiało mieć wyjątkowe warunki. Gospodyni jednak pomimo wcześniejszych myśli nie poddała się i starannie codziennie wyglądała czy ziarenko już wzeszło, czy pojawiła się jakaś mała łodyżka. Jednak w ciągu 2 tygodni w doniczce nie pojawiło się nic godnego uwagi. Doniczka nadal stała na oknie i była jak na razie jedyną jego ozdoba. Ptaszki ćwierkały, motylki fruwały wokół niej, jednak nie pojawiło się nic żadna łodyżka ani nawet mała trawka.
Nasza bohaterka jednak nie traciła wiary, ciągle podlewała pusta doniczkę w oczekiwaniu, że w końcu coś się w niej pojawi. Pusta doniczka pozostawała ciągle pusta. I z czasem gospodyni zapominała o niej i nie troszczyła się nie podlewała jej wodą regularnie aby ziarenko wreszcie wykiełkowało.
Pewnej nocy, miała sen. „Śniło się jej, że otrzymała bardzo szlachetny kamień. Przeznaczyła najlepsze miejsce w domu aby był na widoku i mógł cieszyć jej oko. Za każdym razem gdy na niego zerkała kamień rozbłyskiwał pięknym jasnym światłem, które cieszyło oko każdego kto odwiedzał ich dom. A gdy brała ten kamień do ręki i gładziła go, kamień dawał ciepło i uczucie szczęścia, którego tak bardzo pragnęła.
Gdy obudziła się z tego snu od razu przypomniała sobie o doniczce i o tym jak bardzo jakiś czas temu pragnęła aby ziarenko, które posadziła wzrosło i rozwinęło się. Następnego dnia postanowiła na nowo zatroszczyć się o nie. Więc zamiast parapetu, na którym stała doniczka, gospodyni przeniosła ją w głąb domu. Postawiła je niedaleko piecyka na szafce. Tu nie wiał już tak bardzo zimny wiatr, który ostatnio przybył z północy ani nie padał deszcz, który zapowiadała nadejście jesieni. W domu było przytulnie i ciepło. Minęło znowu parę dni a-i nagle w doniczce pojawiła się maleńka zielona łodyżka. To bardzo ucieszyło wszystkich domowników. Nawet gospodarz był pełen zapału i dopingował swoją zonę aby nie przestawała się troszczyć o te ziarenko.
Nadeszła jesień a wraz z nią nastały chłodniejsze i coraz krótsze dni. Światło słońca nie przedostawało się tak śmiało do wnętrza domu.. Nie dawało już takiego ciepła jak kiedyś. W długie wieczory kiedy było już ciemno roślinka w doniczce zaczęła żółknąć. Więc znowu gospodyni postanowiła dać jej więcej .Postawiła za dnia doniczkę na okno a w nocy zaczęła oświetlać ją blaskiem lampy naftowej. Roślinka odwdzięczyła się za troskę, nie dość, że powróciła do zielonego koloru to znów urosła. Oczywiście cały czas będąc podlewaną piękniała w oczach domowników. Z nastaniem zimy roślinka wystawała już ponad brzeg doniczki, szybko nabierała długości i cieszyła swoim widokiem wszystkich którzy na nią spojrzeli. A w czasie najkrótszego dnia w roku na jej łodyżce pojawiły się dwa zielone listki. Były one podobne z kształtu do uśmiechu dziecka . Łodyżka znacznie się wydłużyła i wzmocniła co było bardzo widoczne. A nowy rok przyniósł znów kolejne zmiany. Na łodyżce było można zauważyć kolejne listki oraz na jej czubku pojawił się mini pączek. Gdy tylko zauważyła to nasza gospodyni ucieszyła się ogromnie . Przypomniała sobie sen i to jak bardzo długo musiała czekać na jakąś zmianę w doniczce. Teraz wiedziała, że każda żywa istotka potrzebuje szczególnej troski i nie każda wzrasta tak szybko. Dlatego ciągłe nie przestawała podlewać roślinkę ,oczekiwała na rozwinięcie się pączka. Jednak radość przyćmiło wydarzenie, które mogło na zawsze zniszczyć to nowe życie. Pewnego styczniowego popołudnia do domu małżeństwa przybyli przyjaciele, którzy zabrali ze sobą swego towarzysza zabaw kota mruka. On to zamiast leżeć na kolanach swoich właścicieli przez cały czas wizyty, postanowił poskakać z szafek . Niestety przy jednym takim skoku zahaczył ogonem o doniczkę, ona przewróciwszy się upadła na podłogę i roztrzaskała się . Ziemia się rozsypała, a roślinka wypadła. Kotka skarcono, ale gospodyni bardzo zmartwiła się, że doniczka która była idealnym domem dla ziarenka, które miało wzrastać, nie będzie mogła dalej nim być. ŁotyZka lekko się złamała tuz przy korzeniu i nie było wiadomo czy roślinka będzie mogła się nadal rozwijać. Kiedy goście wyszli Gospodyni posprzątała rozsypaną ziemie i poszperała w szafce aby znaleźć zastępczą doniczkę. Gdy znalazłam ja postanowiła opatrzeć nadłamaną łodyżkę i podeprzeć ją patyczkiem aby mogła nadal rosnąć. Znowu ją podlała ale tym razem postawiła ją w miejscu niedostępnym dla kotów. Minęło kilka dni a roślinka na nowo nabrała sił i zaczęła wzrastać i to z nową siłą. Wprawdzie odpadł jeden listek ale pojawiły się dwa nowe a pączek wyraźnie się powiększył i lada dzień miał pęknąć.
Śnieg za oknem już stopniał , w ogródku zrobiły się kałuże a ptaki powoli wracały z egzotycznych krajów. Słonce znów zaczęło unosić się na niebie i dawać cieplejsze promienie. Gospodyni postanowiła znów przestawić doniczkę na parapet..Gdyż wiedziała, że roślinka i pączek który się rozwijał potrzebują naturalnego ciepłego światła słońca. I tym razem jej instynkt nie zawiódł .Pąk bardzo szybko nabrał pięknego lekko różowawego koloru a gospodarz na targu kupił specjalną odzywkę aby roślinka mogła być dobrze odżywiona. Codziennie oboje poświęcali czas aby pielęgnować to co wyrosło, czekali oboje cierpliwie na rozwinięcie się kwiatka, który wymagał prawie rok długotrwałego poświęcenia i czasu. Wysiłku, który teraz miał zaowocować.
Dni stawały się coraz dłuższe i coraz cieplejsze. Dlatego też otwierano okno przez, które do domu wdzierało się ciepłe powietrze i wiatr. Roślinka powoli i ostrożnie rozchylała pączek. Powoli nabierała koloru mocnego różu i fioletu aż w końcu rozchyliła swe płatki i pokazała w całej okazałości swe piękno. Rzeczywiście jej kwiat niepodobny był ani do róż. , ani do tulipanów, ani do stokrotek. Nawet nie do lilii. Był to jedyny w swoim rodzaju kwiat o szlachetnych kolorach, który cieszył swym urokiem wszystkich kto tylko go zobaczył. A jego niepowtarzalność zasłynęła w całej okolicy. Kwiat nie wiądł, a łodyżka i listki długo jeszcze pozostawały zielone. Piękno i trwałość rodzi się w trudach i trosce. A każda żywa istota, potrzebuje szczególnej troski , ochrony i miłości.
napisał/a: wesoyromek 2008-06-07 21:58
marielu napisal(a):fajny konkurs dla brzuchatek :) i mam nadzieję że nie ciężarne konkursomaniaczki poprzez fantastycznie napisane bajeczki nie odbiorą możliwości wygrania nagrody kobietkom w stanie błogosławionym w czasie rzeczywistym ;)

A ja sie pogapię bo.... cudowny okres noszenia pod sercem malucha mam już od pół roku za sobą :D


Popieram w 100%. Dajmy im szansę na wygraną.:cool:
napisał/a: asiap57 2008-06-08 21:18
Za doliną, za potokiem na leśniej polace dziś wielkie święto u państwa Zajęcy.
Z pierwszymi promykami wiosennego słońca na świat przyszły ich dzieci. Małe borsuczki.
Mama Zającowa i Tata Zając byli bardzo szczęśli, że mogą nareszcie cieszyć się swoim potomstwem.
Z wielką przyjemnoscią pokazywali ich wszystkim leśnym sąsiadom, chronili przed podstępnymi wilkami i drapieżnymi ptakami.
Zajączki rosły, uczyły się codziennie czegoś nowego.
Mama Zajacowa dbała o swoje maleństwa, pielęgnowała je, karmiła, a Tata Zając uczył jak przetrwać i bronić się przed niebezpieczeństwem.
Minęlo kilka miesięcy, zajączki były już na tyle duże, że same wypuszczały się w leśne gęstwiny i zarośla.
Wysoko na niebie nad Szaraczkiem jednym z synów Państwa Zajęcy, szybuje wielki ptak.
W ostatniej chwilli zajączek uciekł w gęste, zielone zarośla, aby umknąć przed szponami drapieżnika.
- Jak to dobrze, że uważnie słuchałem Tatusia - pomyślał przestarszony zajączek.
Zbliża się koniec lata, czas upływa Rodzinie Zajęcy w miłej atomosferze pełniej miłości i ciepła.
Codziennie rano zajączki czekają na Pana gospodarza z pobliskiej wioski, który zwozi buraczki cukrowe. To wielki przysmak i tylko czekają aż któryś spadnie z przyczepy.
- Będzie co podjadać... mniam jakie soczyste - zachwalają szaraczki.
Nadeszła jesień, niebo zakryły ciemne, cieżkie chmury z których często pada deszcz.
Las nie jest już tak zielony i gęsty, a polanka pełna kwiatów. Listki pospadały z drzew, zmieniły kolor z zielonych na wszystkie barwy brązu i pamarańczy, otulając pierzynką leśne dróżki.
Szaraczki opuściły już dawno swój dom, właśnie kończyły budowę swoich norek.
Jego sąsiadki, wiewiórki gromadzą ostatnie zapasy, chętnie się dzieląc ze swoim kolegą.
- Niedługo spadnie śnieg brrrrr - powiedziała pani wiewiórka.
- Tak, masz rację, zima już tuż, tuż - stwierdził smutno zajączek.
Mieszkańcy lasu doczekali się zimy, z nieba spadł biały, puszysty płatek a za nim kolejny, kolejny i kolejny... coraz więcej.
Aż cały las został przykryty puszkiem bieli. Zwierzatka z trudem zdobywają jedzenie.
Szaraczek ma dzisiaj szczęście razem z braćmi znajdują jeszcze kilka żdżbeł trawy.
- Chodź jelonkku! - woła Szaraczek swojego przyjaciela.
Tutaj Ty też znajdziesz coś do jedzenia.
Mama Zającowa i Tata Zajac byli bardzo dumni ze swojego synka.
- Bardzo ładnie postąpiłeś, nie opuściłeś swojego przyjaciela w potrzebie, podzieliłeś się jedzeniem - rzekła ze łzami w oczach Mama Zającowa.
Zima ciągnęła się w nieskończoność, Zajączki dużo czasu spędziły w swoich norkach opowiadając histori z życia lasu.
Bo któż by wychodził z domku w czasie śnieżnej zamieci?
W końcu nastała wiosna, wszystko wokół budzi się do życia i miłości. Soczysto zielone liście ozdabiają korony drzew, łąka pachnie polnymi kwiatami i świeżą poranną rosą.
Nas potakiem słychać kumkanie i rechot żab, jaskółki fruwają nad bezchmurnym niebem.
Szaraczek poznaję piękną zajęczycę!
Wkrótce zostaja rodzicami. Teraz Szaraczek wie co to znaczy być odpowiedzialnym za swoją Rodzinę, wspónymi siłami z żoną wychowują sporą gromadkę malutkich zajączków, które nie wiedzą nic o tym świecie. Przed Naszym Szaraczkiem trudne zadanie, musi wpoić wszystkie mądrosci życiowe Rodziny Państwa Zajęcy.
- Myślę, że uda mi się wychować ich na mądrych i uczynnych obywateli Naszego lasu - powiedział z troską w głosie Szaraczek do swej żony.
Od rana do wieczora małe zajaczki bawią się, skaczą i biegają we wszystkie strony lasu. Bacznie obserwuje ich Tato Szarak.
Niedlugo i one pójdą w ślady swojego taty - powiedziała żona Szaraczka.


Tak to już jest na tym świecie, że jesteśmy odpowiedzialni za Nasze dzieci, wychowujemy je, uczymy, patrzymy jak dorastają.
Nadchodzi dzień w którym opuszczają dom, zakładają rodziny, a my mozemy się tylko cieszyć ich szczęściem, lub smucić niepowodzeniami.
Ale przyznacie sami, macierzyństwo to najpiękniejsze chwile każdego Rodzica.
napisał/a: alinaXdziewczyna 2008-06-09 20:50
Super konkurs :)
Właśnie spisuje na kartkę bajeczkę dla moich skarbów Aleksandry - Oleńki i Bartłomieja - Bartusia :)
Jak się nie "ocielę" wcześniej to coś napiszę :p
napisał/a: pinkmause 2008-06-09 22:50
Bajka – niebajka

Wstaje piękny, letni dzień. Słoneczko uśmiecha się wesoło z krzesła błękitnego obłoczka i ochoczo zaprasza wszystkich do rozpoczęcia kolejnego dnia. Zieleń drzew i trawy jest tak soczysta, że ma się ochotę otoczyć ten widok ramionami. Jest tak pięknie. Uwielbiam świat o poranku. Ptaszki – wróbelki, jaskółki, gołębie a nawet ogromne wrony tańczą w pierwszych promieniach słońca swoje podniebne walce, śpiewając przy tym najpiękniejsze poranne hymny. Wszystko wokół jest doskonałe. Mrówki w trawie, ślimaki na liściach sałaty w ogródku, zaspany jeż w kącie ogrodu, motyle, ważki, a nawet grube muchy wydają się wołać:
- Wstawajcie śpiochy! Wstawajcie! Już czas się obudzić!

I za chwilę tak się stanie... Ożyje nasz zaczarowany domek, nasze królestwo...

Człap, człap – tupot pantofli rozbrzmi w cichej i zaspanej kuchni.
- Dzień Dobry Kwiatuszku! Jak się macie? – zapyta zaspanym głosem tata, i pogłaska mnie po włosach.
- Czy mogę napić się kawy? – zamruczy gardłowym zaspanym głosem, podstawiając kubek pod ekspres ze świeżo parzonym naparem.
Chwilkę później usłyszę szybkie kroki po schodach, hop, hop i już na dole zmaterializuje się łobuzersko uśmiechnięty Dominik. Twój starszy brat. Jego wesołe:
- Dzień Dobry! Umieram z głodu! – rozbrzmi tak głośno, że stłumi narzekania taty pod nosem, który właśnie oblał się kawą.
- Śniadanie stoi na stole – powiem, jak każdego ranka, dzień po dniu.
Wśród wesołego gwaru rozmów przy kuchennym stole, opowiadania o dziwnych snach Dominika (przypuszczam, że zmyślonych, bo nie bardzo wierzę w takie wizje każdej nocy) i nagłego okrzyku taty:
- Ale już późno, musimy biec, bo się spóźnimy!
Minie cudowny poranek. Szybkie buziaki na dowidzenia, życzenia miłego dnia, mocne i głośne trzaśnięcie drzwiami. Popatrzę chwileczkę przez okno odprowadzając wzrokiem moich chłopców do samochodu – dużego z teczką pod pachą, gazetą w ręce i kluczykami w zębach i tego mniejszego z ogromnym plecakiem wypchanym po brzegi i zawadiacko naciśniętą czapeczką na czubek głowy. A my, zostaniemy sami, aby zająć się planowaniem naszego wspólnego dnia.

Nasz rodzinny zegar odmierza ostatnie sekundy słodkiego bezruchu...

Człap, człap – tupot pantofli rozbrzmiewa w cichej i zaspanej kuchni.
- Oho, mój maleńki skarbie, koniec bajki, właśnie rozpoczyna się nowy dzień w naszym małym królestwie...
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-06-10 06:49
marielu napisal(a):fajny konkurs dla brzuchatek :) i mam nadzieję że nie ciężarne konkursomaniaczki poprzez fantastycznie napisane bajeczki nie odbiorą możliwości wygrania nagrody kobietkom w stanie błogosławionym w czasie rzeczywistym ;)

A ja sie pogapię bo.... cudowny okres noszenia pod sercem malucha mam już od pół roku za sobą :D


Marielu masz rację :)
My już mamy swoje skarby :)
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2008-06-10 07:46
Hej! Hej! - mi też konkurs się podoba ale... brzuszek już pusty - tylko tłuszczyk tam mieszka :)

POWODZENIA Brzuszkowym Mamom
napisał/a: androsia 2008-06-12 15:40
Ja też się poprzyglądam :) Miło sobie poczytać Wasze bajeczki. Pozdrawiam wszystkie brzuchatki ;) My z mężusiem jak na razie to się staramy o kolejną dzidzię. Powodzenia!!!
napisał/a: tula3 2008-06-12 15:40
Pewnego dnia Misiowi-Tumrusiowi przysnil sie doskonaly plan,dzieki ktoremu mial zdobyc miod.Postanowil przebrac sie za pszczole i odwiedzic wszystkie pszczele gniazda w okolicy.Kiedy szedl przez las,przewrocil sie i zauwazyl lezace tuz przed nim okulary. Zalozyl sobie je na nos i w tej chwili zobaczyl ogromne pszczele gniazdo.Wtem uslyszal dziwny dzwiek-bylo to grozne bzyczenie pszczol.Jedna ruszyla na Misia.To byla pszczola gigant! Wystraszony Misio ruszul przed siebie ,chcac znalesc ratunek w domu swego przyjaciela Zajaca.Zdyszany wpadl do jego chatki.Z tego wszystkiego okulary spadly mu z nosa. -Przed czym sie chowasz Misiu?-spytal Zajac. -Przed pszczolami gigantami-wyszeptal Misiu-A wiesz co to znaczy? -Gigantyczny miod pawda Misiu?-wyszeptal Zajac -Pomozesz mi go zdobyc,dobrze? Po chwili obaj ruszyli na poszukiwanie pszczelego gniazda.Nie minela minuta a Misiu zostal sam!Klepiac sie po pustym brzuszku,zadarl glowe i spojrzal na gniazdo.wtem...PLASK!Na jego glowie wyladowalo gniazdo pszczol.Usmiechnal sie,oto spelnilo sie jego marzenie
napisał/a: tula3 2008-06-12 16:02
To jest krasnal Grubcio.Nie ma wasow,brody...Bedzie on mial rozne zabawneprzygody.Chcial sie wam przedstawic. uklonic sie musi,lecz gdzies mu sie podzial barwny kapelusik.Pod krzakiem,wsrod trawy,niecierpliwie szpera.Znalazl kapelusik.Ukloni sie teraz.Dzis ma imieniny zwinny polny konik.Grubcio chce mu zaniesc srebrzysty balonik.Ostroznie swoj prezent bibula owinal...Puk! Puk! Do drzwi puka z usmiechnieta mina.Jakie tu przysmaki,ze az w nosie kreci.Apsik!Kichnal Grubcio i ...przepadl prezencik!Wpadl w zaspe sniegowa krasnalek po uszy.Reka a ni noga nie moze poruszyc.Przyzywa pomocy;-Ratuj mnie, kto moze,bo na pewno tutaj nos sobie odmroze.Przybiegl zajac,sarna,wiewiorkai wrona,wyciagneli Grupcia,jak rzepke z zagona.Snieg dzis upadl bialy i drobny jak kasza.Wybiegl Grubcio na dwor i gosci zaprasza. -Ugotuje kaszy pekaty rondelek,wszystkich swych przyjaciol przysmakiem obdziele.Przyszli przyjaciele,patrza;w garnku woda! -Co sie z kaszka stalo?Co ja gosciom podam?