Konkurs "Pomysł na wolny czas"

napisał/a: rudago 2010-12-08 22:02
Gdy dużo czasu wolnego mamy "szalejemy" razem z dzieciakami :)
Na środku pokoju taniec wygibasów u nas gości ku uciesze dzieci i ich radości. Gdy już trochę się zmęczymy to w teatrzyk lalkowy się bawimy, potem z klocków pałace budujemy i bajek treść na bieżąco tworzymy. Moje dzieci uwielbiają także malować farbkami na ogromnym arkuszu łapkami a nawet nóżkami. Dzieci twórczo się rozwijają i bardzo przy tym weselą zwłaszcza że zabawa musi skończyć się kąpielą. Spacer też zawsze obowiązkowo zaliczamy nawet jak deszcz pada to kalosze nakładamy i wokół kałuż się ganiamy. Zresztą każda zabawa jest fajna gdy jest zespołowa a na taką moja rodzinka zawsze jest gotowa.
kamila313
napisał/a: kamila313 2010-12-08 22:49
Gdy nie pada deszcz to z moją prawie 14-sto miesięczną córeczką chodzimy na spacery. Ruch na świeżym powietrzu doskonale wpływa na nasze samopoczucie. Spędzamy czas na placu zabaw, spracujemy alejkami parkowymi, po prostu szalejemy w parku. Gdy pogoda szwankuje, wolny czas poświęcamy zabawie – klocki różnego rodzaju, czytanie bajek, słuchanie piosenek na CD, zabawy ruchowe (np. kółko graniaste). Od czasu do czasu idziemy na kulki. Czas spędzony w bajecznym domu zabaw daje Dominisi dużo radości. Aby mała miała kontakt z innymi dziećmi często spotykam się ze znajomymi mającymi dzieci. Takie szkraby wspólnie potrafią wymyślić bardzo dziwne rzeczy i wprowadzić w nasze życie dużo pozytywnych emocji.
napisał/a: kodle 2010-12-08 23:21
Robimy to na co córka złotopiórka ma ochotę.
Jeśli jest hasło potańcz ze mną mamo to tańczymy, jeśli jedźmy na Skwer to jedziemy. Często organizacja wolnego czasu to inwencja mojej córki, a rzadziej moja. Skoro ma wiele pomysłów to niech się spełnią. Jestem przeciwna ustawianiu na siłę, z własnego doświadczenia wiem jak to może byc nudne lub wręcz złe dla dziecka. Na siłe wciskanie do tańca, zabawy czy nauki języka może się odbic na zdrowiu. Rodzica też
napisał/a: Aga2608 2010-12-08 23:21
Sięgając pamięcią do mojego dzieciństwa, uświadamiam sobie, że moja mama naprawdę w cudowny sposób potrafiła gospodarować sobie czas. Tak też i ja chciałabym umieć, dlatego staram się. Pogodzić pracę, dom i wychowywanie dzieci nie jest łatwe, szczególnie gdy nie chce się zaniedbywać żadnego. W związku z tym sądzę, że trzeba korzystać z każdej chwili spędzonej z dzieckiem, nie leniuchować a pomagać mu poznawać świat. Przy każdej nadarzającej się okazji powinniśmy pokazywać dziecku przyrodę, ćwiczyć liczenie za pomocą napotkanych po drodze kasztanów, liści, drzew, samochodów, domów i wszystkiego co tylko będziemy w stanie policzyć.
Z doświadczenia wiem, że nasze pociechy wspaniale sprawują się jako "pomocnicy kucharza", w takim razie dlaczego nie umożliwić im tego? Moje dzieciaczki uwielbiają robić makarony i ciasta z specjalnie dla nich przygotowanej masy z mąki, soli i wody, efekty pozostają na długo bo masa zastyga i staje się twarda. Koszt wykonania takiej masy jest nieduży a radości wiele;). Często podczas codziennych obowiązków bawimy się w zadawanie i zgadywanie rebusów. Wzbogaca taka zabawa słownictwo i wyobraźnię malucha. Zimą najwięcej radości mamy biegając razem po śniegu, rzucając się śnieżkami, robieniem "orzełków" na śniegu i lepiąc bałwana. Uwielbiamy spoglądać na lecące płatki śniegu.
Podczas jazdy samochodem lubimy bawić się w zabawy słowne, typu: powiedz słowo zaczynające się od ostatniej głoski mojego wyrazu. Bardzo lubimy takie rozwijające zabawy.
Ostatnio zaczynamy naukę gry w warcaby... Mam nadzieję, że mój szkrab szybko przerośnie mistrza:).
napisał/a: walecka17 2010-12-08 23:38
Jako mała dziewczynka sporo czasu spędziłam w sanatorium. Pamiętam, że zajęciem, które pochłaniało mnie wówczas całkowicie i pozwalało na długie godziny zapomnieć o rozłące z rodzicami i rodzeństwem było… szycie.
Dziś, gdy jestem mamą, z przyjemnością obserwuję, jaką frajdą jest dla mojego małego synka to zajęcie. Maks jest jeszcze wprawdzie zbyt mały, aby samodzielnie chwytać za igłę, ale przecież szycie to cały inspirujący i emocjonujący proces!
Zaczyna się od zapowiedzi wyczarowania czegoś fantastycznego. Potem wspólnie obmyślamy, kogo nam jeszcze brakuje w naszym domowym dziecięcym gospodarstwie. Może misiowa rodzinka chciałaby mieć kolejne dzieciątko? A może kotek potrzebuje myszki do zabawy?
Następnie wyciągamy pudło z kolorowymi skrawkami rozmaitych materiałów. Są tam i stare sztruksy, i resztki z szycia kolorowych ozdobnych poduszek, błyszczące tafty, ciepła polarowa czerwona rękawica, która zgubiła swoją parę, wreszcie zaś zupełnie niemodna spódnica babci, kawałki kraciastej flanelki i wiele, wiele innych skarbów.
Kiedy już nakichamy się solidnie, przetrząsając nasze okurzone zdobycze, podejmujemy decyzję; na przykład o tym, że nowy miś urodzi się ze starej kamizelki.
Trzeba zatem starannie odrysować na niej kredą lub ołówkiem wykroje na naszego nowego przytulanka. Najpierw mama trzyma, a Maksiu obrysowuje, a potem zmiana!
Wreszcie przychodzi czas na czynność arcydorosłą – wycinanie nożyczkami. Tu musimy być bardzo ostrożni. Z ostrymi nożyczkami nie ma kompromisów! Mama tnie, a synek zbiera co mniejsze skrawki materiału – przydadzą się później do wypychania maskotki.
I w końcu sedno sprawy: jeśli tworzymy coś większego czy bardziej skomplikowanego, wyciągamy maszynę do szycia (emocje sięgają zenitu gdy przewlekamy kolorowe nitki przez naciągacz), a jeśli nasza aktualna robótka jest nieduża, wystarcza nam naszej roboty cudowna poduszeczka na igły i szpilki.
Oczywiście mój mały synek nie może samodzielnie pobawić się żadną z wymienionych rzeczy (maszyna, igły, szpilki..). Ale cierpliwe i uważne opowiadanie o tym, co aktualnie robię oraz po prostu atrakcja wizualna (bezładne skrawki nagle okazują się łapką, albo uszkiem!) sprawiają, że ten etap zabawy wypełniają stuprocentowo pozytywne emocje.
Igielne czarowanie trwa czasem krócej, czasem dłużej, ale wreszcie nadchodzi ta wyczekiwana chwila. Nowy domownik jest uszyty – trzeba go tylko nakarmić gałgankami i watą. I tu otwiera się prawdziwe pole do popisu dla maleńkich paluszków, które dużo sprawniej upychają najmniejsze zakamarki misia. A dziecięca fantazja zawsze najlepiej wie, czy nasz noworodek jest łakomczuszkiem (trzeba wtedy porządnie upchać mu brzuszek) czy może śpioszkiem (wówczas zostawiamy mu w środku trochę luzu – nie będzie chciał stać, tylko ciągle będzie się kładł).
Na koniec zaszywam dziurę, przez którą „karmiliśmy” maskotkę. Potem wybieramy kolor oczu (mamy na ten cel uskładany cały słój kolorowych guzików!), zawiązujemy kokardkę i przedstawiamy nowego przybysza reszcie mieszkańców bawialni.

Wbrew pozorom czy stereotypom szycie to nie tylko zajęcie dla dziewczynki. Najważniejsze w tej zabawie są bowiem kreatywność, współpraca i dobry nastrój.
napisał/a: misiowytata 2010-12-09 01:24
My zabawiamy nasze dziecko CZAROWANIEM. Można to zrobić na rozmaite sposoby. Zawsze jednak potrzebne są KSIĄŻKI (każda z nich jest przecież pełna magicznych zaklęć i receptur), KREDKI (czyli najdoskonalsze różdżki świata) oraz KLOCKI (które potrafią się zmienić w cokolwiek, o czym pomyślimy).
W krainie Fantazji, w której wychowujemy naszego synka, wszelka przygoda zaczyna się w Książce. Tam poznajemy fantastycznych towarzyszy i stamtąd czerpiemy inspiracje do kolejnych opowieści, które sami z wypiekami na twarzy tworzymy. Budujemy więc z klocków własne Bullerbun, w którym… za uprawę marchewek odpowiada Królik. Razem z Zagubionym Bimbamem obmyślamy kolejne fantastyczne kolorowe dziecięce posiłki. Tworzymy z krzeseł „ze czterdzieści” wagonów, które musi uciągnąć nasza Lokomotywa. No i przede wszystkim układamy razem z Puchatkiem dosłownie tysiące nowych mruczanek. Nawet książki, których nasz maluch jeszcze nie zna (bo ma zaledwie trzy latka), a jedynie wie o ich istnieniu (bo nęcą go, stojąc na półkach), są dla nas kopalnią pomysłów na zabawę. I tak rysujemy na przykład na ogromnych kartkach zupełnie nowe i nieznane przygody Ani z Zielonego Wzgórza albo kreślimy portret Basi, o którą toczyła się słynna awantura…
Nasze zabawy nie są bynajmniej zamknięte w bibliotece. Czytanie, jakiego uczymy naszego maluszka, to nie tylko używanie oczu i języka. To również bieganie, śpiewanie, zabawa z pacynkami czy pluszakami i posługiwanie się koparką czy dźwigiem. A nawet bawienie się rzeczami, których nie ma (a raczej są niewidzialne bądź ukryte w narysowanym maleńkim prezenciku!). Nasze przygody z książkami to przede wszystkim odkrywanie bajecznego świata wyobraźni, a także słodycz wciągnięcia się w jej urzekający czar.
Dla naszego małego obywatela krainy Fantazji świat nie jest już więcej nieprzyjaznym chaosem, którego nie sposób ogarnąć czy zrozumieć. Opowieści, którymi wypełniamy mu życie, nadają mu specjalny sens. Każde odbicia łap na śniegu są zapewne śladami łasiczki, którą usiłowali wytropić Kubuś Puchatek z Prosiaczkiem. Każdy wróbel to z pewnością krytyk Słowika (z „Ptasiego radia”), natomiast od każdego szpaka wyczekujemy zaproszenia do Akademii Pana Kleksa. Z kolei, gdy stary maleńki porcelanowy kotek stracił podczas zabawy ogonek, powstrzymaliśmy żale i po prostu ochrzciliśmy go Filonkiem Bezogonkiem. I nawet pęknięcie balonika nie wywołuje już łezek na małej buzi, odkąd przeczytaliśmy, że taki „kawałek mokrej szmatki” to doskonały prezent dla Kłapouszka.
napisał/a: aniol801 2010-12-09 11:48
W wolnym czasie w parku gonimy,
Palcami rysujemy, albo ludki lepimy.
Czasem też z córeczką czytamy,
Najczęściej jednak... w gry planszowe gramy!

Bo gdy na spacer już zbyt późna pora,
A nie ma sensu włączać telewizora,
Czas rodzinnych rozgrywek ogłaszamy,
I z miejsca… telefony wyłączamy!

Dziki Zachód na „Rodeo” zaprasza,
Mama :) zaś miłą wiadomość ogłasza,
"Jak z osiołkiem ktoś da sobie radę,
Dostanie… gorącą czekoladę!"

Innym razem czeka nas zabawa w doktora,
Lub stwierdzamy, że na "Twister" jest pora.
Albo też w „Tabu” słówek odgadywanie,
I smacznych paluszków zajadanie.

Ale co to? Ileś śmiechu, radości,
Gdy na stole „Monopoly” gości.
Gramy, zapominając o bożym świecie,
Bo lepszego pomysłu na wolny czas jak gry… raczej nie znajdziecie!
napisał/a: monima22 2010-12-09 14:00
Cały wolny czas moich dzieci (a mają go bardzo dużo) staram się rozplanować tak, by każdemu z nich poświęcić jak najwięcej uwagi oraz aby każde z nich miało maksymalną dawkę zajęć i zabawy.
Wolny czas nie musi wcale być nudny, zabawy w domu, długie spacery, wycieczki oraz 'małe sporty' tj. rower, rolki, basen, a zimą łyżwy oraz sanki, tak organizujemy sobie zajęcia na wolne chwile :)
napisał/a: jolliiee 2010-12-09 17:41
[CENTER]Częstuję słodyczy uśmiechem. Kocham. Słucham serca głosu i z czułością podążam za nim, ciągnąc za rączkę swoją pociechę... Odwiedzamy zoo, cyrk, kino, place zabaw. Czytamy książki i gramy w gry.

Przytulamy się.
Śmiejemy się.
Kochamy się.


Bo nieważne co robimy, ważne, że wspólnie, z miłością w sercu, z nieskrywaną radością...[/CENTER]
eliza88
napisał/a: eliza88 2010-12-09 17:50
Mamo a co to jest czas? -zapytał (wtedy prawie 3 letni) mój synek.
-Skarbie czas,to takie coś,co przemija i ciągle jest tego za mało.To takie coś,co każe nam kończyć najlepszą zabawę,bo trzeba iść spać........
Wtedy ta odpowiedź wystarczyła
W czasach pogoni za pieniądzem ciężko jest wygospodarować wolną chwilę czasu na zabawę z dzieckiem.Jednak nie wyobrażam sobie,aby piątkowy wieczór nie należał do naszej rodziny i wspólnych zabaw. Bardzo często gramy wtedy w Monopoly lub ostatnio w gry planszowe lego.Oglądamy razem filmy familijne,najnowsze animacje.W miesiące wiosenno-letnio-jesienne gdy pogoda sprzyja jeździmy na rowerowe wycieczki.
Jednak prócz weekendów pozostaje jeszcze cały tydzień wypełniony nie tylko obowiązkami ale i przyjemnościami.
Mój syn kocha książki ,szczególnie takie z cyklu pytania i odpowiedzi.Ma ich całą masę i ciągle je czyta.Potem zaskakuje nas pytaniami,na które-wstyd się przyznać -nie znamy odpowiedzi. Wolny czas mój syn poświęca na czytanie i jestem szczęśliwa,że umiałam go nauczyć miłości do książek.
laurence
napisał/a: laurence 2010-12-09 18:17
Pamiętam, że ja jako dziecko najbardziej lubiłam w wolnym czasie… leżeć pod jabłonką i obserwować przesuwające się obłoki... Dziś wolnego czasu nie mam w nadmiarze ale za to moje dzieci mają go mnóstwo. Tego im zazdroszczę... i pozwalam im bawić się tak, jak chcą. Jest miedzy nimi mała różnica wieku i razem świetnie się bawią, np.. w lekarza, szkołę, itp. Kiedy jest ładna pogoda, wtedy większość zabaw odbywa się na podwórku, przed domem. NIekiedy proszą mnie, żebym wymyśliła im jakąś zabawę. Próbuję wtedy angażować je w przygotowanie posiłku (starsza córka obieranie i krojenie, młodsza mieszanie, wyszukiwanie przypraw) albo pieczenie ciasta lub inne łatwiejsze prace domowe. Często też wymyślam im zabawy na podstawie ich ulubionych książek. Bardzo lubią bawić się w „Dzieci z Bullerbyn”, przypominam im jakiś fragment książki, np. o tym jak Lisa i Anna szły do sklepu i każda miała zapamiętać długą listę zakupów – podaję dzieciom swoją listę zakupów, one muszą to zapamiętać i w koszyczkach przynieść mi jakieś przedmioty, które mogą być tymi produktami z listy. Na końcu listy najczęściej jest „kawałek kiełbasy dobrze obsuszonej” (:) ), co za każdym razem doprowadza je do napadów wesołości. Pozwalam im plewić grządki, próbują odgadywać ile ziarenek fasoli zmieści się do słoika, albo w rysują mapy, labiryntów, rebusów - na zwykłej kartce albo patykami na ziemi.
Kiedy nie jestem niczym zajęta urządzamy sobie stolik (latem kocyk:) ) do gier i zabaw. Gramy w karty Uno, planszówki, szachy, memory albo robimy coś ładnego z papieru, kasztanów, liści. Ostatnio pokazałam im jak można zrobić papierowe aniołki – jako ozdoby na Święta Bożego Narodzenia i prezenty dla koleżanek. Nauczyłam je też prostych ściegów szydełkowych – i z kolorowych nitek z zapałem „wyczarowują” bransoletki na rączki albo obroże i smycze dla pluszowych zwierzątek.
Pomysłów na zorganizowanie czasu dzieciom mam zazwyczaj mnóstwo, pilnuję się jednak, żeby nie zapominać, że czas wolny ma być dla dzieci wytchnieniem od zwykłych obowiązków, powodem do radości, wypoczynkiem i inspiracją do rozwijania skrzydeł, a czasem nawet beztroskim leniuchowaniem. Bo wiem, że ten czas jest potrzebny dzieciom do zdrowia!
napisał/a: Teresa1 2010-12-09 19:52
Aby dziecko miało wolny czas,należy na parę godzin wyłączyć komputer i telewizor...A potem gonię na świeże powietrze