Konkurs "Rodzinne zdjęcia"

napisał/a: leoniu 2013-07-10 23:39
Na zdjęciach wychodzi się świetnie, w realnym życiu raczej nie. Problemy zabijają rodzinę, ale w razie problemów zdjęcia zwykle nie płoną, tylko czekają na dyskach, w albumach, zapomniane i zdziwione, co jest nie tak. Moja rodzina świetnie wychodziła. I na zdjęciach i w kwitnących, bezproblemowych relacjach rodzinnych. Byłam skłonna uwierzyć, że to przysłowie jest kolejnym absurdem. Zwykle rodzina siada, kiedy problemem są pieniądze. U nas jakoś tego problemu nie było, poszło o coś gorszego - o idee. Cóż...
Ślub kuzyna z kobietą, która miała 3 dzieci nie został zaakceptowany. W zasadzie bezczelnie i wbrew woli reszty zaakceptowała go nasza trójka: ja z 2 braćmi i nasi rodzice. Jeden chory człon rodziny, śmiący uznać decyzję 27-latka został dość szybko odcięty.
Bolało?
Tak, choć nie tak, by drzeć fotografie.
Zwłaszcza, że jest na nich Artur.
On wybrał inną drogę...
napisał/a: zabalza 2013-07-11 00:56
Ponieważ są do nas podobni Czasami aż tak bardzo (konflikt charakterów), że tylko i wyłącznie na zdjęciach wychodzi się z nimi najlepiej. Należy jednak pamiętać, że co by się nie działo rodzinę ma się jedną
napisał/a: nungal 2013-07-11 10:05
Dlaczego z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach?
Hmm... ciekawe pytanie, bo dla mnie odpowiedź nie jest taka jednoznaczna. Można pójść utartym schematem i rozpatrywać je w negatywny sposób jako małe rodzinne piekiełko ukryte pod sztucznymi uśmiechami widniejącymi na fotografiach. Można też spojrzeć na temat trochę inaczej. Rodzina to taka specyficzna grupa, od której czy tego chcemy czy nie, nie jesteśmy w stanie się odciąć, chociażby poprzez wychowanie (lepsze bądź gorsze), które ukształtowało to, kim jesteśmy. Zdjęcia rodzinne poprzez swoją cykliczność są taką swoistą dokumentacją naszego wspólnego rozwoju jako jednostek i jako członków tej grupy. Te zdjęcia to dla mnie najlepszy sposób na to, by prześledzić to, jaką drogę przebyliśmy w życiu i jak ona rzutuje na kontakty z bliskimi. A niezadowolona mina, czy wymuszony uśmiech są czymś do czego każdy z nas ma przecież prawo.

A moje rodzinne zdjęcia? Nie jest ich wiele, bo na wspólnych spotkaniach staramy zajmować się sobą nawzajem a nie robieniem zdjęć. A jeśli już jakieś zdjęcia się pojawiają, to zwykle ktoś stara się je "ozdobić" głupią miną, dziwaczną pozą czy niecodziennym rekwizytem. Im zabawniejsze zdjęcie tym lepiej, bo mam z niego później wiele radości. A że wyglądamy na nim jak wyglądamy, to już inna sprawa ;)
evelinek13
napisał/a: evelinek13 2013-07-11 11:33
Robiac rodzinne zdjecie kazdy chce wygladac jak najlepiej. Fotograf prosi o usmiech i kazdy czlonek rodziny spelnia grzecznie polecenie :)) Kazdy pozuje jak najlepiej potrafi. Na zdjeciach cala rodzinka wiec wychodzi sympatycznie i miło. Niestety w codziennym zyciu nie jest juz tak pieknie i kolorowo :) KAzda rodzina ma jakas ciemniejszą strone, kogos kogo sie nie lubi np jakiejs ciotki ktora wiecznie robi na zlosc czy cos w tym stylu. Kiedys moj tata uzyl tego stwierdzenia ze z rodzina wychodzi sie najlepiej na zdjeciu po tym jak z brate mzlaozyli firme. Interes im nie wyszedl tata zrzucał na brata a wujek na tate.... Interes im nie wyszedl a zdjęcie tak :) :) :)
napisał/a: aagnieszkaa1 2013-07-11 12:06
Nie jedne rodziny,
robią do zdjęć przeróżne miny.
Na fotkach pięknie wychodzą
i sobie nawzajem nie szkodzą.
Uśmiechu w sobie dużo mają
i radość im takie zdjęcia dają.
A gdy aparat wyłączymy,
nagle wszyscy się zmienimy.
Swoje prawdziwe oblicze pokazujemy
i wszystko o sobie już wiemy.
Czasami w rodzinie kłótnie mamy,
a zaraz po nich się przepraszamy.
A gdy zdjęcia już robimy,
wszyscy znowu się tulimy.
Ważne, że się kochamy
i album pełen wspomnień mamy!
napisał/a: koliber31 2013-07-11 12:18
To powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu ma w sobie ironię. Często mówimy tak gdy nagle okazuje się że nie możemy liczyć na kogoś bliskiego, gdy prosząc o prośbę spotykamy się z odmową. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji by sprawdzać na ile rodzina byłaby w stanie mi pomóc i mam nadzieję że nie będę. Myślę jednak że mogę liczyć na swoją rodziną, jest dla mnie najwyższą wartością i prawdziwym skarbem. Zgrana, szczęśliwa rodzina to bardzo cenna wartość. Nie chowajmy w sobie urazy i gniewu, starajmy się zapominać o przykrościach i nieporozumieniach.Zdjęcia z moją rodziną, szczególnie zaś z moją ukochaną babcią przechowuję do dziś w albumie. Te zdjęcia leżą na dnie półki i wyciągam je na wyjątkowe okazje i… kiedy tęsknię za domem. Otwierając album ze zdjęciami czuję się tak jakbym otwierała drzwi do domu –czuję zapach miłości, ciepła, siły, oraz blask spełniających się marzeń. Myślę że zdjęcia w komputerze czy nawet te w telefonie nie są w stanie zastąpić rodzinnego, pełnego ciepła albumu ze zdjęciami.
napisał/a: alanml 2013-07-11 12:57
Traktuj innych tak jak sam chciałbyś być traktowany. Przekonałam się nie raz, że nawet najlepsi przyjaciele nigdy nie zastąpią rodziny. I właśnie to od nas samych zależy czy ładnie wyjdziemy tylko na wspólnej fotografii i rzucimy ją w głąb szafy czy tą fotografię postawimy w ramce w centralnym punkcie domu. Mam to szczęście, że rodzina to cały mój świat. Nie powiem, że przepadam za wszystkimi kuzynkami czy ciociami ale darzymy się szacunkiem. Zresztą w tych czasach kiedy tak trudno o wolny czas, nie ma możliwości się posprzeczać. Jak już się widzimy zawsze jest dużo do opowiadania. Tytułowe powiedzenie może i jest prawdą ale tylko w przypadku braku pracy nad wspólnymi relacjami. Nie wystarczy samo to, że jest się rodziną. Że tak z natury wyszło. Mam mnóstwo zdjęć z bliskimi i jestem dumna, że na żadnym niczego nie udaję, że patrząc na nie mam tylko dobre wspomnienia. Odświeżam sobie dzięki nimi obrazy minionych chwil, mam puste kartki w albumie na ciąg dalszy.
Gdy aparat w rękę biorę i uwieczniam cudne chwile
wiem, że każdy będzie je wspominał mile.
Bo na dobre i na złe zawsze kochamy się.
Nasz mały świat w dużym świecie
to rodzina - dobrze wiecie!
Najcenniejszy skarb wszystkiego wart.
napisał/a: lasoa 2013-07-11 16:05
Z Rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, ponieważ zdjęcia pokazują pozytywną stronę rodziny oraz zawsze wszyscy pozują i chcą pokazać się z jak najlepszej strony. Natomiast w rzeczywistości jest zupełnie inaczej, często są spięcia i konflikty, czego zdjęcie nigdy nie pokaże. Podczas robienia zdjęć zawsze mamy uśmiech na twarzy, przytulamy się do bliskich.
napisał/a: olejka 2013-07-11 16:19
Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Wszyscy znamy to popularne powiedzenie i chociaż często-gęsto mówimy je w żartach, to jest w nim (niestety) odrobina prawdy. Wszak na zdjęciu nie widać waśni, sporów, niedomówień, żalów i pretensji, które w prawie każdej rodzinie się zdarzają. Na zdjęciu każdy obowiązkowo się uśmiecha i nieraz robi dobrą minę do złej gry. Ja jednak wychodzę z założenia, że "kto się czubi, ten się lubi" i to, że w rodzinie pojawiają się jakieś kłótnie, oznacza, że tak naprawdę nam na sobie zależy i każdy chce dla swoich bliskich dobrze.
napisał/a: ana_z 2013-07-11 18:29
Kto nas zna tak dobrze jak my sami? Nasza rodzina. Tylko przy niej nie musimy ukrywać swojego prawdziwego oblicza. To rodzice wiedzą jacy byliśmy od najmłodszych lat. To rodzeństwo wie jak bardzo "darliśmy koty". Różne wydarzenia z naszego życia wykreowały nam wyobrażenie. Tylko przy rodzinie jesteśmy szczerzy i prawdziwi. Na zdjęciach widać miłość w naszych oczach, nieudawaną radość, iskrę szczęścia. Tylko z zdjęcia rodzinnie nie wymagają obróbki w Photoshopie. Są pełne uczuć i emocji.! ;)
napisał/a: Mellerina 2013-07-11 18:57
Niestety tak to już jest, że rodziny się nie wybiera, a to oznacza, że naszymi ciotkami, kuzynkami, czy wujkami są ludzie niekoniecznie podobni do nas - ba! czasem to przecież zupełne przeciwieństwa! Jednak nauczeni jesteśmy, że rodzina jest najważniejsza, dlatego często boimy się mówić swoje zdanie, czy okazywać odmienność. A to prowadzi do dużej niechęci i utwierdzania się w przekonaniu, że z rodziną to najlepiej na zdjęciach... Bo wtedy każdy chce wyjść jak najlepiej ;)
napisał/a: vintagespace 2013-07-12 14:43
Dzień moich kolejnych urodzin przeszedł już do historii ...Teściowie powiedzieli, że nie przyjdą, wiec pomyślałam, że zadzwonię do ciotki (mojej chrzestnej). Zawsze chętnie mnie odwiedzała, przychodziła na pogaduchy, więc dlaczego miałaby nie wpaść w moje urodziny?. Zadzwoniłam, podziękowała za zaproszenie i powiedziała, że naturalnie wpadnie w niedziele, dodała jeszcze, że musi ze mną o czymś pogadać...

Upieklam tort orzechowo – czekoladowy, zrobilam sałatkę którą wymyśliłam specjalnie z okazji moich urodzin (chciałam żeby było coś, czego jeszcze nie było).
Przyszła niedziela, cały dzień czekałam na ciotkę jak frajerka a ona nie przyszła. Już po południu wiedziałam, a raczej domyśliłam się, że mnie delikatnie mówiac wystawiła do wiatru. Ale nie zadzwoniłam do niej, to ona powinna to zrobić i mnie przeprosić. Po południu mama poszła do babci. Było oczywiste, że dowie się czemu ciotka nie przyszła, bo u mnie nikt nic nie mówi wprost, tylko okrężną drogą, przeważnie wszystkie informacje przechodzą przez babcię.

Jak się okazało ciotka nie przyszła, bo jej partner nie pozwolił (!). Powiedział rzekomo, że mogłam zadzwonić wcześniej to coś by mi kupili, a tak, z pustymi rękami on jej nie puści. Cóż, ciotka jest od niego uzależniona, bo ślubu nie mają, a on zarabia i utrzymuje ją. Mama też, rzecz jasna dowiedziała się u babci, o jakiej to ważnej sprawie ciotka chciała ze mną porozmawiać. Ogólnie sprawa jest skomplikowana, bo dom w którym mieszkam nie ma numeru, więc wszyscy jesteśmy zameldowani w starym domu. Ten stary dom należy właśnie do ciotki. Mama, ja i brat mamy stały meldunek, a mój mąż ma tymczasowy, bo nie zgodziła się zameldować go na stałe (zabolało mnie to, nie powiem, ale puściłam to w niepamięć już jakiś czas temu). Powiedziała nam, że będzie go co jakiś czas meldować na tymczasowy pobyt, a my za ten czas mamy sobie załatwić numer domu. Ale wracając do tematu. Tą ważną sprawą było to, że ona bała się żeby nie musiała zapłacić za mojego M opłaty za wywóz śmieci :). Wynosi ona u nas 48 zł… I chciała mnie zapytać, czy jej za to zwrócimy, czy ona ma pójść do sołtysa i składać odwołanie…

Ostatecznie lepiej że nie przyszła, bo by mnie tylko zdenerwowała i to w ważny dla mnie dzień. Rodzona siostra mojej mamy, moja chrzestna matka chciałaby mi o to robić problemy… Niepojęte to jest dla mnie i sprawiło mi przykrość. Jak mieszkała ze swoim mężem pijakiem, nie miała co jeść i klepała biedę to ostatnią kromkę chleba by człowiekowi oddała, taka była szczera, a teraz? Zobaczyła jak to jest mieć pieniądze to jej odbiło, nigdy taka nie była. Typowy przykład na to, jak pieniądze zmieniają ludzi.

Tak więc w moje urodziny obejrzałam 2 filmya potem pograłam z bratem i mężem w karty, wypilismy kilka drinków i ogolnie dobrze sie bawilismy :) Wygrałam, mam nadzieję że chłopaki nie dali mi forów :)
dzis wyjelam album ze zdjeciami...sa piekne wszyscy usmiechnieci, wzorowa rodzina...usmiech do obiektywu...pozorne, zludne szczescie ....