Konkurs "Wygraj zegarek"

napisał/a: iwona1992 2007-06-11 14:06
Gdybym wiedziała, że została mi ostatnia godzina życia to:

Wziełabym telefon i zadzwoniłabym do wszystkich znajomych i przeprosiła za wszystkie krzywdy które im wyrządziłam. Najwięcej czasu zajęłaby mi chyba z rodzicami, to oni mnie wychowali i zapewne im sprawiłam najwięcej przykrości. Później spisałabym gdzieś prośbę, by po śmierci moje narządy (jeśli będą się nadawać) zostały przekazane innym ( w ten sposób może uratowalabym chociaż jedno ludzkie istnienie). Przez resztę czasu pomodliłabym się i prosiła, by w Niebie (do którego chcę się dostać po śmierci) spotkałam moją babcię, która niedawno umarła :(.
napisał/a: kkasia9 2007-06-11 14:55
gdyby mi została ostatnia godzina zycia poszłabym do sklepów wydać wszytskie swoje oszczędności. nie kupowałabym bo mi potrzebne, ale miałabym ta satysfakcję ze mogę kupować bez ograniczeń, co mi sie podoba (oczywiście w ramach tych oszczędności). nie zastanawiałabym sie czy coś jest drogie czy tanie, ale czy mi się podoba. moim marzeniem jest pójść do sklepu i kupowac bez ograniczeń, a nie ciagle sobie odmawiać, bo za drogo....
napisał/a: wisnioweczka 2007-06-11 18:11
Gdyby została mi ostatnia godzina życia spędziłabym ją nie patrząc na zegarek. Postarałabym się załatwić to co dotąd nie załatwiłam a czego nie załatwienie nie pozwoliłoby mi stąd odejść. Poza tym ta godzina dałaby mi satysfakcje, że moje życie było godne i nawet ok a ja nie byłam niewolnikiem pieniądza, kariery a przedewszystkim czasu....
napisał/a: privatedo8 2007-06-11 19:02
Godzina... to tak malo
a moze calkiem duzo....
czas... plynie jak zawsze,
jesli mam swiadomosc,
to oststnia godzina...
pedzi niczym express
a koncowa stacja juz coraz blizej...
wysiade z pociagu linii urodzenie-smierc
w swoim przedziale zycia
mialam roznych towarzyszy podrozy
teraz juz za godzine spotkam sie
z tymi co juz "wysiedli"...
Chcialabym tylko napisac list...
moj ostatni list...
bo Ci co pozostana beda zyc...
a ja w ich pamieci,
pozostanie moje zycie bezemnie....
napisze do znajomych, przyjaciol,
rodziny, sasiadow a nawet do
tych co niezyczliwie patrzyli
na moje zycie....
Napisze....
Napisze...
Tylko co....
mysli sie klebia, czasu coraz mniej...
Kochani... tak do Ciebie tez tak sie zwracam
nieznany mi czlowieku, ktory niejednokrotnie
zyczyles mi zle, bo akurat mialam
ciut wiecej szczescia w zyciu...
Ciesze sie, ze wiem kiedy nadejdzie moja
godzia prawdy, godzina rozliczenia...
Ciesze sie, ze moge spokojnie odejsc...
choc zal odchodzic, losu nie zmienie,
w zyciu dostaje sie tylko jeden bilet,
moj wlasnie traci waznosc....
Powiem Wam Dziekuje
Powiem Wam Wybaczam
Powiem Wam Do zobaczenia
Umre pieknie, bez zlosci... bez gniewu....
bez zaskocznia....
moja smierc to kolejna wygrana,
nie traktuje jej jak porazki,
jak czegos co sie skonczylo...
bo smierc, to nie koniec to przejscie
przejscie na druga strone...
zycie moje jak swieca...
mialo duzy plomien,
wiec szybko gasnie,
ale ogrzalo ludzkie serca
i widac go bylo wszedzie...
Nie chcialam odejsc bez slowa...
Zawsze bylam gadatliwa...
a teraz...
a teraz spacerkiem...
pojde do hospicjum...
i reka w reke
z samotnymi,
czekajacymi na...
odpoczynek...
odejde...
poloze sie jak oni...
w bialym pokoju...
z parawanem...
i poczekam...
zamkne oczy...
i pomysle jeszcze
o rodzicach...
i pewnie lezka
po policzku splynie...
ale czy to lza
szczescia,
czy smutku...
tego nie wiem
jeszcze
jeszcze nie teraz...
za 5 minut....
i ciagnie sie te 5 minut...
jak wiecznosc...
i oddycham spokojnie
i czekam...
i wcale sie nie obawiam...
z czystym sumieniem...
rozprawiona z ludzkoscia...
czekam...
widzialam jak Oni umierali...
w takim samym pokoju...
przy takim samym parawanie...
tylko poprosze "siostre"
o muzyke...
o Kasie Kowalska...
Bezpowrotnie...
i odejde
pojednana
spokojna
wyciszona....
i wyszeptam...
Kocham Cie mamo...
napisał/a: olencja1 2007-06-11 20:09
O ludzie....sama nie wiem...chyba bym napisała testament i list do dzieci z zapewnieniem,jak bardzo je kocham ....i tak po prostu usiadła i czekała.....
napisał/a: KumakGorski 2007-06-11 23:11
Przyznam się, że trochę mam lekką przewagę, gdyż czytałem wypowiedzi innych na ten temat (pewno jak większość tutaj ).
Jedne pomysły są trochę za bardzo ambitne (piszę tu o tych, którzy w 60 min zrobiliby dosłownie wszystko w parę minut) od pożegnania się z rodziną do seksu wyliczonego w parę minut. Tak, w pełni rozumię te osoby. Jednak w skali 1 godziny=60 minut - jedna sekunda wydaje się mgnieniem powiek (czymś co ucieka nam jak woda przez palce). Jeden oddech czymś nieobliczalnie cennym, a spojrzenie na pamiątkowe fotografie na ścianie na wagę złota.
Drugie zaś są wyjęte poza realia tego świata - można by powiedzieć nawet fantastyczne. Są to rzeczy, które z racji praktycznych możliwości - nawet jak bardzo byśmy chcieli - nie udałoby nam się zrealizować. Tak, i tu też w pełni ich rozumiem. Kto by nie chciał zorganizować sobie w godzinę skoku ze spadachronem, czy bandżi, w godzinę obdarować wszystkich pieniędzmi lub zrobić coś dobrego na co za życia nie było nas stać.
Każda myśl jaka w takiej sytaucji przyjdzie do głowy musi być czymś co do tej pory wydawało nam się tematem odległym, przekładanym do ostatniej chwili lub nawet nierealnym. Będzie to na pewno to, co sprawi nam przyjemność i choć sekundy będą nam uciekać z prędkością ponaddźwiękową to na chwilę zapomnimy o tym, że za godzinę nas już nie będzie i choć na chwilę będziemy szczęśliwi - można by rzec "szczęśliwi do ostatniej chwili".

Co ja bym zrobił?
Ja ... chmm. Na pewno nikomu bym o tym nie powiedział. Nie zniósł bym tego. Raczej nie będę oryginalny i połączę fantazję z życiem.
Chciałbym spokojnie usiąść sobie w foteliku, napisać coś krótkiego, ogólnego - coś w stylu "Zawsze będę Was kochał", w tle moja ulubiona, nastrojowa (60 minutowa ) płyta muzyczna odmierzająca czas jak klepsydra, ale wyjątkowo kończąca się utworem śpiewanym przez Freddiego Mercury "These Are The Days Of Our Lives". Podczas słuchania wypiłbym jakiegoś mocniejszego browara. Wspominając dawne czasy i poszukując odpowiedzi o sens i styl mojego życia powolutku przeglądnąłbym jeszcze stare zdjęcia. W ostatnich sekudach gwałtownie zrywam się, wstaję na równe nogi i zapatrzony już gdzieś tam ... wypowiadam ostatnie słowa "I still love you", rzucam się w otchłań ognia - by jak legendarny ptak Feniks po trzech dniach wyjść z popiołu.
Tak chciałbym spędzić ostatnią godzinę swojego życia - tzn na wpół realnie na wpół fantastycznie .

Pozdrawiam wszystkich
napisał/a: kuguar 2007-06-12 00:34
Usiadłbym, wziął parę oddechów. Doczytał książkę, która leży przy łóżku. NIe żegnałbym się z nikim, jak z nikim się nie witałem. Tak po prostu, ostatnia sekunda by minęła.
napisał/a: kasia_kasia 2007-06-12 08:53
trudne bardzo pytanie najpierw należało by się zaopytać czy chciałabym wiedziec kiedy to będzie. Ale gdybym wiedziała to napisałambym list z podziękowaniem dla wszystkich, których sotkałam i przeprosiłambym tych, których obraziłam.ujęłabymn to w takim mottem:

Nie bądź dla ludzi cieniem, ale słońca promieniem

Na koniec chciałabym Ci podziękować za poświęcony czas spędzony ze mną mojej osoby i za to, że obdarowywałeś mnie ciepłym słowem, życzliwym spojrzeniem i uśmiechem.

oraz wiersz Haliny Poświatowskiej

Kiedy umrę, kochanie
gdy się ze słońcem rozstanę
i będe długim przedmiotem, raczej smutnym

czy mnie wtedy przygarniesz
ramionami ogarniesz
i naprawisz co popsuł los okrutny

czasem myślę o tobie
czasem piszę do ciebie
głupie listy, w nich miłość i uśmiech

potem w piecu je chowam
płomień skacze po słowach
nim spokojnie w popiele nie uśnie

patrząc w płomień, kochanie
myślę, co też się stanie
z moim sercem miłości głodnym

ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świacie
który ciemny jest i który jest chłodny
napisał/a: anna3050 2007-06-12 11:44
w ostatniej godzinie mego życia poszłabym sie pomodlic,nastepnie w gronie najbliższych mi osób wspominali bysmy najśmieszniejsze historie megio życia więc godzina byłaby bardzo zabawna,śmieszna ....bo moje motto to:uśmiechnięte całe życie
napisał/a: Lenka9 2007-06-12 17:36
Phi...
Godzinka życia, co mi tam! Żyłabym tak, jak żyłam do tej pory, bo cóż mogłabym zmienić;)
Ale nie zapomniałabym o jednej rzeczy: Zanim umarłabym, powiedziałabym wszystkim moim bliskim, że bardzo ich KOCHAM i podziękowałabym za to, że byli na mojej drodze życia :D

Pozdrawiam !
napisał/a: joanna023 2007-06-12 22:10
Życie jest wspaniałym darem i dopiero na łożu śmierci tak naprawdę rozmyślamy nad całym naszym życiem ,jakie ono było ,czy byliśmy dobrymi ludżmi,jak przeżyliśmy to nasze całe życie.Zadajemy sobie mnóstwo pytań :
-Czy kochałam wystarczająco swoich bliskich?
-Czy byłam dobrą mamą ,córką ,siostrą ?
-Czy wszyscy moi bliscy i przyjaciele wybaczą mi jakieś przewinienia?
-Czy pójdę do nieba?
O rany -tak naprawdę w głowie mamy mnóstwo pytań .Myślę ,że każdy człowiek boi się śmierci,tych ostatnich chwil swojego życia.
Gdyby ktoś oznajmił mi tak znienacka ,że za godzinkę już mnie nie będzie na tym świecie wpadłabym w panikę :eek: .I nie wiem ,czy zdołałabym się poruszyć przez następną godzinę ,bo pewnie byłabym w olbrzymim szoku. :confused:
Ale gdybym oprzytomniała ,chciałabym aby ostatnia godzina była spokojna ,pełna refleksji ,ale też radosna :) .Nie chciałabym płakać ,ani smucić się.Pożegnałabym się z rodziną ,usiedlibyśmy wszyscy razem i oglądalibyśmy pamiątkowe zdjęcia,wspominalibyśmy wszystkie święta ,uroczystości rodzinne etc.Było tak dużo radosnych chwil,że na pewno pękalibyśmy ze śmiechu przypominając sobie te żarty ,które robiliśmy sobie nawzajem. :D
Potem wzięłabym córkę w ramiona i niech się dzieje wola Boża...
napisał/a: anii 2007-06-12 22:41
napisal(a):

Ciężkie pytanie.... Codziennie w pracy mam godzinną przerwę,i ta godzinna mija zanim się obejrzę... Teraz jak mam sobie wyobrazić że to by miała być moja ostatnia godzina to uważam że zanim bym dobrze pomyślała to już by się skończyła.... Napewno zadzwoniłabym do moich najbliższych i powiedziała jak bardzo Ich kocham teraz i na zawsze... Niestety nie mogłabym ich zobaczyć ponieważ mieszkam tysiące kilometrów za daleko... :(