Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: chochliczka 2007-08-19 20:37
A ja jestem bardzo wdzieczna tworcy telefonow komorkowych bo dzieki niemu poznalam Jacka-faceta ktory jest moja wielka miloscia.
A jak sie zaczela cala historia?Otoz,pare lat temu spotykalam sie z pewnym chlopakiem i ktoregos dnia z nudow przegladalam jego ksiazke adresowa w komorce i nagle doszlam do imienia-Jacek...ehh te imie zawsze mnie intrygowalo...Po cichutku spisalam sobie ten numer i napisalam do owego chlopaka.Zaczelismy ze soba smsowac( w miedzyczasie zerwalam z obecnym facetem)...coraz bardziej rozwijala sie nasza znajomosc.Az w koncu padlo te upragnione-kocham Cie...Pewnie niektorzy stwierdza jaka to przygoda..ale coz moze byc wieksza przygoda niz wielka milosc?
napisał/a: ~margott 2007-08-19 20:53
Sobotni wieczór parę lat temu. Mróz na dworze, my w cieplutkim barze w doskonałych humorach. Mój chłopak prezentował wszystkim nowiutki Sony Ericsson T230. Telefon wędrował nad stołem z rąk do rąk. W końcu, w całym tym zamieszaniu, wyślizgnął się niefortunnie z wiotkiej dłoni jednej z kumpelek. I takim to sposobem wylądował w szklance piwa.
Po krótkiej aurze zmieszania i zdenerwowania uzyskaliśmy porozumienie w sprawie kupna nowego aparatu :)
napisał/a: mona774 2007-08-19 21:13
HEJ o to moja krótka jednak życiowa i dość tagiczna przygoda dla mojej NOKUSI :mad: a moze to kara za to że serce swe oddałam nowszej MOTOROLCE a starszy telefonik w spadku dostał mężuś ;) ,no i tutaj brak miłości do NOKI się ujawnił.Mąż zakłada oczka i uwielbia prace wodne i jak większość płci brzydszej za mocno wagi nie przypisuje do telefoniku-ja go szanowałam przez latka a jemu posłużył tylko 3 dni i każdego dnia miał zapewnione nurkowanie :( dawał mężowi jeszcze szanse bo po pierwszej kąpieli działał :D ,po drugim topieniu również :D -czyli był dzielny ale jak przysłowie mówi do 3 razy sztuka :eek: i tutaj nastał jego koniec-więc teraz lepiej niech mąż się moczy sam a nie nasze komóreczki ;) buziaczki!
napisał/a: urszula2206 2007-08-19 21:28
Moja historia z telefonem jest dosyć intymna ale cóż ku przestrodze napisze. Było to kilka lat temu ale do dziś na samą myśl się krzywię że człowiek potrafi robić takie goopoty za młodu. Kiedyś z moim chłopakiem który miał nówkę telefon z wibracjami ( co kilka lat temu było nowością) postanowiliśmy sprawdzić działanie tych wibracji w swerze krótko mówiąc intymnej. Wiec bawiliśmy się nią w sposób zrozumiały dla większosci osób. Nagle mój luby zrobił gupią minę i stwierdził że telefon mu wciągneło(załamka). Próbował wyciągnąć i nic. W końcu po ok 2 godzinach poszliśmy do lekarza. Najgorsze było jak ktoś zaczynał dzwonic. Jaka była mnina lekarza który dowiedział się z czym do niego przyszłam. Za to mój ukochany chłopak, pełen współczucia zajrzał do gabinetu i poprosił lekarza by uważał..................................i nie porysował mu telefonu. Myślałam że lekarz peknie ze śmiechu ale udało się wyciągnąć i telefon działał dalej. Ku przestrodze. Pozdrawiam wszystkich :D
napisał/a: alunia_93_93 2007-08-19 22:43
Niedawno moja siostra kupiłam sobie telefon z klapką, a mi dła swój stary, rozsuwany. Pewnego dnia do nas do domu przyjechał brat z dziećmi. Ja zostawiłam swój telefon na stole. Czekałam na SMS-a. Po pól godzinie przychodzę do domu. Szukam swojego fona. Nigdzie go nie ma. Pytam się wiec Kamili i Marcina (dzieci brata). Oni mówią:
- Ja wzięłam, bo chciałam pograć, przyszedł Marcin i wyrwał mi telefon.
I wtedy się przekonałam, że juz po moim telefonie. Kamila mówiła, że została jej tylko klawiatura, a Marcel miał wyświetlacz. Ryczałam jak głupia. Ale już wiem na pewno nie zostawie telefonu na stole.
napisał/a: 88mw 2007-08-19 22:49
Mój telefon... no cóż nie jest to najnowszy model. Ale przypadek sprawił, że właśnie to okazało się jego zaletą. Kilka miesięcy temu byłam na imprezie. Koleżanka zaprosiła mnie do swoich znajomych, więc na samym początku nie znałam tam nikogo z wyjątkiem jej. Jednak, wiadomo jak to jest na imprezie - szybko się „zintegrowałam” z reszta grupy. W pewnym momencie wszyscy zaczęli robić sobie zdjęcia aparatami z telefonów komórkowych. Więc i ja wyciągnęłam z kieszeni mój prehistoryczny telefon (rąbiący zdecydowanie najbardziej niewyraźne zdjęcia), aby dołączyć do tej świetnie bawiącej się grupki. Wtedy najładniejszy na tej imprezie chłopak, podszedł do mnie i powiedział „Ale masz beznadziejny telefon”. Zdębiałam. W pierwszym momencie zrobiło mi się strasznie głupio, bo ten chłopak naprawdę mi się podobał, a jego pierwsze słowa do mnie, delikatnie mówiąc nie były zbyt miłe. Na początku mnie zamurowało. Ale ten, jak mi się wtedy wydawało, wredny koleś szczere się do mnie uśmiechnął i wyciągnął z kieszeni swój telefon - ten sam model który miałam ja!!! Oczywiście oboje zaczęliśmy się śmiać. Później wymieniliśmy się numerami tych beznadziejnych telefonów...
napisał/a: redXlabel 2007-08-19 23:39
Ostatnio odwiedziłam salon jednej z sieci komórkowej. Miałam problem z telefonem, więc przyszłam po pomoc. Zbyt długo juz meczylam sie z niesprawnym telefonem. MIAŁAM ZŁY HUMOR I BYŁAM ZDENERWOWANA.

Podeszłam do jednego pracownika i zapytałam, "czy moglby mi Pan pomoc, bo skonczył mi się okres, i nie ma kto mi załadować" ...;.on zrobił dziwna mine, nie wiedizec czemu, a ja nie dokończyłam, bo przyszedł mi sms, "poMÓC załadować telefon", oczywiście!!! ....dokończyłam, kiedy telefon przestał wydawać dzwieki. Cała reszta osob zaczela się smiać, a ja ... ... bylo mi glupio, tyle czasu meczylam sie z telefonem, a potem taka obsluga- zmieniłam siec, juz nie mam numeru w tej komórkowej, międzynarodowej, Pomaranczowej ...
napisał/a: Skye 2007-08-19 23:58
Przez cały czas wakacji nudziłam się Praca, dom, praca. Wiem, jak to brzmi, ale tak było. Wszystko się zmieniło, kiedy weszłam na to forum, na ten konkurs. Tyle historii, przygód. Tylko, że nie moich.
I dlatego było mi smutno. Postanowiłam, że coś z tym zrobię i poczytałam trochę o tym telefonie.I jego funkcjach. Wpadłam na pomysł, by coś zmienić w moim zyciu. Coś wnieść nowego, coś zmienić. A dlaczego nie zaczac od siebie??, pomyślałam.

Więc:

1)Producent reklamuje telefon, jako „Dwie twarze - więcej niż muzyczny telefon!’’,

TEŻ TAK chciałam. Jestem kobietą, a kobieta zmienna jest :).Postanowiłam, że zmienię swój wizerunek. Kiedyś w oczach kolegów z pracy byłam niepozorna, skromna i grzeczna- znali mnie tylko z tej strony, tylko tak ubraną, więc pokazałam im także (I SOBIE) moją drugą naturę, to, że potrafię być kobieca, seksowna.Nowe ubrania potrafią zmienic nas w kilka chwil.

2)(,,Celem było połączenie idealnego telefonu z idealnym odtwarzaczem muzycznym. Telefon i odtwarzacz. Razem i osobno w tym samym czasie.”)

Dlaczego by nie zmienić czegoś w swoim charakterze? Pomyślałam. Ideałów nie ma, ok., ale zawsze można się poprawic- zaczelam zaskakiwac innych. Zmieniłam się na lepsze. Byłam połaczeniem kobiecości z meska pracowitością i wytrwałością. Plusy w pracy ;)

3)(,,Czteropunktowy, dotykowy panel sterowania.” ) :) ;)

Stałam się odważniejsza,wrażliwsza na dotyk … (szczegółów nie trzeba zdradzać) .


4) Producenci przedstawili („ najbardziej zaawansowaną cyfrową technologię audio na świecie. Otoczymy Cię porażającym najwyższą jakością’’.)

Ja także przedstawiłam światu nową,
lepszą siebie, bo chciałam, czuć się w koncu dobrze, we własnej skorze. Udalo mi się, a nawet nie sadzilam, ze tyle sily mam.


5)( „Dlatego właśnie nazwaliśmy go ultramuzycznym”),

dlatego własnie ja jestem w koncu taką,jaką chciałam być,
dlatego wciąż jestem soba,

bo co we mnie zostało i zawsze będzie,to własnie JA
napisał/a: Etna 2007-08-20 00:03
Języka obcego można się nauczyć na wiele sposobów. Ważne, by zacząć. Ważne, by znaleźć sposób nauki.

MOJA PRZYGODA udowadnia, że język obcy i telefon mają ze sobą wiele wspólnego. Dlaczego? Bo Zaczęłam się uczyć języka Fińskiego z prostej (?!) Instrukcji obsługi i przy pomocy słownika. Mój telefon nie miał polskiej instrukcji, a jakoś radzić sobie trzeba było…

Tego języka Bardzo Trudno nauczyć się samemu. Jest niewiele materiałów do nauki. Początki były trudne, ale teraz już trochę umiem. Choć wciąż to bardzo mało, wciąż zbyt mało- Fiński to jezyk trudny- posiada oryginalne słownictwo, kilkanaście przypadków i skomplikowane zasady gramatyczne- ale piękny i nie poddaję się.

I szukam w życiu sposobów, które ułatwią mi naukę. Ustawienia języka telefonu także pomagają w uczeniu się- zwłaszcza, jak w menu nie ma opcji (język)" kieli": polski, jak mój.

Język finski przydaje mi się coraz częściej i to już nie tylko przy rozpracowywaniu możliwości telefonów, ale

w kontaktach międzyludzkich :), bo wtedy nie mam pytania o Pin, tylko
"Kuka sinä olet? "(jak masz na imię) zadawane przeze mnie, albo jakiegoś miłego Fina, niestety spotkałam jak na razie tylko jednego, ale i tak rozmawialiśmy po angielsku.
Wiadomo, że pewnych słów nie da się wyrazić słownikiem mało zasobnym w słowka ;)

" Kylla " (tak), tak … nawet z takim egzotycznym językiem można się spotkać i go pokochać.

Może kiedyś będę mieć możliwość nauki koreańskiego?

A teraz-żegnam się i mówię: (na razie): "moikka "
napisał/a: Ika 2007-08-20 01:01
Jestem Ilona i bardzo lubię pływać na kajakach. Tak też zaczyna się moja opowieść o nie zwykłym odzyskaniu swojego telefonu. Na wakacje postanowiłam wybrać się z rodziną na jezioro Drawskie, gdyż od dawna miałam chęć popływania na kajaku. Wypożyczyłam z mężem dwa kajaki jednoosobowe, bo dzieci wolały zostać w ośrodku. Tego dnia czekałam na bardzo ważny telefon, którego nie mogłam przeoczyć, więc z konieczności postanowiłam zabrać telefon do kajaka. Włożyłam go do kieszeni w spodenkach. Płynęłam przez tzw"małpi gaj", gdy zadzwonił mój telefon. Usiłowałam go wyciągnąć, gdy nagle kajak się wywrócił. Upuściłam telefon. Gdy wygrzebałam się z wody i wyciągnęłam kajak zorientowałam się, że upuściłam telefon. Nie mogłam znaleźć go przez dłuższy czas, odpuściłam sobie. Gdy dotarłam na miejsce skąd wyruszyłam wyciągnęłam kajak z wody i odniosłam na wskazane mi miejsce. Następnego dnia znów wybrałam się na kajaki. Wypożyczając poprosiłam o ten sam kajak na którym pływałam dzień wcześniej. Odwracając go usłyszałam jakiś dziwny szmer, gdy zajrzałam do środka okazało się, że mój telefon przez cały czas tam leżał. Bardzo ucieszyłam się z tego, że go znalazłam, i od tego czasu nie zabieram telefonu na kajak :)
napisał/a: kopiejeczka 2007-08-20 08:01
Myślisz, że pozwolę Ci zadzwonić? Nadzieja matką głupich! Tszszsz... Czczcz... Trzzzzasssk... Próbuj. Droga wolna. Tszszszzzzyyy... Nie byłaś dla mnie dobra. Drrrń! Siódma rano. Drrrń! Dziewiętnasta. Drrrń! Dwudziesta trzecia. Czy Ty myślisz, że ja nie muszę odpoczywać? Gdzie z tymi łapami? Precz! Klawisze mnie bolą. Pik, pik... SMS-y. Jeden za drugim. Nagrodę Darwina temu, kto wymyślił te męczące pakiety. 100 SMS-ów... 600... Na miesiąc? Phi! Tyle bym zniosła. 100 na tydzień? O nie! I spiłuj te paznokcie! Ałć! No tak... Może jeszcze jednego całuska? Nikt Ci nie mówił, że telefon to skupisko bakterii? No i co się tak szczerzysz? On to na pewno skądś spisał. Poeta się znalazł... Drrrń! Nie odbieraj! Słyszysz?! Nie odb... Mam dość! Ogłaszam strajk! Bateria słaba, bateria słaba, bateria... Piiiiiiii... Może by tak wakacje? Pojedźcie w jakiś miły zakątek. Ty i ten okrutny rozładowywacz nieszczęsnych baterii. Wyskoczcie gdzieś razem, porozmawiajcie w cztery oczy, jak ci...no...ludzie. A ja odpocznę... Może by tak Paryż? Ach... Paris, Paris... Kafejki, kabarety, muzea! Fajne imprezy... Będziecie zajęci sobą a ja nareszcie odetchnę...
napisał/a: stokrotka41 2007-08-20 08:14
Hej! Wiem ,że na "ostatni gwizdek" ,ale chyba się jeszcze załapię.
Tak więc moja historia przydarzyła mi się tego roku wiosną ,był to bodajże kwiecień ,a czy jest ona najciekawsza ze wszystkich?
Na to pytanie może odpowiedzieć każdy - wystarczy ją tylko przeczytać!

Któregoś weekend'u postanowiliśmy zrobić ognisko ,to znaczy ja i reszta paczki. Wszystko zaczynało się wyśmienicie ,ach te przygotowania kiełbasek, pianek, bananów... :p Do tej pory dostaję ślinotoku ;),ale do rzeczy.
Pomyślałam ,aby było bardziej "wystrzałowo" będziemy piec te nasze smakołyki na kijach (drewno) ,tak jak to często było w filmach.
Wiadomo - reszta nie miała nic naprzeciw.
I w tym momencie zrobilam największy błąd.
Gdy już usiedliśmy na takich drewnianych ławeczkach każdy postanowił szybko nałożyć smakołyk,aby później nie musiał się przeciskać między kijkami innych.I ja głupia ,zamiast trzymać komórkę w kieszeni położyłam ją obok siebie na owej ławeczce. Podczas całego zmieszania ,kiedy mój kolega brał kijek i niechcąco strącił moją komórke prosto na kamienie wyłożone dookoła ogniska. Rękami nie dawało rady ,bo kamienie były zbyt gorące ,a ona coraz bardziej "szła" w stronę ognia ,więc spróbowaliśmy tymi kijami ją wyciągnąć ,lecz niestety ogień "połknął" moją komórkę ,tak samo jak moja koleżanka połyka landrynki. Rano następnego dnia ,gdy poszłam zobaczyć co zostało z mojej komórki przeraziłam się - został po niej czarny naleśnik o bardzo brzydkim zapachu. :( :( Wyrzuciłam ją ,bo już do niczego się nie nadawała.

Co do robionego ogniska - jest to teren specjalnie wydzielony na owe spotkania.
i jak co myślicie o niej? Tak, macie rację bardzo pryjemnie się ją opowiada ,ale gdy pomyślę ,że straciłam tą komórkę ,robi mi się słabooo...
dzięki! :)