Wygraj zestaw kosmetyków biosiarczkowych!

napisał/a: granulka91 2014-11-12 17:38
Ja zmotywowałabym swojego mężczyznę odpowiedzialnym staraniem się o dziecko. Dla mego partnera bardzo zależy na tym abyśmy mieli dziecko. Zapytałam go czy zależy mu na zdrowiu naszego przyszłego dziecka. Oczywiście odpowiedział twierdząco, więc opowiedziałam mu o powikłaniach do jakich może dojść w czasie ciąży, jeżeli nie wiedząc o czyhającej w nas chorobie przekażemy ją dziecku. Mój mężczyzna stwierdził że nie wybaczyłby sobie gdyby istniała możliwość zapobiegnięcia temu a my byśmy z niej nie skorzystali. Dlatego po tej rozmowie w następnym tygodniu wspólnie wybieramy się na badania:)
napisał/a: tallulah 2014-11-12 18:29
Jeśli tylko się zbadasz, mój kochany:
-pójdziemy razem na kinowe SF (oczywiście, że uwielbiam gigantyczną jaszczurkę zjadającą miasto),
-dam Ci spokój z wyborem farb do pokoju (wiem, że nie odróżniasz ochry od ugru),
-złamiemy niedzielną tradycję obiadku u teściowej (tak, ja też myślę, że zupa jest za słona...),
-wstanę rano i zrobię Ci ulubioną jaglankę na śniadanie (przecież wiesz, że kocham poranny chłód kafelków w kuchni),
-najważniejsze: uśmiech nie będzie schodził mi z twarzy! :)
nietota
napisał/a: nietota 2014-11-12 20:11
Tego typu zadanie musi być trudne jedynie dla tych kobiet, które nie spędzają ze swoim partnerem większości czasu, albo dla tych, które same się nie badają. Tymczasem wszystko jest proste:
Pewnego popołudnia ogłaszasz partnerowi, że wychodzisz, na co normalny partner zareaguje zaciekawieniem albo nawet podejrzliwością. Nie mów mu, gdzie idziesz - idziesz i tyle. Ale oczywiście, jeżeli zechce, może iść za Tobą. Gwarantuję, że będzie na tyle zaintrygowany, że szybko się wyszykuje i dotrzyma Tobie kroku. A gdy będziecie już na miejscu - nie będzie już tak wielu możliwości ucieczki i wymigania się od badań. Idę ja, idziesz Ty. A w nagrodę: po wszystkim idziemy razem do naszej ulubionej knajpki, by tam rozpocząć cały, długi, wspaniały wieczór. :)
napisał/a: onlyme30 2014-11-12 20:24
Powiem mu delikatnie lecz z dawką stanowczości, że w życiu człowieka nie liczy się tylko dobra praca, nowe buty, kolejna wizyta u fryzjera, czy dbanie o posturę i podejmowanie nowych wyzwań. Życie to nie gra, wiele rzeczy można zdobyć, ale o inne trzeba zadbać. Tak samo jest ze zdrowiem - jeśli wszystko robimy wspólnie - chadzamy do przyjaciół, wybieramy się na zakupy, oglądamy te same filmy - to zadbajmy też o nasze zdrowie, byśmy mogli się sobą cieszyć przez następne lata. Przekonałabym go powyższymi argumentami, oraz uświadomiła mu, że zdrowie jest jedno, Ty dbasz o mnie ja o Ciebie - Nie chcesz iść sam, pójdziemy razem, wystarczy że przejdziemy próg, potem będzie z górki ;)
napisał/a: appetita 2014-11-12 21:01
Jak przekonałabym swojego mężczyznę żeby się przebadał?
Oczywiście obiecując mu nagrodę tzw. "po wszystkim". Jako dziecko te metody się najlepiej sprawdzały, bo kto z nas nie pamięta chwytliwego sposobu naszych rodziców, gdy po szczepieniu (które było dla nas końcem Świata) zawsze była nagroda? Myśl o zbliżającej się nagrodzie zaprzątała tak umysł, że sam zabieg wydawał się być niczym w porównaniu do podekscytowania. Mojego faceta nagrodziłabym nową grą na X-boxa, która już by leżała w domu i kusiła. Ktoś by mógł pomyśleć, że to drogi interes wydać 150 zł na grę w zamian za pójście na badanie, lecz zdrowie nie ma ceny i każdy z nas powinien o tym pamiętać. A więc badajmy się wszyscy!:)
napisał/a: Raffka 2014-11-12 21:51
Na każdego można znaleźć sposób. A ja trochę się namęczyłam, zanim odkryłam klucz do zdrowia mojego męża. Żadne prośby, błagania, straszenie czy umoralnianie na niego nie działały. Im bardziej namawiałam, tym większy stawiał opór, zamykał się w sobie i już w ogóle nie było dyskusji.

Na mojego pana domu działa skutecznie kombinacja dwóch metod. Pierwsza z nich, to "metoda na oszczędzanie". Kiedy tylko na horyzoncie rysuje się szansa na ekonomię i nieprzepłacanie, mój mąż strzyże uszami jak zając na miedzy. A zaoszczędzić można przecież na drogich lekarstwach, kosztownych terapiach i długich kuracjach o ile w porę będziemy się badać! Stąd mój kochany małżonek wizyty u lekarza traktuje nie tyle jako testowanie swojego stanu zdrowia czy "szukanie dziury w całym" ale bardziej jako metodę na optymalizowania domowego budżetu.
I niech mu tam będzie!

Drugą niezbędną zmienną do tego, aby uzyskać wynik w formie przebadanego i skonsultowanego męża, jest załatwienie za niego wszystkich kwestii formalnych, organizacyjnych i logistycznych. Wszystkie wizyty umawiam ja. Od lekarza pierwszego kontaktu - aby otrzymać od niego skierowanie – przez specjalistę, który zleca wykonanie badania po umówienie samego badania a potem ponownie wizytę u specjalisty na konsultację wyników. Na wszystkie wizyty jeżdżę razem z nim, bo to ja wiem co, jak, gdzie i kiedy. To ja wyszukuję informacje, które badania i w których ośrodkach są refundowane. Ja sprawdzam opinie o lekarzach na forach dyskusyjnych i branżowych portalach.
Mojego mężczyzny nie wolno zbyt długo zamęczać trudami organizowania wizyt u lekarza. Trzeba go jedynie dostarczyć umówionego dnia na umówioną godzinę pod ustalone drzwi, a później otoczyć podziwem i czułością za dokonanie tak wielkiego czynu jak pozwolenie na przebadanie się.

Ta cała oprawa może i wygląda nieco zabawnie, dla mnie jednak nie ma to dużego znaczenia. Za każdym razem szaleję po prostu ze szczęścia, gdy mój mąż po konsultacji badania z lekarzem referuje mi, że nic szczególnego się nie dzieje, wszystkie wyniki ma w normie i jedynym zaleceniem jest więcej ruchu :)
napisał/a: gosia56 2014-11-12 22:25
Powiedziałabym mu żeby poszedł ze mną, bo ja sama się boje a jak razem pójdziemy się przebadać to będzie mi raźniej. Znam go i wiem, że w trosce o mnie na pewno pójdzie.
napisał/a: kurczak5 2014-11-12 22:31
Kochanie,

Przepraszam, że nie powiedziałam Ci tego wprost, nie miałam odwagi. Zresztą między nami od dawna się nie układało.
Jose poznałam w kawiarence na rogu i urzekł mnie od pierwszego spojrzenia. To było silniejsze ode mnie. Postanowiliśmy być razem.
Jutro wyjeżdżamy do Hiszpanii, bym mogła poznać jego rodziców.

Mam nadzieję, że nie będziesz zły, ale na czas mojego wyjazdu poprosiłam mamę by zajęła się domem. Pod jej opieką przynajmniej zawsze będziesz miał ciepły obiad. Wiem, że ze sobą nie przepadacie, ale chciałam dla Ciebie jak najlepiej.


Twoja żona


PS: Jeśli nie chcesz by to wszystko co napisałam stało się prawdą - IDŹ NA BADANIA!!! bo łeb ukręcę! całuję. żona.
napisał/a: luimig 2014-11-12 22:42
Najlepsza metoda to.... ZASTRASZANIE!
Czyli kochanie jeśli to zrobisz to spełnię Twoje oczekiwanie... ;)
lecz jeśli nie wykonasz tego zadania przejdziemy do karania!
Aż do badań zrobienia nie będzie żadnego ciast pieczenia!
Nie będzie nawet przytulania... tak się zabiorę do wymuszania!
A później skorzystam z innej metody...
gdy zrobisz badania będą... NAGRODY!
Dostaniesz wolny czas na spotkanie z kumplami
i wielki koszyk z łakociami..
Spełnią się także inne marzenia.. ;)
bo życie w zdrowiu pozytywnie odmienia! :)
napisał/a: iwonkamali 2014-11-12 22:48
Dzidziu moja ukochana , ja żabka twoja jestem bardzo tchórz . Muszę się udać na badania bo czuję że ze mną coraz gorzej.Gdy już na badania przyjedziemy ,udam że bardzo się boję i zaraz zemdleję. Chwycę się mocno jego mankietu i będę go przekonywać żeby ze mną wszedł.Użyję podstępnych argumentów.,przekonując go że podoba się bardzo paniom laborantkom ,informowała mnie o tym nasza sąsiadka . Potem jak razem wejdziemy zagadnę laborantkę o konieczności badań ponieważ panuje jakiś wirus a przy jednym ukuciu można też zrobić badania profilaktyczne .Szepnę jej półsłowkiem aby nie zaprzeczyła i mamy naszą ukochaną dzidzę ,małego mężusia .Strach na niego padnie że może złapać wirus i będzie musiał brać dużo zastrzyków a wystarczy tylko jedno małe ukłucie
napisał/a: pao 2014-11-12 22:53
W ostateczności, gdy już wszystkie inne metody (po dobroci) zawiodły.
[CENTER]Bez badania nie ma bzykania![/CENTER]
napisał/a: Oktawia23 2014-11-12 22:53
Przekonanie mężczyzny do tego, aby zadbał o swoje zdrowie jest bardzo trudne. Temat to ciężki i drażliwy. Dlatego też trzeba mieć na to odpowiedni sposób a najlepiej kilka. Moje ulubione to :

"Matka Teresa"


Przebieg:

Użalam się nad zdrowiem mojego Skarbka i wręcz na kolanach błagam o to, aby zrobił potrzebne badania. Chucham na niego i dmucham, wyręczam w domowych obowiązkach, podaję wszystko pod nos. W ramach nagrody obiecuję piwo, mecz i coś więcej...

Plusy:

-Bardzo łagodny przebieg.

Minusy:

-Trzeba się wykazać silną wolą i dużą cierpliwością.

Skuteczność:

20%

"Zołza"

Przebieg:

Przeprowadzam frontalny atak na Męża nie licząc się z żadnymi konsekwencjami. Krzyczę na niego, wyzywam, rzucam przedmiotami i kieruję pod jego adresem groźby karalne. Ze strachu ofiara się poddaje.

Plusy:

- Kilka "cichych dni" przeznaczonych na przemyślenia.

Minusy:

Wzmożone zainteresowanie sąsiadów naszymi małżeńskimi sprawami.

Skuteczność:

60%

"Czarna Wdowa"

Przebieg:

Opowiadam Mężowi historię mojej koleżanki, której po przewlekłej chorobie zmarł Ukochany (historia zmyślona). Całkowicie "zapominając" się snuję na głos wizję w których to ja zostaję wdową. Dodam tylko, że w wizjach tych przewijają się :pieniądze z ubezpieczenia, imprezy i młodzi kochankowie...

Plusy:

- Metoda nie wymagająca z mej strony zbytniego wysiłku, relaksacyjna wręcz.

Minusy:

-Jest duże prawdopodobieństwo, że Mąż może stać się bardzo podejrzliwy i zazdrosny.

Skuteczność:

100%