Wygraj zestawy książek

napisał/a: aczp 2009-12-14 22:41
Zdecydowanie Baśnie Braci Grimm, a dokładniej "Mały Klaus i Duży Klaus". Okres świąteczny, w moim domu, obfitował w mnóstwo przygotowań. Mama, babcia i ciocia (najmłodsza siostra mamy) gotowały, piekły i sprzątały, jak szalone. Jakby to były ich ostatnie święta - mawiał tata kiwając głową. My, dzieci, byliśmy trochę przeganiani z kąta w kąt, aby nie przeszkadzać, nie sparzyć się, nie zadeptać świeżo umytej podłogi, czy też nie przeziębić podczas mycia okien... Każdego wieczora, aby wynagrodzić nam te "przeganianki" mama siadała w kuchnia na podłodze (O Matko, uwielbiałam ten moment!!!), brała książkę i pytała, co dzisiaj czytamy?
A my, gramoląc się na jej kolanach (było nas czworo, a każdy chciał choć trochę siedzieć "na mamie") wrzeszczeliśmy "Mały Klaus i Duży Klaus" !!! Mama otwierała książkę i czytała. W książce nie było obrazków, okładka nie była twarda, rogi pozaginane, ale liczyła się chwila, to, że mama była z nami i tylko z nami, że nic innego nie było ważne... no oprócz tego, że to koniecznie musiał być "Mały Klaus i Duży Klaus" Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia co takiego miała w sobie ta bajka )) Może to, że Mały Klaus, choć był mały, biedny, nic nie miał, oprócz imienia takiego samego, jak Klaus bogacz, na końcu historii osiągnął szczęście... uczciwością i pracą...a to, że pokonał Dużego Klausa podobało nam się najbardziej....
ale
napisał/a: ale 2009-12-15 08:19
"Na zachodzie bez zmian" Remarqa to jedna z moich ulubionych książek, która jednak nie przywołuje atmosfery świąt, ale...

Jest to opowieść o młodych ludziach zmuszonych do walki na froncie, o ich niezrozumeniu całego tego okrucieństwa, cierpienia i śmierci. Książka pełna bólu i smutku. Nie powinna kojarzyć się ze świętami, ale mi się właśnie tak kojarzy...

Akcja rozpoczyna się zimą, opisy sniegu powinny kojarzyć się ze świętami, nie ze zwłokami wyłaniającymi się spod białego puchu... Gdy główny bohater przemierzał ulice swojego miasta i szukał wśród ruin swojego domu, gdy poszukiwał swoich rodziców, znajomych, miejsca do mieszkania to ciągle myślałam, że on powinień siedzieć z rodzicami przy Wigilijnym stole, a nie biegać z karabinem i zabiajć ludzi. I byłam wdzięczna Bogu, że mi to jest dane. Książkę pierwszy raz czytałam w święta, więc na zawsze pozostanie dla mnie świateczna. Tego roku znów zamierzam ją przeczytać.
napisał/a: jolunia559 2009-12-15 09:56
Święta to czas prezentów i spełniania marzeń.Dla mnie to cas oczekiwań na ciekawe książki,które tradycyjnie znajdę pod choinką Książka to już tradycyjne prezenty w mojej rodzinie.najpiękniejsze i najbardziej kojarzące mi się ze Bożym Narodzeniem to oczywiście Baśnie J.Ch.Andersena.Kólow śniegu i Dziewczynka z zapałkami zawsze czytam z wypiekami na twarzy swoim dzieciom przed świętami i zawsze wzruszam się do łez.Jest jeszcze jedna książka,moja ukochana przedświąteczna lektura.To Wojna i Pokój.Co roku w przedświątecznej bieganinie owarzyszącej przygotowaniom do świąt ta książka pozwala mi na odrobinę oddechu.
napisał/a: Katjen27 2009-12-15 10:34
Tak, jest taka książka, która kojarzy mi się ze Świętami :) I stała się ona moją nieodłączną towarzyszką podczas grudniowych wieczorów, także tych przed- oraz świątecznych. Dobrze, że jej okładka jest twarda - dzięki temu lepiej znosi ciągłe podróże z pokoju do kuchni i z powrotem - bo ta książka, w ferworze przygotowań świątecznych i odwiedzin 'międzyrodzinnych', towarzyszy mi wszędzie :)
"Dziennik Bridget Jones" autorstwa Helen Fielding - to właśnie ten tytuł mam na myśli. Być może to banalne, że wybrałam tak popularną książkę, ale dla mnie jest ona nośnikiem pozytywnej energii i, po prostu, przyjemnie się ją czyta (nieistotne, że po raz 58my) :) I kiedy dopada mnie w swe objęcia zimowa senność, a szare niebo za oknem kładzie na moich powiekach ciężkie kamienie - wówczas ja sięgam po 'Bridget w twardej okładce' (porysowanej, pocharowanej, nieco wyeksploatowanej), siadam przy rozświetlonej choince - i jak ręką odjął. Senność odchodzi, zza ciężkich chmur przebija się promyk słońca, a ja ponownie skręcam się ze śmiechu - no bo jak tu się nie śmiać, kiedy Bridget spisuje, ile jednostek alkoholu dzisiaj upłynniła, i że to już ostatnie; gotuje iście niebieską zupę... W książce tej uświadczamy, w dużym stopniu, świątecznej atmosfery, zimowej scenerii, no i wybitnej sceny, podczas której niezłomna Bridget biegnie za Markiem odziana jedynie w seksowne majciochy tygrysicy i dłuższy blezerek - w środku zimy, przez padający śnieg i trzaskający mróz. No i ten świąteczny akcent na sweterku Marka - renifer - tego widoku nie można zapomnieć :D
Dużo by pisać o tej książce, ale po co ? Skoro można przeczytać, a potem jeszcze raz, i jeszcze... :)
W tej książce dzieje się tyle, co w standardowym domu przed oraz już w trakcie Świąt Bożego Narodzenia - jest dużo, głośno, kolorowo, smacznie i niepowtarzalnie :)
To już taka moja tradycja, że kiedy nadchodzi grudzień ja wyławiam z czeluści zapchanego regału właśnie tą książkę - "Dziennik Bridget Jones" :)
napisał/a: irasikorska 2009-12-15 11:16
Ze świętami i dzieciństwem kojarzy mi się Królowa Śniegu H. Ch. Andersena. Śnieg padający płatami, skrzypiący mróz, rozświetlone kolorowymi lampkami wąskie uliczki bajkowej Kopenhagi, (choć podobno to jest niemieckie miasto Heidelberg,). Cudne! Nie wcielałam się, co prawda, w rolę rozsądnej Gerdy, lecz Małej Rozbójniczki, którą ubóstwiałam i podświadomie czułam, ze jesteśmy podobne, dziewczynki-chłopczyce, niepokorne, odważne, w gorącej wodzie kąpane. To były czasy! Wierzyłam w cuda, czekałam na Święta, wyruszałam w podróż do lodowatej krainy Królowej Śniegu :D
napisał/a: Aszka7 2009-12-15 12:58
[CENTER]Kiedy byłam małą dziewczynką dostalam ilustrowane Pismo Święte dla dzieci.
Niebieska okładka, proste słowa i przepiękne ilustracje... tak uczyłam się poznawać Boga.
Wtedy na stole Wigilijnym kładłam moją Książkę obok Książki rodziców.
Do dziś kiedy 25 osób (liczba stale się powiękasza :)) -w domu rodzinnym mojej mamy- zasiada do stołu, Babcia czyta fragmenty Pisma Świętego.
Jest to dla nas wszystkich magiczny i najważniejszy moment tego wieczoru.
Moje małe Pismo Święte odziedziczył po mnie brat, później kuzyn, kuzynka, a teraz dziecko mojej siostry.
Ta Książka zawsze jest z nami podczas Wigilii i żadna nie kojarzy mi się tak bardzo z czasem spędzonym z całą moją rodziną....[/CENTER]
napisał/a: leoniu 2009-12-15 22:31
Mnie ze świętami kojarzą się kryminały. Wypełzam ze swoich historycznych zawodowych światów i przez dwa tygodnie wolnego pochłaniam przyzwoitą kryminalną literaturę - wzbogacona rzecz jasna o prezenty wigilijne.
Dobre morderstwo, wartka akcja, smaczne ciasto, kawa z mlekiem... Marzenie po prostu...
napisał/a: sage 2009-12-16 13:45
Książka, która zawsze juz chyba będzie mi przypominać o cudownym okresie Świąt, pełnym magii i dobroci to: "Noelka" Małgorzaty Musiarowicz. Polecam każdemu, pomimo tego, że jest to kolejna część z serii Jeżycjady, to i tak sama w sobie niesie wiarę w cud Bożego narodzenia:)
napisał/a: ren81 2009-12-16 14:29
Boże Narodzenie to dla mnie przede wszystkim podniosłe chwile wyciszenia i spotkań z najbliższymi, ale i troche wolnego czasu, by sięgnąć po wartościową lekturę. Choćby taką, jak zbiór "Nasze polskie Wigilie". Autorzy moich ulubionych tekstów to osoby znane, cieszące się uznaniem. Wśród nich są m.in. ojciec Jan Góra, Wojciech Cejrowski, Urszula Sipińska. Ich opowiadania zawierają bożonarodzeniowe refleksje. Święta były i są dla mnie cudownym, magicznym czasem. Zaczarowały mnie już w dzieciństwie. Zakochałam się w migotaniu świec, w przystrojonej choince i smakowitych zapachach w kuchni. Święta to rodzina, czas przepełniony tradycjami i niepowtarzalną atmosferą. I w tę właśnię atmosferę zawsze mnie wprowadza książka "Nasze polskie Wigilie". Bo przywołuje wspomnienia. Sięgam po nią zawsze w okresie Świąt bo pozwala oderwać się od codzienności i spojrzeć na siebie i bliskich z boku. Ta książka przekazuje mi trochę wiary w lepszy świat, w wartości, do których tęsknię. Pozwala mi uwierzyć w to, że człowiek jest dobry jeśli tylko sam sobie pozwoli na bycie dobrym i nie zapomnieć o tym, co w święta jest najważniejsze. Dzięki tej lekturze, magiczny nastrój świąt jaki zapamiętałam z dzieciństwa pozostaje niezmienny...
napisał/a: renatak0 2009-12-16 14:59
Nie wiem dlaczego ,ale ze Świętami kojarzy mi się Dziewczynka z zapałkami . Odkąd przeczytałm tą bajkę będąc dzieckiem, gdy siedzę w ciepełku przy choince przypomina mi się ta bajka.Myśle wtedy , jak ja mam dobrze w porównaniu z tym dzieckiem.To najbardziej niesprawiedliwie kończąca się bajka jaką znam.Nawet teraz, gdy mam dzieci ,w Swięta kręci mi się łza w oku,myśląc jakie szczęście mają moje dzieci
napisał/a: ~moniau 2009-12-16 18:04
Jakoś przez lata ze świętami nie kojarzyła mi się żadna książka.... ze świętami kojarzyły mi się ZAWSZE KOLĘDY, wspólne Kolędowanie, a nie czytanie. Śpiewanie, nucenie, kołysanie, tulenie, lecz ksiązki nie...
Gdy miałam około 10 lat rodzice zrobili wspólne święta dla całej dużej bliskiej i dalekiej rodziny, wówczas wpadłam na pomysł aby przy kolacji przeczytać fragment o narodzinach z Biblii....teraz święta to ZAWSZE FRAGMENT BIBLII W NASZYM DOMU, co roku niezmiennie....dlatego Biblijna opowieść z ewangelii jest moją ulubioną opowieścią na święta Bożego narodzenia!
napisał/a: ana111 2009-12-17 10:12
Ze świętami, niezmiennie, od lat kojarzy mi się... książka kucharska Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Znalazłam ją wiele let temu pod choinką i od tamtej pory regularnie do niej zaglądam. To właśnie w tej książce odnalazłam przepis, który budzi moje najwspanialsze wspomnienia związane ze świętami. Pierwszy smak z dzieciństwa związany ze świętami jaki zapamiętałam, to był smak "całusków"- malutkich pierniczków pieczonych na Boże Narodzenie. Mam może 3-4 lata. Stoję w wąskiej kuchni. Głowa ledwie wystaje mi ponad blat. Oczy są na poziomie stolnicy. Z rozgrzanego piekarnika bucha ciepło. Patrzę jak mama wlewa gorący miód z korzeniami w górę mąki. Zagniata ciasto. Wycina i piecze ciasteczka do późnej nocy. Gdy zasypiam, słyszę jeszcze skrzypienie drzwiczek piekarnika i zgrzyt wsuwanej w rozgrzana czeluść blachy. Rano budzi mnie odurzający zapach. Pierniczki są mocno doprawione: imbir, cynamon, gałka muszkatołowa. Nie znam jeszcze tych nazw, ale znam już smak- czubek języka lekko drętwieje od korzeni... Tak, książka pani Lucyny Ćwierczakiewiczowej budzi moje najsłodsze wspomnienia. Nauczyła sztuki kulinarnej kilka pokoleń Polaków, i kto wie, może moja mama też z niej korzystała?