Czy bać się porodu?

napisał/a: madzia1987 2008-01-17 15:47
pomylka- tez tak mysle ze przy porodzie najlepiej jesli jest ktos bliski, pomoze i bedzie caly czas przy Tobie. Niestety nie kazda z nas ma szczscie aby dzielic te chwile bolu z kims waznym dla nas. Ja mam nadzieje ze moj narzeczony nie padnie gdzies mi w czzasie porodu...
napisał/a: estera 2008-01-17 18:08
Cześć dziewczyny. Ja przeżyłam dwa porody i wcale nie było tak strasznie. Mój pierwszy poród zaczął się od słabych skurczy i w środku nocy pojechałam do szpitala, bo chciałam już urodzić. Rano dostałam oksytocynę i za sześć Asia była już na świecie. Skurcze parte trwały 20 minut. Ból nie mógł być taki straszny skoro między skurczami jeszcze się śmiałam. Druga ciąża była przenoszona, więc dwa dni leżałam w szpitalu zanim miałam wywołany poród. Również dostałam oksytocynę. Skurcze były bardziej bolesne niż przy pierwszym porodzie, ponieważ miałam przebity pęcherz płodowy. Pomagało mi wtedy siedzenie na fasolce. Przy drugim porodzie było trochę ciężej, ale w końcu Michaś jak się urodził miał prawie 4,5 kilo. Rodziłam z mężem i dobrze jak przy porodzie jest ktoś bliski.
napisał/a: dominikabujna 2008-01-20 19:42
Kazdy porod jest inny.Ja urodzilam 2 dzieci.Pierwszego porodu sie nie balam,chociaz zastanawialy mnie slowa babci ,,jak bym mogla to urodzilabym za Ciebie,,Trafilam na paskudnego lekarza,ktory przy mezu(porod rodzinny,polecam)na porodowce udawal milego.Porod trwal prawie 2 godziny,byl bolesny.Przysieglam sobie,ze nigdy wiecej.a jednak ponad miesiac temu urodzilam core,porod krotszy,jeszcze bardziej bolesny.Niestety nie zdazono mi podac znieczulenia.Do czego zmierzam.Kazdy porod jest inny,bole sa mniej lub bardziej intensywne.I kazda z nas musi to przezyc.Jesli sie boisz popros o znieczulenie.I nie sluchaj tych dramatycznych historii o porodach bo gdyby tak bylo strasznie to kobiety by mialy 1 dziecko lub wcale by nie rodzily.Trzymam kciuki.Buzka
napisał/a: beatarykala 2008-01-24 20:03
ja sie nie zgadzamz waszymi opiniami moze i troche bolalo ale to wszystko i to bez znieczulenia
napisał/a: AniaAneczka 2008-01-29 10:16
Moje drogie.Ja rodzilam 22 godizny/poczawszy od pierwszego skurczy az do wyjscia malej;D /pierwsze bole byly dla mnie zaskoczeniem,chociaz Ines spoznila sie 3 dni!!Jak bole trwaly godzine,pojechalismy do szpitala....tam mi powiedzieli ze rozwarcie jest 2 cm i kazali czekac 2 godziny w poczekalni,aby po kolejnych 2 godzinach jeszcze raz mnie zbadac......To bylo najgorsze w ogole z calego porodu,bo w okol mnie bylo mnostwo kobiet w podobnym stanie i widzialam ich twarze pelne bolu;...po kolejnym badaniu powiedzieli ze dalej mam 2 cm.Doktorka powiedziala,zebym poszla na spacer/byla 2 w nocy/i wrocila za kolejne 2 godziny......ja wiem ze takie rozchodzenie przyspiesza porod,ale nie mialam sily tak poprostu czekac....wrocilismy wiec do domu.Tam spokojnie/caly czas z narastajacymi bolami/wzielam prysznic,troszke podrzemalam,staralam sie zrelaksowac.Jezeli chodzi o sam bol,to byl do zniesienia,chociaz ja zawsze bardzo cierpie przy bolach menstruacyjnych....a skurcze sa do nich podobne,tyle ze bardziej intensywne.Przez te wszystkie godziny glaskalam brzuszek i mowilam do mojej dzidzi,ze wszystko bedzie ok...no przeciez ONA w ogole nie miala pojecia co sie dzieje....wyobrazcie sobie ten stres dla dzieciatka.......Bardzo sie ciesze,ze pojechalismy do szpitala dopiero o 19/o 23 urodzila sie Mala/,chociaz mialam dosyc wszystkiego,to pobyt w domu,samej bardzo mnie zrelaksowal,bo mialam dosc nawet mojego Dareczka jak pytal czy bardzo boli....Najgorsze ze wszystkiego bylo jak pewien bardzo przystojny pielegniarz podawal mi srodek zebym mogla zalatwic sie/tzw.lewatywa/a ja wtedy mialam wlos w nieladzi i w ogole wygladalam jak strach na wroble/ha,ha/.NIE BOJCIE SIE PORODU!!!!
napisał/a: AniaAneczka 2008-01-29 10:34
aha,postanowilam cos jeszcze dopisac,bo wychodzi z mojej wczesniejszej odpowiedzi ze CALY POROD TRWAL 22 godziny,chcialam wyjasnic,ze jak czulam iz mala che wyjsc to poprostu zawolalam polozna i zaczelam przec....ten ostatni akt trwal okolo 20 minut i poszlo bardzo gladko....to prawda,ze trzeba sluchac poloznych/mna opiekowaly sie 3 cudowne dziewczyny w wieku 25 lat wiec bylo mi latwiej przy takich mlodych/.Wczesniej wyobrazalam sobie jakiegos groznego Ivana,co przyjdzie i bedzie mi na brzuch naciskal/ha,ha,ale glupota/i urodzilabym bez nacinania krocz,ale w ostatniej chwili zasnelam/ha,ha/wiec lekarka lekko naciela i hop!malutka wyskoczyla!tak mi mowil moj kochany.ktory patrzyl na to z bliska/mial byc przy mojej glowie,ale on z natury ciekawski poprostu patrzyl prosto w krocze i malo by brakowalo,a pomagalby poloznej/haha/
napisał/a: ~married_1982 2008-02-01 12:39
ja teraz jestem w 14 tyg ciazy, to moja 2 ciąża, z 1sze mam 5,5 l. syna
Wtedy w ciazy z synem chodziłam do SZKOłY RODZENIA, porodu sie nie bałam tylko skurczy, czy re rozpoznam itp
4 czerwca (2002)ok 15:00 odeszły mi wody,dopiero na 20:00 poj do szpitala, trafiłam na porodowke,badali mnie czy dam rade urodzic siłami natury, czy mam odp "miednice"-ze tak ujme
Ok 1:00 juz 5 czerwca jedna kobieta rodziła, a ze miedzy łozkami były murki, a naprzeciw jej łozka szafka ze szybkami-wszystko widziałam od jej przodu-tak sie odbijało-wiem ze to nieładnie podgladac, ale sama ciekawosc jak to jest naprawde-ona krzyczała ze szok
J pozniej dostałam zastrzyk, ze spałam do rana i ok 6:00 podł mi do kroplowki-oksytocyny-by przysp skurcze......potem mnie znow badali, musiałam chodzic,miałam USG przed samym porodem by potw wage dziecka i ułozenie...
W koncu dali mi jakis czopek, szczescie ze lewatywy nie miałam, bo samej mi sie chciało, myslałam ze dziecko mi do muszli wpadnie-tego sie bałam-potem o 10:50 połozna obnizyła łozko, bo pow ze mam rozwarcie juz na 10 cm i bede rodzic, podczas parcia, gdy wychodziła głowka dziecka zabolało ale za chwile poczułam taką "blogosc"nie do opisania, brzuch mi "oklapł"i nic juz nie bolało-10 min i urodziłam syna o 11:00, SPYTAłAM CZEMU NIE PłACZE, BO MI SIE WYDAWAłO ZE KAZDE DZIECKO PO PORODZIE KRZYCZY, ALE LEKARZE MNIE USPOKILI ZE DZIECKO MUSI WZIAC NAJPIERW ODDECH SAMODZIELNIE, I ZARAZ PłAKAł....BYłAM WTEDY WZRUSZONA, JAK POKAZALI ZE MAM SYNA(CO JUZ WIEDZIAłAM PRZY BAD usg)I POłOZYLI MI NA PIERSI:)
krocze miałam naciete, nawet nie czułam, zszywał mnie taki przystojny młody i bardzo miły lekarz ,a ja raz tylko poczułam jakby ukłiucie jak mi niteczke przeciagł-widac skonczyło sie znieczulenie-tzn przestało działac-
Troche sie rozpisałam, ale to była moja 1sza ciaza i 1szy porod i miło wspominam, a przy tych skurczach moze do 3 razy krzyknełam-ale byłam dumna ze dałam rade sama urodzic siłami natury
Teraz chce rodzic z moim obecnym mezem (syna mam z poprz. zwiazku), i mysle by zapisac sie do szkoły rodzenia , bo jednak 6 lat przerwy mam od poprz porodu i warto sobie przypomniec...
pozdrawiam WAS wszystkie:) i nie ma co" na zapas" bac sie porodu
napisał/a: dagabo 2008-02-25 11:27
zOSTAŁO MI DO TERMINU PORODU JAKIES PÓŁTORA TYGODNIA. bARDZO BYM CHCIAŁA MIEC TO JUZ ZA SOBA GDYZ NIEMOGE SIE DOCZEKAC KIEDY BEDE TRZYMAC SWOJE MALENSTWO NA REKACH. NIE CZUJE ZADNEGO STRACHU PRZED PORODEM TYLKO CZUJE PODNIECE PRZED TYM JAK BEDZIE TO WYGLADAŁO I MAM NADZIEJE ZE UDA MI SIE URODZIC SILAMI NATURY
napisał/a: kaya_pek 2008-02-26 17:06
ja nie bałam się samego produ, wszystkim znajomym mamom mówiłam, żeby podarowały sobie opowieści o ich traumatycznych doświadczeniach, bo u mnie i tak będzie sprawnie i szybko i tak też było, mój poród był prawie bezbolesny, tzn. rano odeszły mi wody, ale nie miałam skurczy, popołudniu pojechałam do szpitala, lekarz zatwierdził czekanie, aż skurcze same przyjdą, aż po zmianie położnych, dostałam o 19:20 kroplówkę z oksytocyną i od razu przyszły skurcze, a o 21:20 moja pszczółka była już na świecie, tak więc drogie przyszłe mamy, nie słuchajcie tego co mówią inne, wasz poród i tak będzie inny, ja cały czas byłam optymistycznie nastawiona i to się sprawdziło
napisał/a: aneks85 2008-02-27 10:28
Poród... masakra!! Ja rodziłam rok i 4 miesiące temu. To prawda, że ból się zapomnina bardzo szybko. Choć chodziłam do szkoły rodzenia i byłam przygotowana na największy ból i wysiłek, poród przeróśł moje największe oczekiwania! Męczyłam się 15 godzin, było dookoła mnie 5 lekarzy i 3 położne, darły się na mnie i w sumie nie wspominam tego milo. Po wydobyciu dziecka, nie słuszałam jego krzyku, okazało sie później ze było owinięte pępowiną i przyduszone, ale na szczęście lekarze szybko zainterweniowali. Krocze szyli mi na żywca bez znieczulenia przez 2 godziny! Ból jeszcze większy!! Nie mogłam chodizć i siadać przez 3 miesiące. Mam 3-warstwowe szwy, całe krocze połatate, bo dziecko ważyło ponad 4 kg a ja jestem bardzo szczupła.
Teraz leży przy mnie wspaniały synek, największy skarb, i wiem że warto było mimo całego bólu! To najpiększniejsza chwila w życiu każdej matki, którą wynagradza uśmiech Maleństwa:) Kasiu, przygotuj się na najgorsze, miejmy nadzieję, że będziesz miło zaskoczona:) Pozdrawiami życzę szczęśliwego rozwiązania:)
napisał/a: sasanka 2008-03-02 00:54
Hej!
u mnie nic nie zapowiadało,że coś złego będzie się działo.Termin miałam na 7maja,wody mi odeszły tego dnia,ale nie pojawiły się skurcze,pojechalismy z meżem do szpitala,zrobili ktg i odesłali do domu,tak było przez następny dzień,aż do środy.Żadnego bólu,skurczy,rozwarcia.9tego po 12tej zaczeli wywoływać poród,ale skurcze pojawiły się dopiero 10maja ok 11tej,po dwóch godzinach się zaczęło na dobre,ale...mały cofnął się z kanału,przewieźli mnie na salę operacyjną,tam przekręcili maleństwo i wyciągnęli kleszczami,bo było za późno na cesarkę.ćo ja wtedy przeżyłam,bałam się o dzidziusia ogromnie.Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.Nikomu nie życze takiego porodu,mały do konca życia będzie miał ślady na głowce po kleszczach.
Pozdrawiam wszystkie przyszłe i obecne mamy:)
napisał/a: jagna251 2008-03-10 11:27
Witam.
Ja rodziłam 8 tygodni temu i dokładnie w terminie. U mnie zaczęło się trzy dni przed od bólu głowy, skoków ciśnienia i ogólnie złego samopoczucia. Skurcze poczułam w nocy myślałam, że to jeszcze nie poród, bo dzień wcześniej byłam na kontroli i lekarz stwierdził, że urodzę może za tydzień, jednak rano pojechałam do szpitala i okazało się że rodzę. Rodziłam 17 godzin od poczucia pierwszego skurczu, potworny wysiłek, ból był do zniesienia do póki nie podano mi oksytocyny i nie przebito pęcherza. Warto było pocierpieć, jak zobaczyłam buźkę córeczki to zapomniałam o całym bólu i trudzie.
Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim przyszłym MAMĄ :D .