NASI PRZYSZLI TEŚCIOWIE:)

napisał/a: ewulka2304 2009-02-06 13:00
Zazdroszczę... Ja jestem miękka, nie potrafię im dokopać tak jak oni mnie, nie potrafię olewać tego co mówią, robią... Siedzę ciąglę i ryczę. Nigdy nie pomyślałabym że moi teście tak mi zniszczą psychikę
napisał/a: Monini 2009-02-06 14:45
tajla napisal(a):tysiacach łez - niepotrzebnych
zaczełam olewac

no w koncu zaczelas, ile razy Ci mowilam zebys tak robila

ewciakam napisal(a):nie potrafię olewać tego co mówią, robią... Siedzę ciąglę i ryczę

a co maz na to? Nie jest za Toba? Nie stanie po Twojej stronie?
napisał/a: Apple 2009-02-06 15:18
tajla napisal(a):PO ponad roku małeznstwach
tysiacach łez - niepotrzebnych
zaczełam olewac
i dobrze mi z tym


bardzo dobre podejście! Ja na początku bardzo przejmowałam się przyszłą teściową, jej nastawieniem do naszego ślubu..ale teraz po prostu ją olałam. Nie dam się zdominować :) Ważne, że mój M. jest po mojej stronie :)

ewciakam może spróbuj się nimi nie przejmować, po prostu ignoruj ich/jej niemiłe teksty.. A co na to wszystko Twój mąż?
napisał/a: MałaAgacia 2009-02-06 17:12
Kurcze przykro mi ze macie takie przekopy z przyszlymi tesciami! Moi sa super - tzn kontakt z nimi jest znikomy. Tate mojego J. spotkalam dwa razy na rodzinym obiedzie, mame kilka razy wiecej + czasem jakas rozmowa telefonicza. Ale rozumiem piate przez dziesiate - bo ma kobieta akcent i zanim pomysle co ona mowi to musze juz odpowiadac i ogolnie jest duzo smiechu Mieszkaja na koncu swiata, kontakt z synem utrzymuja 3 razy na rok. I ogolnie zawsze dawali mu wolna reke, nigdy nie buczeli, nie marudzili, nie obgadywali itp.
napisał/a: ewulka2304 2009-02-07 17:50
Mój mąż... Jak już gdzieś pisałam, wychowany w nader szacunku maminsynek, twierdzący że się czepiam i jestem uprzedzona. Nie można na niego za bardzo liczyć. Teraz, gdy z nimi nie mieszkam, mam więcej spokoju, ale i tak ich sam widok w weekend powoduje u mnie odruch wymiotny. Prawdziwi toksyczni ludzie. I przy okazji toksyczni dziadkowie, mój maluch jest juz przez nich tak popsuty że nie wiem czy nie zacząć ograniczać ich kontaktów do najmniejszego minimum...
napisał/a: doris851 2009-02-08 13:44
To u mnie jest jakaś dziwna sytuacja, bo moi rodzice są (w przypadku mojej siostry) i będę (w przypadku moim) super teściami... To że się nie wtrącają i nie komentują zachowań Tomka i Grzesia to nic, ale jeśli coś się stanie, ktoś w czymś zawinił, to....na pewno nie jest to wina chłopaków tylko moja albo Ani Oni są niewinni, bo przecież to takie Aniołki
Więc oni się mają super
napisał/a: lady_in_red2 2009-02-08 20:11
ja wprawdzie nie jestem zareczona ale czesto zastanawiam sie jaka mine bedzie miala moja przyszla tesciowa kiedy pewnego razu im oznajmimy, ze nadszedl ten dzien ;]
jestem z chlopakiem 7 lat, na poczatku ona mnie nie akceptowala, podejrzewam, ze dlatego, ze nie jestem z bogatego domu, a moj chlopak tak... ogolnie uwaza sie za kobiete wysokiej klasy i do tego wszystkim sciemnia ze skonczyla STUDIA a w rzeczywistosci bylo to STUDIUM. kosmetyczne;]
z "tesciem" wiekszych problemow nie bylo, ogolnie jest czlowiekiem bardzo marudnym ale po tylu latach zdazylam przywyknac i wypuszczac drugim uchem. da sie go zniesc.
z tesciowa stosunki mam w porzadku, jest mila, nawet bardzo, dostaje od niej prezenty na urodziny, ale w glebi caly czas mam do niej uraz za te wszystkie podstepy i machlojki jakie nam gotowala. a czasem byly to takie pierdoly, ze normalna osoba by nawet na to nie wpadla, np. jak wiedziala ze moj chlopak wychodzil z domu bez obiadu na spotkanie ze mna to zrobila mu "na droge" kanapke z plastrem cebuli a on to zjadl jeszcze, to bylo jakies 6 lat temu i smieje sie z niego do tej pory
ogolnie mam tez uraz i zal za to jak traktowali cale zycie mojego chlopaka, wmawiali mu ze jest glabem i debilem. nie raz bylam swiadkiem takich scen a raz jak sie moj M. sprzeciwil ze nie przyjdzie do ich firmy tego dnia bo musi sie uczyc to powiedziala "a ty nie masz nic do gadania jestes jak piesek na smyczy". i zaczela sie smiac, spojrzala na mnie i chyba myslala ze mnie to rozbawi. no coz, nie bede tego komentowac.
jeszcze troche ponad rok i wynosimy sie do innego miasta. ogolnie mam do nich stosunek taki, ze ich po prostu toleruje, ale mam swiadomosc, ze "tesciowa" jak sobie uswiadomi, ze jej synka zabieram daleko od niej i nie bedzie juz miala "pieska na posylki" to moze przestac byc taka mila;] na razie chyba nie jest swiadoma, mimo, ze oboje mowilismy o naszych planach. ale z doswiadczenia wiem, ze jak cos idzie nie po ich mysli to po prostu sie wylaczaja i nie sluchaja co ktos inny ma do powiedzenia. moge sie zalozyc ze pod koniec studiow zacznie cos kombinowac zebysmy nie wyjezdzali ale nic z tego, moj chlopak za bardzo chce sie w koncu uwolnic od nich.
moi rodzice sa super wiec nie mam co sie przejmowac. kiedys mi moj M. powiedzial ze woli moich rodzicow niz swoich. to chyba mowi samo za siebie. wiadomo, czasem mam z nimi zatargi ale na M. nigdy zlego slowa nie powiedzieli i bardzo go lubia. nie wiem czy kiedys bede w stanie powiedziec do niej "mamo", tzn. po slubie. dla mnie to zbyt wielkie slowo i watpiem zebym potrafila to wyksztusic. bede omijac tak zebym nie muslala :P
sorry ze tak duzo
napisał/a: arTemida 2009-02-09 13:54
Moi teściowie nie są dla mnie ani niemili, albo złośliwi.Nie mogą powiedzieć że mnie nie lubią albo bardzo dobrze to ukrywają.Ich wczesniejsza synowa przez 7 lat bywała u nich 3 razy do roku, a my staramy się ten raz w miesiącu ich odwiedzić.Poza tym nie uciekam na ogród albo na góre zeby unikać z nimi rozmowy i wogóle kontaktu.

Ale mimo to nie mam teściów idealnych i mam do nich żal że faworyzują drugiego syna i jego rodzine, bo ma dzieci, kolejne w drodze i buduje dom.
Wogóle jemu zawsze było łatwiej bo jak potrzebował samochód dostał, potem drugi, laptop kiedy jeszcze ich ceny nie spadąły ponizej 4 tys a dla mojego męże już nie ma.
Ostatnio sprzedawali mieszkanie po babci, w którym my nie chcieliśmy mieszkać żeby nie blokować pieniędzy dla całej rodziny, bo pieniądze miałby być podzielone na potrzeby wszystkich.Niestety prawie wszystkie pieniądze (3/4) posżły na szwagra i jego rodzine i ich nowy dom, wanne z hydromasażem.Reszte wzieła teściowa na przechulania a my dostaliśmy 15 tysiecy i obietnice że pozostałe pieniadze dostaniemy w lutym bo teść musi zarobić(ponad 200 tys się wydało).Tydzień temu mówił że w marcu bo krucho ze zleceniami a jak znam życie to wogóle nie dostaniemy tej kasy.
Przykro mi bo my zamieszkaliśmy u moich rodziców ale wiadomo plany swoje na przyszłośc też mamy, od roku słyszeliśmy że pieniadze będą po równo podzielone.Myśleliśmy że chociaż będzimey mieli na wkład albo na działke bo tak jak szwagier żeby sępić 200 tys od rodziców (przy 2 pensjach nauczycielskich)to sobie nie wyobrażamy.

Jak ja bym miała więcej niż jedno dziecko to dzieliłabym po równo, tym bardziej jesli bym wiedziała że nie mam już nic do sprzedania w nadwyżce, poza domem w którym mieszkam.Może jestem dziwna.Już nawet z mężem o tym nie gadam bo tylko się kłócimy przez to-też mu smutno i czuje się pominiety ale nic nie może zrobic.

Co ciekawe teściowa mówi że oni swój dom zapiszą synom po równo, jakby nie wiedziała że jeden z jej synów dostał 4 razy tyle ile drugi ma dostać i juz sam ten fakt wyklucza w świetle prawa równy podział.I to do nas ma zastrzeżenie ze za rzadko przyjeżdzamy bo tamci to nie moga bo dzieci mają, bo zajęci.
Ale my musimy mieć czas.


Szkoda słów, niby normalnie a jednak nie.
Ale troche mi lepiej jak się tu wypłakałam.
napisał/a: MałaAgacia 2009-02-09 14:19
arTemida, Przykre to co piszesz. Ale ja bym miała też pretensje do brata... bardzo nie w porządku się zachował biorąc 3/4 ze sprzedaży mieszkania...
napisał/a: arTemida 2009-02-09 14:54
MałaAgacia napisal(a):bardzo nie w porządku się zachował biorąc 3/4 ze sprzedaży mieszkania...

Najgorsze jest to że on nie brał, bo całą budowe prowadzil mu teść więc teść za wszystko płacił i się rozliczał a oni tylko wybierali co chcą.Ja podejrzewam ze oni nawet nie mają pojęcia ile kasy było dolożonen bo sa tacy niezorganizowani życiowo że aż pzykro na to patrzeć.Mało kto z pensji nauczycielskich, z dziecmi i dalszymi planami rozrodczymi porywa się na budowe domu.
Dosatli kredytu tyle ile mogli czyli niewiele, ceny zaczeły skakać ale moim zdaniem nie musiali wykańczać całego domu, dwóch pięter i stawiać garażu na dwa stanowiska.
Ciekawa jestem co by zrobili gdyby babcia nie umarała i nie byłoby mieszkania do sprzedania.
napisał/a: ewulka2304 2009-02-09 20:21
Mam podobny problem... Brat męża dostał dom babci a my marną działeczkę, a i tak teście kiedyś wyskoczyli że nie mamy co gzderać bo brat męża z narzeczoną przecież mniej dostali. Też chciałabym dostać dom i kilka działek a nie jedną za którą nawet mieszkania nie kupimy
napisał/a: MałaAgacia 2009-02-10 15:03
Tak sobie teraz mysle, ze mimo niesprawiedliwosci, zawsze lepiej jest dostac cos niz nic. Babcia mojej kumpelki juz odklada na jej slub. Dziewczyna ma niby prezent (gotowke i mieszkanie) dostac wlasnie w dniu slubu, ktorego nigdy nie wezmie, bo jest lesbijka. Babcia raczej zawalu dostanie jak sie dowie, niz sprezentuje jej cos...