Nie karmię piersią...czy jestem gorszą mamą???

napisał/a: Aneta10010 2008-08-27 13:48
hezanka napisal(a):Popieram i podpisuję się pod tym obiema rękami!!! Ja karmię mojego szkraba wyłącznie butlą od 6 tygodnia (pierwsze tygodnie na piersi to był najgorszy horror naszego życia! obolałe krwawiące sutki, mały bez przerwy płaczący, przez 3 tygodnie nie przybierał na wadze... koszmar). Teraz ma 4 miesiące, jest zdrowy jak rydz, aktywny i uśmiechnięty. Na początku też miałam jakieś idiotyczne poczucie winy, bo wszędzie trąbią że TYLKO mleko matki najlepsze, najzdrowsze, naj naj i jeszcze naj... Butla fuj, niedobra, niezdrowa, tucząca, bez przeciwciał i w ogóle samo zło. OK. Mleko matki jest lepsze pod kilkoma względami od mieszanki, ale moim skromnym zdaniem - gdybyśmy mieli żyć tylko wg najnowszych zaleceń specjalistów zwariowalibyśmy od natłoku zmian. To ja jestem matką mojego dziecka, a nie naukowcy, specjaliści czy pediatrzy. Fakt, że nie mordujemy się codziennie z cycem nie oznacza, że nie ma między nami więzi, albo (o zgrozo - kto to wymyślił?) że go nie kocham. Męczyć się z karmieniem piersią, kiedy ani Tobie ani Twojemu dziecku to nie służy, tylko dla zasady??? Bo tak zalecają "specjaliści"? A czy to przypadkiem nie ci sami specjaliści jeszcze parę lat wstecz zalecali karmienie sztuczne? Cóż, nie będę się już pastwić nad biednymi naukowcami - niech sobie dalej odkrywają coraz to nowsze rewelacje (założę się, że za parę lat dowiemy się, że mleko matki jednak nie jest takie super i "zaleca się" karmienie mieszanką, a potem znowu sie to zmieni i tak w kółko). Najważniejsze, że Ty i Twoje dziecko jesteście szczęśliwi, a maluch rozwija się prawidłowo. My w każdym razie lubimy butlę i jej zawartość ;) Pozdrawiam wszystkie butelkowe mamy - trzymajcie się ciepło! :)

Zgadzam się w 100%. A przymuszając się do karmienia cycem, kiedy i dziecku i tobie to nie wychodzi a w dodatku masz niską wytrzymałość na ból to 1 krok do depresji poporodowej.
napisał/a: JoannaSR 2008-08-28 23:45
Ja pierwszą córeczkę (teraz ma dwa latka) karmiłam przez rok piersią. Tak samo planowałam przy drugiej. Butelka nawet nie wchodziła w grę. Niestety, po 1,5 miesiącu wprowadziłam jedno karmienie butelką, po to, aby mała najedzona dłużej pospała a ja miałam wtedy czas tylko dla starszej córeczki. CZułam się, jak wyrodna matka, która świadomie odbiera dziecku to, co najlepsze. Karmienie na żądanie było prawie co godzinę. w pewnym momencie zabrakło mi sił (karmienie nocne) i czasu dla starszej córci. Dylemat był duży - jak zrobic, żeby każda z dziewczynek miała to, co najlepsze. W końcu zdecydowałam się powoli odstawiac młodszą córeczkę od piersi. Teraz ma 3 miesiące i od dwóch tygodni jest całkowicie na butelce. To była bardzo trudna decyzja i właściwie cały czas muszę powtarzac sobie, że nie jestem złą matką... Nagrodą są dla mnie uśmiechy obu dziewczynek. Wiem, że rodzaj karmienia nie decyduje o tym, czy kobieta jest złą czy dobrą matką, ale presja lekarzy i całego społeczeństwa na karmienie piersią jest tak duża, że tworzy się niezdrowa atmosfera, która wprowadza zamęt w serca mam karmiących butelką.
napisał/a: Betiii 2008-11-03 12:04
Moja coreczka ma 5 tygodni, od poczatku byla dokarmiana sztucznie. przez pierwsze 2 tygodnie zycia przybrala na wadze 200 gram. Bardzo malutko. Wtedy podjelam decyzje ze przechodzimy na butle. Argumentowalam to tym ze bedzie jadala regularnie, bede wiedziala ile zjadla. Po dwoch tygodniach samej butli przybrala 600 gram. Bardzo wiele razy zadawalam sobie pytanie czy jestem zla matka? Moj maz na poczatku namawial mnie zebym karmila piersia wydaje mi sie ze kierowal sie dobrem dziecka, ale jak widzial co sie ze mna dzieje za kazdym razem gdy mala konczy ssac piers ( po 1,5 godz) dalej placze bo jest glodna a ja znia dal sobie spokoj i teraz wie ze to byla dobra decyzja. Chcialam karmic piersia ale nie wyszlo. Za kazdym razem gdy mowie komus ze karmie butla czuje sie jak wyrodna matka bo za kazdym razem ludzie patrza na mnie ze zdziwieniem, wyrzutem... Kobiety wtedy mowia ile miesiecy one karmily dajac mi do zrozumienia ze nie karmienie piersia jest czyms zlym. Najbardziej boli mnie to ze to nie moja wina nie moja decyzja(:(
napisał/a: aniap1 2008-11-03 17:18
Werka - dobrze wyczytała , chmiel wpływa dobrze na laktacje

u nas jest jakis terror laktacyjny , mam koleżankę która wogóle nie chciała karmić cyckiem i to co miała w szpitalu to był szok ...
nie będę się rozpisywała dlaczego mój synek jest karmiony sztucznie , bo częśći z waszych histori są moją miałam podobne problemy , gryzłam sie z myślami że robie źle..
Ale wiem już jedno " MIŁOŚĆ JEST W NAS A NIE W CYCKU " ... i mówcie to każdemu kto będzie miał jakieś problemy :)
napisał/a: agivp 2008-11-19 13:26
jestem mama 3 tygodniowej córci :) i tez karmie butla.
Mialysmy takie same problemy, przez pierwsze kilka dni probowalam karmic piersia ale byl ciagly placz i zlosci - dziecko nie najadalo sie, ja sie denerwowalam, nie wiedzialam co robic i w efekcie siedzialam z cyckiem na wierzchu non stop, nie mialam na nic czasu, nawet umyc sie a mala i tak sie zloscila. wkoncu maz nie wytrzymal i poszedl kupic mleko w proszku , dalismy jej , zjadla i spokojnie wkoncu usnela:o i od tamtej pory dajemy jej mleko modyfikowane, mala jest spokojna, grzecznie spi w nocy (a nie tak jak przedtem darla sie w nieboglosy) ja mam wiecej czasu, maz moze aktywnie uczestniczyc w karmieniu malej, i naprawde jest o niebo lepiej, i strasznie mnie denerwuje to ze kazdy pierwsze co pyta to czy karmie piersia , a jak mowie ze nie to chca mnie wrozkiem zabic, jakbym byla wyrodna matka, ale ja sie nie przjmuje, mam wsparcie meza i wiem ze corcia jest szczesliwa, i kiedy widze ja zadowolna to jestem najszczesliwasza na swiecie :o
napisał/a: beata826 2008-12-03 19:31
ja tez karmie butelka ale i tak mala prawie caly dzien nie spi.w nocy tez nie jest zaciekawie.juz nie wiem co mam robic?
dotty
napisał/a: dotty 2008-12-04 02:20
agivp napisal(a):jestem mama 3 tygodniowej córci :) i tez karmie butla.
Mialysmy takie same problemy, przez pierwsze kilka dni probowalam karmic piersia ale byl ciagly placz i zlosci - dziecko nie najadalo sie, ja sie denerwowalam, nie wiedzialam co robic i w efekcie siedzialam z cyckiem na wierzchu non stop, nie mialam na nic czasu, nawet umyc sie a mala i tak sie zloscila.:o

U nas było to samo, może synek się nie złościł, po prostu potrafił jeść non stop 4 godziny, albo przewisieć na cycu i całą noc...Wytrzymałam aż 2 miesiące (i jeszcze pół miesiąca podawałam cyca kiedy studziła się butelka z mlekiem modyfikowanym) Tyle, że u nas sygnałem że jednak powinnam się już poddać było to że raz urwał mi się film i omal nie osunęłam się na dziecko (mąż był przy tym więc mnie złapał), a w nocy spałam na siedząco obudowana poduszkami żebym się nie osunęła...Ale to już była skrajność, bo miałam megagigantyczne poczucie winy, myślałam, że jeśli nie będę karmić piersią będę gorszą matką, co było dziwne bo żyję w kraju gdzie spotykałam się z zaskoczeniem ze strony znajomych na wiadomość że zamierzam karmić piesią a nie butelką...
Co do snu, to kiedy Olafek dostał butelkę to i tak nie spał dużo, budził się co 3 godziny w nocy i co 3 godziny jadł w dzień, drzemek od kąd pamiętam miał 2 w dzień, a od 6 miesięcy ma jedną, widocznie tyle snu mu wystarcza:)
Tak czy siak, nie udało się osiągnąć celu, czyli karmić do roku piersią...Ale to nie znaczy, że mój synek jest jakiś poszkodowany, wcale nie, jest bardzo pogodnym, spokojnym dzieckiem uwielbia się przytulać, a jeśli chodzi o zdrowie...no cóż sam fakt, że mając 1,5 roku i jak dotąd chorował raz, na trzydniówkę (miał 9 miesięcy) mówi już wiele o jego układzie odpornościowym (bo podobno dzieciaczki karmione piersią są zdrowsze), chociaż ja i tak uważam, że to bardziej zależy od genów...No i w mleku początkowym (tzw siarze) z piersi podobno jest największa dawka przeciwciał od matki, tak więc jeśli tyko maluszki possały choć trochę to się nie martwcie, na pewno coś od siebie im dałyście:D
napisał/a: Monika123za 2008-12-04 03:31
Lamia1977 napisal(a):Jak najszybciej zmień lekarza.To jakaś kompletna idiotka,że Cię tak potraktowała.Ja też karmię butlą praktycznie od urodzenia bo mały nie chciał ssać piersi z czego strasznie się cieszę bo nienawidzę karmienia cycem.
Mam gdzieś co myślą o tym inni.Jesteś 200% super mamą i niczym się nie przejmój.Ważne,że kochasz dziecko i więź jest między wami głęboka.
Wiadomo,że pokarm matki jest najlepszy ale nie popadajmy w paranoję.Bo ostatnio obserwuję normalnie wariactwo na tym punkcie.Karmienie cycem i karmienie cycem.A ja wolę butlą i mój synek też.Trzymaj się mocno


synek miał miesiąc i sama z własnego wyboru zrezygnowałam z piersi i dałam mu butelke.
zgadzam sie z toba jak najbardziej,
cyc i cyc mi to az sie niedobrze od tego robi jak wszyscy oczy wytrzeszczaja i o dlaczego niekarmisz piersią.
a bo z własnej wygody,mój synek sie nie najadał ponieważ ja nie jem wogóle jajek,mięsa i nabiału.i wogóle nie pije mleka niewiem moze dlatego,napewno sie nie najadał bo jak dałam mu butelke to widac było jak był najedzony to sie cieszył.
a pozatym może jestem dziwna ale nie lubiłam karmić piersią i tak własciwie miałam tak chude mleko wode ze nie chciałam dzieciaczka zagłodzić,

zauważyłam ze dzieci na butli sa mało płaczliwe i w nocy śpia-całe nocki-bynajmniej ja tak mam
napisał/a: Monika123za 2008-12-04 03:35
a teraz jak przyjdzie mi jeszcze raz rodzić i juz wiem jakie położne w szpitalu to stereotypowe baby prosto w twarz jej powiem MOJE DZIECKO ,MOJA SPRAWA,MOJ WYBÓR A TY ZAJMIJ SIE SWOJĄ PRACĄ.
BARDZO SIE WKURZYŁAM JAK W SZPITALU TE PINDY TRZEBA BYŁO PROSIĆ O TROCHE MLEKA SZTUCZNEGO BO MAŁY PŁAKAŁ A MI NIC NIE LECIAŁO I WOGÓLE.
NA SZCZĘSCIE PO 3 GODZ.MĘCZARNI UDAWAŁO MI SIE ODCIĄGNĄĆ BO NIEUMIAŁAM DO PIERSI MAŁEGO PRZYSTAWIĆ BO TE PINDY MI NIE POKAZAŁY.
TERAZ JESTEM O TYLE MĄDRZEJSZA ŻE JE OLEJE KONKRETNIE,A TU CZŁOWIEK WYSTRASZONY,PIERWSZE DZIECKO
napisał/a: pasia251 2008-12-04 10:49
beata82 napisal(a):ja tez karmie butelka ale i tak mala prawie caly dzien nie spi.w nocy tez nie jest zaciekawie.juz nie wiem co mam robic?


Beata a ile ma Twoje dziecko? Bo może możesz mu zacząc zagęszczać mleczko na noc kleikiem. Ja zaczęłam podawac kleik jak mały miał 2,5 miesiąca. Na porcje mleka dawałam 1-2 miarki od mleka kleiku, tak zeby leciało przez smoczek. Oczywiście nie przesypiał całej niocy ale troche wydłużyła sie przerwa miedzy kolejnym karmieniem.
napisał/a: emila3000 2008-12-05 02:30
mnie tak te krowy w szpitalu zalatwily ze stracilam pokarm chociaz strasznie chcialam karmic... najpierw wycieczka karetka na sygnale do szpitala z jednego miasta do drugiego... pozniej ponizenie przy porodzie... meczarnia bo zadna nie chciala pomoc... bylam po szkole rodzenia... wiedzialm co moze zrobic personel szpitala zeby ulzyc... a one strugaly debila ze nic nie wiedza... lyzeczkowanie i szycie bez znieczulenia... bylam tak padnieta ze nie mialam na nic sily... kazaly mi przjesc na drugie lozko... daly mala i kazaly karmic... i se poszly... co z tego ze wiedzialm dokladnie wszystko karmieniu jak obolala nawet nie wiedzialam jak przystawic dziecko... maz tez nie wiedzial i nie mogl mi nawet pomoc... pozniej przeniosly mnie na sale... meza wywalily... w tym szpitalu dziennie byly tylko 2 h odwiedzin a urodzilam juz po porze odwiedzin... i znowu zostawily sama... poszlysmy spac... na noc przyszla nowa polozna... poprosilam ja o pomoc... a ona na mnie "ile mam lat...?! czy cokolwiek czytalam o karmieniu piersia i opiece nad dziecmi...!?" ja jej mowie ze przeczytalam wszystko co mozliwe, ze bylam w szkole rodzenia... a ona do mnie "co yo za szkola rodzenia jak nie potrafia nauczyc karmic... " (jakby w kazdej szkole rodzenia dostawaloby sie prawdziwe dziecko... i mialoby sie pokarm... zwlaszcza w 7 miesiacu ciazy...)... poczulam sie jak 15 latka ktora wpadla bedac w dyskotece w Stachlewie z pierwszym lepszym chlopakiem z ktorym poszla w krzaki... zadna mi nie pomogla... jak juz przystawila to i tak zle to zrobila... mowie ze zle... to kazala poprawic... mialam maksymalnie pogryzione brodawki... Julka nie za bardzo umiala chwycic... ja tez nie moglam jej za bardzo poprawic... naciecie mnie bolalo jak nie wiem nie moglam sie nawet przekrecic na drugi bok... Julka przesypiala caly czas prawie... a ja sie molilam zeby spala jak najdluzej... czekalam tylko az wyjde do domu... bede mogla poprosic kogo kolwiek o pomoc... w tym szpitalu bylam kompletnie sama... jak mala plakala to ja zabieraly niewaidomo gdzie i niewiadomo po co... 3-go dnia okazalo sie ze mala bardzo spadla na wadze... mialam juz wyjsc a tu kaza mi zostac i Julke pod kroplowke podlaczaja, po prostu stanely mi lzy w oczach... podeszla do mnie pielegniarka... zcisnela mnie za piers z calej sily... mleko przelecialo cala sale... bolalo jak nie wiem... stwierdzila ze mam pokarm, (ciekawe po czym to wywnioskowala...) pozniej doszly do wniosku ze Julka zle chwyta ze juz sie jej nie nauczy tego dobrze robic... przyszla ta polzna z nocy co mnie wtedy ojebala... i tekst "mowialam przeciez ze dziecko nie umie chwycic"... kazaly mi karmic przez nakladki... ladnie niby szlo... mialam ja budzic co 3 h i karmic... nie moglam patrzec jak moje malenstwo ma wbita wielka igle w ta malenka lapke... przespala mi pod ta kroplowka cala noc... za skarby nie moglam jej dobudzic... rana przed samym obchodem oproznila mnie do ostatnij kropelki, jadla chyba ze 3 h... nadrobila wage a ja wrocilam do domu... w domu nadal karmilam przez te nakladki przekonana ze inaczej sie nie da... poczytalam troche o nich... okazlalo sie ze nie sa za dobre dla dziecka i laktacji... 2 tyg po porodzie zawolam do domu pielegniarke noworodkowa, Julka caly czas zaypiala przy piersi i bardzo dlugo ssala, spadala na wadze.... okazalo sie ze Julka ladnie chwyta i nie ma z tym zadnych problemow... tylko ze przez te nakladki stracilam pokarm... dziecko chwyta za sama brodawke... otoczka jest daleko od pyszczka... wiec nie stymuluje laktacji... musialm dokarmiac... Julka na poczatku nadrabiala wage... jadla nawet 3 butelki naraz... ja mialam caly czas odciagac pokarm zeby stymulowac produkcje... bylam sama w domu... musialam myc butelki na bierzaco... za kazdym razem umyc laktator... nakarmic Julke piersia, pozniej zrobic jej butle... nakarmic... na odciaganie zazwyczaj nie starczalo mi czasu... wytrzymalam tak 3 miesiace... moja matka przychodzila i gadala zebym wreszcie sie zdecydowala jak mamkarmic... jak ja chcialam dluzej potrzymac przy piersi zeby wytworzylo iecej mleka to gadala ze glodze dziecko... tesciowa gadala zebym porzadnie nakarmila butla i dala jej zeby mogla ja wziasc na spacer... wiec jakos nie mialam wsparcia... przplakalam wiele nocy myslac co ze mnie za matka ktora nie potrafi wlasnego dziecka wykarmic... a pokarmu bylo coraz mniej... pozniej kamilam juz tylko po to zeby lyknela troche przeciwcial... i tak po tym wypijala cala butle... pogodzilam sie z tym po ok 2 miesiacach... teraz ladnie sie rozwila... a ja obiecalam sobie ze nie pozwole jej nigdy juz trafic do szpitala i postaram sie karmic ja najlepiej jak tylko sie da...
napisał/a: asia811 2008-12-05 13:38
ech... mi po porodzie tak wszystko popękało, że jak wróciłam do domu to nawet nie dałam rady opiekowa sie dzieckiem. Nie dośc że krocze, to jeszcze cały odbyt mi popękał i pojawiły się hemoroidy. Po tygodniu smarowania jakimis bezpiecznymi lekami i dalszego karmienia piersią, wymiękłam. Poszłam do specjalisty, dostałam tabletki i jest już oki, ale musiałam przestac karmic. Mam wyrzuty sumienia bo boja Misia ma uczulenie na mleko i jest na preparacie mlekozastępczym, do tego strasznie się męczy, bo ulewa, wymiotuje i nie może zrobic kupy :( no ale i tak wiem że nie wykarmiałabym jej, bo urodziła się duża i mojego mleczka było jej za mało. Jak wróciłam ze szpitala to byłam tak przez nią pogryziona że myślałam że karmieniea butelką to najlepsze wyjście i dalej chyba tak myślę, tylko szkoda mi jej że się tak męczy