przepis_na_zawsze_żółty_naturalny_rosół

napisał/a: ~medea 2012-06-19 11:41
W dniu 2012-06-18 22:17, Bbjk pisze:
> W dniu 2012-06-18 21:41, medea pisze:
>
>> Tyle gadania, a ja i tak nie wiem, czym się powinien różnić porządny
>> rosół od consomme. ;/
>
> Podaję klasykę :)
> _Rosół_ robisz z wołowiny, z krzyżowej z kwiatkiem, lub z przodu,
> żebrowe przy kości. Proporcja: na kilogram mięsa 2 litry wody,
> wygotuje się sporo. Gdy się zagotuje i szumowiny przestana się juz
> ukazywać,, solisz do smaku i dodajesz włoszczyznę, gotujesz na wolnym
> ogniu, by tylko mrugał, przez trzy godziny. By nabrał ładnego koloru,
> robi się tak:
> kawaleczek watroby wołowej pokrajać w kostkę, trochę cebuli
> poszatkowanej, trochę marchwi pokrajanej w plastry dusisz na maśle tak
> długo, aż się zrumieni, po czym dodać do rosołu. Przed podaniem rosół
> przecedzasz, dodajesz trochę natki i dodatki wg uznania.
>
> _Consomme_ -gotujesz podobnie, lecz do mięsa wołowego dodajesz kawałek
> cielęciny, podroby z drobiu lub kawałek kury. Taki rosół podaje się w
> filiżankach z pasztecikami. Można na śniadanie :)


Czyli klasyka od consomme różni się wyłącznie gatunkiem użytego mięsa?
Myślałam, że sposobem klarowania (jak w linku Paulinki). Mój zwykły
rosół wychodzi zwykle klarowny dzięki ściągnięciu szumowin na początku
(i od czasu do czasu w trakcie gotowania, jeśli się jeszcze pojawią) i
wskutek długotrwałego gotowania na bardzo wolnym ogniu Jeśli się zapomnę
i za długo gotuję pełną parą, to mętnieje. Czasem udaje mi się uratować
sytuację dodając szklankę zimnej wody.

Ewa
napisał/a: ~Bbjk 2012-06-19 12:05
W dniu 2012-06-19 11:41, medea pisze:

>
> Czyli klasyka od consomme różni się wyłącznie gatunkiem użytego mięsa?

Consomme jest bardziej esencjonalną zupą, niż rosół zwykły, a sposób
klarowania z tego, co wiem, jest dowolny, byle efekt był czyściutki i
chudziutki. No i te filiżanki :) Najczęściej białkami klarowano, ale
bywało też, ze mielonym mięsem i białkami.

W czasach socjalistycznych nie używano w przepisach drukowanych nazwy
consomme, jako burżuazyjnej, a z francuskich nazw zup przyjętych w
Polsce dziwnym trafem ostała się Julienne. A propos Julienne, to tez
jest rosół, w którym swój udział ma masło, zdaje się, że XL dziwowała
się masłu w rosole. Zresztą suszone grzybki też tam są. Rosołów jest
spora rodzina.
I kolejny a propos: dziś zainaugurowałam sezon grzybowy, spora torebka
kurek. Czuję, że to będzie grzybny rok :)
--
B.
napisał/a: ~medea 2012-06-19 12:32
W dniu 2012-06-19 12:05, Bbjk pisze:
> Rosołów jest spora rodzina.

Wyobrażam sobie. Już tu kiedyś wspominałam, że jadłam kiedyś klarowną
zupę z pomidorów. Podejrzewam, że to też był jakiś rosół czy consomme,
bo była bardzo esencjonalna (jak dla nie aż za bardzo esencjonalny był
ten smak pomidorów) i klarowna właśnie.

Ewa
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-19 15:06
Dnia Tue, 19 Jun 2012 12:05:43 +0200, Bbjk napisał(a):

> A propos Julienne, to tez
> jest rosół, w którym swój udział ma masło,

Julienne to już ZUPA na rosole, a nie rosół. Dodatek masła już mnie zatem
nie dziwi - do zupy NA rosole mozna dawac już co się chce, ale od chwili
wrzucenia tam dodatkowych składników zupa ta przestaje być rosołem i basta.
--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-19 15:11
Dnia Tue, 19 Jun 2012 15:06:25 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Tue, 19 Jun 2012 12:05:43 +0200, Bbjk napisał(a):
>
>> A propos Julienne, to tez
>> jest rosół, w którym swój udział ma masło,
>
> Julienne to już ZUPA na rosole, a nie rosół. Dodatek masła już mnie zatem
> nie dziwi - do zupy NA rosole mozna dawac już co się chce, ale od chwili
> wrzucenia tam dodatkowych składników zupa ta przestaje być rosołem i basta.

...a skoro uważasz ją za rosół, to ja od dziś chłodnik litewski za takiż
uważać powinnam, z racji rosołu w składzie, cóż z tego, ze zimnego :-]
--
XL
napisał/a: ~Anai 2012-06-19 15:44
W dniu 18.06.2012 23:10, Ikselka pisze:
> Dnia Mon, 18 Jun 2012 22:36:38 +0200, Bbjk napisał(a):
>
>> W dniu 2012-06-18 22:23, Ikselka pisze:
>>
>>> Bzdety.
>>> MASŁO DO ROSOŁU? I wątroba? - smród wątróbki w rosole?
>>
>> Nieznane dziwi, a nawet bulwersuje :)
>> Ale to klasyka. Nie ma obowiązku stosowania, jeśli Ci śmierdzi.
>
> Oczywiście, że śmierdzi - podrobów nie dodaję do rosołu.

Bez przesady... sama nie gotuję rosołu drobiowego, tylko wołowy, ale
pamiętam, że moja śp. babka daaawno temu gotowała rosół z kury albo
innej kaczki właśnie razem z podrobami - i żołądek + serce zawsze
musiały być moje...
Nic nie śmierdziało.
Tak się teraz zastanawiam, dlaczego w sumie nie gotuję rosołu drobiowego
i chodzi chyba bardziej o brak dostępu do "prawdziwej" kury niż o to, że
mi smak nie odpowiada. Taki jak przed laty myślę, że z przyjemnością bym
zjadła ;)
--
Pozdrawiam
Anai

*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** http://photo-of-anai.gu.ma/ *****
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
napisał/a: ~Anai 2012-06-19 15:46
W dniu 19.06.2012 12:05, Bbjk pisze:
> I kolejny a propos: dziś zainaugurowałam sezon grzybowy, spora torebka
> kurek. Czuję, że to będzie grzybny rok :)

Miejmy nadzieję, że masz rację... bo mi się zapasy kończą :D
--
Pozdrawiam
Anai

*****e-mail: www.cerbermail.com/?Y8Pg93XYwQ ******gg:1737648******
***** http://photo-of-anai.gu.ma/ *****
"Tylko pokłady bezinteresownego skurwysyństwa mają nieograniczone
możliwości regeneracyjne."
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-19 16:13
Dnia Tue, 19 Jun 2012 15:44:58 +0200, Anai napisał(a):

> W dniu 18.06.2012 23:10, Ikselka pisze:
>> Dnia Mon, 18 Jun 2012 22:36:38 +0200, Bbjk napisał(a):
>>
>>> W dniu 2012-06-18 22:23, Ikselka pisze:
>>>
>>>> Bzdety.
>>>> MASŁO DO ROSOŁU? I wątroba? - smród wątróbki w rosole?
>>>
>>> Nieznane dziwi, a nawet bulwersuje :)
>>> Ale to klasyka. Nie ma obowiązku stosowania, jeśli Ci śmierdzi.
>>
>> Oczywiście, że śmierdzi - podrobów nie dodaję do rosołu.
>
> Bez przesady... sama nie gotuję rosołu drobiowego, tylko wołowy, ale
> pamiętam, że moja śp. babka daaawno temu gotowała rosół z kury albo
> innej kaczki właśnie razem z podrobami - i żołądek + serce zawsze
> musiały być moje...

Moja babcia też, i mama też. Ale to dlatego, że obie mieszkały na wsi i
miały do dyzpozycji oraz lubiły jeść te podróbki ugotowane; kiedyś nic się
nie marnowało i stąd wzięły się podroby w rosole.

> Nic nie śmierdziało.

Tak określam wyczuwalny (dla mnie) specyficzny smak i zapach wątróbki
GOTOWANEJ. Lubie ją jako danie smażone-duszone, wtedy jej smak i zapach
jest skomponowany z odpowiednimi przyprawami - liść laurowy, ziele
angielskie, pieprz, cebula; w tym towarzystwie wątróbka jest dla mnie
świetnym jedzeniem.

> Tak się teraz zastanawiam, dlaczego w sumie nie gotuję rosołu drobiowego
> i chodzi chyba bardziej o brak dostępu do "prawdziwej" kury niż o to, że
> mi smak nie odpowiada. Taki jak przed laty myślę, że z przyjemnością bym
> zjadła ;)

Od czasu do czasu mam szczęście gotować taki wspaniały rosół - nie z kury,
bo z kury mi śmierdzi (kurzy tłuszcz ma specyficzny zapach, którego nie
cierpię), ale z porządnego tuczonego kogutka, właściwie już kapłona,
takiego bagatela zwykle okołosześciokilogramowego maleństwa, od Cioci.
Oczywiście maleństwo jest dzielone na 4 porcje, bo któżby całość zjadł za
jednym razem
--
XL
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-19 16:14
Dnia Tue, 19 Jun 2012 16:13:16 +0200, Ikselka napisał(a):

> obie mieszkały na wsi i
> miały do dy

s

> pozycji

--
XL
napisał/a: ~medea 2012-06-19 19:19
W dniu 2012-06-19 15:44, Anai pisze:
> Bez przesady... sama nie gotuję rosołu drobiowego, tylko wołowy, ale
> pamiętam, że moja śp. babka daaawno temu gotowała rosół z kury albo
> innej kaczki właśnie razem z podrobami - i żołądek + serce zawsze
> musiały być moje... Nic nie śmierdziało.

U mojej koleżanki z liceum natomiast zawsze robiło się rosół z
drobiowymi (kurzęcymi) serduszkami. I dobry był.

Ewa
napisał/a: ~medea 2012-06-19 19:21
W dniu 2012-06-19 15:11, Ikselka pisze:
> Dnia Tue, 19 Jun 2012 15:06:25 +0200, Ikselka napisał(a):
>
>> Dnia Tue, 19 Jun 2012 12:05:43 +0200, Bbjk napisał(a):
>>
>>> A propos Julienne, to tez
>>> jest rosół, w którym swój udział ma masło,
>> Julienne to już ZUPA na rosole, a nie rosół. Dodatek masła już mnie zatem
>> nie dziwi - do zupy NA rosole mozna dawac już co się chce, ale od chwili
>> wrzucenia tam dodatkowych składników zupa ta przestaje być rosołem i basta.
> ...a skoro uważasz ją za rosół, to ja od dziś chłodnik litewski za takiż
> uważać powinnam, z racji rosołu w składzie, cóż z tego, ze zimnego :-]

Nigdy nie robię chłodnika na rosole.

Ewa
napisał/a: ~Ikselka 2012-06-19 20:40
Dnia Tue, 19 Jun 2012 19:21:58 +0200, medea napisał(a):

> W dniu 2012-06-19 15:11, Ikselka pisze:
>> Dnia Tue, 19 Jun 2012 15:06:25 +0200, Ikselka napisał(a):
>>
>>> Dnia Tue, 19 Jun 2012 12:05:43 +0200, Bbjk napisał(a):
>>>
>>>> A propos Julienne, to tez
>>>> jest rosół, w którym swój udział ma masło,
>>> Julienne to już ZUPA na rosole, a nie rosół. Dodatek masła już mnie zatem
>>> nie dziwi - do zupy NA rosole mozna dawac już co się chce, ale od chwili
>>> wrzucenia tam dodatkowych składników zupa ta przestaje być rosołem i basta.
>> ...a skoro uważasz ją za rosół, to ja od dziś chłodnik litewski za takiż
>> uważać powinnam, z racji rosołu w składzie, cóż z tego, ze zimnego :-]
>
> Nigdy nie robię chłodnika na rosole.
>


CHŁODNIK LITEWSKI na 4 bardzo głodne osoby i/lub sporą dokładkę lub
powtórkę następnego dnia (jest jeszcze lepszy wtedy, ponieważ się
"przegryzie").

1 i 1/2 litra dobrej gęstej! maślanki
1/2 butelki śmietany (1/8 litra)
1/2 butelki koncentratu burakowego ,,Krakus"
15 dag cielęciny pieczonej lub duszonej (może być drób)
1/2 l bardzo mocnego bulionu (drobiowego lub na cielęcinie, inne są za
"ciężkie")
15 dag chudej szynki w kawałku
4 jajka na twardo
8 rzodkiewek sporych lub 10 mniejszych
2 ogórki średnie
buraki młode ze środkowymi listkami - 3 średnie, miękkie, ugotowane w
skórkach (lub pęczek botwiny,
uduszonej do miękkości i pokrojonej nie za drobno)
czosnek - 2-3 duże ząbki lub 1/2 łyżeczki granulowanego
koperek pokrojony bardzo drobno (1 czubata łyżka lub więcej)
szczypior z młodej cebuli - dość grubo pokrojony, 2 łyżki czubate
sól, biały pieprz, cukier, cytryna (sok i starta skórka)

Ugotowac rosół - ok. 1/2 litra. Wystudzić. Odtłuścić idealnie.
Maślankę i odtłuszczony rosół wlać do dużego garnka - ok. 4-litrowego.
Mięso i szynkę pokroić w kostkę wielkości ok. 1 cm.
Buraki i ogórki obrać i pokroić w kostkę mniejszą - ok. 0,7 cm.
Rzodkiewkę pokroić w półplasterki grubości ok. 3 mm.
Czosnek zmiażdżyć na desce trzonkiem noża lub przecisnąć prez praskę.

Wszystkie powyższe składniki wrzucić do maślanki, wlać koncentrat burakowy,
delikatnie wymieszać.

Spróbować - doprawić solą i białym pieprzem, 1 płaską łyżeczką cukru,
łyżeczką soku z cytryny, 1/5 łyżeczki bardzo drobniutko startej skórki
cytrynowej. Ma być lekko słony i słodkokwaśny.

Wrzucić koperek, szczypior, znowu delikatnie wymieszać.
Przykryć i wstawić do lodówki na przynajmniej 2 godziny (koniecznie!),
także jajka - do lodówki osobno.

Jajka obrać, pokroić na ósemki, rozłożyć na talerzach.
Nalewać chłodnik.
Na środek każdego talerza zupy nalać duży kleks śmietany.

Podajemy chłodnik w głębokich talerzach, a obok, na osobnych talerzykach,
bardzo gorące młode ziemniaki obficie polane tłuszczem i skwarkami ze
słoniny i/lub wędzonego boczku.





Kontrast temperatur dodatkowo podkreśla wspaniały smak tej potrawy.



--
XL