Jak wyglądały wasze zareczyny-oświadczyny???

napisał/a: ewelis873 2012-10-02 22:01
Staram się nadrabiać zaległości i dotarłam też tu

mój Ł. w dzień Bożego Narodzenia wieczorkiem zaproponował spacer.... poszliśmy do portu, na molo... było ciemno, wokół iskrzył się śnieg, tylko momentami otoczenie nabierało barwy zieleni od latarni morskiej widziałam, że ł. coś się słabo czuje- myślałam że się przejadł (wiem bardzo to romantyczne ale takie miałam skojarzenie)..ale gdy zobaczyłam jak klęka i wyciąga z kieszeni pudełeczko..nawet nie słyszałam co mówił....
zatkało mnie
po chwili dopiero odpowiedziałam "tak"..potem poszliśmy do mojego domu gdzie powiedzieliśmy moim rodzicom.... otworzyliśmy szampana, wypiliśmy toast..a potem to samo w domu Ł... i tak to było u Nas
napisał/a: Hecate 2012-10-02 23:50
Bouo1990, wzruszyłam się Może dlatego, że znam to 'pielgrzymkowe' uczucie, chyba nigdzie indziej nie można poczuć się bliżej Boga... i drugiego człowieka. Piękne
napisał/a: cytryna90 2012-10-12 20:41
A ja pierwsze bez pierścionka , bardzo spontaniczne zaręczyny miałam na szlaku w Tatrach, podczas ulewy :) a takie oficjalne w domu moich rodziców- z kwiatami i pierścionkeim
napisał/a: alexandra1 2012-10-25 16:53
Witam.
To teraz może kolej na mnie. Uprzedzam, że to będzie dłuuuuuga historia – nie wiem, czy ktoś doczyta do końca.
To miały być moje drugie w życiu zaręczyny, więc obawiałam się, że będę porównywać itd. Mój Skarbek bał się, że nie będzie niespodzianki ale było super.
Pojechaliśmy na urlop nad morze do Rewy. Wcześniej na każdym wyjeździe oczekiwałam zaręczyn, ale tym razem nie myślałam o tym – byliśmy trochę poróżnieni. A mój kochany uparł się jechać nad morze, chociaż ja nie chciałam. Już pierwszego dnia miałam emocje – morze porwało mi but, a potem się zgubiłam (ja się okazało na dzień przed zaręczynami!).
Ale do rzeczy. Drugiego dnia mój luby poszedł biegać a mnie wcale nie zdziwiło, że zabrał ze sobą samochód. Spałam kiedy wyszedł więc nie zdziwiła mnie ani wczesna pora, ani długość rzekomego treningu.
Po jego powrocie przeszliśmy się nad morza, a że pogoda nie sprzyjała Tomek zaprosił mnie do kina w Słupsku na Madagaskar 3 (co mnie, żeby nie było, bardzo ucieszyło bo czekałam na ten film). Po filmie powiedział, że pojedziemy sobie na latarnie w Czołpinie. Nie wzbudziło to moich przeczuć bo zawsze myślałam, że zaręczać się trzeba w nowym miejscu, a przecież na tej latarni już byliśmy i mieliśmy z niej urocze wspomnienia.
Tomek pędził jak wiatr (dostaliśmy już z tej podróży mandat ). Na parkingu pod latarnią Pani nie chciała od nas pieniędzy (ale ściemnił mi, że podjechał tu rano zobaczyć czy jest jeszcze sezon na zwiedzanie latarni i zapłacił już za cały dzień). Pędził na tą latarnie jakby się paliło tłumacząc mi, że zaraz zamykają. Weszliśmy na latarnię i już spokojnie oglądaliśmy morze, rozmawialiśmy, wspominaliśmy.
Kiedy mieliśmy już schodzić Tomek poczęstował mnie Tymbarkiem i spytał co jest pod zakrętką. A tam: „wyjdziesz za mnie?”. Zdębiałam i nie wiedziałam co się dzieje! Wtedy Tomek ukląkł wyjął pudełeczko w kształcie muszli, powiedział, że znalazł na plaży, i poprosił mnie o rękę. Siadłam z wrażenia i zgodziłam się! W tym czasie porzucona sama sobie butelka napoju spadła z latarni na ziemie! Kiedy weszliśmy z powrotem do środka latarni czekały na mnie tam kwiaty. W kwiatach ukryty był liścik z mapą skarbów. Podążając tym tropem odnalazłam krzyżyk z kamieni na plaży na piasku, odgrzebałam wieeeelki rów (już z pierścionkiem na palcu) i odnalazłam skarb – kuferek z 2 kieliszkami, 2 malutkimi butelkami szampana i słodyczami. Weszliśmy na wydmy (wstyd mi bo przecież nie można ), z trudem na wietrze zapaliliśmy tealigty i wznieśliśmy toast W kuferku znalazła się jeszcze druga mapka, prowadząca do drugiego zakopanego skarbu – książki i płyty z książką, jako pamiątki tego dnia (choć ”Krwawa zemsta” to może mało uroczy tytuł jak na pamiątkę zaręczyn ).
Wracaliśmy już po ciemku kierowani światłem latarni i jedyny zgrzyt stanowił powrót samochodem po szampanie.
Byłam pełna podziwu, kiedy Tomek opowiadał mi potem o załatwianiu: o poszukiwaniu kwiatów, kiedy wszystkie kwiaciarnie były jeszcze zamknięte, o mapkach, umawianiu latarnika, jeszcze z Warszawy, żeby specjalnie dla nas nie zamykał latarnii w 2 godz. po skończeniu pracy, jak bał się, że jego zamiary zdradzi pani z parkingu lub wymsknie się cos Panu Latarnikowi
napisał/a: aneczka98 2012-10-25 17:15
alexandra, no to się ukochany postarał :) Pięknie to wszystko wymyślił
napisał/a: Escherichia1 2012-10-25 17:26


Mi szczęka opadła...

Cudowne!
napisał/a: Blanka:) 2012-10-25 18:37
alexandra, ale super Gratulacje
napisał/a: alexandra1 2012-10-25 23:30
A to dla zobrazowania kilka zdjęć:
- my pod latarnią
- ja, kwiatki i Tymbark (nawet nie pękł po upadku)
- ja rozpoczynająca kopanie dołu (na pytanie Tomka czy potrzymać mi pierścionek na czas kopania odpowiedziałam nie)
- odnaleziony skarb!







napisał/a: Hecate 2012-10-26 12:39
alexandra, ale masz pomysłowego tego narzeczonego! :D
Gratuluję!
napisał/a: rana_verde 2012-10-26 14:45
alexandra, gratuluję zaręczyn
Narzeczony trochę się przy nich nabiegał - urocze
napisał/a: ~gość 2012-10-26 17:28
alexandra, piekne zaręczyny i cudny pierścionek > > >
napisał/a: alexandra1 2012-10-26 22:46
Dzięki dziewczyny!
Jestem z niego dumna
Śmiejemy się, że jego poranny trening to było z 70 km tyle, że samochodem (Rowy, Ustka-kwiaty, Czołpino-kopanie rowów na plaży ).
Swoją drogą ale bym miała niespodziankę jakby ktoś przed nami w ciągu dnia zainteresował się krzyżykami na plaży, wykopałby Skarby, a ja bym mogła potem kopać aż do wnętrza Ziemi i nic
Teraz szykujemy się na ślub - już się nie mogę doczekać