Achalazja przełyku

napisał/a: Nes2009 2011-08-02 13:02
Mój synek ma 2,4 latka i też ma tą chorobę. Wykonano fundoplikacje metodą Nissena i problem się pogłębił. Badania manometrycznego wykonać nie można u tak małego człowieczka bo wynik w znieczuleniu ogólnym nie będzie jednoznaczny. Jesteśmy już w ciągu 2 miesięcy po 10 rozszerzaniu. Brak mi sił. Od 4 dni jesteśmy w domu.
napisał/a: elwis_m 2011-08-25 18:48
witam na forum.
najchętniej bym tu nie zaglądała, ale szukam wszelkich onformacji o achalazji przełyku. achalazję właśnie (wczoraj) stwierdzono u mojego 6,5-letniego syna. objawiało się to schorzenie tak: często, nawet po łyku napoju, czy jednym kęsie kanapki mówił, że się "zatkał" i nie może oddychać i że go boli (w klatce piersiowej, w okolicach mostka), po jakimś czasie dołączyły do tego wymioty, teraz występują po każdym posiłku i między posiłkami. początkowo napoje przechodziły, obecnie również po piciu wymiotuje. wszystko zaczęło się na początku tego roku, około lutego. na początku bez wymiotów, od czerwca wymioty są bardzo nasilone. przez te parę ostatnich miesięcy syn schudł ok 4 kg, co w jego przypadku stanowi prawie 20% wagi ciała. teraz ma problemy z krążeniem, zimne dłonie i stopy (czego nie było do tej pory), łapią go skurcze w stopy, palce u rąk. jest częste bekanie, nawet nie bezpośrednio po jedzeniu np. w nocy. jest krztuszenie się śliną podczas snu. łaziliśmy po lekarzach, robiliśmy badania (wyniki dobre), robiliśmy usg bo było podejrzenie refluksu. nic nie wyszło. w lipcu było skierowanie do szpitala, nie przyjęto nas, nawet nie było cienia podejrzenia tego schorzenia. w zeszłym tygodniu ostrzymaliśmy ponowne skierowanie do szpitala i pojechaliśmy na Działdowską. pobrano krew, zapisano syna na badania: rtg z piciem płynu na kontrast, potem gastroskopia. no i już w trakcie tego badania z kontrastem okazało się, że połknięty płyn zatrzymuje się w przełyku, który jest bardzo rozepchany, nie przepływa dalej do żołądka. dopiero po paru minutach płyn zaczął spływać cieniutką niteczką do żołądka. no i tu cię mamy!... wreszcie, po pół roku cierpień dziecka, nerwów i stresów, wiadomo co to za choroba i że nie jest to żaden jadłowstręt psychiczny (bo było takie podejrzenie). jutro mamy kolejne badanie: coś w stylu badania ciśnienia w przełyku, nie pamiętam nazwy. nie było jeszcze gastroskopii, więc nie mamy jeszcze dezyzji jak będzie operowane to schorzenie. oby już nigdy nie wróciło!!! już wiem, jutro manometria przełyku.
napisał/a: elwis_m 2011-08-30 21:49
witam
po manometrii rokowania dobre. jesteśmy obecnie w szpitalu, jutro syn będzie miał gastroskopię. po tym badaniu ma być decyzja, kiedy i jak operowany będzie ten jego wadliwy zwieracz. proszę o kciuki!!!
pozdrawiam
e.
napisał/a: Camill1 2011-09-13 23:19
Cześc mam 25 lat i od około 4 lat choruj na achalazję zaczęło się od trudności w połykaniu, nocnym zarzucaniem treści pokarmowej do jamy ustnej i nosa, nocnymi wymiotami i ciągnącym się przez prawie 2 lata zapaleniem oskrzeli (wynik zarzucania) w tym okresie byłam w ciąży jak sobie przypomnę to było straszne. Sama doszłam do tego co może mi byc wpadła mi wręcę przypadkowo książka opisująca różne choroby układu pokarmowego między innymi o achalzji i tak się zaczęło pierwsz wizyta u gastrologa i pierwsz gastroskopia nie była przyjemna zwłaszcza wtedy kiedy lekarz poruszając gastroskopem w tą i spowrotem próbował oczyścic mi trochę przełyk z zalegającej treści pokarmowej. Obecnie jestem po 3 poszerzaniach balonem zabieg bezbolesny w znieczuleniu ogólnym krótkim dożylnym na drugi dzień mogłam iśc do domu rezulatat jest zadowalający aczkolwiek po manometrii okazło się że mój przyłyk nie wykazuje żadnych ruchów perystaltycznych. Nauczyłam się już jeśc chociaż przy osobach trzecich bywa to krępujące jak już ktoś tu pisał jak jedzenie nie przechodzi pomaga wstrzymanie powietrza i popicie dużą ilością płynów ja dodatkowo pmagam sobie ruchami zewnętrznymi tak jakbym próbowała połknąc coś dużego tak że każdy widzi że jedzenie akurat przechodzi mi ciężko. Jeżeli chodzi o wagę to w skrajnym punkcie ważyłam 49 kilogramów teraz ważę w granicach 56-58 kilogramów moja waga nie jest stabilna i waha się raz jest więcej a raz trochę mniej. Zastanawia mnie jedno dlaczego zachorowałam mój lekarz szuka przyczyny ale bezskutecznie trochę na ten temat czytałam ale i tak moje pojęcie jest niewielkie. Cieszę się że mogę podzielic się swoimi poglądami i czegoś więcej się dowiedziec o innych chorych. Tak naprawdę to może nie jestem aż tak cięszko chora i tego nie widac ale to wcale nie jest łatwe każdy posiłek powoduje dławienie, chwilowy brak powietrza i próbę przepchnięcia jedzenia do żołądka. Piję dużo co łączy się z dużą ilośią oddawanego moczu to też jest męczące zwłaszcza jak gdzieś się jedzie dalej. Jedzenie w miejscu publicznym zawsze mnie krępuję jedzenie zatyka mnie niemogę sobie pomóc ruchem krtani bo to idiotycznie wygląda i odrazu ktoś zauważa, a jedzenie przeszkadza i zatyka tak że aż powietrza brakuje. Teraz czeka mnie kolejan manometria w celu sprawdzenia czy mój przełyk może jednak zaczął się poruszac, potem następna gastroskopia i co dalej mam nadzieję że będzie dobrze z tego co czytała to są osoby w owiele gorszej sytuacji pozdrawiam.
napisał/a: kiedyssportowiec 2011-10-03 19:38
Witam. Szukając przyczyny moje naglej utraty wagi i problemu z jedzeniem, znalazłem to forum i ten temat. Mam 22 lata i od pewnego czasu miewam problemy z jedzeniem. Otóż od listopada tamtego roku schudłem ok 10kg ( pierwsze 5kg w 2tyg ;/ ) . Zaczeło się od coraz to mniejszych dawek jedzenia, a kiedy probowałęm zjeść więcej na raz, występowały odruchy wymiotne, ktore na początku powstrzymywałem, lapiąc oddech, popijając dużą ilościa płynów. Następnie organizm przestał w ogóle przyjmować jakiekolwiek posiłki. Przeszło po dwóch tygodniach męczenia się z jedzeniem czegokolwiek, troche jakby przeszło i zacząłęm wtedy sobie tłumaczyć to wszystko tj, zmianą otoczenia, rozpoczęciem pracy na nocki, stanami nerwowymi organizmu, ktore miewałem wtedy. Oczywiście udałem się do lekarza ogólnego w przychodni brytyjskiej. Lekarz stwierdził, abym piłdużo wody przez dwa dni, przyjmował płynne posiłki i mi minie, gdyż to prawdopodobnie lekki stan nerwowy żołądka ;/. PAni w aptece mi trcohe doradzziłą to mi lekko przeszło po tym specyfiku. Po około 2 mies mój organizm zaczął funkcjonować w miare płynnie. Tylko miałem ciągły problem ze "złąpaniem" wagi ;/ Zauważyłem duże zmiany w pracy mojego zoładka. Czasem po niedużym posiłku miałęm wrażenie "pełnego" a nieraz po sytym obiedzie potrafiłem za 20 minut być głodnym ( od zawsze miałem szybką przemianę materii ale nie aż taką!!! ) Miałem nieraz wrażenie, że mój żołądek kurczy się w przeciagu dwóch godzin i to maksymalnie jak się da. Problem z "rozciągnieciem " żołądka sprawiał mi często duże problemy. Musiałem jadać co 20 minut malymi porcjami przy tym pijąc duża ilość płynow. , a kiedy żoładek już w miare zaczał płynnie pracować i czułem sie lepiej, powstawał dziwny odglos bulgotania płynów w żołądku. Taki nienaturalny.Nie przejąłem sie tym zbytnio gdyż nie przeszzkadzało mi ito w jedzeniu czegokolwiek. Właśnie dlatego niestety przerwałem dowiadywanie się, co mogło mi dolegac Po około 5 miesiącach, mój problem wrócił. Kiedy już wszystko wskazywało, że bedzie dobrze. Zacząłem nawet ćwiczyc i łapać powoli jeszcze większy apetyt. Tylko problem był dalej taki iż dalej nie mogłem jeść tak jak bym chciał. Oczami zjadłbym wszystko, robię obiad zjadam pół porcji i naglee staję sie" pełnym". Po godzinie czasu znów jesyem głodny. Dziś na przykład zjadłem normalnie śniadanie o normalnej pojrze przy moich porannych zmianach, następnie zjadłem po godzinie banana i nagle poczułem się tak dziwnie nienaturalnie pełny . Kiedy nadeszła moja przerwa o godzinie 10.00 dalej czułem to dziwne uczucie, zdołałem zjeśc kajzerkę z szyneczką, serem i serkiem almette, do tego banana. Na obiad mi już było cieżko zjeść małą porcje spaghetti. Odpoczłem 2 h i pocwiczyłem trochę na ławeczce i lekko mnie dopadł głód. Wcisnąłęm tylko płatki wysokokaloryczne z mlekiem i znón jestem pełny, a czuje jak żołądek sie kurczy;/;/ Mam częste wrażenie, iż pokarm to jak by w ogóle nie miał znaczenia, tzn. dziwne uczucie wypełnienia nawet przy zjedzeniu batonika ; /; / czekam aktualnie n badania krwi.
napisał/a: elwis_m 2011-10-04 12:28
witam ponownie
mój syn jest już po operacji i nareszcie może zjeść bez problemu!!!!
szew ma niestety duży, ale coś za coś.
pozdrawiamy wszystkich i życzymy szybkich operacji!!!
napisał/a: kiedyssportowiec 2011-10-04 16:44
nie ma objawów kucia klatki piersiowej, tylko wyżej wymienione czy myslicie, że to może być achalazja przełyku? . Lekarze tu w anglii nie są w stanie jeszcze sprawdzić co mi dolega. Miewam identyczne objawy jak wszystkie tu przez Was wymione oprócz kłucia w klatce piersiowj i problemu ze wzrokiem. Dziś wymiotowałem calym drugim śniadaniem, choć po zjedzeniu wydawało się jak by wszzystko było okey. Zanim poszedłem wymiotować strasznie mnie "muliło " na żołądku. Kiedy mój żołądek zaczyna trawić po jedzeniu, przeżywam wtey njagorsze momenty mulenia ; /;/
napisał/a: wiesiek43 2012-03-16 09:58
Witam Wszystkich serdecznie
Chciałbym podzielic się swoimi przejsciami z achalazją a przede wszystkim podziękowac za wypowiedzi na
tym forum,bo to one mnie podbudowały i pomogły pogodzic się z decyzją o operacji.
Na achalazję choruję 28 lat,jestem chyba najstarszy na tym forum,mam 68 lat.
Zaczęło się bólami w klatce piersiowej [pomagało na to wypicie zimnej wody]
krztusiłem się wnocy [ na to pomogło spanie na prawym boku ].
No a potem nie przechodziło jedzenie a nawet woda.
Pierwszy raz miałem rozszerzony przełyk w Katowicach Ligocie 26 lat temu,potem jakos sobie radziłem z jedzeniem
ale ogólnie poprawa była minimalna.6 lat temu miałem rozszerzanie balonem,prawie nie było poprawy.
Ostatnio już nie mogłem nawet pic.W szpitalu chcieli mi znowu rozszerzac balonem,ale okazało się że wpustu nie ma.
Dopiero teraz zakwalifikowano mnie do operacji.
3 tygodnie temu miałem operację metodą klasyczną [kardiomiotomia metodą Hellera] i nie mogę w to uwierzyc,
jem i piję normalnie!
Rana jest od mostka do pępka,ale co tam rana,ważne że chociaż na starosc będę najedzony.
Nie bójcie się operacji a wręcz o nią proscie,bo rozszerzanie balonem niewiele pomaga.

pozdrawiam serdecznie
napisał/a: elunia10 2012-05-13 12:24
Witam
Opiszę przebieg choroby u mojej mamy. Pierwszym sygnałem że coś jest nie tak było krztuszenie się śliną w nocy, potem latem 2011 był kaszel, coraz bardziej ją męczył, rtg płuc nic nie wykazał, szmerów tez nie było a kaszel trwał nadal. Na jesieni pojawił się refluks, najpierw sporadyczne cofanie się pokarmu, potem coraz częściej, aż w zimę zjedzenie normalnie posiłku bez biegu do łazienki było sporadyczne, tylko przy zupie. Z czasem doszedł ślinotok, który trwał caly dzień i noc, jeść już mama nie mogła, pić też nie, wszystko zwracała, chodziliśmy do lekarza ale on nie wiedział co jest. Do szpitala jej nie przyjęli, stwierdzili że stan nie kwalifikuje się do hospitalizacji ;/ Gastroskopia wykazała zwężenie przełyku, ale lekarka nie byla pewna bo dużo pokarmu zalegało w przełyku, kazała zrobic rtg z kontrastem i zgłosić się do niej na oddział szpitala. Tak też zrobiłyśmy. Pierwszy zabieg poszerzania się nie udał, zalegała treść pokarmowa w przewodzie. Mama była już bardzo słaba, od miesiąca nie jadła i nie piła, pragnienie ją wykańczało. Następny zabieg się "udał" przełyk został poszerzony balonem... ale nastą piła perforacja przełyku i tego samego dnia wieczorem mamę przewieźli do innego szpitala na oddział chirurgii klatki piersiowej i tam w nocy miała operację, zszyli jej przełyk i z tego co wyczytałam w wypisie ze szpitala miała też laparotomię (nie wiem co to jest) i fundoplikację sp. Dora. z tego co wyczytałam w necie to stosuję się w achalazji, może to była ta operacja właśnie o której tu piszecie.
Mama strasznie się wycierpiała w szpitalu, 2 tygodnie leżała z rurkami w nosie, gardle itp. Schudła ok 20 kg. teraz jest 3 tydzien po operacje i 4 kg przybyła na samych jogurtach i kaszkach, ale bez żadnych cofek.
Jeżeli wiecie coś więcej na temat tej fundoplikacji sposobem Dora to napiszcie proszę :)
napisał/a: wiesiek43 2012-05-15 11:05
do Eluni,
Wszystko to co opisujesz,że zrobili Twojej Mamie,to własnie ja miałem robione w szpitalu.Mama się bardzo wymęczyła ale już pójdzie ku poprawie i będzie dobrze.Balonowanie nie bardzo by jej pomogło bo musiała miec już bardzo duże zwężenie przełyku a operacja pomoże na sto procenti będzie normalnie jadła i stopniowo zapomni o chorobie.
Zwężenie przełyku to własnie ta achalazja a laparotomia to cięcie brzucha a fundoplikacja sposobem Dora to znaczy że zrobili
wokół wpustu do żołądka taki mankiet,żeby nie było refluksu,żeby jedzenie nie cofało się.
Wszystko to samo co ja miałem robione i już prawie trzy miesiące jem normalnie,coraz pewniej,przytyłem i wróciłem
do normalnego życia.
A Twoja Mama też powróci do zdrowia,będzie jadła normalnie .pozdrawiam serdecznie
napisał/a: elunia10 2012-05-16 17:20
Wiesiek43 dziękuję za odpowiedź :)
No tak ale w karcie nie napisali że zrobili kardiomiotomie metodą Hellera, więc może przełyk jest poszerzony balonem. Dobrze że zrobili tą fundoplikację sposobem Dora, ale czy ona sprawi że przełyk znowu się nie zwęzi? I jaka jest przyczyna tej choroby ? Moja mama ma cukrzycę, lekarz rodzinny powiedział że to też mogło mieć wpływ. I czy dieta ma wpływ na tą chorobę na jej rozwój bądź zahamowanie ?
Dużo zdrowia życzę :)
napisał/a: wiesiek43 2012-05-17 08:54
Elunia10
Wydawało mi się,że skoro otworzyli brzuch,żeby przede wszystkim zeszyc uszkodzone miejsce a przy tym zrobili fundoplikację,
to znaczy,że sprawdzili ten wpust do żołądka czy jest już prawidłowo poszerzony,bo fundoplikację robi się na koncu zabiegu.
Ale byc może że tym balonem poszerzyli wystarczająco i potem zrobili tylko fundoplikację.
Ale tak czy siak to będzie poprawa.Mnie balonowanie pomogło ale tylko trochę,musiałem uważac z jedzeniem,
bardzo dokładnie gryzc,zwłaszcza mięso.Ale po operacji jest po prostu komfortowo.
Cukrzycy nie mam i nie wiadomo z czego się to bierze ta choroba,pytałem lekarzy,też nie wiedzą.
Po balonowaniu trzeba się pilnowac,jeżeli za parę lat jedzenie znowu zacznie gorzej przechodzic,to nie męczyc się,tylko znowu zgłosic się do szpitala,bo ja męczyłem się niemiłosiernie a do szpitala nie chciałem isc bo się panicznie bałem
operacji,aż się okazało że wpust jest niedrożny.I nie było wyjscia.
Lekarz mi powiedział że sam się do tego dopusciłem,bo niezgłaszałem się wczesniej do szpitala.
Jak Mamie będzie się gorzej jadło,oczywiscie za parę lat,to od razu skierowanie od lekarza rodzinnego i do szpitala.
Specjalnej diety nie trzeba stosowac,tylko jedzenie musi byc dosc miękie,żeby można dobrze pogryzc.
Twojej Mamie życzę całkowitego powrotu do zdrowia i nawet jestem pewny że tak będzie.
serdecznie pozdrawiam