Kobiety kochają cierpieć!-przewrotne co?

napisał/a: Mari 2007-09-01 02:27
Milax przeczytałam wszystkie Twoje posty i..będę bardzo surowa :D

Moje wyobrażenie Ciebie:
Wesoła "iskierka"!!!
Dziewczyna mocno stąpająca po ziemi..,kochająca ludzi i życie.
Nie wiem tylko dlaczego godzisz się ciągnąć ...sory.. "balast",który Cię ciągnie
do zwątpienia i który może z Ciebie zrobić za jakiś czas dziewczynę smutną,rozczarowaną nie wierzącą w prawdziwą miłość?!
Kochanie..nie miej żadnych oporów przed Swoim Chłopakiem,nie żałuj Go,nie powstrzymuj Swoich emocji.
Wszystko wyrzuć z Siebie :eek: SPOKOJNIE!
Opowiedz Mu całą Swoją historię z Nim...to co On nie zauważał,nie domyślał się,czego Ci było brak w Waszym Związku ,a w czym był fantastyczny i uroczy!
Nie boj się postawić Swoich warunków,bo przecież w tak długim Związku masz już takie prawo!!!np.zaręczyny? : co myśli na ten temat?.
A może Mu tak wygodnie?,może jeszcze 10 lat...żadnej odpowiedzialności...,ma przecież wszystko od Ciebie!

Zostaw Mu czas na odpowiedź,przemyślenie sprawy. Niech się zdeklaruje.
Naprawdę ...zagraj w otwarte karty.
Zobaczysz czy dobrze zainwestowałaś Swój czas i Swoje życie.
Naprawdę przemyśl sprawę,bo przy boku faceta Ty musisz czuć się piękna,pożądana,szczęśliwa i mieć chęć na oddawanie Mu tych samych uczuć!

Ps.Ten post pomagał Mi pisać Mój Mąż :D .Właśnie wstaliśmy po wariacjach i po wysprzątaniu lodówki nie chce Nam się spać!.On jest facetem stanowczym,
Ja troszkę tonowałam Jego słowa.

Milax to Ty decyduj jak postąpisz,ale pamiętaj ,że o szczęście trzeba walczyć
i jak je złapiesz to musisz pielęgnować przez całe życie...

całuski
napisał/a: Mari 2007-09-01 15:17
milax wrzucam Ci ciekawy kawałek książki:"
Marsjanin pojawia się wtedy,
gdy Wenusjanka jest gotowa go przyjąć

Kiedy kobieta jest przekonana, że zasługuje na miłość,
"otwiera się" na mężczyznę, by przyjąć jego uczucie. Bywają jednak sytuacje bardziej skomplikowane. Zdarza się na przykład, że kobieta, która przez dziesięć lat przyzwyczajała męża, że jej rolą jest dawanie, dochodzi wreszcie do wniosku, że ona sama zasługuje na więcej. Jak na ironię, kobieta ma wówczas ochotę zamknąć wszystkie drogi do siebie. Jeśli miałaby to ubrać w słowa, brzmiały

by one następująco: "Wciąż dawałam, a ty mnie ignorowałeś. Miałeś swoją szansę. Ja zasługuję na coś więcej. Nie ufam ci, jestem zmęczona, nie mam już nic do ofiarowania. Nie pozwolę, byś dalej mnie krzywdził".
No i znów: jeśli spotykam się z podobną sprawą, staram się upewnić kobietę, że aby jej związek był lepszy, wcale nie musi więcej dawać. Odwrotnie, to właśnie dając mniej, otrzyma więcej od partnera. Jeśli mężczyzna rzeczywiście ignorował jej oczekiwania - to jest trochę tak, jakby oboje pozostawali w uśpieniu. Kiedy kobieta się zbudzi i przypomni o swoich potrzebach, partner również się ocknie i

zapragnie ofiarować jej więcej.



Kiedy kobieta się zbudzi i przypomni o swoich
potrzebach, partner również się ocknie
i zapragnie ofiarować jej więcej.


Jest prawdopodobne, że jej partner wyjdzie ze stanu uśpienia i rzeczywiście dokona wielu zmian, na których kobiecie zależy. Jeśli tylko partnerka nie daje zbyt dużo, mężczyzna wyłazi ze swej jaskini i zaczyna budować statek kosmiczny, który go do niej dowiezie i pozwoli ją uszczęśliwić. Być może, upłynie trochę czasu, zanim partner rzeczywiście zacznie zaspokajać potrzeby kobiety, jednak najistotniejszy krok został

uczyniony - mężczyzna uświadomił sobie, że ją zaniedbywał, i postanowił się zmienić."

co o tym sądzisz?
pozdrawiam.. :p
napisał/a: ~milax 2007-09-02 17:07
W 100% masz rację:) A do zacytowanej przez Ciebie książki już dawno nie zaglądałam i chyba będę wreszcie musiała:) Dokładnie tak jest, że ja się zamknęłam na niego przez to zaniedbywanie. I rzeczywiście dawałam i dawałam a w zamian nie wymagałam nic. Postaram się to zmienić, postaram się na niego otworzyć i zagrac rzecywiście w otwarte karty i zobaczymy jak to wyjdzie. Na razie zajrzę do Gray'a i przygotuję się do tej rozmowy żeby tym razem nie było niedomówień tylko kawa na ławę:) trzymajcie kciuki za mnie zdam relacje oczywiście jak przebiegła rozmowa :D Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam
napisał/a: ~milax 2007-09-03 11:59
Aha:) Mam tylko 1 małe pytanko co mieliście na myśli pisząc o balaście, który za sobą ciągnę :confused:
napisał/a: Mari 2007-09-03 14:44
Milax ..."balast"..może to takie nie bardzo określenie :),ale w tym momencie to słówko Mi wpadło ,a miałam na myśli Kochana Twoje uczucia,odczucia ,które w szczęśliwym związku nie powinny istnieć.
Ty powinnaś byś w "skowronkach" przy Nim ,gdy jest dobry dzień..,smutna,wściekła,milcząca w inny ..bo akurat tak wyszło,taki Masz humor..a uwodzicielska innego dnia ...bo właśnie masz taki kaprys,ale zawsze szczerość i otwartość w Związku...
Podsumowując...dajesz Siebie naturalną! ,pod żadnym pozorem..udawanie ,bo nie chcę Mu sprawić przykrości itp...
Tego samego wymagaj od Niego i nie odpuszczaj :D


całuski
napisał/a: Mari 2007-09-28 20:48
Jest super,a może dobrze , a może tylko to Moja wyobraźnia?
Nie chcę mieć znowu tych głupich odczuć!,ciągle wracają...
Księżniczka...,której się poprzestawiało!.
Czego chcę?, a no tego by wreszcie przestały Mnie nawiedzać te koszmarne odczucia :czy naprawdę jest już po wszystkim...,ile czasu potrzeba aby zatrzeć,
wyrzucić z Siebie to co bolało?.
Ja nie wyrabiam z tym, co kotłuje Mi się w głowie..Małżeństwo jest teraz super,a więc powiedz Mi ,dlaczego ze Mną nie daję Sobie rady?,a może znajdziesz jakąś receptę, gumkę myszkę ,by wprowadzić spokój dla Mojego Ja!.


:(
napisał/a: Heike1 2007-09-28 21:39
właśnie myślałam o tym czytając Twojego posta do mnie, czy to odczucie powraca. niby ludzie się pogodzą, zyją ze sobą, jest pięknie ale ten cień zostaje już na zawsze? Widzę, że cały cały czas walczysz. Może to będzie tak ,że czas wyleczy rany. Jednym potrzeba roku, 2 lat, innym więcej. Ja jestem niecierpliwa. wiele razy chciałam,żeby wszystko co złe działo się ostatnio zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.Obudzić się i żeby okazało się, że to był tylko zły sen. byłoby wtedy nam najłatwiej. Ale pamiętaj Mari, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Pozdrawiam.
napisał/a: Mari 2007-09-28 21:49
Heike,
nie będę znowu Cię cytować , bo Mi głupio już,ale może ktoś Nam pomoże ,dlatego ruszyłam Mój watek.
Wiesz to jest straszne mieć taką huśtawkę.Ty jesteś na razie w sytuacji nie do pozazdroszczenia,wszystko jeszcze zależy od Was jak to poukładacie a Ja jestem już po i
widzę ,że było warto.On sie naprawdę stara,cały czas mówi o uczuciach ,mówi ,że rozumie Mnie co przechodzę ale nie rozumie dlaczego to tak długo trwa,dlaczego nie powiem,że już wierzę na 100%!. Czy można uwierzyć jeszcze raz ...czas pokarze...
Wiem jedno i będę wrzeszczeć do usranej śmierci WARTO!, WARTO!, MIłOść WRACA!, TYLKO TRZEBA JEJ POMóC!!!!

;)
napisał/a: Heike1 2007-09-28 22:13
Dobrze jest przeczytać,takie słowa, że miłość wraca. Ja bardzo tęsknie za nią.
napisał/a: kora 2007-10-01 15:57
wiesz..z doswiadczenia wiem, ze takie nadskakiwanie nad mezem do niczego nie prowadzi.. Badz zawsze soba, czasem niech cos zrobi sobie sam...a to momaga. Wiem tez z doswiadczenia, ze nalezy mniej mowic a wiecej czynic, odpowiadac pytanie na pytania...walczyc jego wlasna bronia. Pamietaj tez, ze mezczyxni nie lubie aby ich zdradzac, zas sami to czynią i jest dla nich dlaratem jesli ktos wyciagnie po ich wlasnosc reke. Naucz sie postepowania od niego, czyń, mow , odpowiadaj na pytania tak jak on..zacznij od siebie..siebie zmien a on to w mog zauwazy i bedzie się zastanawial co "w trawie piszczy"-pozdrawiam
napisał/a: ~milax 2007-10-01 18:28
Nie potrafie się wczuć w Twoją sytuację i sytuację Heike bo sama tego nie przeżyłam i nie wiem jak to jest. Ale staram się was dziewczyny rozumieć bo widzę jak walczycie cały czas ze sobą. To bardzo piękne, widać, że kochacie a wtedy ta dawna zapomniana miłość może wrócić wierzę w to. Ale właśnie potrzeba czasu by zapomnieć i znów zaufać. Ja mam troche inne problemy i juz wiem, że miłośc nie wróci bo ja juz tego nie chcę. Walczyłam ale nie o związek ale z samą sobą i chyba przegralam bo już dalej nie chcę podejmować działań. Doszłam do wniosku, że nie chcę. Nie mam siły i mimo, że widzę jak partner się stara i podchodzi do mnie, ja uciekam od niego. To moze świadczyc tylko o jednym, że to koniec. Nie wiem czy dobrze robię ale wiem już, że chcę być sama chcę jeszcze w życiu przeżyć coś innego pięknego. Już wiem, że to co nas łączy to przywiązanie przyzwyczajenie i przyjaźń. Ale nic poza tym. Wiem, że nie może byc takich uczuc po tylu latach jak na początku związku, że właśnie wtedy przyjaźń jest ważna. Ale ja po prostu nie czuję, że On jest tym jedynym i chyba nigdy nie czułam bo nigdy wcześniej o tym nie myślałam tak na prawdę. Nie myśłałam o tym jakim będzie mężem i ojcem. A jak już pomyślałam to stwierdziłam, że nie tego chce. Nie wiem czy cos zrozumiecie z tego potoku słów, ale chciałam po prostu powiedzieć, ze wymiękłam i poddaje się.
napisał/a: kobieta81 2007-10-01 22:47
Jestem dwa dni od mojego ślubu tzn niedoszłego ślubu i męczyłam sie wiedziałam że będę to robic do daty śluby a po wszystko jakoś będzie.Tzn jakoś jest ale nie jest dobrze ale co nam pisac że jest dobrze jak nie jest.Ból zalewa moje serce nie potrafie tego zrozumieć ale jak widze cierpienia wszytskich to wydaje mi sie że to tylko pryszcz moje cierpienia .Ale umartwiam się tylko po co>Tylko dlatego że byłam oszukiwana kochana rozpiesczana a z dnia na dzień mój eks powiedział że wybiera mama jej pieniązki i żyje u rodzicow poniewaz jest edynakiem.Litości kiedy tacy faci zejda z tych ziem oby jak najszybciej.Litości.