poranne lęki i niepokój utrzymujący się przez cały dzień

napisał/a: tereńka 2010-04-29 18:05
Anulka jutro ostatni dzień Twojej pracy. Nie myślałas chyba, że zapomniałam. Pomyśl, czy to była ukochana praca, czy tylko źródło dochodu. Jutro ostatni dzień starego i smętnego. Pierwszy maja to pierwszy dzień Twojej prawdziwej drogi do wolności. Co Ty na to?
napisał/a: Dorota851 2010-04-29 21:20
Dzisiaj było ekstremum panik jedna za drugą jak w pracy dałam rade nie wiem , takie paniki biorą o wyprowadzke na samą myśl jestem dzisiaj wykończona i aż sie boje
napisał/a: tereńka 2010-04-30 09:07
Dorotko. Wyprowadzka z domu rodzinnego to naprawdę ekstremalne wydarzenie. W tym co się z Toba dzieje nie ma nic dziwnego. Trzymaj się malutka. Jeszcze trochę wytrzymaj.
napisał/a: anulka1101 2010-04-30 11:47
Tereniu właśnie delektuję się ostatnimi chwilami przy moim biureczku. Najgorsze jest to, że to była właśnie moja ulubiona praca, długo się o nią starałam. No cóż widac tak miało byc. Smutno mi, że odchodzę, ale wierzę, że każda zmiana w życiu, to zmiana na lepsze. Musze sobie z tym poradzic. Tereniu zawsze kiedy będzie mi źle, pomyślę, że jesteś przy mnie i jestem pewna, że ta wiara mi pomoże:(
napisał/a: tereńka 2010-04-30 12:20
Jestem Anulko przy Tobie. Jeśli ta praca była wymarzona to czas wymarzyć sobie jeszcze lepszą. Zastanawiałam się kiedys nad tym dlaczego tak jest, że mimo, że zmiany w moim życiu najczęściej okazywały się dobre, tak trudno jest mi je polubić. Przecież całe życie to jedna wielka zmiana, nie ma w nim nic stałego. Kierujemy (kierowałyśmy ) się w życiu dziecięcym marzeniem o stałości rzeczy. Spojrzenie prawdzie w oczy było dla mnie trudnym doświadczeniem ale staram się wprawiać w akceptacji zmian jako czeoś korzystnego dla mnie. Szykuj kieszonkę na serduszku, bo ja mam już spakowane manele i za kilka godzin zacznę się w niej umaszczać:)
napisał/a: Dorota851 2010-04-30 12:22
tereńko mam nadzieje że to normalne a nie wchodz ew gorszy konflikt , tak to jest zaczeło mi sie od zaręczyn z myślą o samodzielnym życiu a teraz wyprowadzka to istne dla mnie ekstremum, zawsze rodzice decydowali i mowili co robic a teraz niby takie problemy a urosły do rangi olbrzymich , boje sie tych panik i tych lęków wczoraj aż drgawek dostałam i z 2 h przepłakałam z bezsilności :( az sie boje wekeendu każdy planuje jak spedzić a dla mnie teraz każda niby powinna być przyjemność jest wyczynem.


Anulko bedzie ok znajdziesz jeszcze prace nic nie dzieje sie na próżno uwierz , spójrz na to inaczej nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
napisał/a: tereńka 2010-04-30 13:52
Dorotko. teraz to juz nawet nie skupiasz się na strachu związanym z samodzielnym życiem, tylko na lęku , który zaostał przez ten strach wywołany. Dobrze znam to uczucie. Ale to nic innego jak próba odwrócenia Twojej uwagi od zasadniczej sprawy jaką jest SAMODZIELNE ŻYCIE. Pozwól sobie kochana pobać się go trochę. życia, nie lęku. Nie ma w tym nic złego, że masz obawy. To na tych obawach się skoncentruj. Zobacz czego dotyczą. Pieniędzy, partnera, ew, dziecka??? To nie lęk Ci dokucza. To niechęc ujrzenia strachu. Jeżeli dokładnie go obejrzysz to lęk też odpuści. Nie przeskoczysz czasu. Za tydzień będziesz miała na to zupełnie inne spojrzenie. Obiecuję.
napisał/a: Dorota851 2010-04-30 14:08
oh tereńko mam nadzieje bo przed chwila miałam znowu atak paniki i to nieziemski z tego powodu , wiem że to chodzi o samodzielne życie, złoszcze sie na siebie że tak nie umiem sobie poradzić że powinnam wziąć na luz a nerwy druga rzecz , jestem wykończona tymi objawami życia nie dają , najchetniej bym sie wycofała i nie wyprowadziła i zostawiła jak było kiedyś i jeszcze nie robić tego kroku wogóle uciec od tego bo nie wiem czy nie pogorszy mi sie?
napisał/a: tereńka 2010-04-30 14:45
To,że dziś sie tak czujesz to przecież efekt tego jak było KIEDYŚ. Możesz nie podejmować wysiłku samodzielnego życia, ale to oznacza, że zostajesz w tym KIEDYŚ - DAWNIEJ. Życie nie znosi zastoju. Możesz dac sobie czas. Nic na siłę. To nie musi stać się w poniedziałek, ale to kiedyś nadejdzie. Rozumiem Cie doskonale. Pamiętam siebie kiedy opuszczałam dom rodzinny.Było mi smutno kiedy wynosiłam meble ze swojego pokoju. Dodatkowo moja dwuletnia siostrzenica płacząc krzyczała za mną :Tesiu, nie opuszczaj mnie!. Do dziś ciarki mnie przechodzą. Wiem co czujesz. Cierpię też na ten sam problem co TY. Współczuję. Nie moge pomóc Ci tego udźwignąć ale chucham w kciuki: dasz radę cokolwiek postanowisz tak się stanie. Nieważne co postanowisz. Każda decyzja ma taką samą ilość zalet co wad. Każda tym samym jest dobra.
napisał/a: Dorota851 2010-04-30 16:01
oj tereńko super piszesz ten problem mój , problem polega na tym , że zawsze decyzja należała do moich rodziców za mnie gdzie jechałam czy coś to z nimi , bo jak ich nie było to było przerażenie i stres dla mnie smutek tęsknota , bo ja nie umiałam sama za siebie decydować tu podjełam decyzje i w konsekwencji jest burza i wysyp objawów , wiec wiem że mogłabym całe życie przy nich siedzeć bez faceta i bym nie miała takich lęków, ale co z tego jakbym była nieszczęśliwa?
napisał/a: tereńka 2010-04-30 21:14
Z ta wiedzą, którą już posiadasz obawiam się, że z rodzicami już dłużej nie byłabyś szczęśliwa. Narasta w tobie konflikt: moje potrzeby, moje powinności, moja niepewność. To co czujesz jest naturalne. Niestety póki co czujemy poprzez objawy, ale to się wkrótce zmieni. Nie będę Cię zapewniać, że samodzielne życie jest super, bo pewnie to słyszałaś. Ale mogę Ci powiedzieć na pewno, że samodzielność stwarz nowe możliwości, możliwości rozwoju. Ja też długo biłam się z myślami co lepsze dla mnie. W końcu wybrałam rozwój zamiast wieść życie emocjonalne na poziomie kartofla. Kiedyś, w przyszłości wrócimy do tych postów i zobaczysz: będziemy się uśmiechać do naszych wątpliwości. Nie, nigdy nie będziemy się z nich śmiać, po prostu uśmiechniemy się Dorotko:)
napisał/a: Dorota851 2010-04-30 21:25
oby tereńko bo mam taką słabość i oby to puściło dzisiaj mój tomek chciał bysmy sie rozstali dla mojego dobra by to mi mineło skoro sie miotam z konfliktami ale mu nie pozwoliłam co prawda w pewnym momencie poczułam ulge że może faktycznie ale ta ulga była taka że już nic nie musze moge być dalej w tym co teraz ale to wlasnie na dłuższą mete nie bedzie dobre bo zaczne sie dusić masz racje , mam nadzieje że bedzie ok i mina objawy po części bo teraz mam takie że ani na spacer nie umiem iść bo zaraz chyba upadne , jeszcze dzisiaj jestem sama na noc :(