poranne lęki i niepokój utrzymujący się przez cały dzień

napisał/a: tereńka 2010-05-05 19:12
Dziś dzień zdecydowanie gorszy. Własnie mija. Jutro będzie lepiej. Czsem wszystko mi opada. Dobrze, że napisałam wyżej o wczorajszych miłych doświadczeniach. W przeciwnym razie mogłabym uznać , że dobre momenty są tylko złudą. Ale jednak bywają. Gdzie jesteście dziewczyny? Tak długo milczymy. To dobrze czy źle?
napisał/a: Dorota851 2010-05-05 19:35
nie wnioskuj tereńko czy dobrze czy źle widocznie tak jest, nerwica jest jak sinusoida raz tak raz inaczej tak to jest , dasz rade pracuj nad soba, pytanie ty wiesz nad czym pracować? nad jakim konfliktem?
napisał/a: tereńka 2010-05-05 19:47
Jak być bardziej asertywną, nie bać się męża. To chyba moj nawiększy problem. Utożsamiam go z własnym ojce, który już dawno nie żyje, a wdzieciństwie nieźle zalazł mi za skórę.
napisał/a: Dorota851 2010-05-05 19:59
czemu męża sie boisz? to twoja druga połówka ma ci pomóc może spróbuj jeszcze jednej terapii
napisał/a: krysia1705 2010-05-05 21:57
Witajcie dziewczynki :)
Ja tez jakas klapnieta dzisiaj jestem...wiec ciesze sie ze juz dzien sie skonczyl! Wiecie czasami...mimo swojego wielkiego optymizmu....odnosze wrazenie ze tak do konca nie odpedze sie od problemow..jak juz sie wydaje ze cos ku lepszemu idze ,to znowu z drugiej strony czegos do przemyslenia przybedzie...jak to w zyciu...chyba!
dobrej nocy :)
napisał/a: Dorota851 2010-05-06 11:01
ahh widzisz Krysiu jak to jest raz już sie wydaje nam że jest ok , a za chwile znowu coś i tak to już jest , ja wczoraj bylam na terapii i moja Pani G naświetliła mi mnie sama i konflikt który jest we mnie i co sobie sama robie :( teraz praca mnie czeka nad soba :(
napisał/a: krysia1705 2010-05-06 11:41
Dorotko...tak to jest...no niestety! Nam wrazliwcom jest troche trudniej,bo wszystko bardziej przezywamy! Wazne jest to zeby poznac dobrze siebie,swoja wartosc...byc pewnym swoich przekonan! Umocniic tez swoja pozycje i zrozumic, ze tak naprawde to jak sie bedziem czuc,zalezy tylko od nas! Nasi bliscy i caly swiat zewnetrzny czasami bardzo nam to utrudniaja....jednak jak trwardo stoi sie na swoich nogach.....to byle problem nas nie zlamie! Ja juz wiem ze jabym sie nie czula,co by mnie nie dopadlo...tak czy ta sobie poradze....i to jest wlasnie to(ta pewnosc) czego brakuje nam podczas choroby!
No wiec Dorotko do dziela ;)
napisał/a: Dorota851 2010-05-06 13:10
Krysiu no wiesz mam nadzieje że ona sie nie myli i ten koszmar w końcu mi minie że poradze sobie , popracuje nad soba choc to nie taklie łatwe i nerwica bedzie chciała mi odpuścic , masz racje bliscy nam nie pomagaja tylko czasami wręcz przeciwnie nawet mój tomek mowił że zmieni coś ale widze że to było dobre na kilka dni a problem znowu wraaca i chyba zaczyna mnie to poprostu nudzić wszystko , bo tak jak ja sie troszcze o innych to nikt tego nie robi wzgledem mnie
napisał/a: tereńka 2010-05-06 14:42
Cały dzień dziś się miotam. Okropny lęk i znowu smutne myślenie, że to sie nie skończy. Krysiu, czy uważasz, że to możliwe żebym od trzech tygodni czuła sie gorzej dlatego tylko, że zaczęłam ze sobą rozmiawiać, przekonywac się, że lęk jest następstwem ponurych myśli. Zaczęłam tez medtytować. Wtedy sie bardzo rozluźniam. Czy to możliwe, że jak kiedys napisałas moje błedne ja się buntuje przed zmianami , przed rozluźnieniem. No bo przecież do tej pory nie był to mój normalny stan. Satam sie kroczyć tą drogą. Powtarzam sobie afirmacje o bezpieczeństwie. I ciągle płaczę. Czy powinnam iść dalej tą drogą. Czy to minie i w końcu moje wewnetrzne ja zaakceptuje, że odprężenie jest dobre? Tak bardzo potrzebyje wsparcia. Wiele artykułów poleca medytację jako dobra do łagodzenia nerwicy i lęku. Ale przeczytałam też jeden, że nie wolno! To mnie zbiło z tropu i lęk wzrósł. Powiedz mi co o tym sądzisz. Ufam Ci.
napisał/a: krysia1705 2010-05-06 15:48
Tereniu...na to pytanie ciezko bedzie mi odpowiedziec...bo nigdy nie medytowalam! Robilam cos podobnego to znaczy cwiczenia z oddechem...podczas tych cwiczen tez przeprogamowujesz swoje myslenie i wydechem wyrzucasz wszystko to co ci przeszkadza,przedewszystkim lek! Na poczatku bylo ciezko...bo jak tylko zaczynalam sie rozluznic...wzrastal lek! Moja pani psycholog wytlumaczyla mi ze to normalne na poczatku,bo jestem przeladowana emocjami i bardzo spieta..nic nie odereagowywalam,nie wypuszczalam z siebie...dlatego przy kazdej probie rozluznienia(wszystko wychodzilo z wielka sila)...wzrastaly objawy i rosl lek! To trzeba bylo zaakceptopwac,nie bac sie tego i przeczekac! Starlam sie mimo wszystko robic te cwiczenia...bylo ciezko,ale z biegiem czasu,za ich pomoca potrafilam sie pozbywac zgomadzonych emocji na bierzaco..objawy nerwicy stracily na sile,oslabl lek!
Tereniu...ty najlepiej wyczujesz co jest dla Ciebie dobre! czasami na efekty trzeba troche poczekac....a sprobowac zawsze warto!
Idz dalej ta droga...to ze tak zle sie czujesz to pewnie bunt twojego blednie zaprogramowanego myslenia...potrzeba jednak troche czasu...zeby zakorzenilo sie nowe...wiec nie zrazaj sie tym stanem! Wazne ze juz wiesz co spowodowalo Twoja nerwice...teraz pozostalo popracowac nad zmianami...nawet gdy bedzie jeden krok to przodu a dwa do tylko,to nic nie szkodzi! z czasem te zmiany beda bardziej zauwazalne...tylko nie boj sie nerwicy! I pamietaj ty nic nie MUSISZ...ty CHCESZ tych zmian!
Pozdrawiam serdecznie :)
napisał/a: tereńka 2010-05-06 16:03
Serdecznie Ci dziękuję Krysiu. Tak właśnie myślałam, że to przejściowy okres i to tez ma swój koniec. Ćwiczenia oddechowe to przecież nic innego jak rodzaj medytacji. Pewnie u mnie też to tak działa. Pojawia sie panika i uświadamiam sobie, że to bunt mojego zakorzenionego nawyku. W dodatku mam jutro konsultację w ZUS z lekarzem, który ma zadecydować o przyznaniu mi bądź nie przyznaniu świadczenia rehabilitacyjnego Jego decyzja w dużej mierze zaważy na mojej najbliższej przyszłości. Stąd pewnie dodatkowy lęk, bo bardzo sie staram nie martwic na zapas, a moją domena do tej pory było własnie martwić się. Zaczęłam pisać pamietnik. Kiedy wyzdrowieję mam zamiar pomagać zawodowo osobom takim jak my. Mam w tej mierze duże doświadczenie. mam na myśli tradycyjną psyzchoterapię. Odzeszłam od tego 12 lat temu. Coś mnie tam pcha. Do ludzi, do zagubionych, wartościowych istot, które gdzies po drodze zgubiły sens życia. Jeszcze raz dziękuję.
napisał/a: tereńka 2010-05-06 18:57
Uświadomiłam sobie jeszcze jedno. Jak ogromnie cenna jest Wasza pomoc. Te kilka zdań Krysiu, które napisałaś tak ogromnie poprawiły mój nastrój. Lęk bardzo sie obniżył. Mogłam spokojnie zjeść obiad. Niby wiem już co dla mnie dobre, ale wciąż tak mało mam do siebie zaufania. To pewnie minie. Póki co pytam jak mamusi: dobrze to robię? Czy to też wynik niskiego poczucia własnej wartości? Byłam chyba niedoceniena jako dziecko. Nie pamiętam tego dokładnie ale chyba słyszałam słowa: stać cię na więcej, słowa pełne dezaprobaty. Nie zwyczajne: spróbuj może ci się uda lepiej. Tylko właśnie:stać cię na więcej. Całusy dziewczyny!