RAK MÓZGU -GLEJAK

napisał/a: Grażka 2009-02-01 20:08
kassi napisal(a):Ty w ogóle dziwnie reagujesz... Widocznie nie umiesz jasno powiedzieć o co Ci chodzi. Denerwuje mnie Twoje wciskanie mi gniewu i buntu więc może skończymy ten temat. Nie jestem w Twojej sytuacji, żeby myśleć tak jak Ty w spr. leczenia i nigdy nie będę.

Nie uważasz za zachowujesz się jak rozkapryszona małolata co zabrano jej zabawkę ,jeśli nie odpowiada ci sposób i sprawy jakie się porusza właśnie na tym forum to może poprostu zmień stronę .jestem zapewne w wieku twojej mamy i uważam że należą mi się przeprosiny.pozdrawiam
napisał/a: kisog 2009-02-02 11:07
Cześć Grazynka!
Wróciłam, z mamą jest juz bardzo zle. Od czwartku nie je, dostaje tylko kroplówke. Lezy z zamkniętymi oczami, czasami tylko otworzy oczy, popatrzy i znowu zamyka. Nic nie mówi, nie reaguje na nic. to już chyba kwestia dni.
Napisz co u Ciebie, pa
napisał/a: Grażka 2009-02-02 12:56
kisog napisal(a):Cześć Grazynka!
Wróciłam, z mamą jest juz bardzo zle. Od czwartku nie je, dostaje tylko kroplówke. Lezy z zamkniętymi oczami, czasami tylko otworzy oczy, popatrzy i znowu zamyka. Nic nie mówi, nie reaguje na nic. to już chyba kwestia dni.
Napisz co u Ciebie, pa

Witam Małgosiu u nas narazie uspokoiło się tzn wróciło do normy ,wiesz czytając wiadomości od innych ludzi mam teraz porównanie ,że mój mąż to jest w dobrej formie jak to tłumaczyć nie wiem ,ale widocznie tak ma być cieszę się każdą chwilą.Smutno mi że nie masz dobrych wieści ,ale mam nadzieję że nie cierpi.Ja wiem jak to boli i całym sercem jestem z tobą i twoją rodziną mam nadzieję że na gg będziemy mogły sobie porozmawiać . pozdrawiam cię serdecznie .
napisał/a: kisog 2009-02-02 14:23
Jutro będę na gg. Pozdrawiam.
napisał/a: Karolina77 2009-02-03 15:59
kassi napisal(a):Szanuję Twoje zdanie, ale nie zgadzam się, że "trzeba pozwolić odejść...". Ja nie pozwolę umrzeć mojemu tacie, chyba, że zacznie "wegetować".

trzeba pozwolic odejsc... trzeba tez szanowac chorego i jego prawo do wyboru, a zareczam Ci, ze nikt nie chce sie meczyc:/
jak zacznie jak to nazwalas "wegetowac" tez nie bedziesz chciala dac za wygrana-gwarantuje Ci to, bo ciezko jest sie pogodzic z tym, taka jest nasza natura.
Moj tata zmarl 4grudnia 2008 tylko po 4 miesiacach choroby, a wiem ze to bylo "najlepsze" choc bolesne rozwiazanie- moge powiedziec ze sie nie meczyl, zmral we snie. Dla niego i dla nas te 4 miesiace to byl istny koszmar, niedosc ze choroba to uzeranie sie z bezdusznymi lekarzami gdzie kazdy z naszych bliskich jest dla nich tylko przypadkiem :/ za wiele znam sytuacji gdy ludzie trzymaja chorego przy zyciu nawet gdy jest zle :/

pamietajcie dziewczyny i chlopcy ;), ze jestesmy tu po to aby sie wspierac, pomagac sobie i wymieniac swoje mysli. nie dopuszczajmy do klotni, beznadziejnmych fochow jak to mialo miejsce na glejaku. Kazdy ma prawo wyrazic swoja opinie i nie trzeba na niego od razu najezdzac a uszanowac jego zdanie...
kazdy ma swoje spojrzenie na swiat, na zaistniala sytuacje w jego zyciu...
napisał/a: Grażka 2009-02-03 20:13
Witam Karolinko77 dziękuję że twój stosunek do choroby jest bardzo dojrzały,wyobrażam sobie co przeżywałaś wraz z rodziną ,i jak sama piszesz 4 miesiące to był koszmar ja walczę o życie męża 19 miesiąc ,osoba leżąca 24 godziny na dobę sama z chorą osobą i właśnie chcemy wręcz potrzebujemy właśnie takich dojrzałych ,mądrych rozmów .Dziękuję pozdrawiam serdecznie.
napisał/a: Karolina77 2009-02-03 20:28
moj tata mial operacje 25 siepnia, a 15 wrzesnia dostal juz niedowladu i byl tez osoba lezaca :( po CT wyszla wznowa, niestety nie ma ratunku dla chorych na glejaka.
tate meczylo to, ze lezal, ze my musimy go we wszystkim wyreczac, dla mnie moze nie bylo to az tak starszne, ale najgorsze bylo jak ogladalam razem z tata tv a widzialam ze on nie patrzy w ekran a w sufit. bolalo tez to jak rozmawial ze znajomymi, mowiac ze wjdzie z tego-wtedy wychodzilam do kuchni i plakalam, a mimo wszytsko tzrabylo zacisnac zeby i wyjsc normalnie to niego. Tata do konca byl swiadomy. O chorobie wiedzial tyle ze byl guz byl wyciety i ze moze odrosnac bardzo szybko, ale nie wiedzial ze o az tak szybko sie stalo. Caly czas walczylismy o niego, ale mialismy tez swiadomosc, ze trzeba pozwolic odejsc, choc to bardzo bolalo.
Mamie bylo to przetlumaczyc bardzo ciezko, tym bardziej ze 13 lipaca 2008 zmarla jej mama na jej rekach. Ciezko mi bylo patrzec na nia jak sie gryzie ze wszystkim.Ciezko bylo patrzec na umierajacego kochanego tate, ciezko bylo pozwolic odejsc... ciezko bylo zyc, zasypiac sie i budzic, normalnie egzystwoac, pracowac, studiowac i nadal jest ciezko..., ale wiem ze tata sie nie meczy.
napisał/a: Grażka 2009-02-03 20:32
kisog napisal(a):Jutro będę na gg. Pozdrawiam.

witam cię Małgosiu i przepraszam że nie zgrałyśmy się na gg ale ja dopiero mogę usiąść do komputera to dopiero gdzieś koło 20 bo wcześniej to mam wieczorną toaletę przy mężu,i jak go położę to mam chwilę na oddech pozdrawiam serdecznie wszystkiego dobrego,siły i cierpliwości na dalsze dni .Grażka
napisał/a: kassi 2009-02-04 13:59
[/quote]
Nie uważasz za zachowujesz się jak rozkapryszona małolata co zabrano jej zabawkę ,jeśli nie odpowiada ci sposób i sprawy jakie się porusza właśnie na tym forum to może poprostu zmień stronę .jestem zapewne w wieku twojej mamy i uważam że należą mi się przeprosiny.pozdrawiam[/quote]

Widzę, że chcesz mi matkować... Jak ktoś wcześniej napisał - "każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie" - ale widocznie ja nie mam na to pozwolenia bo ten portal należy do grażki i ona może mnie bezpodstawnie obrażać. Ja nie będę złośliwa i zostawię to bez komentarza.
napisał/a: kassi 2009-02-04 14:14
Mój tatuś odszedł wczoraj o 16:20. 16 października miał operację guza 5cm - glejak III st. Myślałam, że pożyje dłużej, sądząc po tym co piszecie. Niestety glejak wykończył tatę w 3,5 miesiąca. Od czwartku leżał w szpitalu i jeszcze przez dwa dni troche mówił i ruszał rękami, nogami i głową. Kroplówki non-stop. Od niedzieli gorączka 39 stopni przez 3 dni nie udało się jej zbić. Wczoraj było 40 stopni. Wiedziałam, że tata umiera. Dostał tlen bo ciężko oddychał, ledwo otwierał oczy. Cały czas trzymałam Go za rękę i wiedziałam, że odchodzi, chociaż tak bardzo nie chce. Widać było, że walczy bo tak bardzo nie chciał Nas zostawić. W lewym oku zbierały się łzy a z ostatnim oddechem spłynęły po policzku. Pustka.
R.I.P [*]
napisał/a: Karolina77 2009-02-04 15:41
kassi napisal(a):Mój tatuś odszedł wczoraj o 16:20. 16 października miał operację guza 5cm - glejak III st. Myślałam, że pożyje dłużej, sądząc po tym co piszecie. Niestety glejak wykończył tatę w 3,5 miesiąca. Od czwartku leżał w szpitalu i jeszcze przez dwa dni troche mówił i ruszał rękami, nogami i głową. Kroplówki non-stop. Od niedzieli gorączka 39 stopni przez 3 dni nie udało się jej zbić. Wczoraj było 40 stopni. Wiedziałam, że tata umiera. Dostał tlen bo ciężko oddychał, ledwo otwierał oczy. Cały czas trzymałam Go za rękę i wiedziałam, że odchodzi, chociaż tak bardzo nie chce. Widać było, że walczy bo tak bardzo nie chciał Nas zostawić. W lewym oku zbierały się łzy a z ostatnim oddechem spłynęły po policzku. Pustka.
R.I.P [*]


bardzo mi przykro z tego powodu, wiem dokladnie co czujesz, jak napisalam moj tata walczyl 4 miesiace.
tez mialam nadzieje, ze bedzie z nami dluzej tzn na swieta bozegonarodzenia bo do wielkanocy byla nikla szansa , ze dozyje. jednak los chcial inaczej. Pamietaj-tata sie juz nie meczy. odczytaj prywatna wiadomosc.
napisał/a: kassi 2009-02-04 19:28
Mi także jest przykro z powodu Twojego taty i z powodu Wszystkich chorych na to draństwo. Wiem, że tata się już nie męczy i tylko tym się pocieszam. Bardzo żałuję, że nie ma na to lekarstwa. Lekarze od tygodnia powtarzali, że w przypadku mojego taty potrzeba cudu.. Najgorsze, że jedna pielęgniarka powiedziała głośno przy łóżku taty - do Jego żony -" Niech się pani nie oszukuje, tu już nic nie pomoże..." Tata miał silną wole i do końca myślał pozytywnie, aż tu takie bezczelne babsko stłamsiło Jego WIELKĄ wiarę w ozdrowienie 1 textem.