RAK MÓZGU -GLEJAK

napisał/a: kisog 2009-01-21 08:07
Moja mama umiera. wczoraj nastapiło pogorszenie. Jak byłam w ubiegłym tygodniu było źle, od wczoraj jest bardzo źle. Rozmawiałam z pania doktor i powiedziała mi że mam juz odchodzi. Nie wiem co robić, najchętniej pojechałąbym, ale nie wiadomo jak długo to potrwa. A ja mam ogranioczoną ilość dni urlopu, jest dopiero początek roku, do końca wiele miesięcy. Pani doktor powiedziała że trudno powiedzieć, bo jedni odchodzą w ciągu doby, inni umieraja 10 dni. Czuję się jak zaczadzona, nie jestem w stanie normalnie funkcjonowac.
napisał/a: Grażka 2009-01-21 21:47
Witam moja droga trzymaj się ,musisz wiem że to trudne ale wiesz mi że na siłę jej nie zatrzymasz.Wiesz lekarz który leczy mojego męża w ubiegłym tygodniu powiedział mi słowa które do dziś stale je słyszę P o z w ó l c i e m u odejść,nie szarpcie na siłę .Moja droga nie wiem jak mam ci dodać siły ,przedemną dopiero będzie ten koszmar nie wiem czy 2 czy 6 miesięcy ,ale jedno wiem że nie będzie łatwo.Nikt nie mówił że tak będzie niby wiemy ,a jednak oddalamy od siebie te myśli.Jeszcze raz jestem z Tobą myślami i życzę ci dużo wytrwałości.Przyjmij to z pokorą -jest to trudne ,ale wykonalne .Pozdrawiam i pisz co dalej.
napisał/a: kisog 2009-01-22 07:15
Dziękuję za słowa otuchy, pocieszenia i za twoje dobre mysli które są ze mna.
Wiesz, lekarz mnie przygotowywał cały czas na ten moment, ja jakoś uparcie twierdziłam, że to jeszcze nie teraz, że za pare lat itp. Ale pani doktor nigdy nie karmiła mnie złudzeniami. Zdawałam sobie sprawe z tego że to nieuniknione. Ale trudno się z tym pogodzić, mama zawsze bedzie najblizszą sercu osobą, nieważne ile mamy lat. Staram sie trzymac, ale to trudne, dziś jadąc do pracy w autobusie płakałam, nie mogłam powstzrymac łez, taka ogromna żałość mnie oganęła. I tylko rekawiczka ścierałam te łzy7 z oczu, żeby nie robić przedstawienia.
Grażka, ale wiem że i Ty i ja damy temu radę, że odejście bliskich nam osób da nam oprócz bólu również i siłę i wzmocni nas. Pewnie od razu tego nie odczujemy, ale z czasem zrozumiemy, że każde cierpienie daje nam coś pozytywnego.
Pozdrawiam Cię serdecznie i jestem z Toba.
napisał/a: Grażka 2009-01-22 20:40
Witam cię serdecznie i rozumiem cię doskonale ,ja też mam trudne dni .Mąż po radioterapii stereotaktycznej,po tygodniu od naświetlania dostał na głowie poparzenia ,cała głowa to jedne pęcherze na dodatek ma po chorej stronie spóchnięte oko i pół twarzy ,bardzo cierpi od kilku dni jesteśmy na Tramalu ,ale pomaga na 3-4 godziny.Wzywałam już kilku lekarzy ,ale każdy coś tam napisze i na tym koniec,wykupuję kolejne leki a poprawy nie widać.Jutro zobaczę jak będzie to wyglądało jeżeli się nie zmieni to zawiozę go chyba znowu do szpitala,już nie wiem co robić.Najgorsze jest w tym że mąż od dnia choroby 18 miesięcy nie chodzi [paraliż],także każdy z nas ma swój krzyż do dźwigania.Na pocieszenie powiem ci tylko że inaczej przeżywa się śmierć rodziców ,inaczej dziecka ,a jeszcze inaczej męża z którym jest się 33 lat[tydzień temu obchodziliśmy rocznicę],ja przeżyłam śmierć rodziców i syna który miał 24 lata i teraz nadchodzi ten czas dla kolejnej kochanej osoby .Musimy żyć dalej ,zbierać siły i czekać czasem musi być gorzej żeby było lepiej Wierzmy w to .chciałabym cię bliżej poznać moje gg12687749 jakbyś chciała pogadać pisz Jestem z Tobą Pozdrawiam cię serdecznie pa
napisał/a: kisog 2009-01-23 08:24
Cześć Grażynka. Chyba jestesmy w podobnym wieku, ja w ty roku będę obchodzić 32 rocznicę slubu.
Dziaj nie będe na gg, bo oprócz pracy pomagam popołudniami opiekowac się wnuczkiem. Ma 2,5 roku, zajmują sie nim i rodzice i opiekunka i my, czyli dziadkowie. Rodzice i mój mąż pracuja na zmiany i przygotowanie grafiku, kto, kiedy, od której go której jest z maluchem jest moja rolą. Czasami sie gubię. Ale mimo że opiekunka jest fanatastyczna, to jednak nie za darmo zajmuje sie dzieckiem. I my aby finansowo syn z synową nie padli pomagamy rónież. Poza tym maluch jest boski. Poza tym mam malutka wnuczke, 6-tygodniowa, u drugiego syna.
Ale się rozpisałam. Wczoraj rozmawiałam telefonicznie z mamą. Troche mówi bez sensu, bardzo niewyraźnie, ale były też momenty że mówiła całkiem sensownie.
Pojadę do nie na przyszły weekend, chociaz juz na sama myśl czuję zmęczenie, jeżdzę tam od roku, co 2 tygodnie i powiem Ci że nienawidzę tych podrózy. Inaczej jak jeździliśmy w odwiedziny, mama byłą zawsze bardzo zywa, ruchliwa, zawsze gdzieś bywalissmy, kino, teatr, wycieczki za miasto. Teraz gdy na nia patrzę serce mi peka.
Wiem jak Ci ciężko, ale masz rację, musimy przez to wszystko przebrnąć, musimy i już.
Pozdrawiam. Jutro wieczorkiem odezwę się na gg do Ciebie.
napisał/a: Grażka 2009-01-23 16:15
Witam cię serdecznie ,ucieszyłam się na słowa że nawet mówi sensownie małe a cieszy prawda? U mnie dziś dramat przez cały dzień jak już pisałam mamy powikłania,dziś obudził się[godzina snu w ciągu nocy]cały zapuchnięty oczu nie było widać próbowałam ściągnąc jakiegoś lekarza bez rezultatu w końcu trafiło na pogotowie ,czas jakiś przekonywałam aby koś przyjechał.Dopiero po 5 godzinach jaśnie panowie przyjechali z pretensjami ,że pacjent hospicjum domowego ma swojego lekarza[teoria]zapisał kolejne maści i na tym koniec.to nasza rzeczywistość.Byłam tak zdołowana że chciało mi wyć do ściany,ale wiesz mi właczyłam płytę Boczelli ego[pisownia nieprawidłowa]i teraz mogę jakoś sensownie myśleć.Jak wiesz brak wytrzymałości na stres w naszym przypadku jest na porządku dziennym,i tak za każdym razem a tych razów to już tyle było ,że nawet nie liczę .Pozdrawiam serdecznie trzymaj się i do spotkania na ggG rażka.
napisał/a: kisog 2009-01-26 08:26
Nie było mnie na gg, poniewż jechałam w piątek do mamy. Zadzwonili z hospicjum że jest coraz gorzej, pojechałąm nocnym pociągiem w piątek, w niedzielę wróciłam późnym wieczorem. Jestem wykończona, dwa dni na podróz, jeden dzień w hospicjum, 4 godzininy snu i już w pracy.
Nasza słuzba zdrowia jest chora, to banał powtarzany w kólko ale to prawda. Trzymaj się,
napisał/a: Grażka 2009-01-26 14:16
Masz rację co naszej służby zdrowia ,ale o tym to nawet nie ma co mówić ,jak będziesz miała chwilkę i ochotę to wieczorem przeważnie można mnie złapać,bo wcześniej to zajęcia przy chorym pozdrawiam serdecznie
napisał/a: Grażka 2009-01-28 13:18
Witam cię Małgosiu,ale nie doczytałam do końca Twojej wiadomości na gg,przerwa na komputerze wiem że musiałaś nagle pojechać do mamy .Mam nadzieję że będzie jeszcze okazja porozmawiać na gg.Zyczę ci duzo siły ,wytrwałości i jeśli nawet nadejdzie ten dzień to niech będzie to dniem spokoju dla ciebie i twojej rodziny ,bo żyć trzeba dalej ty masz dla kogo dzieci wnuczęta wiem jak to boli ale dla chorej osoby to koniec cierpienia i upragniony spokój .pozdrawiam cię serdecznie i trzymaj się dasz radę.pa pa jeśli moje słowa dadzą ci choć trochę otuchy to jestem z tobą.
napisał/a: kassi 2009-01-29 23:05
Trochę, niepokojące, że P. Janek się nie odzywa. Mam nadzieję, że wszystko w porządku.
napisał/a: elzbieta422 2009-01-30 08:58
Witam,moja szwagierka mówi,że ma pajęczynę na mózgu.Leżała w szpitalu z powodu nagłych utrat przytomności i bardzo martwimy się o nią.
napisał/a: kassi 2009-01-30 20:50
O ile się nie mylę taki jest właśnie glejak. Rozrasta się w tak zwaną pajęczynę.
Mój tata ma glejaka III stopnia. Guz miał ok. 5cm (został wycięty). Tata jest w szpitalu, miał 30 naświetleń i nie dostawał chemii. Chroniczny ból głowy trochę odpuścił ale tata nie wstaje z łóżka - nie ma siły, ledwo mówi. Po przeczytaniu tych wszystkich postów wiem, że życie mojego taty wisi na włosku. Glejak jest bezlitosny. Dobija mnie bezsilność.