RAK MÓZGU -GLEJAK

napisał/a: Karolina77 2008-12-12 10:54
nic nie mozecie zrobic a byc przy bliskich. zyjcie tak abyscie pozniej nie zalowaly niczego.
pamietajcie o jednym- ja zawsze wychodzilam z zalozenia, ze nie ma co na sile meczyc czlowieka, bo zdrowi chca aby troche jeszcze z nimi pobyl. sa to trudne decyzje ale przemyslcie wszystko na spokojnie. Ja wiem, ze tata nie cierpi.
napisał/a: jokw 2008-12-12 18:47
jeśli poszukujecie informacji na temat terapii alternatywnych znajdziecie je również na stronie apoptoza.pl, z kolei jeśli poszukujecie NADCA w Polsce to na stronie http://cancer.vc znajduje się sklep (dawny http://nadca.pl). Dodatkowe info znajduje się na http://puredca.com
napisał/a: pedros1 2008-12-12 23:29
czesc wszystkim moja mama miala operacje mózgu tydzien temu wyciéto glejaka ponoc w calosci byl duzy ale w otoczce mozna go bylo bezpiecznie wyciác w calosci byl oddalony od wwszystkich nerwów umiejscowiony z tylu glowy. Czekamy na wynik jakiej zlosciwosci jest to glejak. wynik ma byc za 2-tygodnie. a zaczynam sié znowu martwic bo znowu zaczyna ja glowa bolec i ma problemy w widzeniem pytanko mam czy mam jako interweniowac, lekarze mówili ze moze já glowa bolec a z czasem powinna lepiej widziec, bojé sié ze moze mie nawrót choroby. poradzcie co powinienem zrobic
napisał/a: Karolina77 2008-12-12 23:42
masz dwa wyjscia:
1.czekac
2.prosic a jak trzeba WYMUSIC na lekarzach zrobienie CT.
A gdzie mama była operowana?
Glejak ma to do siebie, ze odrasta - niestety.
radze rozwiazanie 2.
napisał/a: aga19701 2008-12-15 12:02
Witam, 21 października wykryto u mnie guza mózgu.
3 grudnia po biopsji ustalono, że jest to astrocytoma fibrillare II. Lekarz z uwagi na duże ryzyko uszkodzenia ośrodka mowy ( po zrobieniu rezonansu czynnościowego) i prawej ręki odradził mi operację. 28 grudnia rozpoczynam naświetlania.
Mam nadzieję, że będzie dobrze. Czy ktoś był w podobnej sytuacji jak ja?
napisał/a: mar2711 2008-12-16 14:03
Karolino, bardzo mi przykro z powodu Twojego Taty...Mój Tatuś też umarł we śnie, bardzo wymęczony chorobą niestety.Nie tak jak na filmach, ze starości ,bez bólu.Nie wiem do końca, czy był świadomy, bo po policzku spłynęła mu łza ,bardzo chciał żyć, nie chciał odchodzić, a my nie mogliśmy Mu pomóc...
napisał/a: Karolina77 2008-12-16 15:19
niestety nieraz nic nie mozemy zrobic...
moj tata choc byl chory mozna powiedziiec ze zmarl nagle- w srode 3 grudnia bylo wszytko ok a w czwartek rano juz go nie bylo...przez okres choroby nie bolala go glowa i sadze ze nie cierpil- wiem ze wiele zostalo mu oszczedzone...
napisał/a: jokw 2008-12-16 16:16
Zapraszam na forum glejaka, http://glejak.pl/forum duzo ciekawych informacji oraz wiele uzytkownikow ktorzy chetnie pomagaja.
napisał/a: agata888 2008-12-17 18:27
Z tego co wiem jest taki lek o nazwie temodal,który moze bardzo dużo pomóc.Pomógł mojej kuzynce przedłużyc życie.Myśle,że wszystkiego trzeba spróbowac.Jeżeli ktoś z Was potrzebuje tego leku to moge pomóc go zdobyc.Wiem,ze jest bardzo drogi,ale i bardzo dobry.Trzeba przede wszystkim miec nadzieje.[/list]
napisał/a: Karolina77 2008-12-17 19:08
jest jeszcze avastin i lajf600/900. wiecej na forum glejaka. Leki przedłuzaja-nie daja calkowitego wyleczenia.
napisał/a: Grażka 2008-12-30 22:12
1987goat napisal(a):witam. przeczytalam wasze wszystkie wypowiedzi i licze na jakas pomoc. Dzisiaj dowiedzialam sie, ze u mojego przyjaciela stwierdzono glejaka wielopostaciowego IV. nie wiem co robic jak mu pomoc co mowic. Lekarze daja mu 3 m-ce zycia zapytali tylko czy chce to leczyc, a on zrezygnowal zalamal sie i twierdzi ze to i tak nic nie da. Nie powiedzial rodzicom bo nie chce ich martwic a ja kompletnie nie wiem co robic jak mu pomoc czy namawiac go na jakies leczenie czy to wogole ma jakis sens. On ma dopiero 20 lat. z gory dziekuje za pomoc.

Witam wszystkich zabieram głos po rraz pierwszy sama borykam się z glejakiem,od 17 miesięcy wcześniej mąż nie miał żadnych objawów [może gdzieś nam umknęły].pierwszy atak był atakiem padaczkowym upadł i stracił przytomność karetka i szpital po badaniu rezonansem -glejak wielopostaciowy.czas był zły bo trafiliśmy na strajki i nikt nie chciał się podjąć operacji,.na pierwszą operację po różnych interwencjach z telewizją włączniezdecydowano po półtora miesiąca w tym czasie następował szybki niedowład lewej strony ciała ,mowa stała się nie wyraźna lekarze zoperowali go wycięto tyle ile mogli,ale stan był bardzo ciężki tej samej nocy musieli operować drugi raz .będąc przy mężu cały czas lekarz powiedział mi 3 tygodnie maksymalnie.co przeżywaliśmy wszyscy zainteresowani wiedzą .stawałam na głowie aby męża ratować była radioterapia oraz 1 cykl chemii Lomustyny.Stan trochę się poprawił na tyle że mogłam go przesadzać na wózek ,chodziliśmy na spacery ,robiłam wszystko żeby jak najwięcej był wśród ludzi.Dwa miesiące było w miarę dobrze,ale nie chodził z mową dalej jest problem,przy kolejnym badaniu rezonansu mieliśmy znowu wznowę kolejna operacja stan niewiele ,ale uległ poprawie Walka stale walka oraz rehabilitacja sprawiła że przez blisko rok mieliśmy względny spokuj oczywiście stan neurologiczny nie ulegał poprawie w dalszym ciągu jest osobą nie chodzącą nic nie zrobi koło siebie wszystkie czynności przy mężu wykonuję sama jest pacjentem hospicjum domowego,ale pomoc od nich jest żadna cały ten okres walczymy sami ciągle powtarzam że musi być gorzej żeby było lepiej.Teraz mamy kolejną wznowę w tym samym miejscu ale moi drodzy UDALO mi się dostać do Instytutu Onkologii w Gliwicach byliśmy właśnie na badaniach przygotowawczych i czekamy na Radioterapię STEREOTAKTYCZNA gorąco polecam wszystkim miła obsługa ,profesjonalizm i nie czeka się w kolejce my dostaliśmy się w ciągu tygodnia kochani warto być z osobą chorą na codzień walczyć ,nikt nie mówi że będzie łatwo są dni kiedy przychodzi zwątpienie ale jak popatrzę na jego smutne oczy i maskowatą,nienaturalną twarz to mówię jak nie ja to kto pomoże pozdrawiam wszystkich WALCZCIE bo WARTO
napisał/a: Grażka 2008-12-30 22:24
ilona32 napisal(a):Dziękuję Karolino.
Tak jak pisałam nikt o glejaku nie mówił. Mój tata ma faktycznie guza ucha środkowego z naciekiem podstawy czaszki (sama nie wiedziałam co tam faktycznie jest). Wczoraj miał mieć operację guza na klatce piersiowej, ale odstawili go z kwitkiem, że nie są w stanie nic już dla niego zrobić. Załamał się. Pierwszy raz widziałam jak tata płakał. W ogóle powiem Ci szczerze, że ja nie mam pojęcia co mamy zrobić. Nikt nam nic nie powiedział. Odbieram to w ten sposób, jakby powiedzieli - niech Pan jedzie do domu i spokojnie umiera((( Szukamy (ja i moje siostry) z mamą jeszcze mimo wszystko jakiejś kliniki, gdzie może tego guza zoperują...Podobno nadzieja umiera ostatnia.

witam cię Karolinko a czy próbowaliście kontaktu z Centrum Onkologii w Gliwicach może tam byście spróbowali odpowiem na wszystkie pytania pozdrawiam