agresywny narzeczony - proszę pomózcie :"-(

napisał/a: POZIOMA 2008-12-20 07:51
Hajny Ty to jestes madry facet.
napisał/a: zdesperowana21 2008-12-20 08:44
Mam być szczera?Wiesz jak to jest?-przed ślubem żartował że marzy o sexie z sąsiadka-po ślubie pieprzy wszystkie sąsiadki w okolicy.Przed mówi do ciebie-głupia...po ślubie-pierdolona idiotko.Po ślubie zawsze jest gorzej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!zastanów się,myślisz że po ślubie stanie się potulny i nigdy na ciebie nie krzyknie ani nie podniesie ręki???Może przesadzam ale sądzę że nie dalej niż 3 miesiące po ślubie on cię uderzy,a później regularnie jak najdzie go ochota będzie cię lał!Facet który robi 'PRZEDSTAWIENIA"we własnym domu przed rodzicami itd.to idiota!!!Przepraszam ale tak właśnie myślę!Jestem młoda ale życia trochę poznałam i zbyt dużo w życiu widziałam żeby wierzyć w kur...pier....happy end!!! zostaw tego łacha!!!Miłość ulokujesz gdzieś indziej i bedzie dobrze~!Ale nie znim!Zrób jak uważasz ale żebyś nie mówiła później że nikt cię nie uprzedził...
mishi
napisał/a: mishi 2008-12-20 10:08
Tu się zgadzam ze zdesperowaną. Związek to nie tylko miłość z jednej strony. To też szacunek, zrozumienie, kompromisy. Ty go kochasz, ok. Nie negujemy tego. Ale czy on Cię kocha? Przepraszam bardzo, ale czy kochający człowiek, szanujący swoją połówkę, swoją przyszłą żonę robi takie rzeczy? No nie wydaje mi się. I tutaj nie ma sensu zasłanianie się 'nie panuję nad złością, jestem chory, mam nerwicę'. Czasami miłość jest silna, każe odejść. Bo związek to nie poświęcenie. Związek to partnerstwo. Jeżeli to jest choroba, to jego stan byłby widoczny i znany Ci od dawna. Z tego co piszesz tak nie jest. Psycholog, psychologiem. Ale czy jesteś pewna na 100%, że po pierwsze Twój chłop do tego psychologa chodzi i czy rozmawia o problemach?
Ja kiedyś byłam pewna... baaa, nie tylko ja się łudziłam, że bliska mi osoba chodzi do poradni, że się leczy. Zawoziliśmy ją, siedzieliśmy w poczekalni, bo nie mogliśmy tam wchodzić. Wychodziła cała w skowronkach, że już lepiej, że to niby wina tego i tego. Ale po jakimś czasie zrozumieliśmy, że to było kłamstwo. Owszem, chodziła tam, ale mówiła co innego. Kłamała, mówiła o czymś innym. Toteż i 'diagnoza' była inna.
Ile razy byliście u psychologa i od kiedy? (w jakim czasie)
napisał/a: someone23 2008-12-20 17:52
mishi napisal(a):Jeżeli to jest choroba, to jego stan byłby widoczny i znany Ci od dawna. Z tego co piszesz tak nie jest. Psycholog, psychologiem. Ale czy jesteś pewna na 100%, że po pierwsze Twój chłop do tego psychologa chodzi i czy rozmawia o problemach?
Ile razy byliście u psychologa i od kiedy? (w jakim czasie)


Nerwusem był zawsze , ale to jeszcze nic złego . Takie wybuchy złości pojawiły sie ponad 2 lata temu , moze dlatego , że nasze plany spoważniały. Po paru razach , kazałam mu iść do psychologa. Był u niego tylko trzy razy , uważał , że to wystarczy . Wierzę mu , że faktycznie tam chodził. Na dłuższy okres czasu był spokój. Pół roku temu sytuacja sie powtórzyła , aż miesiac temu szala się przelała kiedy wciagnal w to swoja matkę. Bo wówczas nie tylko się wystraszyłam , ale było mi przed nia zwyczajnie wstyd. Te jego wybuchy miały miejsce do tej pory siedem razy.

Teraz na terapie do psychologa poszlismy juz razem , bo chciałam mieć pewność , ze psycholog usłyszy cała prawde , równiez ta z miojego punktu widzenia. Byliśmy tam w ciagu tego miesiaca dopiero dwa razy ( bo zanim namówiłam go na pierwsza wizyte minął ponad tydzień ) . Kolejna wizyta miała być tuz przed sylwestrem . Dostalismy tym razem wiecej czasu , bo psycholozka kazała nam obojgu przeczytać ksiazkę , którą mu kupiłam - "Życie ze złością " . Ale nie wiem czy pójdziemy na trzecia wizytę , bo w końcu powiedział mi " To zerwij " i to zrobiłam . Napisał mi tylko maila z wyjasnieniem i na tym sie skończyło . Nie wiem co bedzie dalej .
Najrozsadniej byłoby dac sobie z nim spokój , ale nie potrafie , to za bardzo boli. :/
napisał/a: POZIOMA 2008-12-20 20:43
Slucha tacy ludzie sie nie zminaja i miala tutaj racje jedna dziewczyn, piszesz ze bywa nerwowy , a po slubie to sie zmieni na niekorzysc ... wroci do domu zobaczy buty w przedpokoju niepikladane i pierdzielnie nimi o siane ... i od tegos ei zacznie cala fala ..

ja sie domyslam ze boli , ale napatrzylam sie na takie cos... skoncz... bol minie w koncu..

naprawde nie rob sobie krzywdy a w przyszlosci tez swoim dzieciom...
napisał/a: anaa82 2008-12-20 21:13
Mysle ze przełozenie slubu nic nie da. Bo do czasu slubu bedzie sie starał kontrolowac zebys nie odwołała slubu, choc jak sama widzisz on juz nie nie potrafi kontrolowac. Jadnak po slubie to bedzie tylko gorzej, bo juz nie bedzie sie musial hamować, bo po co, juz bedziesz jego zoną, i jak przed slubem nie odeszłas mimo takiego traktowania to napewno nie odejdziesz po slubie i jak beda dzieci. Bedzie robił co chce, nie bedzie cie szanować, bo on juz Cie nie szanuje! A TY nie odejdziesz bo Ci bedzie szkoda tych przeżytych lat. Ale jakich lat? W strachu zeby przypadkiem mąz nie byl w zlym humorze? Ile tak pociągniesz? Rozumiem ze go kochasz ale on sie nie zmieni, i tak naprawde on nie chce sie zmieniac, zauważ ze to TY wychodzic ciagle z inicjatywą, Ty go zapisujesz na wizyty i Ty o wszystko sie starasz, a on to wykonuje zebys sie nie czepiała, ale to wszystko do czasu, wkoncu przestanie i to robić a wtedy to dopiero bedziesz cierpiała. Lepiej żebys odeszła teraz niz za pare lat jak juz calkiem bedziesz wyniszczona przez ten toksyczny związek. Wierz mi są faceci ktorzy nie wydzierają sie na kobiety nawet jak sie na siebie złoszczą, nie mowiac juz o jakis szarpaninach. Uciekaj!!
napisał/a: someone23 2008-12-22 18:35
ana82 napisal(a):Mysle ze przełozenie slubu nic nie da. Bo do czasu slubu bedzie sie starał kontrolowac zebys nie odwołała slubu


Najśmieszniejsze jest z tego to , że on przecież już nie chce tego ślubu.
Ja chciałam go przełożyć , on odwołać . Mówił , ze wrócimy do tematu , jak juz bede pewna. Moze to przez niego przemawiał teraz głos rozsadku.
Rozmawialiśmy wczoraj na gg. Pisał ,że jemu tez jest ciezko , ze cały czas o tym myśli. Z jednej strony pisał , ze wie jak źle zrobił i że mnie za to nie obwinia , z drugiej , żalił sie na takie a nie inne cechy mojego charakteru , pisał , ze jego nerwowośc tez sie nie bierze z niczego. Strasznie mnie tym ostatnim zdenerwował , bo przeciez żadna moja wada nie tłumaczy jego agresji.
Napisałam tylko " Chcesz walczyć o ten związek to walcz , bo ja mam Cie juz dość" . Już nie mam sił na tłumaczenie mu wszystkiego wkółko , sam musi sobie z tego zdać sprawę.
Za dwa dni Wigilia , ciekawe jak ją sobie wyobraża ? :/
napisał/a: anaa82 2008-12-22 19:09
Oczywiście że to Ty bedziesz zawsze winna i jego agresja to bedzie tylko i wylącznie przez Ciebie. Bo zupa była za słona. Dziewczyno Ty mu nic nie wytlumaczysz bo to chory czlowiek i Ty mu nie pomożesz, jedynie to sama sie wpędzisz w jakąs chorobe. Jestes młoda i nie marnuj życia na niego bo nie jest Ciebie wart.
napisał/a: Malgorzata123 2008-12-23 23:21
Witaj,
Gdybyście mieli sie pobrać, to pewnie za jakis czas pojawiłyby się dzieci, które nawet najgrzeczniejsze czasem złoszcza swoich rodziców i co wtedy. Szarpanie dziecka....:( Syndrom dziecka potrzasanego (czyli szarpanego) to niezwykle powazna rzecz prowadząca do uposledzenie, a nawet smierci. Wybacz, że tak poważnie, ale ostatnio w poradni rozmawialam z ojcem (pozbawionym już praw), który "tylko trochę poszarpał" swoją 5 miesięczną córkę, bo strasznie płakała i nie mógł się opanować. Dziecko uznało trwałeo uszkodzenie mózgu....
napisał/a: someone23 2008-12-24 02:32
Moja dalsza walka jest juz chyba bezsensowna

Następnego dnia po naszej rozmowie na gg mój narzeczony przyjechał.
Konsensus tej rozmowy był taki , ze mnie przeprosił , wygladało na to , ze żałuje tego co zrobił , mówił , ze bardzo chciałby aby slub odbył się w terminie .

Ale ta rozmowa bardzo wiele mnie kosztowała , bo zapytany czy mnie o to obwinia , odpowiedział , ze jego nerwowość bierze się stad , ze kumuluje w sobie emocje i przez to poźniej wybucha , a kumuluje je bo często nie daję mu dojsć do słowa. Czyli suma sumarum wina nie jest w tym , ze on jest za bardzo zamkniety w sobie , tylko we mnie bo go nie dopuszczam do głosu.

Ja mam już dość wiecznego gadania o moich wadach , które to są powodem jego agresji. Przeciez on ma prawo co najwyzej do klótni , nie do takich awantur! Zasługuje na to , zeby męzczyzna z którym jestem prawił mi komplementy , a nie wkółko wmawial , ze jego agresja powodowana jest przez moje wady. Zasługuję na zwiazek w którym będę się rozwijać , a nie wiecznie stać w miejscu i koncentrować się na tym dlaczego on zrobił tak a nie inaczej.

Po tym jak wyszedł napisałam mu sms w którym wyjaśniałam dlaczego powinniśmy jednak przełozyć slub. Nie miał czasu odpisać bo był w pracy - ok. Zadzwoniłam i powiedziałam , zeby odpisał jak bedzie w domu ( bo to przeciez ważna sprawa , tyczy sie naszej przyszłości ). Nie odpisał . Nie miał czasu . Nie znalazł nawet głupich pieciu minut , bo wybierał sie na piwo do kumpla. Często i gęsto ignoruje moje wiadomości. Mógłby odpisać choćby przez grzeczność , jeśli już nie z innego powodu.

Odnosze wrazenie , ze to tylko ja tu walczę. Kiedy już nie wytrzymałam i zaczęłam wczoraj plakać , nie powiedział " Rzeczywiscie przegiąłem skoro przeze mnie płaczesz " , powiedział " Gdzies popelniliśmy bład i nie da sie juz tego naprawić"

To on zrobil mi krzywde a nie odwrotnie , a mam wrazenie , ze on przy kazdej trudosci po prostu sie poddaje i wcale nie chce walczyć o ten zwiazek.

Nie mam już nawet sil płakać :/
napisał/a: emila3000 2008-12-24 03:48
może jak sie przez niego porządnie wypłaczesz, zezłościsz się na niego to łatwiej będzie Ci znieść to rozstanie... szkoda tych zmarnowanych lat, ale czasu już nie cofniesz...

jakby mu zależało no Tobie choć trochę to by się postarał... a on Cie olewa, nie chce już ślubu... dlaczego nie chce ślubu...? dlatego ze Ty boisz się jego agresji... jak małe dziecko jak już coś jest nie tak jakby chciał to rezygnuje... związek to kompromisy... Wasz polega na tym ze tylko ty idziesz na kompromis, chcesz żeby się leczył... jak teraz mu nie zależny na Tobie to poślubię będzie jeszcze gorzej... słyszałaś o tym ze facet się najbardziej stara przed ślubem, jeszcze może po ślubie jak chce dziecka... a później wychodzi jego cala natura... normalnie facet zaczyna wszystko olewać, cały dzień przed tv z browarem... a jaki był przed ślubem... romantyczne kolacje, kwiaty i takie inne bzdety... to nie jest reguła ale to się zdarza dość często... u Ciebie sytuacja wygląda gorzej... bo jak teraz facet nie chce się leczyć to co będzie po ślubie... jak juz cie "będzie mieć" to po co ma się starać...a wątpię ze to się wyleczy w 2 miesiące... nad tym trzeba panować do końca życia, umieć "policzyć do 10" jak się czymś zdenerwuje...

strasznie mi przykro ze Ciebie to spotkało... może zacznij myśleć trochę bardziej przewrotnie...
ze uwolnilas sie od niego,
ze nikt juz wiecej Cie nie uderzy,
ze jestes wolna,
ze mozesz miec teraz kazdego,
ze mozesz wreszcie znalesc droga polowke,
ze nie musisz sie nikomu tlumaczyc gdzie idzies, z kim bylas,
ze masz szanse jeszcze na szczęśliwa rodzinę i ze na pewno będziesz taka mieć
ze masz juz bardzo duże doświadczenie, które na pewno wykorzystasz szukając nowego faceta
ze Twój przyszły facet będzie cie na pewno baaardzo kochał, a ty wreszcie będziesz szczęśliwa w cudownym związku
ze będziesz mogla powiedzieć "ze marzenia się spełniają"

z okazji świat mogę Ci życzyć jedynie tego żebyś jak najszybciej zapomniała o tym bólu, i żebyś odnalazła swojego księcia z bajki na białym rumaku... :*

wiem ze bardzo boli, ale to minie,...
napisał/a: emila3000 2008-12-27 02:47
i co po swietach cos sie wyjasnilo... dopiero teraz zajrzalam w Twoje suwaczki... tam byly wasz zdjecia... jestes bardzo atrakcyjna dziewczyn i mozesz miec kazdego... kogos kto zasluguje na Twoja milosc...