Archiwum zdrad : 2008

napisał/a: Mojra 2008-11-16 20:57
dzięki za rady za te mniej miłe też na szczęście sami będziemy decydować co dalej na razie musimy pracować w tej firmie :(ale jesteśmy młodzi i wszystko przed nami :)chcemy wyjechać :)ale to nie jest takie proste jak wam sie wydaje
napisał/a: sorrow 2008-11-16 22:10
Nikt nie napisał tu że coś jest proste. Nie zdajecie sobie po prostu sprawy z powagi sytuacji i myślicie, że skoro podjeliście decyzję, żeby być dalej razem, to on się nie liczy. A ja wam mówię, że skazujecie się na zycie w trójkącie (psychicznym, bo on będzie głównie w waszych myślach). Mojra-pan przypomni sobie dokładnie wszystko za każdym razem kiedy go w pracy zobaczy. Niech no jeszcze się tamten gość uśmiechnie, to od razu Mojra-pan będzie prawie gotów, żeby mu przywalić. Mojra-pani natomiast za każdym razem jak go zobaczy odruchowo będzie miała w głowie miło spędzone chwile. Bo... przyznaj się Mojro-pani (choć trudno ci, bo czyta to tez Mojra-pan)... było całkiem fajnie co? Jeśli chcecie te wspomnienia wyprzeć z pamięci, to z pewnością nie mając u boku byłego kochanka. Ten gość będzie z wami w waszych myślach codziennie po kilka godzin. Wasze najlepsze chęci obrócą się w pył w takiej sytuacji.

To nie była rada "powinniście zmienić pracę", to była rada "ratujcie się!". Dlatego nie ma znaczenia tu, czy coś jest proste, czy nie.
napisał/a: ika116 2008-11-16 22:34
currara gdy cię 'najdzie' to odganiaj po prostu na siłę te myśli jak natrętną muchę, słuchaj muzyki, czytaj, zadzwoń do kogoś żeby pogadać (ale nie o tym) idź z mężem do kina. Ja wiem, że to siedzi w głowie niezależnie od tego co robisz i o czym chcesz rozmyślać, ale powiedz tak z ręką na sercu czy choć przez jeden dzień starałaś się tego nie rozpamiętywać i analizować?
I nie zastanawiaj się już kto kogo bardziej skrzywdził i kto bardzij cierpi, skupcie się raczej na wzajemnym wspieraniu.
Powodzenia.
napisał/a: gnysiu 2008-11-17 03:59
Oj ludziska. Nie można mówić, że zostawiło by się partnera po czymś takim, jeżeli nie znalazło się w podobnej sytuacji. WIĘKSZOŚĆ osób twierdzących, że po zdradzie zostawiłaby partnera, w obliczu zaistniałej zdrady zmienia jednak zdanie... Może jednak miłość jest czymś, o co warto czasem zawalczyć? Poza tym nie zapominajcie, że istnieje wybaczanie i poświęcenie - ale tylko w dojrzałej miłości...
O ile dobrze przeczytałem, to w przypadku soffi, jej partner właściwie nie zdradził... jak to więc jest. Miał słabszy moment ale jednak zmądrzał. Inną sprawą jest, że niestety dopiero w sytuacji zagrożenia utraty partnera (z nieswojego wyboru) uświadamiamy lub przypominamy sobie o prawidłowej kolejności priorytetów. Nieuczciwe według mnie byłoby, jeżeli osoba wyznająca skruchę nie dostałaby szansy na udowodnienie, że jednak nauka nie poszła w las.
Każdy wiadomo myśli nieco odmiennie ale trzeba mieć czasem trochę serca dla innych...

Dobra rada - niech może wypowiedzą się zdradzeni - oni są nieco bardziej doświadczeni w tej materii. Myśle, że ich ocena pozwoli na jak najbardziej obiektywne podjęcie decyzji...
Pozdrawiam.
napisał/a: urk 2008-11-17 08:23
Sorrow dokładnie tak.
Mam za soba parę bardzo ważnych, wg mnie, decyzji zawodowych. Podjęcie zadnej z nich nie wydawało sie proste ale po zmianie okazywało sie ze jest to bardzo proste.
To ze do niego pisałaś jakis czas po zdradzie oznacza według mnie to ze jednak nie do końca chciałas zapomniec i ciagle zyłas w swiecie wspomnień mimo ze mówisz inaczej.
To że trzymasz sie tej pracy kurczowo mówiac ze musisz tu pracowac moze tez jest podswiadomym trzymaniem sie "tej chwili".
Jezeli cżłowiek chce z czyms zerwać to nie ma etapu łagodzenia i spokjnego przechodzenia do innego stadium, poprostu trzeba zrobic wyraźny krok na przód.

Życze Wam abyscie podjęcli ta decyzję, spróbujcie dzisiaj chociazby tylko z ciekawości przejrzec inne oferty pracy.
Trzymam za Was kciuki!!!!!!
napisał/a: piti 2008-11-17 09:26
Tak, są granice ludzkiej wytrzymałości i godności.
Od czwartku traktuję ją jako matkę swoich dzieci. Nie chcę razem spać, rozmawiać o czymś innym jak o dzieciach.
Zaproponowała mi wspólną kąpiel. Odrzuciłem. Zaczęła rozmawiać jak to dużo się przy mnie nauczyła, min. spontaniczności w seksie. Mimo, że czuje do niej więcej niż ona do mnie, bardzo lubiłem spędzać z nią czas, niestety mimo siebie odrzuciłem jej chęć rozmowy na te tematy.
Prosiła mnie, aby zasnęła w sobotę w moich ramionach. Nie zgodziłem się.
Zauważyłem łzy w oczach. Jutro wyjeżdza z kochankiem na 2 tygodnie do Egiptu. Ja zostaję ze starszą córką, maluch(3miesiące) z nianią!!!
To co powiedziała, zabiło mnie. Mówi, że nie będzie się z nim kochała i żebym dał jej czas do końca roku.
K...wa a co to ja jestem, jakąś szmatą?? To ja mam może jeszcze klęknąć przed nią na kolanach z kwiatami??
W niedzielę (wczoraj) przyjechał po nią jak byłem z córką na basenie. Nie wiem gdzie była później, twierdzi że nie z nim. Teraz jest to dla mnie mało istotne.
Zrobiłem coś, czego bardzo żałuję i też jej to powiedziałem. Nie uda mi się jej zmienić. Nie mam też ochoty wracać do domu w niepewności, czy w moim łóżku nie spał obcy facet z moją żoną.
Co do odrzucania i wyjazdów, jak myślicie, jak ja zostałem odrzucony przez te lata?? Poniżony??
Fajny seks?? A co to?? Miłość??
Jak wyjechała z tym debilem do hotelu, miała szkolenie z pracy, jak się zapytałem, dlaczego nie chciała mnie nigdzie zabrać, odpowiedziała, że ze mną nie byłoby tak fajnie.
No cóż, szkoda że nawet nie spróbowała, bo jakoś wcześniej było nam bardzo dobrze ze sobą.

Acha. Co do terapii, to jej oczywiscie sugerowalem. Udala sie do jakiegos terapeuty, niby dobrego, poleconego przez swoja kolezanke ktora facet zostawil. Gosciu nakierowuje ja jednak na tamten zwiazek, bo twierdzi, ze ja za duzo wiem, ze bede chcial kiedys zdradzic tak samo. A skoro tam jest miłość, to tam być i dbać. Prosiłem o to abyśmy wspólnie się do niego udali. Nie wiem czy chce. Jutro jak wspominałem jedzie na "terapię" do Egiptu.

Pozdrawiam.
napisał/a: ~gość 2008-11-17 09:34
Ile jeszcze zniesiesz?
Ona niestety wcale nie żałuje swojego romansu i bycia jedną z 3 nałożnic swojego wielkiego sułtana.
Nie masz kogoś bliskiego z kim mógłbyś porozmawiać? może jest szansa żeby dzieci były pod twoją opieką?
napisał/a: ~gość 2008-11-17 10:09
gnysiu ma rację, zanim nie znajdziemy się w podobnej sytuacji nie możemy podjąć decyzji. Gdybanie czasami nie przynosi celów, niewierni często sobie gdybają że "nigdy nie zdradzą".
A tu wieczór kawalerski/panieński ,a tu impreza alkoholowa, a to jakaś panna sie dobiera, a to kolega z pracy... i guzik. Zaczyna się naginanie zasad podług swojego własnego egoizmu.
Problem podstawowy taki - nie wiadomo czy żałuje tego co robił i mówił czy żałuje utraty mieszkania i pełnego serwisu obsługi. Sprawdzić to możesz tylko dając szansę i spróbować od początku
napisał/a: soffi13 2008-11-17 10:36
Dziękuje Gnysiu.
Czytając twój wpis siedzę i ryczę jak głupia.
Jak dobrze poczuć że ktoś naprawdę rozumie to co czuję.

Sytuacja w tej chwili wygląda tak, że on mieszka u rodziców w zupełnie innym mieście. Chce znaleźć pracę i pokój w mieście w którym ja mieszkam(mieszkaliśmy razem) i próbować mnie odzyskać. Z nią zerwał kontakt, mimo że ona do niego wydzwaniała(wiem to z wiarygodnego źródła) Obwinia ja o rozwalenie naszego związku. Codziennie pisze ze mnie kocha i tęskni i ma żal do siebie o to co się stało. Jest mu ciężko bo ja jestem tu a on tam i dopóki nie dostanie pracy nic więcej nie może zrobić bo nie ma tu gdzie mieszkać itd.
Powiedział mi że boi się czy ja będę potrafiła dalej z tym żyć ale chce to jakoś naprawić.
Nie można zapominać o tym że wcześniej mieliśmy kryzys, za który jesteśmy odpowiedzialni oboje...i biję się w pierś bo wiem że też nie dawałam mu tego czego potrzebował.
Wierze w jego szczery żal i wiem że teraz cierpi jak cholera.
Kocham Go i bardzo chciałabym żeby wrócił ale nie wiem jak sobie poradzić z tym co się stało. Jak zaufać? A gdyby ona okazał się inną osobą to może teraz byliby razem. Ta myśl ciągle mnie prześladuje.
Któregoś dnia powiedział że żyje nadzieją że z tych problemów narodzi się druga miłość....
napisał/a: piti 2008-11-17 11:47
BeatrixKiddo napisal(a):Ile jeszcze zniesiesz?
Ona niestety wcale nie żałuje swojego romansu i bycia jedną z 3 nałożnic swojego wielkiego sułtana.
Nie masz kogoś bliskiego z kim mógłbyś porozmawiać? może jest szansa żeby dzieci były pod twoją opieką?


Nie chcę tego więcej znosić.
Staram się rozmawiać, moi rodzice w końcu wiedzą. Pomagają mi jak mogą i mnie wspierają. Długo nie chciałem z nimi o tym rozmawiać.
Odnośnie dzieci, to jest duża szansa, ale ja też potrzebuję odrobiny wytchnienia. Jak wezmę dwójkę na swoje ręce to po mnie, zresztą nie dam rady chyba. Wyjscie to stała niańka, przeniesienie córki do przedszkola obok domu. Mam teraz za dużo na głowie, kiedy ona sobie na wczasy wyjeżdża z alfonsem. I jeszcze się łzami zalała, jak jej powiedziałem, że świąt już nie spędzimy razem. Po prostu aktorka.

Najgorsze jest to, że jak wracam do domu, jest taka pustka. Nawet nie mogę się cieszyć tą świadomością, że jeszcze pare dni i w czwartek, czy piątek ona z maluchem przyjedzie. Wtedy wystarczy że wszyscy są w domu. Jak jestem tylko ja z córką, cały czas muszę być przy niej i się z nią bawić.
napisał/a: currara 2008-11-17 16:00
ALE CZY TO POTEM NIE EKSPLODUJE ZE ZDWOJONA SIłą?
napisał/a: sorrow 2008-11-17 18:18
ika116 napisała ci jak sobie dawać z tym radę. To zwykła nauka... jak każda inna. Z czasem jesteś w tym lepsza i lepsza. Właśnie wtedy, kiedy nie nauczysz się takiej samokontroli myśli, to wybuchnie ze zdwojoną siłą... i nic nie będziesz mogła z tym zrobić. Jak poćwiczysz kilka miesięcy, to dojdziesz do wprawy. No... chyba, że sobie kiedyś odpuścisz i sama będziesz chciała do tego wracać... wtedy zmarnujesz cały zainwestowany czas.