Co zrobić, żeby odpuścić? Jak pogodzić się ze stratą?

napisał/a: pinia1905 2012-05-11 00:14
Tak, do Ciebie :) Sugerujac się wiekiem można stwierdzić, że jestescie osobami dojrzałymi, ale być może ona jednak nie dojrzała do pewnych spraw w zwiazku. Nie jest jednak dziewczyną, tylko kobietą więc myślę, że świadomie podjeła decyzje o rozstaniu. Wątpie by bawiła się twoimi uczuciami. Musisz uwierzyć w to, że nie jestescie razem. Ja po dwóch latach mam wrazenie, że czas mi się zatrzymał i wcale nie mineło tak wiele. Czuje jakby to stalo sie na dniach, mimo swiadomosci jego i mojego bólu. Wciaz znamy sie na pamiec, byc moze dlatego. Zadreczam sie... ale nie mam wyjscia. Od czasu rozstania moje zdrowie strasznie ucierpiało, mam straszne migreny, bóle, zawahania nastroju i ogólne wycieczenie organizmu. Dwa lata temu bylam okazem zdrowia, chorowalam moze raz do roku i do dwa dni i po wszystkim..on tez nabawił sie chorob. Cierpi na serce, mial stan przedzawałowy... przeze mnir, bo nie chcialam wracac. Moze dla wlasnego zdrowia pogodzisz sie z tym...

[ Dodano: 2012-05-11, 00:16 ]
A mój przypadek jest bardzo skomplikowany ;)
napisał/a: NotMe 2012-05-11 00:48
Casei, pytasz jak odpuścić i pogodzić się ze stratą. Moim zdaniem odpowiedź jest bardzo prosta (w sensie - nieskomplikowana, a nie łatwa): po prostu zrób to. Uświadom to sobie na poziomie czysto intelektualnym i powiedz sobie jasno, że tę walkę przegrałeś, jest to nieodwracalne, decyzja została podjęta, nie będziecie razem, nic nie możesz zrobić i musisz się skoncentrować na minimalizowaniu strat i możliwie szybkim dojściu do siebie. To jest pierwszy krok.

A potem zrób drugi - zbierz siły, przełam się i za jednym zamachem, bez przeglądania, bez zastanawiania się, wywal wszystko co Was łączyło i co Ci ją przypomina. Skasuj za jednym zamachem wszystkie maile, smsy, archiwum Waszych rozmów na gg czy czymś takim, zdjęcia. Skasuj jej numer telefonu (prawdopodobnie i tak go znasz na pamięć, ale nie przejmuj się -zapomnisz. Ja zapomniałem, a pamięć mam naprawdę nieprzeciętnie dobrą :P) Jak masz jakieś "papierowe" zdjęcia, listy czy cokolwiek - najlepiej spal. Tylko podkreślam, za jednym zamachem, bez oglądania i wspominania, bo się znowu złamiesz i nic nie zmienisz. Chodzi o to żebyś się tego całego szajsu pozbył i żebyś nie mógł już go odzyskać i znowu katować się wspomnieniami. To jest drugi krok, być może dość drastyczny i mało przyjemny, ale moim zdaniem konieczny.

A potem to już musisz dać sobie czas i prędzej czy później Ci przejdzie. Tylko oczywiście bezwzględny zakaz kontaktu z byłą. Do tego stopnia, że jak będziesz miał pecha i spotkasz ją na ulicy - z daleka skiń głową na powitanie (bo jednak jakieś resztki dobrego wychowania trzeba zachować :P) i przejdź na drugą stronę ulicy żeby ją ominąć.

I jeszcze jedno. Przestań się nad sobą użalać i cały czas sobie wmawiać jak Ci źle i jaki jesteś nieszczęśliwy. Jesteś, ale to stan przejściowy, który potrwa tym krócej, im mniej się będziesz na tym koncentrował. Najlepiej znajdź sobie jakieś zupełnie niepowiązane z byłą hobby, coś co nie ma z nią zupełnie nic wspólnego i skupiaj na nim uwagę jak masz za dużo czasu.

I to by było na razie tyle. Nie gwarantuję sukcesu, bo to tylko moje zdanie, ale u mnie takie podejście zadziałało jak byłem w zbliżonej sytuacji nieco mniej niż rok temu.

Uh, trochę chaotyczny mi ten post wyszedł, ale to dlatego, że spałem dziś jakieś 3 godziny
napisał/a: Casei 2012-05-11 21:47
pinia1905 napisal(a):Musisz uwierzyć w to, że nie jestescie razem. Ja po dwóch latach mam wrazenie, że czas mi się zatrzymał i wcale nie mineło tak wiele. Czuje jakby to stalo sie na dniach,


Ciężko mi w to uwierzyć... czasami mam takie chwile, że myślę, że wszystko powinno być ok
Ja też mam wrażenie jakby to było wszystko wczoraj, a już mineło prawie 2 i pół miesiąca Dla mnie też czas stanął w miejscu
Też czuję, że odbija się to na mnie, na moim zdrowiu, przez ostatnie 2 noce spałem łącznie 5 godzin, potrafię się obudzić i serce wali mi jakbym co dopiero skończył biegać, a nie leżał w łóżku


NotMe, to co piszesz jest na pewno mądre tylko, że ja po prostu tego wszystkiego nie potrafię i nie mam najmniejszego pojęcia kiedy będę potrafił Powiedź mi ile Tobie to zajęło czasu? Kiedy Ty zacząłeś coś działać w tym kierunku? No i jak jest dzisiaj?
napisał/a: NotMe 2012-05-11 23:31
Casei napisal(a):
NotMe, to co piszesz jest na pewno mądre tylko, że ja po prostu tego wszystkiego nie potrafię i nie mam najmniejszego pojęcia kiedy będę potrafił

Potrafisz. Musisz po prostu podjąć decyzję że to robisz i się jej trzymać. A wtedy... kilka minut i po wszystkim ;)

napisal(a):
Powiedź mi ile Tobie to zajęło czasu? Kiedy Ty zacząłeś coś działać w tym kierunku? No i jak jest dzisiaj?

Tak właściwie to wielkie kasowanie zrobiłem od razu, tego samego dnia (z tym, że już trochę wcześniej podejrzewałem co się święci i wiedziałem co będę musiał zrobić jeśli to się potwierdzi). Na drugi dzień się spotkaliśmy, oddałem jej pożyczone książki itp, stwierdziłem, że przy odrobinie szczęścia się nigdy więcej nie spotkamy i wymogłem obietnicę, że nie będzie się do mnie odzywać choćbym o to błagał. I koniec znajomości.
Ile mi zajęło czasu? Jakieś 2 tygodnie do miesiąca było naprawdę źle - jechałem na jakichś łagodnych, ziołowych środkach uspokajających, bo miałem wtedy jeszcze sesję na uczelni i bardzo paskudny egzamin, który bezwzględnie musiałem zdać, i lekki hardkor w pracy, więc nie mogłem sobie pozwolić na wyłączenie z życia i rozklejanie się. Po 3 miesiącach byłem już w stanie normalnie funkcjonować i nawet jak ją spotkałem - przylazła nie wiem po jaką cholerę na mój egzamin licencjacki - to mną to jakoś szczególnie nie wstrząsnęło - skinąłem głową i zwiałem na drugi koniec korytarza. Jakoś trochę później się dowiedziałem, że wzięła ślub (bo w moim przypadku było tak, że przez ponad rok czasu byłem 'kołem zapasowym', bo 'miała problemy w związku', a potem nagle problemy się skończyły, były zaręczyny, a ja oczywiście poleciałem w odstawkę bo już nie byłem potrzebny - jak poszukaj to znajdziesz na tym forum co i jak dokładnie), to w sumie ku własnemu zdziwieniu po prostu uznałem, że to już nie moja sprawa. Znaczy przez chwilę było mi smutno, ale bez przesady ;)

A teraz za miesiąc minie rok i... w sumie jest nieźle. Oczywiście czasem - jak nic nie robię i pozwalam myślom swobodnie płynąć -o tej dziewczynie pomyślę, ale w sumie bardziej w kontekście tego, że jakbym miał pecha i ją spotkał to by było nieprzyjemne, a nie w kontekście jakiejś tęsknoty czy czegoś takiego. A nawet jeśli się zdarzy, to natychmiast te myśli przeganiam. W sumie nawet powoli zaczynam sądzić, że może można by było sobie już znaleźć kogoś innego, także jest naprawdę OK ;)

Oczywiście nie jest tak, że wyszedłem z tego wszystkiego zupełnie bez szwanku, bo na pewno blizny pozostały - np. podejrzewam, że następnym razem mogę mieć duże problemy z zaufaniem, a poza tym uważam, że stałem się potwornie cyniczny. Ale w każdym razie, problemów z normalnym funkcjonowaniem nie mam, także źle nie jest ;)

Strasznie się rozpisałem, ale chodzi mi o to żebyś zobaczył, że da się pozbierać i że to nie jest nawet szczególnie trudne. Po prostu trzeba trochę czasu, sporo rozsądku i szczerości, a może nawet brutalności wobec samego siebie żeby jak najszybciej pozbyć się złudzeń. Także bierz się do roboty i powodzenia
napisał/a: Casei 2012-05-12 00:04
NotMe napisal(a):Tak właściwie to wielkie kasowanie zrobiłem od razu, tego samego dnia (z tym, że już trochę wcześniej podejrzewałem co się święci i wiedziałem co będę musiał zrobić jeśli to się potwierdzi). Na drugi dzień się spotkaliśmy, oddałem jej pożyczone książki itp, stwierdziłem, że przy odrobinie szczęścia się nigdy więcej nie spotkamy i wymogłem obietnicę, że nie będzie się do mnie odzywać choćbym o to błagał. I koniec znajomości.


No to widzisz chyba problem tkwi w tym, że ja jestem zupełnie inny (negatywnie inny) U mnie minęło prawie 2 i pół miesiąca, czasami oglądam zdjęcia, które mam na telefonie i powiem Ci, że szybciej chyba bym mógł ten telefon wyrzucić (a tani nie był) niż usunąć te zdjęcia :( chyba jestem strasznie sentymentalny pod tym względem... jakoś chyba tylko te zdjęcia mi po niej pozostały więc pewnie tak próbuję "zatrzymać ją" przy sobie Wszędzie gdzie jestem mam jakieś wspomnienia z nią

NotMe napisal(a):Oczywiście nie jest tak, że wyszedłem z tego wszystkiego zupełnie bez szwanku, bo na pewno blizny pozostały - np. podejrzewam, że następnym razem mogę mieć duże problemy z zaufaniem


Jak już doprowadzę do siebie myśl, że przecież może kiedyś być ktoś inny to też tego się boje... U mnie na początku tego związku było tak, że były jakieś złe czyny z jej strony ale potem jak płakała itd wszystko jej wybaczyłem mając nadzieje, że to ta jedyna dziewczyna, dzisiaj oddałbym życie, żeby tylko cofnąć czas do tamtych dni Było tyle sytuacji w których mogłem odpuścić i nawet to zrobiłem ale pisała do mnie bez przerwy, dzwoniła, prosiła, płakała, a ja idiota z miękkim sercem...
Boje się, że teraz będę cholernie skrupulatny jeśli chodzi o przyszłe partnerki i każdy jej/ich błąd będzie kończył się zerwaniem z mojej strony... tak jak powinienem to zrobić 3 lata temu

Boje się, że nie uwierzę w słowo "kocham, zawsze będziemy razem"
Boje się, że może jak nawet pojawi się jakaś wartościowa kobieta, która będzie potrafiła kochać to ja po prostu tego nie wykorzystam

[ Dodano: 2012-05-12, 00:16 ]
No i poszło Relanium 5mg, dwie noce i 5 godzin snu to może dzisiaj będzie lepiej.
napisał/a: ~gość 2012-05-12 00:57
Za dużo się przejmujesz i analizujesz coś czego się nie da naprawić. Wrzuć na luz i pozwól się ponieść życiu robiąc to co lubisz. Studiujesz jeszcze ?
napisał/a: Casei 2012-05-12 14:30
dr preszer, nie studiuję, pracuje. Zgadza się, że przejmuje się i analizuje to wszystko
Ale nie jest tylko tak, ze cały czas siedzę i myślę. Staram się.... praca, siłownia, jakieś spotkania z kolegami (nie często bo nie każdy ma czas) w weekend jakaś impreza... ale i tak nie pomaga to na dłużej
napisał/a: pinia1905 2012-05-12 14:52
Casei musisz normalnie żyć. Nie poddawaj się. Jesteś na dobrej drodze. Jeżeli odesza nie była warta Ciebie skoro nie masz sobie nic do zarzucenia. Ciesz się że skonczylo sie to tak jak skonczylo. Bez wiekszych awantur itp....

Ja znów oberwałam od życia w py.sk. Żyłam 5 lat z człowiekiem, którego chyba tak naprawdę nie znam.... Dziś nocą dowiedziałam się o nim coś w co nie chciałam wierzyć. W co nie wierzyłam i nadal nie chce wierzyć... Okazało się, że mój Ex nie raz uderzył swoją siostrę. Byłam nie raz świadkiem ich bójek, jak to rodzeństwo ale okazało się, że powtórzyło się to po naszym rozstaniu. I to na poważnie. Nie wiem co myśleć o tym... ile w tym prawdy jest. Dlatego zazdroszcze Ci ze masz jasna sytuacje - zapomniec! Ja miotam się. Nie rób tego błędu co ja... nie rozdrapuj ran. Nie mysl o tym. Zajmij sobie czas sobą. Zadbaj o swoje zdrowie i dobro. Życze Ci tego :)
napisał/a: Casei 2012-05-12 15:03
pinia1905, nie umiem już normalnie żyć, nawet nie umiem chyba wcale :(
Kocham ją tak samo jak kiedyś, tęsknię tak samo, i jeszcze to, że nie mogę nawet z nią normalnie porozmawiać
Czasami już nie wyrabiam Trzęsę się cały, nogi mi się trzęsą.
Ja nie mam takiej jasnej sytuacji bo ja nie potrafię zrozumieć DLACZEGO Myślałem, że już zawsze będziemy razem, tak jak to mówiła
napisał/a: ~gość 2012-05-12 17:23
Na razie przechodzisz szok pourazowy. Daj sobie czas, to Ci minie. Tylko znajdź sobie cel, abyś do niego mógł dążyć. Pewnie jest coś co chciałbyś osiągnąć ?
napisał/a: Lojer 2012-05-12 17:30
Casei napisal(a):Boje się, że nie uwierzę w słowo "kocham, zawsze będziemy razem"


A która kobieta powie Ci coś takiego ??? (to po przecinku). Życie to nie telenowela. Nie spotkasz raczej kobiety, od której coś takiego usłyszysz.
napisał/a: Casei 2012-05-12 18:08
dr preszer, pewnie wiesz jaki teraz mam cel i co bym chciał osiągnąć bo jakoś nic innego mnie nie obchodzi teraz tylko ona


Lojer, no moja była tak mówiła. Jak ostatnio (po tym rozstaniu rok temu) chciała wrócić to mówiła: "Jak teraz do siebie wrócimy to już zawsze będziemy razem"
Czyli ona takie coś powiedziała