Jestem kochanką!

nixie7
napisał/a: nixie7 2010-10-24 21:25
anaa82 napisal(a):A ja wiedziałam, że tak mi odpiszesz :) Przepraszam, masz rację, Twój facet jest napewno wyjątkowy. I tak, masz rację, tylko pusty i niedojrzały facet zdradza. Zaraz zaraz, a czy ten "Twój" facet przypadkiem nie zdradził swojej kobiety z Tobą?


:p nic dodać, nic ując :D

anonimk26a
ciesze się ze w porę z tym skończyłaś,
nie martw się kiedys na pewno przejdzie i będziesz szczęśliwa z wolnym facetem.
życzę powodzenia
napisał/a: anonimk26a 2010-10-24 21:46
nixie:

Mam nadzieję, że będe szczęśliwa z wolnym facetem, kiedyś musi przejść...
''Związek''zakończyłam już z 8 miesięcy temu, wyprowadziłam się do innego miasta pół roku temu, a tęsknie i kocham tak samo :(
Nie jest łatwo zapomnieć i przestać kochać.
NianiaOgg
napisał/a: NianiaOgg 2010-10-24 21:49
Lenka222 napisal(a):Skoro facet chce odejść od żony to odejdzie.


To dlaczego najpierw nie odejdzie, a potem sobie nie poszuka innej? Czy właśnie nie tak powinien zachować się dojrzały człowiek?
napisał/a: Lenka222 2010-10-24 23:58
No właśnie a gdzie pewność, że w ciągu tych 2 lat pozwoliłam mu na coś więcej? A no właśnie, dobre pytanie.
Wiem, że macie racje bo powinno mieć wszystko kolejność, ale to nie było wszystko takie proste. Nie jest tak, że gardzę żonami, kobietami i uważam, że wszystkie w małżeństwach, związkach są złe ale akurat żona mojego M. to fenomen... Teraz on już z nią nie jest, rozwód niebawem. Gdyby ją kochał to by został ja go do niczego nie zmuszałam. Kocham go bardzo i ciągle odnoszę wrażenie, że on kocha mnie jeszcze bardziej. Napisałam na tym forum aby pokazać, że nie tylko seks łączy kochanków ale też prawdziwa miłość. Przyjął się taki stereotyp, że mąż łajdak, żona cudowna i jak on może tą ''biedną'' żonę zostawić dla innej. Ok, zgodzę się z tym bo są też takie przypadki i z całego serca szkoda mi tych kobiet, które muszą cierpieć, bo mąż nie potrafi z tyłkiem wysiedzieć tylko musi zdradzać z kim popadnie. Podziwiam je i szanuje bo będąc na ich miejscu chyba bym strzeliła sobie w głowę.. Za słaba jestem psychicznie na takie sytuacje. Ale są też przypadki gdy to żona nie jest święta, zdradza męża.. Nie zaprzeczycie. Co wtedy? Też pozostaje stereotyp, że pewnie żona była taka dobra a on tego nie docenił więc poszła do innego? Napisałam, że od 2 lat jestem kochanką. Właściwie jeszcze nią jestem, tak uważam choć M. nie mieszka z żoną. Nie wiem czy słowo "przyjaciółka" nie było by lepsze. Te 2 lata to najpiękniejsze chwile w moim życiu. Nieśmiałe pocałunki, trzymanie za rękę, głaskanie po policzku, przytulanie... to wszystko co między nami było. Oboje do niczego więcej nie dopuściliśmy i teraz jestem z tego dumna. Pamiętam każdy dotyk gdy trzymał moją rękę, to w tym wszystkim jest najpiękniejsze..
NianiaOgg
napisał/a: NianiaOgg 2010-10-25 10:11
Dalej nie rozumiem dlaczego najpierw nie odszedł, a dopiero potem sobie nie poszukał kogoś innego. Jedna zdrada usprawiedliwia drugą?
A poza tym masz pewność, że ona zdradzała, złapałaś ją za rękę, czy to on Ci tak powiedział?
napisał/a: Lenka222 2010-10-25 10:17
Dokładnej przyczyny nie będę opisywać tu na forum. Aha, jeszcze jedno. Nie napisałam nigdzie, że ona zdradziła. Podałam przykład tylko stereotypu którego większość się trzyma.
nixie7
napisał/a: nixie7 2010-10-25 11:50
hej lenka
Ja rozumiem, miłość , serce płata figle, ,psychika nie potrafi racjonalnie myśleć a sumienie...
bywa w takich sytuacjach zagłuszane az do momentu ze go juz nie słychać.
każdy popełnia błędy , jestesmy tylko ludźmi,
Zareagowałyśmy ostrzej tylko dlatego ze mimo wszystko nie wypada chwalić sie jakim to sie jest szczęśliwym kosztem kogo innego,
a tak to odebrałam i chyba nie tylko ja.

Wiem ze różnie bywa, ale nie możesz ufać na tyle facetowi który oszukuje własną żonę żeby wieżyc mu jaka ona jest...
nikt nie jest ideałem , a w małżeństwach bywa różnie.
Nie można uciszać sumienia wywodami kogoś kto opowiada ze zona była zła a sam potrafił ją 2 lata oszukiwać.
Nie lepiej byłoby dać mu ultimatum i nie żyć w zakłamaniu?

Jeśli macie zamiar teraz żyć uczciwie to to ja się ciesze,
choć na twoim miejscu nie oczekiwałabym 100procentowej wierności od kogoś takiego,
bo musisz pamiętać ze i ona była kiedys dla niego całym światem.

pozdrawiam
napisał/a: Lenka222 2010-10-25 12:57
Skoro tak to odebrałaś to pewnie i reszta. Faktycznie może postąpiłam głupio a moja wiadomość była nie na miejscu. To tak jakbym zachęcała kochanki bo a nóż widelec uda się zdobyć faceta.. Jeśli tak to odczytałyście to przepraszam. Nie tak to miało zabrzmieć.
Zgadza się, na początku całej tej znajomości byłam wpatrzona w niego jak w obrazek ale to już na prawdę minęło. Te czasy się skończyły. Mimo tego całego zapatrzenia starałam się myśleć racjonalnie i super mi to wychodziło. Nie jestem żadną pierwszą, lepszą i nie pozwolę facetowi na wykorzystywanie mnie. Zawsze podchodziłam do tego mimo wszystko z dystansem. Nie robiły na mnie większego znaczenia jego piękne słowa. Nie dawałam mu odczuć, że poza nim świat dla mnie nie istnieje.
Co do żony. Nie od niego wiem jaka to kobieta i do czego jest zdolna ale nie chcę na niej psów wieszać, to dość długa historia. Znam ją osobiście.
Nie biorę tego pod uwagę, że mnie zdradzi bo gdybym ciągle o tym myślała to po co mi ten związek? To nie była ''zdrada'' dla zabawy a jedynie miłość. Nigdy się nie zawiodłam na nim, nigdy mnie nie zranił swoim zachowaniem, ciągle odnosiłam wrażenie, że najchętniej by mnie w ramki wstawił i cały czas przytulał. Jest strasznie za mną, czasami sobie myślę, że nawet z tym trochę przesadza. Może lepiej skończę swoją opowieść i niech się lepiej wypowiadają kobiety, którym na prawdę jest ciężko, które nie potrafią z tego błędnego koła zrezygnować. Gdyby mnie ktoś zapytał czy zgodziłabym się kiedyś w życiu zostać "kochanką" odpowiedziałabym zdecydowanie NIE. Mimo wszystko bardzo cierpiałam choć nigdy mu tego nie dałam odczuć, raczej pokazywałam, że nic mnie nie rusza i jestem na etapie poszukiwania partnera. Wiele razy płakałam... Teraz już wiem, NIGDY więcej...
napisał/a: Rosaliora 2010-10-25 23:59
Witaj Lenka!
Niewiele napisałaś o Waszej historii, więc trudno się do tego odnieść, ale jeśli facet przez dwa lata okłamywał i zdradzał emocjonalnie oraz fizycznie (podałunki, dotyk) swoją żonę, której kiedyś ślubował miłość i wierność, przed która kiedyś klęczał z pierścionkiem zaręczynowym, to nie nazwałabym go tak jak Ty dojrzałym mężczyzną. Czy sądzisz, że przez te dwa lata (przecież dwa lata to długo), gdy rodziła się Wasza "najpiękniejsza miłość jaką można sobie wymarzyć", on z nią nie sypiał, nie mówił jej że ją kocha, nie całował jej? Potrafił Ciebie kochać, a równocześnie być z nią? Piszesz o miłości, uważasz, że miłosć może usprawiedliwić zdradę. Czy gdyby Ciebie zdradził nie z zachcianki, ale z prawdziwej, głębokiej miłości i odszedłby od Ciebie, ponieważ pokochałby inną, to czy uznałabyś, że to go usprawiedliwia, czy jednak, że przekroczył jakąś granicę, skoro zrodziło się między nim i inną kobieta głębsze uczucie? Dobrze, że teraz sprawa została postawiona jasno, że już nie żyjecie w zakłamaniu i ona też będzie miała szanse ułożyć sobie zycie z kimś innym (najgorzej, gdy sytuacja niczego nieświadoma żona -niewierny mąż -kochanka zastawiająca sidła -utrzymuje się długimi latami).
Skoro już zaczęłaś tu pisać, to może napisz coś więcej o Waszej historii? Jesteś bardzo młoda, czy oni też, czy on jest starszy od Ciebie? Piszesz, ze znacie się -to Twoja koleżanka? Jak długo są małżeństwem? Czy jesteś jednynym powodem ich rozstania?

Lenka222 napisal(a):Ok, zgodzę się z tym bo są też takie przypadki i z całego serca szkoda mi tych kobiet, które muszą cierpieć, bo mąż nie potrafi z tyłkiem wysiedzieć tylko musi zdradzać z kim popadnie. Podziwiam je i szanuje bo będąc na ich miejscu chyba bym strzeliła sobie w głowę.. Za słaba jestem psychicznie na takie sytuacje. Ale są też przypadki gdy to żona nie jest święta, zdradza męża.. Nie zaprzeczycie. Co wtedy? Też pozostaje stereotyp, że pewnie żona była taka dobra a on tego nie docenił więc poszła do innego? Napisałam, że od 2 lat jestem kochanką.


Wiesz Lenka, zdrada emocjonalna bywa znacznie boleśniejsza od tzw "skoku w bok". Napisałaś, że nie zniosłabyś gdyby Cię mąż zdradzał fizycznie: a czy emocjonalną zdradę byś zniosła? Gdyby "tylko" całował i głaskał kochankę, gdyby "tylko" myślał o niej nocami i marzył będąc z Toba? Gdyby po dwóch latach powiedział Ci, że od dawna kocha inną, a nie Ciebie? Nie wydaje Ci to trudniejsze do zniesienia?
A jesli żona nie jest święta i zdradza męża, to nie sadzisz, że należy odejść, a nie robić to samo i zdradzać żonę? Jedna zdrada nie usprawiedliwia drugiej. Jeżeli w odwecie za zdrady żony zaczynamy robić to samo, to zniżamy się do jej poziomu. Zawsze można ODEJŚĆ, nie trzeba zdradzać...

Pozdrawiam :)
napisał/a: tearsinrain 2010-10-28 15:21
Zaglądam tu często i zalogowałam się żeby znowu się wyżalić. Nie dam rady tego zakończyć. Siedziałam z nim wczoraj i rozbeczałam się jak dziecko. kiedy powiedziałam mu, że nie wiem co mam zrobić z tym, że go kocham, odpowiedział tylko " ja też, gdybym tylko spotkał Cię rok wcześniej..." To co? " To nie byłoby budowy domu..." Z jednej strony nie rozumiem go....kiedyś mówił, że mnie kocha i chciałby ze mną dziecko. W zeszłym tygodniu mówił, że rozglądał się ile kosztują mieszkania w mieście...A wczoraj usłyszałam właśnie takie słowa...

Naprawdę nie mam sily żyć. Całą energię oddałam głupiej i zakazanej miłości. Strasznie go kocham:( Powiedziałam mu wczoraj przez telefon, że myślę o rozstaniu..." jak to? dlaczego?" Odpowiedziałam mu, że z rozsądku..." z rozsądku? A gdzie był rozsądek kiedy to zaczęliśmy...?"
Zachowywał się dziwnie...dzisiaj wypisuje jak oszalały, ma dobry nastrój - tak sądzę po treści smsów...Przestraszył się, że odejdę?
I tak wczułam się w sytuację, że to koniec i tak od wczoraj co chwilę w ryk...w pracy babka nawet spytała co mi jest, że pewnie mam jakiś problem. Nie dam rady nawet skończyć z nim, bo sama będę skończona...Mogłabym się zapłakać na śmierć.
Co robić? Pierdoła ze mnie. Chce mi się płakać, a jeszcze z nim "jestem".
Podziwiam te, które już parę miesięcy temu podjęły decyzję. Mnie się już nie chce wstawać rano, a co dopiero po zerwaniu tej znajomości. Myślę, że mogłabym trafić do wariatkowa. Straszne to co mi jest...Tak tylko chciałam to z siebie wyrzucić...
Idę spać, bo tylko wtedy nie myślę.
A on znowu napisał. Dzisiaj dwukrotnie więcej smsów niż zwykle...
napisał/a: Rosaliora 2010-10-28 23:11
Tearsinrain, nie pisz, że jak skończysz z nim to sama będziesz skończona, bo to nieprawada. To właśnie związek z nim Cię wyniszcza, nie widzisz tego? Gdybyś podjęła ostateczną decyzje o rozstaniu, zewrwała z nim wszelkie kontakty, to po przejściu okresu żałoby, z pewnościa rozkwitłabyś i ułożyłabyś sobie życie. Zresztą samo podjęcie decyzji, przynosi pewnien rodzaj ulgi.

No, tak myślę, że przestraszył się, ze odejdziesz i dlatego tak wypisuje teraz...
Niestety nie można trzymać dwóch srok za ogon -niech zdecyduje się na jedna z Was, nie chcesz przecież zawsze żyć w cieniu, jako ta druga? Wyobraźmy sobie taką sytuację, ze decydujesz się na wieczne bycie ta drugą. I co? Czy na starość, jako babacia z laską, też będziesz sie na spacer i picie ziółek z nim umawiać w ukryciu? Jak wyobrażasz sobie Waszą starość? A może dopiero na starośc się rozwiedzie, bo dom już będzie spłacony, a dzieci odchowane i pożenione? Tearsinrain, jeśli coś ma się zmienić, jeśli on ma odejść od żony i ułożyć sobie życie z Tobą, to TERAZ, a nie kiedyś tam, na "Świętego Nigdy".

"kiedyś mówił, że mnie kocha i chciałby ze mną dziecko. W zeszłym tygodniu mówił, że rozglądał się ile kosztują mieszkania w mieście..."
Słowa, słowa, słowa...

Tearsinrain, przecież zasługujesz na normalny związek, szczęście rodzinne, faceta, dla którego będziesz jedyna i najważniejsza.

Ile jeszcze zniesiesz jego ciagłych wykrętów? Teraz wymiguje sie budową domu, potem będzie wymigiwał sie dzieckiem.... Facet ewidentnie się ustawił pomiędzy Wami dwiema i jemu jest tak wygodnie. Po co ma cos zmieniać, rezygnować ze swojego małżeństwa i tego co razem osiągnęli, narażać się na komentarze rodziny, jeśli może mieć Was obie? Ją legalnie i Ciebie w ukryciu.... Tylko to jest taki układ, w którym tylko on korzysta, bo któregoś dnia to Ty zostaniesz całkiem sama. Jeżeli Ciebie kocha, to pójdzie za Tobą na koniec świata. Przecież nie trzyma się Najukochanszej kobiety na boku! Musisz być trochę twarda, bo inaczej w nieskończoność będziesz tkwić w tym toksycznym układzie.

Powiedz mu może, że uważasz, że jego żona powinna o Was wiedzieć i że jeśli on jej nie powie, to Ty to zrobisz. Jego reakcja na te słowa, powinna Ci dać dużo do myślenia. Spłata kredytu to jedno, a postawienie sprawy jasno to drugie. Zawsze przecież mogą sprzedać ten dom.

I nie patrz na słowa, patrz na działania...

Trzymaj się! :)
Dobranoc...
Zobaczysz, jeszcze wyjdzie dla Ciebie słonko...
napisał/a: ~Asienka1983 2010-11-11 15:53
Hej dziewczyny nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie potrafię od jakiegoś czasu przestać płakać, płaczę codziennie wieczorem, nie dlatego że nie potrafię bez niego żyć bo potrafię, ale dlatego że cały czas go kocham, cały czas czuję tą miłość do niego w sobie, miłość na którą tak na prawdę nie zasłużył. Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobi, ja już nie chcę płakać za nim, bo nigdy razem nie będziemy i nawet tego tak naprawdę nie chcę przecież on jest kłamcą.