Jeszcze nie kochakna a juz nie kolezanka

napisał/a: Krutka 2008-07-22 16:34
OK napisałam ogólnikowo, nie chce być zrozumiana źle ale nie mówcie że tego nie zauważacie, jeśli ktoś tu odezwie się z jakimś problemem, gdzie to dla niego jest na prawdę bardzo duży problem to może dostać bardziej kopniaka niż pomoc i nie mówię już teraz o tym przypadku...
napisał/a: gretchen1 2008-07-22 16:36
Tak, ale czasem człowiek sobie ten problem ssam zapętla. Więc taki kopniak bywa niezbędny, by coś do tego człowieka dotarło, nawet wstrząsnęło by się obudził. Zrozumiał i przestał zadręczać. Zrobił coś dla siebie.
napisał/a: lawa 2008-07-22 16:37
Gretchen i bardzo dobrze, ze nie przepraszasz bo ja tego nie oczekuje nie napisalam tego zeby mi wspolczuc bo nie ma czego. Wszystko co robie robie swiadomie znam to wszystko z kazdej strony wiec wiem o czym pisze. Nie czuje sie kochanka bo nie czuje ze go kocham. Czy jest to zimne?... nie bo darzymy sie uczuciami sympatii. Gdymym napisala,ze jestem zakochana nieszczesliwie, ze motam sie nie wiedzac co zrobic to ktos by mi wspolczol? Moze czesc bo pewnie usprawiedliwaiane to by bylo uczuciem.Z drugiej jdnak strony dlaczego tylko te "glebsze"uczucia maja byc rozumiane?????? Przypominam ze to przez te wasze"glebsze uczucia"wszystko sie przewraca na tym swiecie a ludzie sa tylko narzedziami ich.
napisał/a: Krutka 2008-07-22 16:39
No ja na własnym przykładzie powiem, ze mi to nie pomogło wręcz przeciwnie, a też tu poddałam temat w końcu od tego się zaczęło, zostałam wręcz skopana, a nie potrzebne to było, bo nie uważam się za podrzędnego człowieka...czasami potrzeba kopniaka to się z tobą zgadzam ale jednak nie zawsze
napisał/a: Frotka 2008-07-22 20:57
Lawa, wspomniałaś, że napisałaś tego posta ku przestrodze dziewczyn, które mogą stać sie kochankami i ma on służyć pokazaniu jak cienka jest nieprzekraczalna granica. Uważam, że przestrogą dla przyszłych, ani obecnych kochanek on nie jest, ponieważ nie pokazujesz w nim, że jest coś złego w przekraczaniu takiej graniy, ani też niebezpiecznemu zbliżaniu się do niej. Przeciwnie, swoją postawą pokazujesz, ze nie ma w tym nic złego. Jeśli Twój post ma być dla kogoś przestrogą, to raczej dla żon. Tylko pytanie, czy żony mogą coś w takiej syttuacji zrobić. Chyba niewiele, bo jak ktoś się od nas oddala, jego umysł zaczynają zajmować myśli o kimś innym, próby zbliżenia się mogą przynosić odwrotny skutek.
Napisałaś, że on zawsze wraca na noc do domu, do żony... Co z tego, jak w tym momencie ten czas i tak spędza nie z nią, lecz na gg... z Tobą.
Nadal uważam, że to co robisz może doprowadzić do czyjegoś cierpienia.
I wcale nie trzeba kochać, aby być kochanką.
napisał/a: lawa 2008-07-22 21:10
Fotka a wg ciebie to co nalepeirj rozwozyc rece i mowiec ze to tak kochanka jest bee a zona to jest zawsze taka pokrzywdzona? Kobieto otrzasniej sie ty myslisz ze co ja zabiegam o to zeby ze mna pisal rozmawial? zapewnaim cie ze jak nak nie puszemy to on ma jeszcze inne koleznki z ktorymi to robi wiec skoro zonie te kolezanki nie przeszkadzaja to mnie tym bardziej. To nie ja skaladalam przysiege przed Bogiem ....Kto uzna to co pisze za przestroge ?....nie wiem ale moze pora otworzyc oczy i zobaczyc ze nie wszystko jest czarne albo biale
napisał/a: Frotka 2008-07-22 21:18
lawa napisal(a): Kobieto otrzasniej sie

Ja mam się otrząsnać?

Założyłaś wątek, więc kulturalnie wyrażam swoje zdanie na poruszony przez Ciebie temat.
napisał/a: lawa 2008-07-22 21:24
A ja? To ty idealizujesz uklad trojkata gdzie kochanka to ta zla. Jeszcze raz ci mowie nie uwazam sie za kochanke , ale nie mowie tez ze zony to idiotki bo mezow nie potrafia upilnowac a wiesz dlaczego?.....bo baaaaardzo dobrze znam zycie i nie krytykuje tylko jednej strony o ile wogole kogokolwiek krytykuje
napisał/a: Frotka 2008-07-22 22:48
Też znam już trochę zycie i nie jedno widziałam, nie jedno przeżyłam. Widziałam np rozpacz zdradzanej żony, miałam też styczność z dziewczyną zakochaną w żonatym. Nie napisałam "jesteś kochanką", ale, że to co robisz wg mnie może kogoś bardzo skrzywdzić. Wyraziłam swój niepokój opisaną przez Ciebie sytuacją, ponieważ mnie -gdybym była na miejscu jego zony, coś takiego na pewno bardzo by zraniło. Nie oceniam Ciebie, ale to co opisałaś nie podoba mi się. Masz rację, to on przysięgał, on zdradza... ale do tanga zawsze potrzeba dwojga, sam z sobą by jej nie zdradził. Ty jak widzę widzisz to inaczej. To co teraz napiszę nie dotyczy Ciebie, więc nie bierz tego osobiście, to nie jest atak osobisty, zbaczam teraz troszkę z tematu, o którym założyłaś wątek i to co napiszę nie dotyczy tego, co o Tobie myślę na podstawie tych kilku zdań, tylko moich ogólnych rozważań na temat kochanek skoro już o tym rozmawiamy i chętnie poznam również Twoje zdanie w tej kwestii. To są teraz ogólne rozważania, nie traktuj tego osobiście.
Tak, masz rację, w większości przypadków uważam kochanki za intruzów, a wiesz dlaczego? Bo nawet jeśli niektóre z nich tych facetów kochają, dają im ciepło, zrozumienie (czy może raczej namiastkę ciepła i zrozumienia?), często również seks, to w momencie gdy ich poznały, był on dla nich zupełnie obcym człowiekiem i w większości przypadków rozpoczynając romans, dobrze wiedziały, że ma on żonę, czasem dzieci. Zdarza się też oczywiście, ze facet to ukrywa na początku znajomości, ale na ogól jednak dobrze o tym wiedzą. Zastanawia mnie zatem, dlaczego w ogóle to zaczynają, a potem często się żalą, jakie to one biedne, zawsze w cieniu, zawsze jako ta druga. A tak naprawdę są odskocznią, bo łatwo jest być szczęśliwym z kimś, z kim nie dzielimy obowiązków dnia codziennego, kto jest tylko urozmaiceniem naszego życia. Kto wie, czy gdyby kochanka zajęła miejsce żony, tak samo jak żona by nie spowrzedniała facetowi i znów nie poszukał by sobie kogoś na boku? Może właśnie dlatego w większości takich przypadków faceci się nie rozwodzą i nie zakładają rodziny z kochanką, bo dobrze zdają sobie z tego sprawę?
A Ty co o tym myślisz?
napisał/a: lawa 2008-07-22 23:28
Wyjatkowo sie z toba zgodze. Uwazam, ze jezlei dziewczyna wchodzi swiadomie i dobrowonmie zwiazek z zonatym facetem a pozniej sie zakochuje i zali ze nie chce byc ta trzecia i zaczyna roszczyc sobie prawa wobec niego to juz sama jest sobie winna.Wiem tez, ze sa kobiety ktorym nie wiele trzeba, aby sie zakochac bo maja tego jedynego tylko od swieta zawsze wypachnionego i eleganckiego tylko, ze proza zycia pozniej pokazuje ze taki zwiazek raczej nigdy sie nie udaje. Moze jestem zla kobieta, ale nigdy celowo bym nie rozbila takiego zwiazku a juz na pewno jak sa dzieci. Wiem ze mozesz uwazac ze to co pisze wyklucza to co wczesniej pisalam, ale tak jest.Facet nie zostwi swojej rodziny z kilku powodow po 1. lacza jego z zona zobowiazania finansowe, dorobek zyciowy 2 czesto dzieci 3 przywzyczajenie 4 czy poprostu zwykly strach przed zaczynaniem wszystkiego od nowa.
napisał/a: Frotka 2008-07-22 23:37
A no właśnie... Racja, tak jak zauwazyłaś, kochanka ma takiego faceta tylko od święta, wypachnionego, eleganckiego itd, spotkania z nim zawsze są związane z czymś miłym, a to wspólny wyjazd, a to kolacja przy świecach... A kto wie, czy gdyby taka kobieta jednak zajęła miejsce żony, czy nadal byłaby taka szczęśliwa i zakochana... Zastanawia mnie dlaczego faceci decyduja się na romans, czasem pewnie w wyniku jakiś kryzysów małżeńskich, ale to przecież dodatkowo oddala ich od żony, a czasem moze po prostu niektórzy taką mają naturę?
napisał/a: lawa 2008-07-22 23:48
Ja ci moge powiedziec dlaczego on zradzal i nadal to robi.A daltego ze "jego zonz to dobra kobieta ale on jest typem co chce byc przytulany,gdzie okazywana jest mu czulosc a ona nigdy taka nie byla no moze w narzecznstwie bardziej, ale teraz wogole bo musi ja proscic zeby dala sie przytulic i rozmowy tez nie pmogly z nia na ten temat"( banalne wytlumaczenie prawda?) Niektore zony przeszly zdrade i twierdza, ze to ich zwiazek wznocnilo a ja mam przykladow 100 na to ze kto raz zdradzi zrobi to znow tylko bedzie sie lepiej pilnowal a jest jeszcze kwestja zaufania.