Prośba o pomoc

napisał/a: dyzio007 2009-11-19 20:29
Witajcie.
Mimo że forum to w większości jest odwiedzane przez kobiety to uważam że tylko one moga pomóc zrozumieć mi jak poradzić sobie z moim problemem.

Jesteśmy małżeństwem od 1,5 roku. Nigdy nie wierzyłem że może spotkac mnie to co od czasu do czasu słyszałem od znajomych, rodziny.
Małżeństwo zmieniło całkowicie nas oboje i myślę że jak wiedziałbym że zmiana ta będzie na gorsze wolałbym do końca życia miec narzeczoną.
Przejdę do sprawy.

Pół roku przed ślubem zawiodłem moją żonę. Nie wiem co wstąpiło we mnie ale zataiłem przed nią jedną sprawę (nie powiedziałem o jednym wypadzie z kolegami). Żona rzuciła mi pierścionkiem zaręczynowym i oznajmiła że nie może żyć w takim związku i ślubu nie będzie. Tłumaczyłem jej że spotkanie to nie miało żadnych konsekfencji i sam plułem sobie w twarz że nie powiedziałem jej o tym. Po około tygodniu, wielu rozmowach osobiście i przez sms, pogodziliśmy się. Przy tym jak przyjeła pierścionek zaręczynowy ponownie bardzi się ucieszyła i powiedziała że mocno sie za nim stęskniła. Pobraliśmy się i zamieszkaliśmy razem (wcześniej mieliśmy wypady studenckie za granice i sporo czasu spedzaliśmy ze sobą). Po ślubie jakieś 7 miesięcy zaczeliśmy sie od siebie oddalać. Mniej zbliżeń, mniej czułości. Rozmowy zaczęły być wymuszane na siłę. Często chodziliśmy spać osobno (ktoś z nas kładł się wcześniej). Weekendy spedzaliśmy razem na wyjazdach po rodzinie, wycieczki, wspólna pasja. Mimo tego nadal nasza bliskość była znikoma :/ Po pewnym okresie czasu zona powiedziała mi że bardzo ja to męczy i nie widzi sensu ze mną być ze nie okazuje jej tego na co by chciała, mimo rozmowy odczułem że to ja jestem temu winny i żona nie poczuwa sie do odpowiedzialności że ja tak samo nie miłąem czułych powitań po powrocie z pracy i jej tulenia, pocałunków. Po rozmowie daliśmy sobie szansę którą uważam wykorzystałem jak najlepiej. Nawiązywałem rozmowy, starałem się cos wymyśli na weekendy, i walczyłem o zbliżenie. Za każdym razem byłem odpychany ale nie poddawałem się. Po 2 miesiacach od rozmowy żona powiedziała mi że chce odejść. Załamałem się i zaczałem szukać przyczyny bo mimo starań ona nadal nie chciała sie kochać. Przyczyna sie znalazła. Może to chamskie i wszyscy mnie tutaj zlinczują ale zerknąłem do jej tel służbowego i przeraziłem się. Tresci smsów pozostawie dla siebie ale uwierzcie mi że nie życze tego największym wrogą. Okazało sie ze jest nas TROJE, mimo że żona uważa inaczej i twierdzi że nic miedzy nimi nie było, ze to tylko smsy i poprostu dobrze sie rozmawia jej z tym kolegą (osoba ta jest jej przełożonym, ma żone i 2 dzieci), wymieniali nsie marzeniami erotycznymi :/. Ale nie może zrozumieć ze takie słowa nie piszą tylko koledzy. Sprawdziłęm ich bilingi i okazało sie że trwa to jakis miesiac ale w jednym smsie była moza o 6. Idzie w zaparte ze nie kocha już mnie, ze się wypaliła, zamkneła w sobie i to koniec. Bardzo ją kocham i zalezy mi na niej lecz ona już chce wszystko dzilić. Postanowiłem walczyć ale narazie ona nie daje mi szans. Poradzcie co zrobić bo żona chce rozwodu a ja uważam że miłośc nie gasnie tak szybko. Jestem w stanie jej wybaczyc bo wiem że też kiedyś nabroiłem ale czy myślicie że warto?
napisał/a: ~Katarzyna1984 2009-11-20 11:18
1)
Zacznę od tego, że też kiedyś (jakieś 8 miesięcy) przed ślubem mój mąż poszedł z kolegami na piwo i nie powiedział mi o tym. Bardzo się zdenerwowałam, że nie mówi mi o takich rzeczach i jedyne co mu wtedy powiedziałam to "że już mu nie ufam", co widziałam bardzo go zraniło. Porozmawialiśmy o tym, rozmowa trwała 3 godziny, ale jeszcze w tym samym dniu się pogodziliśmy i nigdy więcej do tego nie wracaliśmy. Nigdy też taka sytuacja się nie powtórzyła. Dziwie się twojej żonie, że przez coś jakby nie było tak błahego potrafiła gniewać się na Ciebie przez ponad tydzień.

2)
Ja myślę, że Ona po prostu nie potrafiła z Tobą rozmawiać i zanim porozmawiała o Tym z Tobą i zanim jeszcze podjeliście jakąś "resocjalizacje" tego co według was złe w waszym związku, żona już dawno podjęła decyzję, że "nie chce z Tobą być".
Problemy małżeńskie powinno się rozwiązywać a nie unikać ich poprzez znalezienie sobie innego obiektu i rozwodu.
Bardzo mi przykro, bo znalazłeś się w trudnej sytuacji.
Ja nie wiem czy coś w tej sytuacji da się zrobić bo skoro ona idzie w zaparte, że "nie chce" pomimo wielu rozmów to ja nie wiem czy coś więcej można.
W końcu jakby był na to sposób to nie byłoby rozwodów. Do tego, aby coś się zmieniło trzeba zgody dwojga partnerów. Wszelkiego rodzaju terapie małżeńskie, rozmowy, chęć, musi wynikać ze wspólnej chęci "dogadania się jak nie można się dogadać i utrzymania związku". Tutaj widać, że co kolwiek byś nie zrobił i nie powiedział ona się zablokowała i ona po prostu już "WAS" przekreśliła. Dla mnie ona jest po prostu niedojrzała i nie dorosła do takiego związku.
napisał/a: antalis 2009-11-20 11:29
No dokladnie Katarzyna zgodze sie z Twoim 2 punktem- nie mozna nikogo zmusic do miłości. Przynajmniej nie ciagnela tego nie wiadomo ile po kryjomu spotykajac sie z innym tylko byla na tyle lojalna ze powiedziala ze chce sie rozstac.
Uwazam ze jesli ja kochasz i chcesz by byla szczesliwa powinienes pozwolic jej odejsc i zyc z nia w zgodzie na stopie kolezenskiej/przyjacielskiej. Nie zmusisz ja by z Toba zostala a przeciez nie chcesz jej unieszczesliwiac. Czy jest niedojrzala ? Niekoniecznie - byc moze rzeczywistosc okazala sie inna niz ta ktora sobie wyobrazala. A wina zawsze lezy po obu stronach wiec musialo byc tez cos z Twojej strony Dyzio co spowodowalo taki rozwoj sytuacji.
Jedyny plus to taki ze nie macie z tego zwiazku dzieci bo to one zawsze cierpia najbardziej.

A co punktu 1 - kazdy z nas roznie reaguje na takie "wybryki" dla jednego jest to cos na co wogole uwagi nie zwroci a inny bedzie sie gniewal miesiacami zwlaszcza ze ( moim zdaniem ) ta para nie potrafila tak na prawde nigdy ze soba rozmawiac a zaufanie zostalo mocno nadszarpniete.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2009-11-20 13:44
Z tą niedojrzałością to miałam na myśli to, że jeśli ktoś decyduje się na ślub to powinien wiedzieć jakie są tego konsekwencje. W końcu nie można traktować "przysięgi" jak listka na wietrze.

Uważam więc, że znalezienie sobie nowego obiektu westchnień, zamiast próby ratowania związku jest rzeczą w tym przypadku niedojrzałą, bo wydaje mi się, że każda "kochająca" osoba, jak się nie może dogadać to chwyta się brzytwy aby uratować związak i uczucie, a nie dodatkowo go dobijać. Bo chyba nie wychodziłaby zamąż nie kochając? No chyba, że się mylę? Takie zachowanie jest po prostu niepoważne. Po co ta kobieta wychodziła za mąż skoro nie traktowała nigdy ślubu jak coś poważnego, tylko jak dalszy ciąg "chodzenia", z którym w każdej chwili można skończyć jak się coś nie podoba?

Sądzę, że dobrą metodą na uniknięcie podobnych ekscesów byłoby "obowiązkowe przeprowadzanie testów psychologicznych" na potencjalnych małżonkach i wydawanie licencji na śluby - to w ramach dowcipu.
napisał/a: dyzio007 2009-11-20 13:44
antalis nie uwazam zone za lojalna bo powiedziała o rozstaniu w tym momencie okazało sie ze puszcza smsy z innym facetem. ja do milości zmuszać nie zamierzam ale to co podkresliła Kasie że moja zona nie potrafi ze mna rozmawiac tylko że zastanawiam sie dlaczego tak sie to zmienilo po małezństwie bo przed rozwiazywaliśmy nasze problemy i rozmawialiśmy o przyszłści itp. Zastanawie mnie fakt ze przekresla sie zwiazek 6 letni (4,5 para + 1.5 małżeństwo) bo w zyciu przestało sie układać. Dziwie się i nie potrafie zrozumień że zona zachowuje sie jak małe dziecko zabieram zabawki i ide do domu, tylko jak w piaskownicy zbudowało sie duzo babek i zamów to uważam że tak się nie robi. Zastanawiam sie czy może przerosło ją małżeństwo czy zastraciliśmy sie po slubie z powodu ustatkowania?.
uwierzcie mi że ja czuje sie winny zaistaniałej sytuacji bo nie obwiniam mojej zony ze tylko ona zawaliła sprawę.

Rozwój sytuacji zaczał sie od coraz żadszych kontaktów intymnych, potem była rozmowa i.......niestety mimo prób zawsze miała jakaś wymówkę :/

Czy uważacie ze można wysyłać takie smsy z przełozonym (przykład: tesknie kochanie...pa) i twierdzić że nic nie bylo miedzy nimi. Czy ona może mieć cos na sumieniu i idzie w zaparte bo nie chce mi powiedzieć prawdy że znalazła pocieszyciela? jestem zdruzgotany :/
napisał/a: antalis 2009-11-20 14:03
Napisalam ze aby tyle lojalna byla - chyba gorzej by bylo gdyby udawala ze jest ok jednoczesnie majac kogos na boku.
Tak to juz jest ze po slubie duzo sie zmienia, wspolne problemy zyciowe, tzw proza zycia itp. Moze nie tak to sobie wyobrazala i to ja przeroslo. Wielu z nas juz sie tak nie stara jak przed slubem, mysli ze skoro jestesmy malzenstwem to nikt nam nie grozi czyt nie bedzie zdrady.
Te smsy nie swiadcza o zdradzie fizycznej.Nie wiesz dokladnie jak dlugo to trwa.
Piszesz ze zona zachowuje sie jak dziecko - zabieram zabawki i ide do domu. Zatem uwazam ze Ty zachowujesz sie jak dziecko ktorego zabawka sie zepsula i nadaje sie tylko do wyrzucenia jednak Ty na sile chcesz ja naprawic.
Twoje wybaczanie czegokolwiek tu nic nie pomoze. Rozumiem ze nie potrafisz pogodzic sie z tym ze ja straciles ale widac jest juz za pozno bo ona decyzje juz podjela. Byc moze zawiodla sie na instytucji jaka jest malzenstwo.

Mysle ze zastanawianie sie gdzie zrobilo sie blad jest niepotrzebne, po co sie gnebic skoro i tak nigdy nie znajdziesz odpowiedzi skoro zona jej udzielic nie chce. Lepiej przyjmij do wiadomosci jej decyzje i postaraj sie z nia pogodzic, mozecie zostac przyjaciolmi.
napisał/a: dyzio007 2009-11-20 14:13
Antalis nie chcę nic na siłe tylko zastanwaim się poprostu nad brakiem podjecia walki o zwiazek i co jest tego powodem że odrazu nas skresla. Każdy z nas jest dorosły i wie ze zycie jest zaskakujace ale po to mamy siebie żeby przetrwać te ciężkie chwile, rozmawiać, wyciagac wnioski, budować. Może masz rację ze zona zawiodła sie na instytucji malżeństwa ale czy ktoś mówił ze będzie łatwo...... samo zycie łatwe nie jest :(
napisał/a: antalis 2009-11-20 14:20
Moze ona miala nadzieje ze jej bedzie uslane rozami.
Moze podejmowala walke kiedy Ty uwazales ze jest jeszcze wszystko ok. Nie wiemy co dzialo sie " w jej glowie" od samego poczatku.Tego sie nie dowiesz.
napisał/a: dyzio007 2009-11-20 14:32
Niestety tego mi nie powie wiem, chociaż przyznam że bardzo mnie to ciekawi. Życie usłane różami...... to też moje marzenie
napisał/a: Seta 2009-11-21 10:09
Twoja kobieta nie dorosła całkowicie do roli żony...
Dziwię się, że pomimo rozmów z nią jak pisałeś, nie zauważyłeś tego "defektu" w jej charakterze a bardziej obecnym zachowaniu.
Pisanie z przełożonym tak nieoficjalnym stylem jest logiczne - babka chce czegoś więcej, może nie zdąrzyła się wyszaleć przed ślubem, być może wychodząc za Ciebie sądziła, że wszystko się ułoży...
Incydent z kolegami i piwem nie był głównym powodem jej oddalania.
To musiało być coś więcej, być może sam nieświadomie właśnie tym -przymilaniem się, próbą nawiązania kontaktu - paradoksalnie zniechęciłeś ją do dalszego trwania w tym związku.
Niestety, jeśli któraś ze stron nie jest na tyle dojrzała emocjonalnie, by ponieśc konsekwencje swoich czynów a potem chamsko rządą rozwodu bo jej się nic nie podoba - to się nie zmieni... Sądzę, że ona sama nie wie czego chce.
A Ty powinieneś ruszyć głową i zamiast tak się przymilać, zacznij żyć własnym życiem. Pokazuj, że Ci na niej zależy, ale nie duś jej w związku.
Powiedz, że Ci się nie podoba jej romansowanie (bo tak to można nazwać!), że jest TWOJĄ KOBIETĄ a nie tylko żoną, i że jeśli tak bardzo chce rozwodu, niech się głęboko zastanowi, bo powrotu nie będzie, a ty nie masz już ochoty bawić się w ciuciubabkę. Pokaż jej, że jesteś MĘŻCZYZNĄ!

I powodzenia życzę.
napisał/a: dyzio007 2009-11-21 15:05
Dziękuję seta za radę. Myślę że ta przymilaniem sie mimo woli i tą walką trochę zrobiłem się "pantoflem" (nie urągając nikomu) bo tak czuję się że ona stawia warunki mimo jej jak to dobrze nazwałaś romansu!!!
Niestety nie wiem czy zaczyna uciekać z domu bo wczoraj spała u siostry i prosto od niej dziś do teściowej. Mimo że mam z moja "nową" mamą b.dobry kontakt to jakoś na siłe nie chcę specialnie jechać do nich skoro moja żona dała mi to do zrozumienia że chce być z matką dziś sama. ech..... Fakt że sam wczoraj wybrałem sie do mojej rodzinki bo siedzenie w czterech scianach i ciągłe myślenie sprawia że trochę dziczeje. Żałuję tylko że moje problemy przelałem ostatnio w robocie na moich podwładnych..... ale myślę że mi to wybcza.

ps. jak myślicie czy jeśli będzie nalegała na rozwód (ja pozwu nie złoże) to rozstać sie po "przyjacielsku" ? bo namewno dowie sie o wszystkim zona tego "trzeciego" już złapałem do niej namiary czekam tylko na chwilę...... może to chamskie ale niestety muszę ją uświadomić że ma problem bo jak ja nie będe mógł naprawić mojego małżeństwa to czemu ktoś inny ma być oszukiwany. Wiem jak sie czułem po tym jak widziałem smsy nie jest to miłe uczucie ale lepsza najgorsza prawda niż zakłamanie....
napisał/a: antalis 2009-11-21 15:32
A dlaczego nie zlozysz pozwu ? Zloz z orzeczeniem calkowitej jej winy. Ale nie rob sobie wroga do konca zycia.
P.S.Ja bym sie nie wtracala do zycia tego "trzeciego" bo to zachowanie psa ogrodnika - sam nie mam ale nikomu innemu tez nie dam. Chcesz sie zemscic ? Co Ci to da ? Tamten sie rozwiedzie i oficialnie bedzie z Twoja zona. Nie baw sie w to, to juz nie Twoje sprawy, zacznij nowe zycie, nie niszcz go innym tak jak Tobie go zniszczono. Pamietaj ze niektorzy wola to zaklamanie niz najgorsza prawde i to nie Twoja zona okaze sie niszczycielka zycia tej kobiety tylko Ty.

P.S.2 . Pisza tutaj ze Twoja zona nie dojrzala do malzenstwa itp, niestety Ty swoim zachowaniem pokazujesz rowniez pewna niedojrzalosc, juz sam fakt ze na forum pytasz czy rozstac sie po przyjacielsku ... piszesz ze ja kochasz itp a chcesz miec w niej wroga? Dla mnie zachowujesz sie jak dziecko ktoremu zabrano zabawke i teraz bedzie sie mscilo.Szukasz pomocy wsrod obcych ludzi - wiadomo jeden bedzi eradzil tak inny tak. A moz eby tak jakas poradnia malzenska, psycholog ? Pokaz klase, daj jej rozwod i zacznij zyc na nowo, po co to ciagniesz ...